“WTOPA”

Chciałem do serwisu „WTOPA”

Wysłać swoją historyjkę.

Pisałem ją w tajemnicy

Przez każdziutką wolną chwilkę.

Dotyczyło to historii,

Która zdarzyła się w biurze.

Całość znajdziecie na „WTOPIE.

Tutaj jej zarys powtórzę.

 

Niechcący wylałem kawę

Na swego szefa i żonę

Oraz wszystkie dokumenty

Na jego biurku złożone.

Opryskałem też ich gościa

Starszego już jegomościa.

Była wielka awantura,

Bo to gość znaczącej rangi.

Za mą niezdarność szefa do mnie

Słał niewybredne uwagi.

 

Teraz wszystko opisałem

Może troszkę podbarwiając.

Ludzie lubią takie rzeczy.

Ciągle na nowe czekają.

Nie pominąłem też uwag

Na temat mojego szefa

Nie przebierając w słownictwie

I najgorszych epitetach.

 

I wtedy właśnie szefunio

Stanął za mną jak sarkofag

I czytał, co napisałem

Na monitorze laptopa.

W pewnej chwili się odezwał:

– Jak zakończysz wszystkie strofy,

Dopisz też, że za tę hecę

Szef wyrzucił cię z roboty!

Pogadajmy…

Wczoraj siedziałem na Skypie.

Nikt z listy nie był dostępny.

Po trzech godzinach czekania

Sam zrobiłem ruch podstępny.

Zmieniłem status na „biały”.

Nagle się zazieleniło.

Czternaście osób z mej klasy

Zaraz się uaktywniło.

Troje z nich też napisało

„Już poszedł” w notce statusu.

Chyba jednak mnie nie lubią.

Cóż robić. Nie ma przymusu….

Wspomnienie

Dzisiaj byłem na zakupach.

Stałem w kolejce do kasy.

Spotkałem tam koleżankę

Z mojej maturalnej klasy.

 

Ukłoniłem się uprzejmie

Myśląc, że podejdzie do mnie.

Nagle pacnęła się w czoło,

Jakby na znak dawnych wspomnień.

Wyminęła mnie pośpiesznie

Mówiąc głośno: – Muszę lecieć

Z powrotem do lodówki, bo

Zapomniałam o pasztecie”.

Prawda w uszy

Podsłuchałem moich „starych”

Jak dyskutowali o tym,

Czy jak mnie zostawią w domu,

Nie napytam im zgryzoty.

Chcą wyjechać gdzieś na weekend,

A mnie zostawić samego.

Boją się, żebym nie zrobił

Czegoś nieodpowiedzialnego.

 

Po chwili jednak stwierdzili,

Że raczej w domu posiedzę,

Niż zechcę zorganizować

Jakąś zbyt grubą imprezę.

 

A ponadto według „starych”

Jestem mało urodziwy,

I z przymusu do tej pory

Na pewno jestem cnotliwy.

Nie ma więc niebezpieczeństwa,

Nawet gdyby było ciemno,

Że jakakolwiek dziewczyna

Chciałaby się przespać ze mną.

Krojczyni

Zdenerwowałam się dzisiaj

Przy rannym krojeniu chleba.

Nóż był bardzo stępiony, aż

Wołał o pomstę do nieba.

Ze złością krzyknęłam mamie:

– Ten twój nóż jest bardzo tępy.

On nie kroi, tylko gniecie

Chleb na bardzo drobne strzępy!

 

Mama przyszła, popatrzyła.

Co mi rzekła, to przemilczę.

Powiem tylko, że kroiłam

Chleb nie ostrzem tylko tylcem.

Żeby była pełna jasność,

To wyjaśnię tu niektórym,

Że ostrzem kroi się chlebek,

A na tylec patrzy z góry.

Niby-to…

Mój jeszcze aktualny mąż

Lubi w filmach nawalanki

Przez niektórych nazywane

Mordobicia albo „pranki”.

Nieraz padłam ich ofiarą,

Kiedy obejrzane filmy

Wcielał w życie wiele razy

W sposób najbardziej debilny.

Te jego niby – to żarty

Denerwowały mnie bardzo.

Żeby go za nie ukarać

Wprowadziłam swe „embargo”.

 

Zostawiłam list na stole,

Że nie kocham go już wcale

I odchodzę do innego,

By nie znosić jego szaleństw.

