Prądu pilne oszczędzenie
To wyłączać oświetlenie
Od piwnicy aż po dach,
I to przede wszystkim w sądach.
Niech ślepa Temida
Prądu nie używa!
Prądu pilne oszczędzenie
To wyłączać oświetlenie
Od piwnicy aż po dach,
I to przede wszystkim w sądach.
Niech ślepa Temida
Prądu nie używa!
Ma żona jest mądra,
Bo ciągle się uczy.
Na mych głupich błędach
Jej mądrość się tuczy.
Jest więc poza sporem:
Głupi mądrej mentorem.
Zdarzyła się rzecz niesłychana,
Żaba udusiła bociana.
Rankiem, przy śniadaniu, nagle
Stanęła mu kością w gardle.
Tak to ofiara wymierzyła karę
Robiąc z napastnika swoją ofiarę.
Wszyscy wiedzą, że są strusie –
Ptaki największe na ziemi.
Ale nie wiedzą, dlaczego i
Kto je tak bardzo odmienił,
Że w przypadku zagrożenia
Zamiast się do biegu zrywać
Bez chwili zastanowienia
Wolą głowę w piasek skrywać.
Struś, co chowa głowę w piasek,
Jest bohaterem przysłowia.
A to jest mądrość Narodu,
Wierzy w nią nawet Krakowiak.
„Prawda” o strusiu i piasku
Jest dziś często powtarzana.
A prawdziwość sytuacji
Wcale niekwestionowana.
Gdyby to więc była prawda,
Pewnie strusi by nie było,
Bo ich całą populację
Dawno by już podusiło.
Spytajcie więc zoologa,
Jak ta rzecz się ma naprawdę.
Odpowie, że struś się schyla,
Żeby móc się zająć gniazdem
Wygrzebanym w ciepłym piasku
I pilnuje pilnie jajek
Ciemną nocą i w dnia blasku.
Nie chowajmy głowy w piasek
I przeprośmy „pana strusia”
Za to, że wiele pokoleń,
Od Wojciecha do Wojtusia,
Nieprawdę o nim mówiło
I w dodatku, bez powodu,
W „mądrość” prawego narodu
Takie kłamstwo przekształciło.
To polityk z pełną gębą,
Bo w gębie pełno frazesów.
Więc dlaczego do tej pory
Nie odniósł znacznych sukcesów?
Nim pomyśli, to wypaple.
To jest jego wada główna.
Ale gdy się jej pozbędzie,
Nikt mu wówczas nie dorówna.
Lecz co zrobić, by na próżno
I bez sensu przestał gadać?
Trzymać język za zębami,
To jego nowa zasada.
Musi więc przez zęby cedzić
Odpowiedź na każde pytanie,
Wtedy frazes w jego ustach
Złotą myślą wnet się stanie.
Gdy frazesów mu zabraknie,
Kłamstwa cedzi z miną hardą.
Wie, że powtarzane kłamstwo
Stanie się dla ludzi prawdą.
I tak cedzi przez swe zęby
Każdą bzdurę, każde kłamstwo.
Wielokrotnie je powtarza,
Chociaż wie, że to jest draństwo.
Wciąż chodzi w glorii i w chwale
Coraz wyżej, coraz dalej.
Ludzie za mędrca go mają,
Niektórzy mu nawet ufają.
Długo przez swe zęby cedzi.
Coraz gorzej zęby służą.
Mowa jego mniej wyraźna,
Gdy mówi z lekka mazurząc.
Już nie cedzi słów jak kiedyś.
Zniknęła frazesów „głębia”,
Bo jak orzekł mądry medyk,
Dostał choroby przyzębia.
Zęby stały się ruchome,
Dziąsła mocno napuchnięte.
Jak cedzić kłamstwa, frazesy
W dodatku ze złym akcentem?
Gdy się szczęka nie domyka,
Trzeba wezwać protetyka.
Sprowadził go z zagranicy
Z efektem, nie po próżnicy.
Prawie rok kuracja trwała.
Bolała, bo kosztowała.
Nowa szczęka lepiej cedzi.
Ząbki równe, bez przepustów.
Wartość pana bardzo wzrosła,
Nie u wszystkich, to rzecz gustu.
Przez rok ludzie zapomnieli
Co za prawdę dotąd mieli.
Na kłamstwa uodpornieni
Każdy swoją prawdę ceni.
