Świekra ćwierka

Bardzo często w ścisłym gronie

Rozgrywamy kalambury.

Czasami bywa wesoło.

Często nastrój jest ponury.

 

W święta z rodziną chłopaka

Także w kalambury grywam..

Przyszła kolej, by mój luby,

Swoje hasło pokazywał.

Wstał od stołu, wskazał na mnie…

A od razu z naprzeciwka

Jego matka wypaliła:

„Dziwka, na sto procent dziwka”!

 

A ja chciałem im pokazać

Uczucie, które nas wiąże,

Gdyż hasło do odgadnięcia

Było bardzo piękne: „związek”.

Usypiacz

Cztery razy się spóźniłem

W jednym tygodniu do pracy.

Nie usłyszałem budzika.

Powodem nie był też kacyk.

W końcu szef wkurzył się na mnie

I zagroził, że gdy znowu

Spóźnię się chociaż minutkę,

Będzie do zwolnienia powód.

 

Nigdy się tak nie spóźniałem.

Sam próbowałem wyjaśniać,

Jakim sposobem mój budzik

 „Pomógł” mi poczwórnie zaspać.

Testowałem kilka razy.

Zawsze dzwonił prawidłowo.

Czy ze mną coś się nie dzieje?

Już zwątpiłem, daję słowo.

Sam siebie zacząłem podglądać.

Zainstalowałem podgląd,

By przez cała noc notował

Wszystko bez przerw, na okrągło.

 

Wyjaśniłem tajemnicę.

To mój pies winien wszystkiemu.

Nauczył się budzik ściszać

Bez najmniejszego problemu.

Rano, jak budzik zaczyna

Wydawać piski cichutkie,

On naciska przycisk nosem

Z zamierzonym wcześniej skutkiem.

 

Humorzasta

Moja siostra słynie z tego,

Że zawsze ma cięty humor.

Można rzec, że w słownych żartach

Jest z niej prawdziwy wirtuoz.

Na co dzień mamy z nią problem,

Gdyż wpierw chlapnie, myśli potem.

A jej żarty bardzo często

Nie są dla bliskich bon motem.

 

Podam przykład, by wykazać

Trafność mego przekonania.

Raz mama rozlała mleko.

Oczywiście miała zamiar

Wytrzeć to, co jest rozlane.

Podtrzymując mleka dzbanek

Wołała na całą chatę,

Że pilnie chciałaby szmatę.

 

Usłyszała to siostrunia

I choć była znacznie bliżej,

Krzyknęła w moim kierunku:

– Mama cię chce! Chyżo! Chyżej!

 

Świecić każdy może…

Mój tata bardzo mnie kocha.

Często robi mi prezenty.

Zwykle daje bez powodu,

Jednak czasem – dla zachęty.

 

Dzisiaj poszedł do mej szkoły

Na półroczną wywiadówkę.

Gdy wrócił, dał mi w prezencie

Czyściutką, nową żarówkę.

 

Milczał. Gdy spojrzał groźnie jak

Ojciec na niegrzeczne dzieci,

Zrozumiałam, że od dziś mam

Jak żarówa wiedzą świecić.

Pychota

Musiałam kupić dla pieska

Paczkę karmy, bo mój synek

Wyszedł raniutko do szkoły

I zostawił głodną psinę.

 

Weszłam spokojnie do sklepu,

Ale nie wiem, gdzie jest regał

Z wyżywieniem dla zwierzaków,

Bo dotąd to synek tu biegał.

 

Spytałam grzecznie sprzedawcę:

− Gdzie mam znaleźć tę „pychotę”?

On na to bardzo uprzejmie:

– Na co ma pani ochotę?

Poruszona do żywego

Mam nową, spokojną pracę.

Nie muszę się wiele trudzić.

Sprzątam w miejscu, gdzie przebywa

Wielu niegdyś chorych ludzi.

 

Ostatnio pod koniec zmiany,

Kiedy miałam iść do domu,

Jeden “pacjent” siadł na łóżku.

Nie był w stanie trzymać pionu,

Więc padł twarzą na podłogę.

Dla mnie to szok bardzo duży.

Chciałam, lecz nie byłam w stanie

W żaden sposób się poruszyć.

 

Byłam sama, a w dodatku

Nie mogłam głosu wydobyć.

Sytuacja jak z horroru.

Nikt na nią nie jest gotowy.

