Podejrzenia i fakty

Moja troszkę młodsza siostra

Przyszła do mnie dziś z wizytą,

By zdradzić mi pewną prawdę

Dotąd przede mną ukrytą.

 

Od razu też zaznaczyła,

Że sprawa, którą wyjawi,

Nie spodoba mi się wcale,

A nawet stresu nabawi.

 

Od lat ją podejrzewałam,

Że jest innej orientacji,

Dlatego wstęp do rozmowy

Nie wzbudził we mnie sensacji.

Wreszcie dojrzała do tego,

By postąpić „jak mężczyzna”

I nam, najbliższej rodzinie,

To, że jest lesbijką, wyznać.

Dla mnie zawsze jest Kasiunią,

Moją kochaną siostrunią.

 

Nie spodziewałam się tego,

Że dziś w oczy mi wyszemrze

To, że właśnie zaszła w ciążę,

Choć nie chciała, z … moim mężem.

Dranie

Pracuję w dziale dziecięcym

Znanej sieciówki krajowej.

Mamy wszystko: od bielizny

Po buty i garderobę.

Lubię bardzo swoją pracę.

Miło patrzeć, jak się cieszą,

Gdy pasuje to, co z mamą

Albo z tatusiem przymierzą.

 

Lecz dzisiaj się coś zdarzyło,

Czego się nie spodziewałam.

Jakiś młokos rzucił we mnie

Wieszakiem ostrym jak strzała.

Trafił mnie w twarz tuż przy oku.

Byłam mocno zakrwawiona.

Nic dziwnego, że przez chwilę

Czułam się wręcz przerażona.

 

Małolat był razem z ojcem,

Który widział wybryk syna.

Nic nie zrobił, żeby gnojka

Przed rzutem we mnie powstrzymać.

Zamiast skarcić małolata

Piątkę przybił mu z uznaniem.

Udowodnił, że jest jeszcze

Gorszym niż synalek draniem.

 

Więc na jakiego  człowieka

Wychowa swego dzieciaka?

Przewiduję coraz gorszą

Rzeczywistość tego świata.

Zdziwko

Miałam takie fajne, żółte

Etui na podpaseczki.

Oprócz nich też w nim trzymałam

Jednorazowe chusteczki.

To wygodne rozwiązanie

Niewiele kobiet używa.

W sytuacji awaryjnej

Każdej z nas może się przydać.

 

Wczoraj szłam sobie przez miasto.

Poczułam nagłą potrzebę

Wytarcia nosa, gdyż czułam,

Że cieknie mi z dziurki. Lewej!

Musiałam użyć chusteczki.

 

Ale zanim ją wyjęłam,

Poczułam, że jakaś siła

Etui mi wyszarpnęła.

Widziałam tylko, że zwiewał

Co sił w nogach jakiś koleś.

Myślał pewnie, że to portfel.

Będzie musiało go boleć,

Jak się przekona, co zwinął.

Ja też chciałabym zobaczyć

Jego ze zdziwioną miną.

Czubaty kubeł

Jest nas kilkoro rodzeństwa.

W naszym domu każde z dzieci

Miało swoje obowiązki;

Ja wciąż wyrzucałem śmieci.

 

Kosz na śmieci był tak mały,

Że przy dość licznej rodzinie

Zapełniał się aż po brzegi

Już po niecałej godzinie.

Dziennie musiałem wychodzić

Aż trzy razy do śmietnika.

Mały kubeł, dużo kursów –

Była w tym jakaś logika?

 

Ciągle prosiłem rodziców,

Żeby kupić większy kubeł.

Nie kupili, chociaż nieraz

Śmieci było pełno. Z czubem!

 

Wczoraj, kiedy już dorosły

Wyprowadzałem się z domu,

Ojciec mi zasugerował,

Że chce w przeprowadzce pomóc.

Odwiezie mnie do mieszkania,

Bym nie płacił na taksówkę,

A on kupi duży kubeł

Za mą oszczędzoną stówkę.

Połowiczny sukces

Mocno się napracowałam,

Żeby zgubić parę kilo.

Kilka miesięcy na diecie,

Wreszcie udręki epilog.

Ubyło mi dosyć dużo

Centymetrów w talii, w udach.

Mimo wszystko trochę wcześnie,

By mówić, że jestem chuda.

 

Waga jest już do przyjęcia,

Lecz nie wszystkim się podoba.

W biuście także mi ubyło;

Mój chłopak mówi, że… szkoda.

Jednak cieszy się wraz ze mną

Z osiągniętego wyniku.

Nawet przygotował pogrzeb

Dla mych zbyt dużych… staników.

Chusteczkowa sprawa

Dał mi narzeczony chustę.

Bardzo mi się podobała.

