Przypadkowo

Miałem dziś wypadek w pracy.

Skutkiem – mej nogi niedowład.

Koleżanka z pracy Paula

Do szpitala mnie odwiozła.

Na miejscu było jej auto.

Zupełnie nie mogłem  chodzić.

Zaproponowała pomoc.

Jakże mogłem się nie zgodzić?

Gdy lekarze mnie badali,

Mimo, że bardzo cierpiałem,

SMS-a o zdarzeniu

Do narzeczonej wysłałem.

Chciałem, by się dowiedziała,

I szybciutko przyjechała.

Wtedy mój stres będzie mniejszy,

A ja przy niej spokojniejszy.

Odpowiedź przyszła natychmiast

Pisana w stylu grypsery:

Niech ciebie pociesza Paula!

Idź z nią do jasnej cholery!

Zjawa

Mijał długi rok, od kiedy

Nikt mnie o randkę nie prosił.

Wreszcie zadzwonił telefon,

W nim jakiś facet się zgłosił.

Bez żadnych wstępów, po prostu

Zaproponował spotkanie.

Zgodziłam się bez warunków,

Przecież nic nie miałam w planie.

 

Do dzisiaj dobrze pamiętam

Jego głos, gdy proponował

Romantyczną kolacyjkę

W restauracji nieopodal.

Nie wierzyłam własnym uszom.

Byłam już cała w skowronkach,

Kiedy on zwrócił się do mnie

Obcym imieniem – Iwonka.

Długo stałam jak słup soli

Z głuchą słuchawką przy uchu.

On już nigdy nie zadzwonił.

Myślę o nim jak o… duchu.

I gdzie tu sens?

Mam do kumpla zaufanie.

On także wszystko mi mówi.

Gdy poderwie jakąś panią,

Zawsze się przede mną chlubi.

Jak skakał z kwiatka na kwiatek,

Nawet mu kibicowałem.

Gdy się chwalił podbojami,

Zwycięstw mu gratulowałem.

Jednak passa się skończyła.

Chodził smutny, osowiały.

Gdzie podziały się hormony,

Co w nim dotąd buzowały?

Jednej pani nie mógł zdobyć

I tym dręczył się okropnie.

Ciągle w pracy do mnie gadał,

Że przed niczym się nie cofnie,

Gdyż zalazła mu za skórę

Ta pełna klasy kobieta.

Mówił, że ona dla niego

Jest jak George Sand dla Musset’a.

Zakochał się w niej jak sztubak,

Choć mogłaby mu być matką.

Ale na jej wiek nie zważał.

Dla niego była dzierlatką!

Dzisiaj rano mi powiedział,

Że ONA, to żona szefa.

Nareszcie zdobył jej względy,

Zakończył już się ten niefart.

Zaniemówiłem z wrażenia

Patrząc na uśmiech „mołojca”.

Już nie będziemy pracować

Razem dla… mojego ojca.

Sorry za sponsoring

Mój syn, już prawie dorosły,

Ma kłopoty w średniej szkole.

By mu pomóc, zatrudniłem

Korepetytorkę Jolę.

To studentka, zna materiał,

Ona ratunkiem dla syna.

Będzie go uczyć biologii,

Bo z niej mu grozi dwójczyna.

Chętnie się na to zgodziła.

Prawie co dzień przychodziła.

Zamknięci w jego pokoju

Pracowali w wielkim znoju.

Po trzech tygodniach nauki

Byłem ciekaw, czy jest postęp

Oraz czy to się nie dzieje

Dla syna zbyt wielkim kosztem.

 

I dowiedziałem się tego,

Że Jola dla syna mego

Jest dziewczyną, z którą chodzi.

„Korki” to podstęp, by młodzi

Mogli w domu się spotykać.

Czy stąd wniosek nie wynika,

Że ja płacąc od godziny

Za usługi tej dziewczyny

Nie zostałem mimo woli

Jako rodzic – zwykłym zerem,

Ale już jako opiekun –

Najzwyklejszym sutenerem?

Szczęście z nieba

Lubię spacery z dziewczyną,

Z którą chodzę od pół roku.

Dość często patrzymy w niebo

Licząc ptaki wśród obłoków .

Dzisiaj byliśmy na plaży.

Szedłem z Kasią, Ona ze mną.

Nie wiedziałem, że nad morzem.

Akrobacje się odbędą.

Samoloty i szybowce

Kręcą korkociągi, beczki,

Przewroty, spirale, pętle,

Lot nurkowy, potem „świeczki”.

Widać maestrię lotników

Podczas każdego przelotu.

Pokaz kończy defilada.

Zewsząd słychać gromkie brawa.

