Błysk prawdy

Uważałam, że mój chłopak

Jest cudowny i jedyny.

Byłam pewna, że mi jego

Zazdroszczą wszystkie dziewczyny.

 

Dziś już dla mnie nie istnieje,

Bo to kłamca nad kłamcami.

Przekonałam się, że tylko

Okłamywał mnie i mamił.

 

Wczoraj się nie widzieliśmy.

W pracy musiał dłużej zostać.

Dzisiaj tam po niego wyszłam

Stęskniona, ale radosna.

Nie byłam osamotniona.

Obok mnie kobieta stała

I tak jak ja niecierpliwie

Także na kogoś czekała.

 

On wyszedł, pomachał ręką.

Przystanął chwilę speszony.

Błysnęła obrączka na palcu,

Gdy rękę wyciągnął do… żony.

Mój wymarzony

Dostałem od żony prezent.

Był nim skok spadochronowy,

Który dla mnie wykupiła

Jako dar urodzinowy.

 

To było moje marzenie,

Lecz zawsze dalekie plany.

Teraz mają mi się spełnić.

Jestem tym uradowany.

Nigdy tego nie robiłem,

A niebezpieczeństwo spore.

Dlatego ten mój pierwszy raz

Wykonam wraz z instruktorem.

Ale nie mam się czym chwalić.

Natychmiast po wyskoczeniu

Przestraszyłem się tak bardzo,

Że zemdlałem w oka mgnieniu.

 

Oprzytomniałem na ziemi.

Bardzo długo mnie cucili.

Czy porzuciłem marzenia?

To one mnie porzuciły!

Odźwierny

Wychodziłem już ze sklepu,

Kiedy pewna babulinka

Zaczęła mnie porównywać

Do jakiegoś sk***ysynka.

Nie omieszkała też dodać,

Że reprezentuję sobą

Najgorsze, co u młodzieży

Nazywa się „zgniły owoc”.

 

Kilka osób ją poparło

W jej narzekaniu na młodzież

I nawet mnie porównały

Do czarnej owcy w narodzie.

Niektórzy to nawet weszli

Zaraz w rolę adwokata

I zaczęli mnie oskarżać

O całe zło tego świata.

We mnie widzieli wcielenie

Wszystkich prawie egipskich plag,

A nawet uosobienie

Najgorszych, narodowych wad!

 

Nie wiedziałem, co się dzieje.

Dopiero po chwili dłuższej,

Zrozumiałem, o co chodzi

Zdenerwowanej staruszce.

Pani się zdenerwowała,

Że jej drzwi nie przytrzymałem

Wtedy, gdy się zamykały,

Kiedy market opuszczałem,

A ona wejść nie zdążyła

I dlatego jest niemiła.

Dla mnie problem nie istnieje.

Przyczyny są prozaiczne,

Bo tam drzwi fotokomórka

Otwiera automatycznie!

Niedowiarka

Mam chłopaka w moim wieku.

Jesteśmy parą od roku.

On, to wierzący katolik

Odporny na wiele pokus.

 

Wyjechaliśmy we dwoje

W góry na pieszą wycieczkę.

Kilka dni tam chodziliśmy.

Zmęczyliśmy się troszeczkę.

 

Po powrocie moja mama

Podstępnymi sposobami

Próbowała wysondować,

Czy już ze sobą sypiamy.

Wprost mamie odpowiedziałam,

Że nie doszło do niczego.

On nie jest moim kochankiem,

Lecz też nie jest już kolegą.

 

Choć mama mi uwierzyła,

To temat nadal drążyła:

„Pewnie wstrzymała go wiara,

Przecież to syn katechety.

Ty byś się nie opierała,

Po mnie masz na seks apetyt”!

 

Odbijany

Bardzo dobrze się bawiłem

Na imprezie z mą dziewczyną.

Grali wolniutki kawałek,

W głowie szumiało nam wino.

 

Wino nam zawsze smakuje.

Najchętniej pijemy „grzańca”.

Właśnie napitkiem rozgrzani

Tańczyliśmy „przytulańca”.

Podszedł do nas jakiś koleś.

„Czy można odbić”? – zapytał.

Ona bez zastanowienia

Szybko za rękę go chwyta

I mówi mu: „Z przyjemnością”.

Szczęka mi nisko opadła.

Wpatrzony byłem w anioła,

A nagle widzę w niej diabła!

 

Facet wyrwał jej swą rękę.

„Gdzie mi swoje łapy pchasz?

Ja chcę tylko z NIM zatańczyć”!

Krzyknął miłej prosto w twarz.

 

Teraz wiem, żeby przed tańcem

Nie częstować dziewcząt grzańcem.

Bez hamulca?

Dla relaksu bardzo lubię

Pobiegać sama po lesie.

Dziś jak młodziutka sarenka

Biegam w ulubionym dresie.

Nic to powalone drzewa

I wystające konary.

Przeskakuję przez wykroty,

Z lasem biorę się za bary!

Omijam znane mi ścieżki

Przełajami po dolinach.

Dzisiaj nikt mi nie dorówna!

Dzisiaj nikt mnie nie zatrzyma!

 

Nagle stop! Coś mnie złapało

Za stopę. Ból jest koszmarny.

Wdepnęłam w żelazny potrzask

Zastawiony tu na sarny.

Trudno

Ćwiczę dosyć intensywnie.

Po kilku tygodniach męczarni

Zrobiłem nawet na drążku

Siedem podciągnięć dość marnych.

Byłem bardzo z siebie dumny,

Ale tylko przez chwileczkę,

Bowiem zadziwiony wielce

Zobaczyłem mą córeczkę,

Jak szybciutko, bez wysiłku

Podciągnęła się na drążku

Osiem razy, a w dodatku

Nawet nie stargała loczków!

 

Zanim się opamiętałem,

Ona wytarłszy rączęta

Znów powtórzyła kolejkę.

I taka byłaby puenta …

Czyste piękno

Siedział obok mnie w kościele

Mężczyzna w podeszłym wieku.

Czułam, że z ust mu „pachniało”

Jak z nieczyszczonego ścieku.

 

Starałam się początkowo

Nie zwracać na to uwagi,

Jednak w końcu już nie mogłam

Z „zapachem” sobie poradzić.

Kiedy chór rozpoczął śpiewać,

On zachwycony ogromnie

„Jak oni pięknie śpiewają”

Wzruszony powiedział do mnie.

 

Nie zdążyłam odpowiedzieć,

Gdyż nawet się nie starałam.

Jednak nie wiem, jak się stało,

Ze nagle… zwymiotowałam!

Za trzy złote

W terrarium żyje nasz legwan.

Nazywamy go Leopold.

Zimą z jego dokarmianiem

Mamy dosyć duży kłopot.

Podajemy mu deserki

Owocowe od Gerbera.

Nasz zwierzaczek taką karmę

Bardzo lubi, wręcz pożera.

 

Dziś wracając ze spaceru

Za namową naszej córki,

Wstąpiliśmy do marketu

Kupić „paszę” dla „jaszczurki”.

Szybko zapełniłam koszyk

Piwkiem i papieroskami.

Były w nim także „gerberki”,

Będzie miał co jeść legwanik.

 

Przy kasie się okazało,

Że mi trzech złotych brakuje.

Odstawiam słoiczki mówiąc:

„Niech dziś Leoś pogłoduje”!

Usłyszała to kasjerka

I z kolejki kilka osób.

Nie cytuję komentarzy,

Bo powtórzyć ich nie sposób.