Załamany

Mieszkam na małym osiedlu.

Mam sąsiadkę, chyba “ruską”,

Która od lat pędzi bimber.

Nazywają ją babuszką.

Zaopatruje tajemnie

Całą „żulię” okoliczną.

Klientelę ma dość stałą

I, jak sądzę, dosyć liczną.

 

Kiedyś jej „gość” podchmielony

Widocznie pomylił domy,

Bo długo i natarczywie

Do drzwi mojej willi dzwonił.

Otworzyłam. On mnie pyta

O babcię, bo chce z nią gadać.

Mówię, że babcia nie żyje

I każę żulowi spadać.

 

Po chwili kojarzę fakty.

On mnie pytał o babuszkę,

A nie o moją babcinkę,

Niedawno zmarłą staruszkę.

Odszedł bardzo załamany

Tym, że babuszka nie żyje.

A może jednak z powodu,

Że dzisiaj się nie napije?

Bez pośpiechu

Jestem w dziewiątym miesiącu.

Ja i mój małżonek Daniel

Pełni obaw i nadziei

Czekamy na rozwiązanie.

 

Wszystko toczy się normalnie,

Ale nagła zmiana w planach.

W nocy odeszły mi wody.

Trzeba jechać do szpitala!

Budzę męża, a on na to:

„Nie wytrzymasz z tym do rana”?

Powrót brata

Niedawno wróciłem z Anglii.

Mieszkałem tam prawie pięć lat.

Zapuściłem niezły zarost.

Wyglądam jak tęgawy skrzat.

Już w tym samym dniu koledzy

Chcieli mój powrót świętować.

Razem poszliśmy do baru,

Na mój powitalny „browar”.

Nie skończyło się na jednym.

Zaliczyłem kilka piwek.

Gdy opuszczaliśmy lokal,

Zrobiło się dość burzliwie.

 

Daliśmy się wciągnąć w zatarg

Z grupą pijanych kolesi.

Policję do interwencji

Wezwali przygodni piesi.

Było nawet kilka złamań

U wielu poturbowanych.

Przyjechały też karetki

Do osób poszkodowanych.

 

Dowiedziałem się nazajutrz,

Że mój brat brał udział w bójce.

Obaj nie wiedzieliśmy, że

To spotkanie bratobójcze.

Brat mnie nie poznał przez brodę.

On zaś kaptur miał na głowie.

Teraz o naszej przyszłości

Zadecydują… sędziowie.

Jak dziecko…

Lekarz rodzinny kontrolnie

Zlecił mi USG brzucha.

Wzięłam przepisane leki.

Trzeba lekarza posłuchać.

Wieczorem zażyłam Xennę

Potem jeszcze Espumisan.

Położyłam się do łóżka.

Usnąć pomogła Melisa.

 

Rano męka, bo bez kawki.

Mimo długiego siedzenia

I moich ogromnych starań

Nie doszło do wypróżnienia.

Lekarz się o to nie spytał,

Tylko rozpoczął badanie.

Nacisk sondą na podbrzusze

Spowodował… wypróżnianie.

Ta druga

Mój luby lubi motory.

Twierdzi, że jeździ rozważnie.

Ja studiuję ratownictwo.

Karetką jeżdżę doraźnie.

W pogotowiu mam praktyki.

Często jeżdżę w nadgodzinach.

Dziś wywrócił się motocykl,

A z nim chłopak i dziewczyna.

 

Pojechaliśmy wezwani

Przez świadka tego zdarzenia.

To, co zastałam na miejscu,

Życie me nagle odmienia.

Przekonana, że mój luby

O tej porze dnia pracuje,

Nawet przez myśl mi nie przeszło,

Że on tutaj się znajduje.

 

Wcale nie mogłam przypuszczać,

Że on niewiernym być może

I z tą drugą w czasie pracy

Będzie jeździć na motorze.

A ta druga też zdziwiona,

Że nie wiedziała tak długo,

Iż jej chłopak wciąż ją zdradzał

Ze mną, dla niej też „tą drugą”.

Jak dobrze mieć…

Ostatnio mąż mnie zadziwia

Robiąc „ sex eksperymenty”.

Przez dwadzieścia lat małżeństwa

Nie był taki „elokwentny”.

Podoba mi się z jednej strony,

Ale z drugiej szlag mnie trafił,

Że tak „gadać” do tej pory

On w ogóle nie potrafił!

 

Na me dyskretne pytanie

O tak dużą pomysłowość

Odpowiedział, że zupełnie

Niedawno i to i owo

Obejrzał i potrenował.

Co to faktycznie znaczyło?

„Porno”. Więcej nawet słowa.

 

Dziś się właśnie dowiedziałam,

Że to nie pornosy z sieci,

Ale filmik ze „szkolenia”

Przy udziale „osób trzecich”.

