Decyzja

Odbierałam swą Nastusię

Tak jak codziennie z przedszkola.

Przebierałam ją do wyjścia.

Stał przede mną mały golas.

 

Założyłam jej majteczki

I sięgałam po skarpetki.

Nagle przybrała przede mną

Pozę malutkiej nimfetki

I rzekła całkiem poważnie:

„Wiesz co, mamo? Chyba będę

Uprawiać seks od szesnastki”.

Tknęło mnie, jak na komendę…

Byłam bardzo zaskoczona.

Popatrzyłam w oczka Nastki,

A ona już pojednawczo:

„No dobra, od osiemnastki”.

W białych rękawiczkach

Mój szef jest perfekcjonistą

I od innych też wymaga.

Kiedy ktoś czegoś nie umie,

Doradza albo pomaga.

Poza tym jest szanowany

Przez pracowników i gości

Za to, że nigdy nikomu

Nie zrobił żadnej przykrości.

 

Tylko czemu ten ideał,

Tu wyrażę swe zdumienie,

Podał mi linka do strony,

Jak mam pisać… wymówienie?

Wdzięczny

Mam wrażliwego faceta.

Nie radzi sobie ze stresem.

Wszystkie napięcia „zajadał”

I przez to utył z kretesem.

Doszło do tego, że ważył

Sto sześćdziesiąt kilogramów.

Mimo wszystko go kochałam

I namawiałam: pohamuj!

 

W końcu zabrał się za siebie.

Było to przed dwoma laty.

Trudno było zrzucać wagę.

Wreszcie przestał być „brzuchatym”.

Waży mniej niż dziewięćdziesiąt.

 

Bardzo dumna byłam z niego,

Lecz do czasu, gdy oznajmił

Mi coś bardzo ohydnego:

„Wyglądam już znacznie lepiej

I bardzo dobrze się czuję.

Znajdę fajniejszą dziewczynę.

Tobie za wszystko dziękuję.”

Rozrzutny

Nie przelewa nam się w domu.

Ledwie starcza do pierwszego.

Kiedy są jakieś trudności,

Wspieramy jeden drugiego.

W zeszłym miesiącu małżonek

Pożyczył forsę swej mamie.

Kupił jej niezbędne leki.

Pomógł, przecież nie jest draniem.

 

To był bardzo trudny okres.

Było ciężko bez tej kwoty.

Wczoraj odwiedziłam chorą,

Nawet zaniosłam kompoty.

Przy okazji zapytałam,

Czy też będzie ważny powód

Do tego, żeby jej leki

Za jakiś czas kupić znowu.

 

Okazało się, że wcale

Nie pożyczała pieniędzy.

Wtedy przycisnęłam męża.

Przyznał się w końcu ten nędznik,

Że ma kochankę, a tysiąc

Wydał na jej seksi łaszki.

A dla mnie już od pięciu lat

Nie kupił nawet… apaszki!

Czwórka

Zawsze chciałem mieć synusia.

Marzyłem, by grać z nim w piłkę,

Bawić samochodzikami,

Zaszczepić wędkarską żyłkę.

 

Dwa razy żona rodziła –

Dwa razy bliźniacze córki.

Mamy już cztery dziewczynki.

Znów ciąża. Będą powtórki?

Bardzo o to się modliłem,

By Bóg mnie raczył wysłuchać.

Moja nadzieja na synka

Była bardzo, bardzo krucha.

 

Nareszcie spełnienie marzeń.

Nie będzie syn, lecz synowie.

Będę miał męskie czworaczki!

Tylko tyle dziś wam powiem…

Koszmar

Koszmary wciąż śnią się ludziom.

Mojej mamie też się przyśnił.

Tak głośno przez sen krzyczała,

Że aż się pobudziliśmy.

Usłyszałam jej wołanie:

 

„Proszę! Nie róbcie mi krzywdy!

Lepiej weźcie moje dzieci”!

Nie przypuszczałabym nigdy,

Że dowiemy się, jak matka

Kocha nas, swoje dzieciaki.

Chyba Muszka – nasza suczka

Lepiej chroni swe szczeniaki.

Czy jestem?

Czy jestem dosyć przystojny?

Zapytałem swoją mamę.

Byłem pewny, że potwierdzi,

A nie wykręci się sianem.

Powiedziała, żebym o to

Zapytał swoją dziewczynę

Głaskając mnie jednocześnie

Po bujnej, rudej czuprynie.

 

Zdziwiłem się i odparłem,

Że mama wie doskonale,

Iż dotąd z żadną dziewczyną

Nie spotykałem się wcale.

 

„Więc to jest twoja odpowiedź,

Bo ja ci nie będę kłamać”,

Ciągle głaszcząc mnie po głowie

Smutno powiedziała mama.

Puenta

Jest nas w domu trójka braci.

Najmłodszy z nas ma siedem lat.

Ja mam dwanaście. Maturę

Zdawać będzie najstarszy brat.

 

Niedawno młody miał w szkole

Pogadankę o zwierzętach,

Że trzymanie ich w niewoli

Jest bardzo złe. Taka puenta.

 

Mały poważnie się zabrał

Za ratowanie natury

I wypuścił maturzyście

Aksolotla, trzy ptaszniki

Oraz cztery białe szczury.

 

Gryzonie połapaliśmy.

Aksolotl zdechł „na suchoty”.

Jaszczurka sama wróciła.

Z pająkami są kłopoty.

Siedzą sobie w jakiejś dziurce

Pojedynczo albo w stadku.

Nie wiem, jak to długo potrwa.

Na razie mieszkam u dziadków.

To nie tak…

Podkochuję się w dziewczynie.

Jesteśmy w tej samej klasie.

Dzisiaj się dowiedziałem, że

Jest w niebezpiecznym impasie.

Właśnie mi opowiedziała

O swoim ogromnym pechu.

Ktoś zawiódł jej zaufanie

I ma dość wszystkich facetów.

 

Pocieszałem ją, że przy mnie

Czułaby się wielką damą.

„No tak, lecz ty jesteś gejem

I nie byłoby to samo”.

Aktywa

Od roku mieszkam z chłopakiem.

Często razem się kąpiemy.

Gdy jesteśmy pod natryskiem ,

Podaje mi szampon, kremy…

Mamy przy tym dużo śmiechu:

Głupie gesty, dziwne pozy.

Lubimy się powygłupiać

W stroju „jak nas Pan Bóg stworzył”.

 

Niedawno go poprosiłam,

By mi szampon z półki podał.

On wychylony z kabiny

Sięga. Duża niewygoda.

Mówi, że nie może chwycić,

Bo półka wisi daleko.

„Brak mi pięciu centymetrów,

Chociaż nie jestem kaleką!”

Ja niewiele myśląc krzyczę:

 „Wiem to od dawna kochanie.

Teraz podaj mi ten szampon” –

Ponawiam moje wołanie.

 

Podał, ubrał się i wyszedł.

Czwarty dzień się nie odzywa.

To był żart, bowiem faktycznie

Ma całkiem niezłe „aktywa”.