Tchórz?

Wszyscy wiedzą, że są strusie –

Ptaki największe na ziemi.

Ale nie wiedzą, dlaczego i

Kto je tak bardzo odmienił,

Że w przypadku zagrożenia

Zamiast się do biegu zrywać

Bez chwili zastanowienia

Wolą głowę w piasek skrywać.

Struś, co chowa głowę w piasek,

Jest bohaterem przysłowia.

A to jest mądrość Narodu,

Wierzy w nią nawet Krakowiak.

 

„Prawda” o strusiu i piasku

Jest dziś często powtarzana.

A prawdziwość sytuacji

Wcale niekwestionowana.

 

Gdyby to więc była prawda,

Pewnie strusi by nie było,

Bo ich całą populację

Dawno by już podusiło.

 

Spytajcie więc zoologa,

Jak ta rzecz się ma naprawdę.

Odpowie, że struś się schyla,

Żeby móc się zająć gniazdem

Wygrzebanym w ciepłym piasku

I pilnuje pilnie jajek

Ciemną nocą i w dnia blasku.

 

Nie chowajmy głowy w piasek

I przeprośmy „pana strusia”

Za to, że wiele pokoleń,

Od Wojciecha do Wojtusia,

Nieprawdę o nim mówiło

I w dodatku, bez powodu,

W „mądrość” prawego narodu

Takie kłamstwo przekształciło.

Gębo ty moja…

To polityk z pełną gębą,

Bo w gębie pełno frazesów.

Więc dlaczego do tej pory

Nie odniósł znacznych sukcesów?

Nim pomyśli, to wypaple.

To jest jego wada główna.

Ale gdy się jej pozbędzie,

Nikt mu wówczas nie dorówna.

 

Lecz co zrobić, by na próżno

I bez sensu przestał gadać?

Trzymać język za zębami,

To jego nowa zasada.

Musi więc przez zęby cedzić

Odpowiedź na każde pytanie,

Wtedy frazes w jego ustach

Złotą myślą wnet się stanie.

Gdy frazesów mu zabraknie,

Kłamstwa cedzi z miną hardą.

Wie, że powtarzane kłamstwo

Stanie się dla ludzi prawdą.

I tak cedzi przez swe zęby

Każdą bzdurę, każde kłamstwo.

Wielokrotnie je powtarza,

Chociaż wie, że to jest draństwo.

Wciąż chodzi w glorii i w chwale

Coraz wyżej, coraz dalej.

Ludzie za mędrca go mają,

Niektórzy mu nawet ufają.

 

Długo przez swe zęby cedzi.

Coraz gorzej zęby służą.

Mowa jego mniej wyraźna,

Gdy mówi z lekka mazurząc.

Już nie cedzi słów jak kiedyś.

Zniknęła frazesów „głębia”,

Bo jak orzekł mądry medyk,

Dostał choroby przyzębia.

Zęby stały się ruchome,

Dziąsła mocno napuchnięte.

Jak cedzić kłamstwa, frazesy

W dodatku ze złym akcentem?

 

Gdy się szczęka nie domyka,

Trzeba wezwać protetyka.

Sprowadził go z zagranicy

Z efektem, nie po próżnicy.

Prawie rok kuracja trwała.

Bolała, bo kosztowała.

Nowa szczęka lepiej cedzi.

Ząbki równe, bez przepustów.

Wartość pana bardzo wzrosła,

Nie u wszystkich, to rzecz gustu.

 

Przez rok ludzie zapomnieli

Co za prawdę dotąd mieli.

Na kłamstwa uodpornieni

Każdy swoją prawdę ceni.

Więc on pod nowe adresy

Cedzi kłamstwa i frazesy.

 

Wszystko, co mówi ze znawstwem,

Znów jest jego nowym kłamstwem.

On pracuje, się nie leni.

Niektórzy są zachwyceni.

Dzięki swym nowiutkim ząbkom

Kłania się nie tylko snobkom.

I dystans skutecznie skraca.

Cóż ma robić. Taka praca.

 

Ci, co podejść się odważą

Ważny szczegół zauważą.

Dotąd nie wiedzieli o tem,

Że zęby błyskają… złotem.

