Faux pas

Mam na imię Katarzyna.

Kasia, mówi mi mój chłopak.

Kocham się w nim bez pamięci,

Choć często popełnia faux pas.

Ciągle dawał mi dowody

Naprawdę wielkiej miłości.

Chciał przedstawić mnie kolegom

Po miesiącu znajomości.

Ucieszyłam się niezmiernie.

Starannie przygotowana

Na umówione spotkanie

Bardzo chętnie pojechałam.

 

Kumple nas oczekiwali

W domu jednego z kolegów.

Wszystko byłoby fajnie,

Gdyby nie „drobny” szczegół.

Gdy weszliśmy do salonu,

Mój Kacper z dumą zawołał:

To jest właśnie moja Julcia,

Wypijemy za nią toast!

 

Julia, to imię dziewczyny,

Z którą wcześniej miał się żenić.

Ona z nim nagle zerwała

Ubiegłorocznej jesieni.

Pomyłka

Mam dwóch ulubionych księży.

Obaj młodzi i weseli.

Znani są z bardzo częstego

Czynienia sobie forteli.

 

Dzisiaj jeden z nich obchodził

Swego kapłaństwa rocznicę.

Poszłam rano do kościoła

Z chęcią złożenia mu życzeń.

Weszłam przed mszą do zakrystii.

Ksiądz przez głowę albę wdziewał.

Za życzenia podziękował,

Chociaż się ich nie spodziewał.

 

Kiedy wróciłam do domu,

Zrozumiałam, że to drugi

Z nich obchodził jubileusz

Swojej kapłańskiej posługi.

Śliska sprawa

Moja mama na mą prośbę

Właśnie mi opowiedziała,

Gdzie i kiedy po raz pierwszy

Kimś się zafascynowała.

 

Pamięta co się zdarzyło

Bardzo młodziutkiej osóbce.

Była wtedy na wakacjach

Po skończonej podstawówce

Na obozie dla młodzieży

W wieku ponadpodstawowym.

Celem była integracja

Uczniów starszych i tych nowych.

Przez dwa tygodnie, codziennie

Widywała chłopca, który

Już w następnym roku szkolnym

Miał przystąpić do matury.

On nigdy jej nie zaczepił.

Nie wiedział o jej istnieniu.

Dziewczę się nie narzucało,

Cały czas kryła się w cieniu.

 

Wieczorem, w przeddzień wyjazdu

Odbywało się ognisko.

Zupełnie niespodziewanie

Chłopak usiadł przy niej blisko.

Była tym onieśmielona,

Że ją wreszcie zauważył.

Nawet nie śmiała przypuszczać,

Że to kiedyś się przydarzy.

 

W pewnej chwili coś powiedział.

Ona nic nie usłyszała,

Gdyż wszyscy głośno śpiewali

I przeszkadzał wielki hałas.

On ponownie do niej mówił.

Ze stresu nie rozumiała,

Tylko zwrócona do niego

Jedynie się uśmiechała.

 

Znów ponowił słowną próbę.

U niej jeszcze większa trema.

Czuła się jak skamieniała,

Serducho stanęło niemal.

 

W końcu chłopak nie wytrzymał

I gdy przebrzmiały już nuty,

Głośno poprosił ją, żeby

Szybko poszła zmienić buty,

Bo wdepnęła w „krowi placek”

I strasznie od niej śmierdziało.

Wyszła bardzo zawstydzona.

Tak pamięta sprawę całą…

Zaginiona

Miesiąc temu zapoznałem

Fajną laskę w Internecie.

Poprosiłem o spotkanie.

Była już wiosna. Kwiecień.

Zaplanowałem atrakcje:

Pierwszą był spacerek w parku,

Potem kino i kolacja.

Precyzyjnie jak w zegarku.

 

Bardzo dobrze się zaczęło.

Na spacerze się przyznała,

Że musi skoczyć do domu,

Bo kotkowi jeść nie dała.

Zrozumiałem jej rozterkę.

Taxi wezwałem komórką.

Podała adres kierowcy,

Zawiózł nas aż na podwórko.

 

Sama weszła do budynku.

Przedtem taksówkę zwolniła.

Czekałem ponad godzinę…

Nadaremnie! Nie wróciła!

Dobry wybór

Często zapoznaję ludzi.

Nie w realu, lecz na czacie.

To dobry sposób, by gadać

Z osobą, której nie znacie.

Z niewieloma z nich się uda

Doprowadzić do spotkania.

Wiem, że trzeba być ostrożną,

Żeby nie trafić na drania.

 

Nareszcie się umówiłam

Z facetem, co mi się trafił.

Nie podeszłam, kiedy przyszedł.

Był to proboszcz z mej parafii.

Ten pierwszy raz…

O mój „pierwszy raz” z chłopakiem

Dziś spytała moja córka.

Trzynaście lat ma dopiero

Pisklak nie obrosły w piórka.

 

Ucieszyłam się z pytania –

To oznaka zaufania.

Bez zaciemniania obrazu

Odpowiedziałam od razu:

„Miałam dwadzieścia dwa lata

I… to właśnie był twój tata”.

 

Ona zdumiona krzyknęła:

„Mamo, ja ci współczuję.

Tyle lat musiałaś czekać,

Aż się ktoś wreszcie zlituje!”

Nieskończoność

Nieskończoność, któż ją pojmie?

Z tym pytaniem to nie do mnie.

Filozofom się nie śniło,

Żeby coś się nie skończyło.

Jednakże matematycy

Dawno chcieli się doliczyć

Do czegoś największego,

Ale określonego.

No i wyszło im z tego,

Że jest coś nieskończonego,

Największego, ogromnego:

To nieskończoność

Nieskończoności.

 

Nieskończoność, tak jak wieczność,

To największa i jedyna

Pewność, że co się zaczyna

Może trwać aż po bezkresność.

Pierwszy z rzędu przykład podam.

To z podstawówki – półprosta.

Ma początek, nie ma końca.

Lecz odcinek ma swój koniec

Jak każda linka w balonie,

Jak obywatelska swoboda.

Ale ma także początek,

Tak jak każdy weekend, w piątek.

 

Linii prostej w obie strony

Przebieg zaś jest nieskończony,

A więc mówiąc znacznie prościej,

Dąży do nieskończoności.

 

Nieskończoność poza nami,

Ludzkimi doświadczeniami?

Czy człowiek to jest istota,

Co tylko „od – do” się miota,

We wszystkim ograniczona?

Czy dla człowieka konieczne

Jest li tylko życie wieczne?

Nie! Jest także inna „cnota”

Nieograniczona niczym.

To tylko ludzka głupota

Którą niejeden z nas ćwiczy.

Nie zrozumie

Nie zrozumie:

Młody starego,

Słyszący głuchego,

Widzący ślepego,

Głupi mądrego.

 

A mądry głupiego?

Także nie rozumie,

Choć się do tego nie przyzna.

Dla niego to nie pierwszyzna,

Bo on nie jest od tego

Aby wszystko rozumieć,

Lecz od tego, żeby umieć!