Żaden by też nie uwierzył,

Nawet ten najbardziej zdrowy,

A dla mnie to była trauma.

Do dziś tkwi we mnie jak odium.

Nie poszłam więcej do pracy

W… przyszpitalnym prosektorium.

Klucznica

Wróciłem z pracy do domu.

Tam Sodoma i Gomora!

Ktoś okradł moje mieszkanie.

Niech tylko złapię bandziora!

 

Zaglądam we wszystkie kąty

Próbując policzyć straty.

W kuchni na stole szklanka

Z resztką zimnej już herbaty.

Obok niej na małej kartce

Napisano atramentem:

 „Zamki chronią tylko wtedy,

Kiedy drzwi macie… domknięte”.

 

Moja żonka – lekkoduszek

Tak do pracy się spieszyła,

Że drzwi nie całkiem domknięte

Bez sprawdzenia… zakluczyła.

 

Miała mama…

Mama miała koleżankę

Która „była ponad wszystkich”.

Uważała się za lepszą

Nawet od swoich najbliższych.

 

Jej małżonek to marynarz.

Pływał w stopniu bosmanmata.

To on jej szafę zapełniał

Ciuchami z całego świata.

Miała dostęp do ubiorów

Znacznie lepszych niż krajowe.

Oprócz ubiorów „zza morza”

Szyła także u krawcowej.

 

Jej największą dumą było

Naturalne futro z lisa.

Takiego nie było nigdzie,

Nawet w najdroższych komisach.

Zawsze patrzyła z pogardą

Na kupujących w „lumpeksie”.

Ona tego typu sklepy

Umieściła na indeksie.

 

Jednak prawda była taka,

Że bez najmniejszych kompleksów

Chodziła, lecz w innych miastach,

Do lumpeksów i szmateksów.

Wydało się to przypadkiem.

Podczas jednej z takich wizyt

Powiesiła na wieszaku

Ten swój bezcenny rekwizyt.

Przymierzała inne ciuchy.

Wcale się jej nie spieszyło.

Gdy wróciła, po jej futrze

Już nawet śladu nie było.

Zostało szybko sprzedane

Jako fałszywe „jenoty”

Jakiejś nieznanej kobiecie

Na wagę, za parę złotych!

Galerie

Prowadzę lekcje plastyki

W podstawówce, w młodszych klasach.

Dla grupy zdolnych dzieciaków

Pełnię rolę „mecenasa”.

Bardzo często właśnie z nimi

Spotykamy się po lekcjach

W piątki za zgodą rodziców.

Wie o tym także dyrekcja.

 

Kiedyś zabrałam swą grupę

Na zajęcia dodatkowe

Do miejskiej Galerii Sztuki

Pokazać im rzeczy nowe.

Przyglądały się zajęciom

Z malarstwa oraz rysunku,

Gdzie trochę starsze dzieciaki

Szkoliły się w tym kierunku.

 

Rodzice mieli odebrać

Swe dzieci o siedemnastej.

Nikt nie przyszedł. Czekaliśmy

Nawet do dziewiętnastej.

 

Wyjaśnienie całej sprawy

Ma posmaczek pikanterii,

Gdyż rodzice swoich dzieci

Szukali nie w tej galerii.

W mieście są aż trzy galerie:

Dwie handlowe i „prawdziwa”.

Te dwie pierwsze wszyscy znają,

W trzeciej prawie nikt nie bywa.

 

Dziś dla większości rodziców

Galeria to ciąg handlowy.

Tam chodzi się na zakupy.

Nie o sztuce są rozmowy.

Zabezpieczenie

Kilka lat temu z kumplami

Miałem pojechać na obóz.

Poszliśmy do sklepu w celu

Uzupełnienia zasobów.

Kupiliśmy suchy prowiant,

Napoje na czas podróży

Oraz karty, żeby przy nich

Czas jazdy nam się nie dłużył.

 

Kiedy staliśmy przy kasie

Nagle mi się przypomniało,

Że „jakieś zabezpieczenie

Bardzo by się nam przydało,

Bo lato, dziewczyny, wiecie…”

Powiedziałem szeptem chyba.

Zanim mi odpowiedzieli

Starsza pani się odzywa:

„Spoko chłopcy. Nie musicie.

Zaufajcie mi, seniorce.

Wasze twarze są najlepszym

Zabezpieczeniem pod słońcem!