Złoto piękne, dentystyczne

Daje refleksy rozliczne.

Gdy usta bardziej rozchylił,

To wszyscy zauważyli

Czego dotąd nie widzieli,

O czym pojęcia nie mieli.

Patrzą: w głowie bardzo pusto,

Widać bezczelne oszustwo.

Zobaczyli: król jest nagi!

Lecz brakuje im odwagi,

By rzecz nazwać po imieniu.

Oni są przecież dorośli,

Każdy coś ma na sumieniu.

Ze złudzeń też się otrząśli.

Wszyscy, od Tatr do Bałtyku,

Teraz sekretem związani

Muszą trzymać za zębami

To, co mają na języku.

 

Wiedząc, że w środku jest pusty,

Mówią o nim „złotousty”.

Nie jedz sam

W lewej ręce buła

A w prawej kanapka.

Zjem śniadanie i kolację

Bez żadnego świadka.

Od lat moja dzienna racja

To śniadanie i kolacja,

Spożywane niestety

Samotnie, bez kobiety.

 

A marzy mi się śniadanko

Sam na sam z bogdanką.

Chciałbym, żeby ona czuła

Jaka smaczna jest ma buła.

 

Jestem człowiekiem współczesnym

Więc obiadków nie jem wcale.

Zadowalam się więc wczesnym

Lanczem, łykniętym niedbale.

Na wieczór mam kanapeczkę

Lecz już nieświeżą troszeczkę,

Bo kupioną wcześnie rankiem,

Czym więc częstować bogdankę ?

 

Swą kolację zjadam sam,

Cóż innego zrobić mam ?

I tak już jest od lat paru,

Sam posiłki wrzucam „na ruszt”.

 

Samotność już mi daje w kość.

Ale wczoraj jakiś gość

Słysząc, co się ze mną dzieje

Powiedział: Odwróć koleje

Swych posiłków. Moim zdaniem

Twoje śniadanie z kolacją

Nie jest dobrą kalkulacją.

To kolacja ze śniadaniem

Zainteresuje panie.

Urządź wszystko tak, by miła

Na kolację się wprosiła.

A gdy zrobisz to jak trzeba,

Ona da ci gwiazdkę z nieba.

Ty w rewanżu dasz pierścionek

I tak rozpoczniecie dzionek

Od śniadanka oczywiście.

Odtąd będzie za….ście…..

2009.10.15

Instynkt

 

Instynkt wtedy wszystkim rządził,

Kiedy nie było rozumu.

Dziś to relikt i przeżytek,

Pozostałość puszczy szumu,

W której ludzkości praprzodek

Wśród drzew wychowywał młode.

 

Kiedy ludzie z drzewa zleźli,

Rozumek z ziemi podnieśli

I zaczęli go używać.

Rozumu zaczęło przybywać,

Bo rozpoczął się cykl twórczy.

Za to instynkt wciąż się kurczył

I dziś mało go zostało.

Szlachetniało ludzkie ciało,

Aż w wyniku ewolucji

Ukształtował się typ ludzki.

 

Umysł, rozum, inteligencja,

Tym nabrzmiewał czaszki czerep.

Mózg stopniowo go wypełniał,

Aż w końcu trysnął gejzerem,

W którym zawarł swe doznania,

Doświadczenia z życia wzięte

Oraz wszystkie swe zdolności

Dawnym ludziom niepojęte.

 

Sapiens, rozumna istota

Na własnych błędach się uczył.

Tym budował swój intelekt,

A uczucia chował w duszy.

Rozwijał ludzkie odczucia,

Poznał piękno, zmysły, racje.

Tworzył i kształtował ziemię,

Budował cywilizacje.

Instynkt wypierał kulturą,

Poznał też uczucia wyższe,

Smakował jadło i sztukę,

Wszystko upiększał artyzmem.

 

Instynkt, to siła wszechmocna

Działań, skłonności psychicznych.

To jest napęd do odruchów

Nie nabytych, lecz dziedzicznych.

Kiedyś tylko instynkt zwierząt

Warunkował ich przeżycie.

Do dziś dnia nam też pozostał,

Chociaż działa wręcz w ukryciu.