Znienacka jeden z pilotów

Za ogonem samolotu

Rozwinął baner czerwony

Pędem wiatru naprężony

Zrobiony profesjonalnie,

Z tekstem „Kasiu, wyjdziesz za mnie?”

Nagle czuję pocałunek

Ust pachnących „Coca-colą”

I do ucha szept „TAK, tak, tak!” …

Nie ja wynająłem samolot…

Kocha, lubi, okłamuje

Mam dziewczynę, tak jak każdy.

Często jej esemesuję,

Że ją kocham, ciągle tęsknię,

Bardzo źle się bez niej czuję.

Ona jednak nic nie pisze.

Czasem na ucho mi mówi,

Że gdy sama jest, to tęskni,

Tylko mnie jednego lubi.

Dzisiaj jest dzień wyjątkowy.

Rano mocno się zdziwiłem,

Gdy na ekranie komórki

Informację zobaczyłem.

To SMS od dziewczyny,

Pierwszy od czasu poznania.

„Wszystko z nami już skończone”,

Tyle mam do przeczytania.

Lecz nim komórkę schowałem,

 

Znów SMS-a dostałem,

A w nim tylko słowa cztery:

„Bardzo przepraszam,

Pomyliłam numery”.

Warsztat na boku

Mam od czterech lat chłopaka.

Delikatny, romantyczny,

Mądry, wrażliwy na sztukę

I w dodatku sympatyczny.

Mówi, że chce być aktorem,

Bo on lubi te klimaty.

Od roku nawet uczęszcza

Na teatralne warsztaty.

Całe swoje młode serce

On oddał dla Melpomeny.

Warsztaty miały być pierwszym

Krokiem, by trafił na sceny.

 

Popierałam go gorąco,

Widząc jak się angażuje

Pomimo, że wraca późno

Oraz zmęczony się czuje.

Kilka wieczorów w tygodniu

Na warsztatach pilnie ślęczał.

Wracał do domu skonany.

Widać, że się nie oszczędzał.

Musiałam jego namówić,

Żeby te zajęcia przerwał.

On musi wreszcie odpocząć,

Niechaj skończy się mordęga.

 

Dziś zdecydowałam działać,

Więc wyszłam mu na spotkanie.

Znałam adres, a więc wchodzę,

A tam – mój chłopak w pidżamie!

Te pracowite warsztaty,

Gdzie on tak codziennie dążył

Naprawdę się nazywają

Monika. Osiemnaście lat

Niedawno skończone mają,

A na dodatek… są w ciąży!

Anonim

Szef zawołał mnie do siebie

(Obawiałem się zwolnienia)

I dał mi blankiet ankiety

Do szybkiego wypełnienia.

 

Ankieta anonimowa

Na ściśle wskazany temat.

Tym tematem szef jest właśnie.

W tym tkwią ograniczenia!

 

Nie jest źle, tak myślę sobie,

Gdy szef się interesuje,

Czego od niego załoga

Tak naprawdę oczekuje.

 

Pracujemy w korporacji.

Każdy goni za robotą.

Szef tylko myśli o zyskach

I to jest naszą zgryzotą.

 

Wszystko kręci się dla niego.

On dla wszystkich jest udręką.

Gdyby jego zwolnić z pracy

To sukces, jak odjął ręką!

 

Więc nie owijam w bawełnę

I piszę zupełnie szczerze

Wiedząc, że on się nie dowie,

Kto tym zdradliwym jest wężem.

 

Zaklejoną już kopertę

Wrzuciłem do „Skarg i Wniosków”

Dumny z siebie, lecz nie wiedząc,

Że mój los zawisł na włosku.

 

Spotkałem kolegów z biura

W bistro, gdy jadłem kotlety.

Spytałem, czy już oddali

Powypełniane ankiety.

 

Wszyscy bardzo zaskoczeni,

Że zdradzam ważne sekrety,

Zgodnym chórem zapytali:

Jakiej to znowu ankiety?

Parytet

Ja swój wniosek dzisiaj zgłoszę

Zgodny z oczekiwaniami,

Żeby wreszcie panowała

Równość  między dwiema płciami.

Postuluję tutaj zatem,

Za poparcie będę wdzięczny,

By panie miały prostatę

A panowie cykl miesięczny.

Moja Córka, co zna życie

Ułożyła nowe strofy:

Aby baby szły do wojska

A na porodówkę… chłopy!

Kto więcej?

Pierwszy z nich przeczytał z trudem

Pół swojego księgozbioru.

Drugi przeczytał wszystko,

Co miał w domu bez oporu.

 

Który z nich przeczytał więcej,

Czy rozstrzygną to rozjemce?

Są dwie prawdy, każda inna,

Równowaga raczej płynna.

Prawdę poznasz czytelniku,

Gdy doczekasz się wyników.

Lecz nie oczekuj logiki.

Potrzebne są liczebniki!