To nie to, co widać…

Dziś bardzo wcześnie oddałam

Próbkę swej krwi do badania.

Przeszłam żołądkową grypę

I grożą mi powikłania.

W laboratorium  dość tłoczno.

Długo w kolejce czekałam.

Byłam na czczo. Sucho w ustach.

Napić się koniecznie chciałam.

Muszę się spieszyć, bo późno.

Nie chcę spóźnić się do pracy,

Ale nie mam samochodu

Oraz szybkości biegaczy.

 

Kupiłam żółtą herbatkę,

Bo czynny był w firmie bufet.

Choć w przezroczystym plastiku,

Jednak smakowała super!

 

Odprawa już się zaczęła.

Byłam spóźniona, lecz weszłam.

Stoję w drzwiach zdenerwowana,

Z nerwów cała aż się się trzęsłam.

W ręku trzymałam herbatkę.

Wyjaśniłam swe  spóźnienie

Tym, że byłam na badaniach,

Bo mam kłopoty z trawieniem.

Wszystkie oczy w moją stronę

Patrzą się cośkolwiek dziwnie.

A najbardziej na herbatkę

Wyglądającą niewinnie…

Gały źle widziały…

Wciąż patrzę w stronę chłopaka,

Który mnie interesuje.

On widzi moje spojrzenia,

Lecz wcale nie reaguje.

 

Ciągnie się to już dość długo,

Ale wiem, że nieuchronnie

Nadejdzie ta chwila, kiedy

Wreszcie odezwie się do mnie.

 

Stało się, że On przemówił!

Ma cierpliwość nagrodzona!

Łykam każde jego słowo

Z emocji cała speszona.

„Powiedz, gdybyś stóp nie miała,

Czy buty byś zakładała”?

„Na pewno nie – tak stwierdziłam –

Nie przydałyby się na nic”.

Zaśmiał  mi się drwiąco w twarz:

„No to po co nosisz stanik?

Ludzie listy… dostają

Rzadko otrzymuję listy.

Zwykle są to esemesy.

Nagle przyszedł do mnie list,

Bardzo on mnie ucieszył.

Przysłano go przez kuriera.

Pięć znaczków.  Biała koperta.

Na znaczkach piękne serduszka.

Czyżby miłosna oferta?

Zachwyciłam się przesyłką.

Nigdy takiej nie dostałam.

Nie mogłam dotknąć koperty,

Nim jej nie pokwitowałam.

Nawet miałam z tym kłopoty,

Bo z emocji ręka drżała.

Gdy rozrywałam kopertę

Serce aż mi dygotało,

Jednak nie to co bym chciała,

W kopercie się znajdowało.

Te serduszka mnie zmyliły.

One nic nie miały znaczyć.

W tej kopercie otrzymałam

Właśnie wymówienie z pracy.

Sen czy jawa?

Śniłam w nocy sen koszmarny:

Mąż porzucił mnie dla innej.

Kiedy go z nią zobaczyłam

W sytuacji  dość intymnej,

Pobiłam ją niezbyt  mocno.

Choć byłyśmy rywalkami

Nie szarpałam jej za włosy,

Tylko waliłam pięściami.

Na koniec ją zwyzywałam

I równo z błotem zmieszałam.

 

Opowiedziałam mężowi

Cały ten sen z detalami.

Jak on to wszystko usłyszał,

Ze śmiechu zalał się… łzami.

 

Postanowił chyba sobie

W życie wdrożyć tą opowieść

I w realu, tak jak we śnie,

Do innej kobiety odejść.

 

Spytałam go czy to prawda

Chcąc rzeczywistości  dociec.

Przyznał mi się, że zapragnął

Zobaczyć,  jak bez oręża

Dwie dość leciwe „ciocie”

Zaciekle i bez pardonu

Zawalczą o niego… w błocie!

Przyjaciele

Koty chodzą własną drogą.

Mój często chodzi na skróty.

Nie dosyć, że cały czarny,

Jest na cztery łapy kuty.

Bardzo lubi spacerować

Po barierce balkonowej.

Ta barierka jest dla niego

Tym, czym dla mnie jest mój rower.

Właśnie dzisiaj mój kocurek

Chodził sobie po barierce.

Gdy zobaczyłem, jak spadał,

Prawie stanęło mi serce.

Czwarte piętro to wysoko.

Biegłem, żeby go ratować.

Nie zasznurowałem butów,

Żeby czasu nie marnować.

Nadepnąłem na sznurówkę.

Schody wyrżnęły mnie w głowę,

A w dodatku, dość szczęśliwie,

Jedynie zwichnąłem  nogę.

Nie mogłem jednak się ruszyć

Z nogą unieruchomioną.

Chyba nikt mnie nie usłyszał,

Gdy lężąc wołałem o pomoc.

Lecz w końcu jedna istota

Przybyła z pomocą do mnie.

To kot wracając na górę

Otarł się o mnie łagodnie

I przystanął na chwileczkę.