 

Instynkt ciągle ważną rolę

Spełnia w naszym ludzkim życiu.

Jednak w różnym natężeniu

U każdego jest w użyciu.

 

Ludzie mają różne mózgi

I od nich tylko zależy.

Ile i jakich instynktów

Do każdego z nas należy.

Instynktu nie można zmienić,

Można tylko zaspokoić.

Nie można weń ingerować,

Bo on nie da się rozbroić.

 

Ci co tłumią swe popędy

Mocą swojego umysłu

Mogą siłą swych instynktów

Odejść na trwale od zmysłów.

Wtedy w przypadku złych chuci

Instynkt działanie narzuci.

 

Instynkt wytwarza emocje.

Emocje powodem działania.

Nie mając wpływu na instynkt

Działamy na te doznania,

Którymi rządzi nasz umysł.

Kontrolę nad emocjami

Uzyskamy ćwiczeniami.

W ten sposób człowiek rozumny

Wpływ na instynkt uzyskuje.

W wyniku tego w całości

Nad swoim życiem panuje.

 

Instynkt ludzki to jest zespół

Wielu instynktów cząstkowych.

Część z nich na nas słabo wpływa,

Inne…  w sposób wyjątkowy.

Bo McDougall albo Freud

Różnie je klasyfikuje.

Ale zawsze w pierwszym rzędzie

Ten jeden instynkt przoduje.

 

Podstawowy dla ludzkości –

Instynkt przetrwania gatunku,

Jest najważniejszym z warunków

Działania dla potomności.

 

Instynkt rozrodczy ma dawać

Gwarancje ciągłości gatunku.

Wraz z instynktem macierzyńskim

Działają w tym samym kierunku.

Dzięki temu ma osesek

Szansę na przetrwanie swoje.

Odruch albo instynkt ssania

Od razu łączy oboje:

Dziecko z matką, matkę z dzieckiem.

Gdy ich brak, to dziś by było

To co dawniej w Sparcie greckiej.

 

Potomstwo trzeba wychować,

Wyżywić, odziać, nauczyć.

Nie można tak jak u zwierząt

Zbyt szybko dzieci porzucić.

Zwierzętom wystarczy instynkt

I ćwiczenia z survival-u.

Ludzkim dzieciom to nie starcza.

Wolno, detal po detalu

Ich mózg ciągle się obarcza

Nowymi doświadczeniami.

Życia się uczą dość długo,

W rodzinie, z rówieśnikami.

 

Młody człowiek od dorosłych

Całkiem jeszcze nieporadny,

Uczy się przebywać w grupie,

Rozwijając instynkt stadny.

 

Dzisiaj jeszcze homo sapiens,

(Choć jest na wyższym etapie)  

Zamiast swego intelektu

Używa pełnych defektów –

Resztek dawnego instynktu.

W tym tkwi przyczyna konfliktu.

Bo gdy instynkt życiem rządzi,

To człowiek na pewno zbłądzi.

Błądzenie jest rzeczą ludzką,

Błąd każdemu się przydarzy.

Ale myśleć ciągle trzeba,

By błądząc, nie stracić twarzy.

 

Dumna, pionowa postawa,

Głowa wysoko wzniesiona.

Istnieje jednak obawa,

Że nie zawsze myśli ona.

Gdy nie myślisz, tylko działasz

Na chybcika, instynktownie,

To na pewno błąd popełnisz

I zrobić musisz ponownie.

Gdy jednak pomyślisz wcześniej,

Błędu szanse zredukujesz

I efekty twych poczynań

Prawie zawsze akceptujesz.

 

Muszę już wyciągnąć wnioski

Z tej niezdarnej paplaniny.

Póki jeszcze umysł działa

Zakończę te „wypociny”,

Bo wiem, że „Alzheimer” czeka

Na starszego już człowieka.

 

Jeszcze myśli się kołaczą,

Jeszcze umysł decyduje.

Ale na długo nie starczy,

Ja wiem o tym, ja to czuję.

Ostatnim umysłu wysiłkiem

Uruchomię instynkt zbawczy.

Wybiorę nie instynkt śmierci

Ale… samozachowawczy.