Więc on pod nowe adresy
Cedzi kłamstwa i frazesy.
Wszystko, co mówi ze znawstwem,
Znów jest jego nowym kłamstwem.
On pracuje, się nie leni.
Niektórzy są zachwyceni.
Dzięki swym nowiutkim ząbkom
Kłania się nie tylko snobkom.
I dystans skutecznie skraca.
Cóż ma robić. Taka praca.
Ci, co podejść się odważą
Ważny szczegół zauważą.
Dotąd nie wiedzieli o tem,
Że zęby błyskają… złotem.
Złoto piękne, dentystyczne
Daje refleksy rozliczne.
Gdy usta bardziej rozchylił,
To wszyscy zauważyli
Czego dotąd nie widzieli,
O czym pojęcia nie mieli.
Patrzą: w głowie bardzo pusto,
Widać bezczelne oszustwo.
Zobaczyli: król jest nagi!
Lecz brakuje im odwagi,
By rzecz nazwać po imieniu.
Oni są przecież dorośli,
Każdy coś ma na sumieniu.
Ze złudzeń też się otrząśli.
Wszyscy, od Tatr do Bałtyku,
Teraz sekretem związani
Muszą trzymać za zębami
To, co mają na języku.
Wiedząc, że w środku jest pusty,
Mówią o nim „złotousty”.
W lewej ręce buła
A w prawej kanapka.
Zjem śniadanie i kolację
Bez żadnego świadka.
Od lat moja dzienna racja
To śniadanie i kolacja,
Spożywane niestety
Samotnie, bez kobiety.
A marzy mi się śniadanko
Sam na sam z bogdanką.
Chciałbym, żeby ona czuła
Jaka smaczna jest ma buła.
Jestem człowiekiem współczesnym
Więc obiadków nie jem wcale.
Zadowalam się więc wczesnym
Lanczem, łykniętym niedbale.
Na wieczór mam kanapeczkę
Lecz już nieświeżą troszeczkę,
Bo kupioną wcześnie rankiem,
Czym więc częstować bogdankę ?
Swą kolację zjadam sam,
Cóż innego zrobić mam ?
I tak już jest od lat paru,
Sam posiłki wrzucam „na ruszt”.
Samotność już mi daje w kość.
Ale wczoraj jakiś gość
Słysząc, co się ze mną dzieje
Powiedział: Odwróć koleje
Swych posiłków. Moim zdaniem
Twoje śniadanie z kolacją
Nie jest dobrą kalkulacją.
To kolacja ze śniadaniem
Zainteresuje panie.
Urządź wszystko tak, by miła
Na kolację się wprosiła.
A gdy zrobisz to jak trzeba,
Ona da ci gwiazdkę z nieba.
Ty w rewanżu dasz pierścionek
I tak rozpoczniecie dzionek
Od śniadanka oczywiście.
Odtąd będzie za….ście…..
2009.10.15
Instynkt wtedy wszystkim rządził,
Kiedy nie było rozumu.
Dziś to relikt i przeżytek,
Pozostałość puszczy szumu,
W której ludzkości praprzodek
Wśród drzew wychowywał młode.
Kiedy ludzie z drzewa zleźli,
Rozumek z ziemi podnieśli
I zaczęli go używać.
Rozumu zaczęło przybywać,
Bo rozpoczął się cykl twórczy.
Za to instynkt wciąż się kurczył
I dziś mało go zostało.
Szlachetniało ludzkie ciało,
Aż w wyniku ewolucji
Ukształtował się typ ludzki.
Umysł, rozum, inteligencja,
Tym nabrzmiewał czaszki czerep.
Mózg stopniowo go wypełniał,
Aż w końcu trysnął gejzerem,
W którym zawarł swe doznania,
Doświadczenia z życia wzięte
Oraz wszystkie swe zdolności
Dawnym ludziom niepojęte.
Sapiens, rozumna istota
Na własnych błędach się uczył.
Tym budował swój intelekt,
A uczucia chował w duszy.
Rozwijał ludzkie odczucia,
Poznał piękno, zmysły, racje.
Tworzył i kształtował ziemię,
Budował cywilizacje.
Instynkt wypierał kulturą,
Poznał też uczucia wyższe,
Smakował jadło i sztukę,
Wszystko upiększał artyzmem.
Instynkt, to siła wszechmocna
Działań, skłonności psychicznych.