Sama schowałam się w szafie

Ciekawa jego reakcji.

Byłam pewna, że przeżyję

Dziś wieczór pełen atrakcji.

 

Ku mojemu zadziwieniu

Mąż się bardzo uradował.

Złapał zaraz za komórkę,

A mój list w kieszeni schował.

Zadzwonił do jakiejś baby

Mówiąc, żeby przyjechała

I od zaraz, tak jak chciała,

Razem z nim tu zamieszkała.

 

Słysząc to wszystko myślałam,

Że to taka głupia zgrywa

I dla mnie tak jak dotychczas

Swój niby-to żart odgrywa.

Ale wnet się okazało,

Że mój „mężuś”, chociaż pokurcz

Zdradzał mnie na każdym kroku,

A z obecną lafiryndą

Spotykał się już od roku!

Na lodach

Byłem z synkiem na spacerze.

Malec ma już cztery latka.

Chłopczyk bardzo lubi lody.

Dla niego to super gratka.

 

Gdy weszliśmy lodziarni,

Zamówiłem dwa pucharki,

A w nich lody pistacjowe.

Dla każdego po dwie miarki!

Siedzieliśmy dosyć długo.

Mały zajęty lodami,

Siedział grzecznie przy stoliku

I, co dla mnie dziwne, zamilkł.

 

Lody były super smaczne.

Nic nie zostało w pucharku.

Wszystko to obserwowała

Miła kelnerka zza barku.

Kiedy przyniosła rachunek,

To pochwaliła malucha,

Że tak grzeczny, kulturalny.

Na pewno tatusia słucha.

 

Nim zdążyłem podziękować,

Zapłacić i się pożegnać

On ściągnął gacie i zagrał

Na pupie tak jak na bębnach…

Zaniepokojona

Był już wieczór, gdy wracałem

Ciemną ścieżką obok parku.

Tam zostałem zaczepiony

Przez grupę podpitych „ karków”.

 

Chwilę później byłem lżejszy

O portfel, lecz się cieszyłem,

Że chociaż swoją komórkę

Przed złodziejami ukryłem.

 

Nie odszedłem zbyt daleko,

Gdy odezwał się telefon.

Oczywiste, że musiałem

Też oddać go tym facetom.

 

To moja mama dzwoniła.

O mnie się niepokoiła.

Dziękuję ci za to mamo,

Że komórkę też zabrano…

U źródła

W jednym pokoju biurowym

Pracuje nas kilka osób.

Pewnego dnia tak śmierdziało,

Że ścierpieć było nie sposób.

Pootwieraliśmy okna.

Drzwi także uchyliliśmy.

Nawet naszej koleżanki

Perfumy rozpyliliśmy.

Nie pomogło. Nadal syfi.

Trzeba było szukać źródła.

Szperaliśmy po szufladach,

Nawet w pełnych śmieci kubłach.

Jeden z kumpli obwąchiwał

Wszystkie szafki, krzesła, biurka.

Szukał, skąd się wydostaje

Ta bardzo śmierdząca chmurka.

 

Wreszcie siadł przy swoim biurku

I bardzo się zdenerwował,

Bo znalazł to, czego szukał:

Źródło tkwiło w jego… w nogach.

Podstęp

Dzisiaj rano w autobusie

Dosiadł się do mnie staruszek.

Ja też nie jestem już „młódką”,

Podczas jazdy siedzieć muszę.

Przesunęłam się na ławce,

Żeby pan miał dość wygodnie.

Rzeczywiście, kiedy usiadł

Poczuł się dosyć swobodnie.

Zaczął wspominać o naszym

Wspólnym dzieciństwie sprzed laty.

Nawet spytał, bo zapomniał,

O imię mojego taty.

 

Gdy powiedział do mnie – Marto,

Zrobiło mi się dość przykro.

Pomyślałam: to demencja

I to już nie w skali mikro.

Wczułam się w postać Martusi

Udając dawną znajomą.

Gdy zbliżał się mój przystanek

Wstałam udając wesołą.

 

W momencie, gdy go żegnałam

Starszy pan wypalił do mnie:

– Nigdy nie było Martusi.

Wcale nie mam takich wspomnień.

Ja to wszystko wymyśliłem,

Żeby twoją czujność uśpić

I bym mógł z bliska, przez chwilę

Patrzeć na twój bujny biuścik.