Multi kłopot

Jest pierwszy multipleks w Polsce.

O niego Telewizja Trwam

Bezskutecznie się starała,

Żeby z niego nadawała

Misyjny Program wszystkim nam.

Dodatkowo chciała przy tym

Rozszerzyć swój wpływ na widzów

Niemających „satelity”.

Jej właściciel i nadawca

Swą działalność emisyjną

Chcą traktować jak misyjną

I robią wszystko, by zgarnąć

Kanał nadawczy za darmo.

 

To jest biznes, a nie sacrum.

Tu się płaci, a nie modli.

Ludzie co tak uważają,

Są dla kleru niewygodni.

Stąd poparcie dla Rydzyka,

Wyrażane w wielu marszach.

Popiera je Episkopat

I Najwyższy Patriarcha.

Wierni ślą modły do Boga,

By swą mocą wspomógł akcję.

Ale Bóg nie da pieniędzy

Na biznesową transakcję.

 

Jest w Jego władzy multipleks –

Choroba co ludziom grozi.

Módlmy się, by chronił przed nim,

Bo to multiplex sclerosis!

2013.03

Salvador po polsku

Polacy są przekonani

Z nieznanych bliżej powodów,

Że są narodem wybranym,

By być „Mesjaszem Narodów”.

Lecz to nie jest Boga wybór,

Tylko wieszcza Mickiewicza.

Jego mesjasz jest posłany

Nie z nieba, ale z księżyca.

 

Biblia dla Polaków wzorem.

Ona dla nas jest motorem

Do istnienia i działania,

Wiary i postępowania.

Według niej, i my to znamy,

To Izrael był wybrany.

On od Boga przykazania

Otrzymał do przestrzegania,

By po latach wypędzenia

Zaznał boskiego zbawienia

Za sprawą Syna Bożego,

Przez Żydówkę zrodzonego

Mesjasza obiecanego.

 

Stało się jednak inaczej,

Bo Jezusa nie uznali.

Na straszną śmierć Go skazali

Ci zwyrodniali siepacze.

Do dzisiaj więc oczekują

Na „prawdziwego mesjasza”,

Który był zapowiedziany

Przez proroka Izajasza.

 

Dwa tysiące lat minęło.

Jezus z woli Boga Ojca

Znalazł swoich zwolenników

Nawet na światowych krańcach.

 

Nasi przodkowie przez lata

Swego Światowida czcili.

Dopiero tysiąc lat temu

Razem z królem się ochrzcili.

Przez dziesięć wieków wierzyli

W Syna Boga – Zbawiciela,

Ale w ostatnich miesiącach

Sytuacja się odmienia.

 

Nie ma jedności w narodzie.

Zdziwiony jest ksiądz dobrodziej,

Bo to jego parafianie

W publicznie wołanych apelach,

Chcą nowego zbawiciela,

Już teraz. Na swe żądanie!

 

Zaraz po klęsce wyborczej,

W wielkim huraganie braw,

Patrząc na swego prezesa

Krzyczą: Jarosław! Polskę zbaw!

 

Polsce potrzebny zbawiciel.

Polska to naród wybrany.

Jarosław to ten jedyny

I tylko Jego kochamy!

 

Biblia dotąd ma zapisy,

Że tylko naród wybrany

Może mieć swego mesjasza.

I my wreszcie jego mamy!

Naród wybrał swego zbawcę

I za wodza go uznaje.

Nie obchodzi go zupełnie,

Co pomyślą inne kraje.

Trzydzieści procent Polaków

Tak myśli o swym prezesie.

Dla reszty narodu to bzdura,

Nikt tej głupoty nie zniesie.

 

Nikt nie chce obalać Biblii

Znając jej treść i zapisy,

Chyba, że ten ktoś ma swoje

Badania lub myśli spisy.

Jeżeli prezes to mesjasz,

To z Żydówki jest zrodzony.

A ci, co jego uznają

I ogłaszają z ambony,

Są potomkami Mojżesza,

Przywódcy Izraelitów,

Co dostał boski dekalog

Na dwóch tablicach z granitu.

 

Nie jestem antysemitą,

Lecz mam przeświadczenie gorzkie,

Że część polskiego narodu

Ma pochodzenie żydowskie.

A sądząc po wielu posłach,

To jest zakamuflowana

Głęboko opcja żydowska,

Która wraz ze swym prezesem

Trzyma znaczną ilość krzeseł

Pod jeszcze starym adresem.

Ta część Sejmu to już Kneset?

 

Ci nowi apostołowie

Okrzykniętego mesjasza

Przez najbliższe cztery lata

Będą Polaków przestraszać.

Nie pozwolą by ktokolwiek

Chciał im odmówić ich racji,

Bo krytyka ich programu

Zaprzeczeniem demokracji!

 

Nie zaprzepaszczę okazji

I puszczę wodze fantazji.

Już widzę, że synagogi

Będą stały obok drogi.

A to widok niewesoły,

To będą byłe kościoły!

 

Skończą swe walki o krzyże,

Bo będzie im znacznie bliżej

Do znanej gwiazdy Dawida,

A menora też się przyda.

 

Brońmy Ojczyznę przed takim

Jak on  antyzbawicielem,

Bo już wkrótce się okaże

Najzwyklejszym niszczycielem!

Październik 2011

Sroka patriotka

Nasz premier wciąż podróżuje.

Czasem głupstwa wygaduje.

Na Chorwacji chciał być „cool”

Chwaląc owoce z ich pól.

 

Zaraz głosy się podniosły,

Że to błąd, że nie wypada

Chwalić to, co zagraniczne,

A nie swojego sąsiada.

 

W końcu wrócił na Kaszuby.

Tam chciał napić się Tusk kawki.

Lecz w rodzinnym mateczniku

Dali Mu tylko… truskawki.

 

Niech wie, jeżeli nie wiedział,

Niech pamięta gdzieś w oddali

To, że każda polska sroka

Tylko swój ogonek chwali.

Aż do…

Kiedy stoi między nimi,

To nie dzieli, tylko łączy.

I tak długo będzie stała,

Póki kropla z niej się sączy.

To nie szyba ani ściana,

To oryginał, nie surogat.

Jej kształt budzi pożądanie

I nie jest też bardzo droga.

To ich towarzyszka wierna

W chwilach radości i nudy.

Ona daje zapomnienie.

To po prostu flaszka wódy!