To jest napęd do odruchów
Nie nabytych, lecz dziedzicznych.
Kiedyś tylko instynkt zwierząt
Warunkował ich przeżycie.
Do dziś dnia nam też pozostał,
Chociaż działa wręcz w ukryciu.
Instynkt ciągle ważną rolę
Spełnia w naszym ludzkim życiu.
Jednak w różnym natężeniu
U każdego jest w użyciu.
Ludzie mają różne mózgi
I od nich tylko zależy.
Ile i jakich instynktów
Do każdego z nas należy.
Instynktu nie można zmienić,
Można tylko zaspokoić.
Nie można weń ingerować,
Bo on nie da się rozbroić.
Ci co tłumią swe popędy
Mocą swojego umysłu
Mogą siłą swych instynktów
Odejść na trwale od zmysłów.
Wtedy w przypadku złych chuci
Instynkt działanie narzuci.
Instynkt wytwarza emocje.
Emocje powodem działania.
Nie mając wpływu na instynkt
Działamy na te doznania,
Którymi rządzi nasz umysł.
Kontrolę nad emocjami
Uzyskamy ćwiczeniami.
W ten sposób człowiek rozumny
Wpływ na instynkt uzyskuje.
W wyniku tego w całości
Nad swoim życiem panuje.
Instynkt ludzki to jest zespół
Wielu instynktów cząstkowych.
Część z nich na nas słabo wpływa,
Inne… w sposób wyjątkowy.
Bo McDougall albo Freud
Różnie je klasyfikuje.
Ale zawsze w pierwszym rzędzie
Ten jeden instynkt przoduje.
Podstawowy dla ludzkości –
Instynkt przetrwania gatunku,
Jest najważniejszym z warunków
Działania dla potomności.
Instynkt rozrodczy ma dawać
Gwarancje ciągłości gatunku.
Wraz z instynktem macierzyńskim
Działają w tym samym kierunku.
Dzięki temu ma osesek
Szansę na przetrwanie swoje.
Odruch albo instynkt ssania
Od razu łączy oboje:
Dziecko z matką, matkę z dzieckiem.
Gdy ich brak, to dziś by było
To co dawniej w Sparcie greckiej.
Potomstwo trzeba wychować,
Wyżywić, odziać, nauczyć.
Nie można tak jak u zwierząt
Zbyt szybko dzieci porzucić.
Zwierzętom wystarczy instynkt
I ćwiczenia z survival-u.
Ludzkim dzieciom to nie starcza.
Wolno, detal po detalu
Ich mózg ciągle się obarcza
Nowymi doświadczeniami.
Życia się uczą dość długo,
W rodzinie, z rówieśnikami.
Młody człowiek od dorosłych
Całkiem jeszcze nieporadny,
Uczy się przebywać w grupie,
Rozwijając instynkt stadny.
Dzisiaj jeszcze homo sapiens,
(Choć jest na wyższym etapie)
Zamiast swego intelektu
Używa pełnych defektów –
Resztek dawnego instynktu.
W tym tkwi przyczyna konfliktu.
Bo gdy instynkt życiem rządzi,
To człowiek na pewno zbłądzi.
Błądzenie jest rzeczą ludzką,
Błąd każdemu się przydarzy.
Ale myśleć ciągle trzeba,
By błądząc, nie stracić twarzy.
Dumna, pionowa postawa,
Głowa wysoko wzniesiona.
Istnieje jednak obawa,
Że nie zawsze myśli ona.
Gdy nie myślisz, tylko działasz
Na chybcika, instynktownie,
To na pewno błąd popełnisz
I zrobić musisz ponownie.
Gdy jednak pomyślisz wcześniej,
Błędu szanse zredukujesz
I efekty twych poczynań
Prawie zawsze akceptujesz.
Muszę już wyciągnąć wnioski
Z tej niezdarnej paplaniny.
Póki jeszcze umysł działa
Zakończę te „wypociny”,
Bo wiem, że „Alzheimer” czeka
Na starszego już człowieka.
Jeszcze myśli się kołaczą,
Jeszcze umysł decyduje.
Ale na długo nie starczy,
Ja wiem o tym, ja to czuję.
Ostatnim umysłu wysiłkiem
Uruchomię instynkt zbawczy.
Wybiorę nie instynkt śmierci
Ale… samozachowawczy.