Trzymając ogon do pionu

Zamruczał zachęcająco,

Jakby mówił „chodź do domu”.

Dziewczyna polityka

Mój chłopak obok futbolu

Posiada drugiego bzika,

Bowiem frapuje go jeszcze

Bardzo mocno polityka.

 

Kiedyś w wielkiej tajemnicy

Niespodziankę mi zgotował.

Przyszedł do mnie „pod krawatem”

I wyjście zaproponował.

Byłam pewna, że pójdziemy

Na romantyczną kolację.

Nie przeczuwałam, że mogą

Grozić jakieś komplikacje.

 

 Gdy już byliśmy na miejscu,

Słyszałam, jak mówił spiker,

Że za chwilę się spotkamy

Z Januszem Korwinem – Mikke.

Niestety. Było za późno

I nie miałam już wyboru.

Byłam zmuszona  wytrzymać

Dwie godziny hard – horroru.

Wtedy wymogłam na miłym

Uroczyste zapewnienie,

Że nigdy mnie nie narazi

Na podobne doświadczenie.

Szczęście w nie…

Dzisiaj rano moja matka

Na schodach przed moim biurem

Zrobiła mi niespodzianie

Niewybredną awanturę.

Od lat się nie odzywała,

Jak bym był osobą obcą,

Bo w rozumieniu rodziny

Jestem ponoć czarną owcą.

Nie uznali do tej pory

Moich dorosłych wyborów.

Powinienem był według nich

Iść posłusznie do klasztoru.

Ja nie żyję w celibacie.

Jestem szczęśliwie żonaty.

Potrzebna mi miłość ludzka

Nie religijne dogmaty.

Dziś mi matka urządziła

Nieprzyjemną sytuację

Zarzucając, że zniszczyłem

Ich rodzinną reputację

Przez to, że z „pewną dziewczyną

W łóżku wpadkę zaliczyłem”.

Do tej pory nie dotarło

Do matki i reszty rodziny,

Że ja już ponad osiem lat

Jestem mężem „tej dziewczyny”.

A tą „wpadką”, tak wynikło,

Jest pozytywne in vitro.

Kocia muzyka

W moim domu piętro niżej

Mieszka miła, starsza pani.

Od kilku już lat jesteśmy

Dość bliskimi sąsiadkami.

Do dzisiaj było spokojnie.

Dziś jednak przeholowała,

Gdyż u niej przez cały wieczór

Muzyka zbyt głośno grała.

 

Nie widziałam w tym problemu,

Bo się nie zdarzało wcześniej,

Ale ciągły hałas z dołu

Bardzo przeszkadzał mi we śnie.

Wreszcie zeszłam piętro niżej,

Żeby o ściszenie prosić.

Wtedy także wyjrzał sąsiad,

Bo też hałasu nie znosi.

 

On wiedział, „co tam jest grane”.

Otóż sąsiadeczka miła

Wyjechała do rodziny

I muzykę zostawiła,

By jej kotek bardzo psotny

Nie był przez tydzień samotny.

Czyja pierwsza

Mam czternastoletnią córkę.

Cierpi na ciągły ból brzucha.

Do szpitala ją zawiozłam,

By ją ktoś zbadał, osłuchał…

Badali, osłuchiwali.

Za nią długa „ścieżka zdrowia”.

A w końcu nawet  trafiła

Na „kozę” ginekologa.

Doktor, leciwy mężczyzna

Zrobił jej wstępne badanie,

A następnie od niechcenia

Rzucił dość dziwne pytanie:

„Czy to może pierwsza ciąża”?

Zapytał znad okularów.

Z początku nie zrozumiałam,

O co pyta się ten staruch.

Zdziwiona patrzę na córkę.

Ona patrzy na mnie blada.

Czy to możliwe, że nagle

Ciążę u dziecka wybadał?

Zapadła cisza, bo nie wiem

Co on może mieć na myśli.

Doktor widząc me zdumienie

Zaraz pytanie uściślił:

„Pytałem o pani ciążę,

By niczego nie zaniechać.

Miałem na myśli, czy córka

To pani pierwsza pociecha”.

Nie byłby to dla mnie problem,

Raczej temat dla estetek,

Gdyby nie to, że ja jestem

Młodym, tęgawym facetem.

Ska-kał

Bardzo długo się leczyłem

U ortopedy – lekarza.

Ból pleców nie ustępował,

Więc poszedłem do kręgarza.

Chciał mnie zbadać, więc w tym celu

Kazał mi lec na kocyku,

Który leżał na podłodze

Jak w sypialniach Japończyków.

Położyłem się na brzuchu

Czekając na polecenia.

Kręgarz wskoczył mi na plecy

Nagle, bez uprzedzenia.

Ból dotkliwy przeszył ciało.

Chyba na chwilę zemdlałem,

Ale wstałem i bez bólu…

Sfajdane majtki wyprałem.