Była milutka i ciepła,

Więc często ją zakładałam.

Zabierałam ją na wczasy

I spacery z narzeczonym.

Zawsze, kiedy mnie w niej widział,

Był bardzo zadowolony.

 

Kiedyś jechałam do pracy.

Uchyliłam obie szyby.

Na moście wiatr chustę porwał.

Ratunek nie był możliwy…

Straciłam ją bezpowrotnie.

Muszę miłemu powiedzieć.

Tylko kiedy? W jaki sposób?

Przecież powinien to wiedzieć!

 

Wreszcie zaczęłam rozmowę:

– Czy może jeszcze pamiętasz

Chustę, co kiedyś mi dałeś?

Odpowiedział:

                        – Tak, Maleńka,

Ale wtedy zapomniałem

Dodać jeszcze do prezentu

Listu, w którym napisałem,

Że to chusta mojej babci;

Po Niej pamiątka jedyna.

Nie mam siostry, więc po mamie

Przeszła na mnie – wnuka, syna.

Tobie ją ofiarowałem,

Bo to damski fatałaszek.

Ty przekażesz ją w przyszłości 

Córeczce, jak będzie, naszej.

 

Jak ja teraz mam postąpić?

Przecież utopiona chusta!

A prawda w tej sytuacji

Nie przejdzie przez moje usta.

Ach te baby

Jedna żona i trzy córki

To babiniec w moim domu.

Nie jest łatwo, ale nigdy

Nie oddałbym ich nikomu.

 

Póki córki były małe,

Żyłem znośnie i spokojnie.

Z czasem, jak już dojrzewały,

Bywało wręcz jak na wojnie.

 

Teraz mam cztery kobiety.

Tak im się jakoś układa,

Że „ta kobieca przypadłość”

Co tydzień jedną dopada.

 

Cały miesiąc, po kolei,

Każda ma burzę hormonów.

Strzela fochy, czasem płacze;

Ja jestem w oku cyklonu!

 

Nie wiem, jak będzie, gdy córcie

Będą miały swoje dzieci,

Lecz wtedy szczęśliwi będą

Zupełnie inni faceci.

Nie wszystko złoto…

Mam mały sklep jubilerski.

Zawsze witam, gdy ktoś wchodzi.

Nie ważne, czy u mnie kupi.

Grzeczność nikomu nie szkodzi.

 

Dziś powitałem klientkę:

„Dzień dobry, w czym pomóc Pani”?

Nagle oberwałem w mordę,

Kto mi tak mocno przywalił?

 

To nie „pani” tylko facet.

Każdy by się tak pomylił,

Bo miał suknię i makijaż;

Zauważyłem po chwili…

Ławeczka

Siedziałem na ławce w parku.

Czekałem na moją dziewczynę.

Z nudów włączyłem telefon

Szukając jakichś nowinek.

 

W pewnej chwili na mą ławkę

Przysiadło się dwóch chłopaków.

Gdy zaczęli się całować,

Miałem uczucie niesmaku.

Całując jeden drugiego

Zerkali na mnie uważnie

Pieszcząc się na mych oczach

Coraz to bardziej odważnie.

 

Na różne postawy ludzkie

Jestem wręcz tolerancyjny,

Lecz publiczny pokaz seksu

Nie jest dla mnie atrakcyjny.

Takie popisy miłosne

Są dla mnie bardzo żałosne.

Wstałem, żeby się gdzieś przesiąść.

Za mną słyszę wiele obelg.

Nawet zostałem nazwany

Pie***lonym homofobem.

Dziecko “w drodze”

Od roku mieszkam z chłopakiem.

Przedtem u rodziców „siedział”.

Ze mną było mu tak dobrze,

Że rzadko ich w domu odwiedzał.

Oni też się nie kwapili,

Żeby do nas przyjść z wizytą.

Nie chcemy jeszcze się żenić.

Czy to jest ansą ukrytą?

Chyba nie, bo gdy zadzwonił,

To bardzo się ucieszyli

I na niedzielny obiadek

Do siebie nas zaprosili.

 

Dawno nie widziałam mamy.

Zdziwiłam się widząc brzuszek.

Czyżby ciąża? – pomyślałam,

Pogratulować jej muszę!

Nim coś rzekłam, sama mówi,

Że oczekuje bobaska.

Ja wskazując na jej brzuszek

Powiedziałam: „Boża łaska”!

„Który miesiąc”?, dalej pytam,

Bo brzuszek ma dosyć duży.

Patrzy na mnie ze zdziwieniem,

Widzę, że coś się w niej burzy.

 

Po chwili, już z rozbawieniem,

Na ucho mi powiedziała,

Że właśnie zgodę sądu na

Adopcję dziecka dostała.