Główną rolę obok męża

Zagrała fachowa dziwka,

Prywatnie dobrze mi znana

Sąsiadeczka z naprzeciwka.

Przypadek rządzi!

Minęło kilka miesięcy,

Gdy bardzo przystojny facet

Zaczął mnie niespodziewanie

Zapraszać na wspólny spacer.

 

Byłam z nim na tym spacerze

I też na kilku następnych.

Nigdy nie umawiał się wprost,

Lecz zwykle w sposób pokrętny.

 

Kiedyś, niby przypadkowo,

Zorganizował nam zbiórkę:

On z kolegą, ja z kumpelą

Spotkaliśmy się we czwórkę.

To była randka podwójna –

Sytuacja dosyć bzdurna…

 

Tydzień później jakimś cudem

Przyszedł na moją imprezę.

A dzień później niespodzianie

Zaczepił mnie na spacerze.

Przywykłam w końcu do tego

Faceta przypadkowego.

Więc wcale się nie zdziwiłam,

Powiem to zupełnie szczerze,

Kiedy znowu go spotkałam

Na jakiejś innej imprezie.

Świetnie tam się nam gadało.

A jeszcze lepiej tańczyło.

Gdy mnie w końcu pocałował –

Cudo! Wreszcie się zdarzyło!

 

Nie pisał i nie zadzwonił.

Tydzień później, znów przypadkiem,

Znalazł mnie spacerującą

W parku nad uroczym stawkiem.

 

Nie było żadnych uścisków,

Że o całuskach nie wspomnę.

Nie wiem, czy ten fajny facet

Coś w ogóle czuje do mnie.

 

Postanowiłam, że później

Napiszę do niego sama,

Żeby chociaż raz namówić

Na randez vous tego pana.

 

Napisałam. Nie czekałam.

Zwrotną pocztą otrzymałam:

Sorry ma piękna Królowo,

Ale wolę przypadkowo”.

 

Przegięła

Zagubiłam gdzieś mój bilet

I nie mogłam pójść na koncert.

Grał mój ulubiony zespół,

Lecz skończyło się na mrzonce.

Nie stać mnie było na nowy.

Chudy mój studencki trzosik.

A nie mam aż tak chętnego,

Który chciałby mnie zaprosić.

 

Parę dni po tym koncercie

Mama mnie ładnie prosiła,

Żebym z szafy jej kostiumik

Wyjęła i wyczyściła.

W nim znalazłam swoją zgubę.

To mama tam ją schowała.

„Ta muzyka nie dla ciebie”.

Tak mi to uzasadniała…

 

Za rok kończę psychologię.

Mam już dwadzieścia trzy lata.

Nie jest mi potrzebna żadna

Mamusina aprobata!!!

Na krzywy pysk…

Mam kociaka. Chcę, żeby on

Był zadbany i dorodny.

Niestety, choć zjada dużo,

Jest chudy i ciągle głodny.

Byłem pewny, że mój kotek

Ma robaki i dlatego

Zabrałem go do lecznicy

Szukać pomocy dla niego.

 

Lekarz zaraz po badaniu

Stwierdził, że nie ma robaków.

Jest bardzo niedożywiony –

Ja, jako jego właściciel,

  Nie wart jestem funta kłaków.

 

Nie uwierzył w to, co mówię.

Dał mi wykład patrząc na mnie,

Jak na kogoś, kto oszczędza

Na czymś niezbędnym – na karmie.

 

Zdesperowany tym wszystkim

Zamontowałem kamerę,

Żeby prześledzić dokładnie,

Co kociak robi z jedzeniem.

 

Tajemnica się wydała:

Mój sąsiad przez szyberek w drzwiach,

Wpuścił jamnika, głodnego

Jakby od roku nic nie jadł.

Kot uciekł przed nim w popłochu.

Jamnior prawie-że w miskę wpadł.

Wyżarł do czysta jedzenie,

Czyli, mówiąc po prostu, – skradł!

Wilczy bilet

Zupełnie niespodziewanie

Wyrzucono mnie dziś z pracy.

Powód? Głupota kolegów,

A może nawet ostracyzm?

 

W zeszły weekend miałem wolne.

Nieopatrznie zostawiłem

Plakietkę ze swym imieniem.

Na randkę zbyt się spieszyłem.

 

Następnego dnia koledzy

Lubiący żarty głupawe

Urządzili moim kosztem

Zupełnie durną zabawę.

Wymyślili, że klientom

Poza zasięgiem kamery,

Z moim znaczkiem na fartuchu

Będą „wycinać” numery.

 

Tym sposobem w zeszły weekend

Wiele skarg na mnie złożono,

Że odzywam się po chamsku,

Opryskliwy jestem ponoć…

 

Nie pomogły wyjaśnienia.

Wilczy bilet mi wręczono.