Palcem po plecach

Jestem tak blada jak mleko.

Wszyscy mi wypominają,

Że powinnam się opalić,

Bo promienie zdrowie dają!

 

Mieszkam w samodzielnym domku

Wraz z rodzicami i bratem.

Mamy niewielki ogródek.

Żywopłot chroni przed światem.

Wiedząc, że mnie nikt nie widzi

W ogródku się opalałam.

Żeby równo się opalić,

Włożyłam stój „na Adama”.

Było południe. Braciszek

Będzie w szkole do szesnastej.

Nie wróci szybko do domu.

Przypiekę mój alabaster!

 

Położyłam się na trawce

W pozycji „dzidziuś na kocu”.

Troszeczkę nawet czytałam,

Póki nie zmęczyłam oczu.

Nie wiedziałam, że gdy spałam,

To najgorsze się zdarzyło.

Braciszek wrócił ze szkoły,

A z nim dwóch kolesi było.

Brat wysmarował mi plecy

Filtrem do opalania.

„Fucka” kremem narysował,

A krem skórę ma ochraniać.

Teraz mam na plecach symbol

Bezczelności, bezwstydności.

Ten „gest środkowego palca”

Na długo tam mi zagości.

 

Żeby efekt był najlepszy

Całą akcję z malowaniem

Umieścili na Facebooku.

Nie wiem, co jeszcze się stanie…

Powrót

Przez dwa tygodnie na wczasach

Tak się rozleniwiliśmy,

Że o podstawowych rzeczach

Wcale nie pamiętaliśmy.

 

To były wczasy wszechczasów

W pięknym kurorcie w Egipcie.

Długi czas nie zapomnimy

O „opierunku i… wikcie”.

 

Wracaliśmy pełni wrażeń.

Nawet lot nie był zbyt długi.

Wyluzowani, spokojni

Nie ma powodu marudzić.

 

Właśnie wylądowaliśmy

I przeszliśmy przez odprawę.

Zabrałem auto z parkingu.

Z żoną do domu pojadę.

Prosiłem ją o kluczyki.

Ona zdziwiona stwierdziła,

Że przecież to ja je brałem.

Jednak w torebce sprawdziła…

 

Wyszło na to, że kluczyki

I dowód rejestracyjny

Zostały w hotelu razem

Z kluczem od domu i… windy.

Mucha

Ciężka jest praca kelnera.

Nie dość, że cały dzień chodzi,

To jeszcze niektórzy goście

Próbują go „za nos wodzić”.

 

Pracuję w niewielkiej knajpie.

Dzisiaj miałem incydencik,

Który często wywołują

Niezbyt uczciwi klienci.

Pewna pani jedząc obiad

Muchę do zupy wrzuciła.

Próbowała wszystkim wmówić,

Że ta mucha już tam była.

Sam widziałem sytuację,

Ale mamy trzy kamerki,

Co nagrywają dokładnie

Każde nieuczciwe gierki.

 

Mój szef pokazał klientce

Jak „sprawa muchy” się miała.

Na to ona z oburzeniem

Od kapusiów nas wyzwała.

 Na pożegnanie wylała

Resztę zupy na podłogę

A duży wazon z kwiatami

Zrzuciła na szefa nogę.

Cudownie…

Mam dorosłego braciszka.

Jest ratownikiem medycznym.

Spokojny, zrównoważony

Przywykł do zdarzeń drastycznych.

Jednak dzisiaj coś się stało.

Miał nerwowe załamanie.

Płakał. Kumple mnie wezwali

Widząc go w tym dziwnym stanie.

Sprawa pilna, gdyż braciszek

Dość dziwnie się zachowuje.

Podali mi adres domu,

Gdzie się obecnie znajduje.

 

Dzisiaj na pilne wezwanie

Pojechali do kobiety

By ją przywieść do porodu,

Lecz nie zdążyli, niestety!

Poród zaczął się zbyt wcześnie,

Żeby jechać do szpitala.

Dyspozytor ratownikom

Odebrać poród zezwalał.

 

Poród trwał, lecz mój braciszek

Zamiast rodzącej pomagać,

Zaczął dziwnym zachowaniem

Po prostu bardzo przeszkadzać.

Dotąd odbierał porody

Spokojnie, profesjonalnie.

Dziś szlochał wielkimi łzami.

Wyglądało to fatalnie.

 

Okazało się dość szybko,

Że braciszek „był pod wpływem”

Niezidentyfikowanych

Dragów lub może używek.

 

Tak się rozczulił, rozkleił,

Że łkał pod wpływem wzruszenia

I zachwytu z cudownego…

Fenomenu narodzenia.

Dobra zmiana?

Fabryka, w której pracuję,

Mieści się na peryferiach.

Trudno dojechać do pracy,

Wokoło istna pustelnia.

Jest kantyna zakładowa.

W niej wszystko kupić możemy.

Wielu tam robiąc zakupy

Tą wygodę sobie ceni.

 

Szefostwo nam się zmieniło.

Ma bardzo ambitne  plany.

Będzie bardziej nowocześnie,

Bo wprowadzi dobre zmiany.

 

Dzisiaj po nocnej naradzie

Dyrekcja rozporządziła,

Żeby ta nasza kantyna

Nowoczesną (bardziej) była.

 

Ma handlować bez gotówki,

Bo obrót bezgotówkowy

Chroni dłoń przed zakażeniem,

Więc jest lepszy, no i zdrowy.

 

Poza tym cała załoga

Płace dostaje przelewem,

A gotówka wywołuje

Łapówkogenny proceder!

 

Kantyna ma służyć tylko

Naszej załodze, więc trzeba

Uniemożliwić tym innym

Zakup chociaż bochna chleba.

 

Od zaraz brak możliwości

Płacenia kartą płatniczą

I żadne inne sposoby

Zapłaty też się nie liczą.

 

Pomyślano o obsłudze

Tego super przedsięwzięcia.

Jest specjalna aplikacja

Do darmowego ściągnięcia.

Dostępna jest dla załogi,

Ale tylko na iPhona,

Gdyż na innych aparatach

Nie może być dość chroniona.

 

Pięćset osób tu pracuje.

iPhony ma może dziesiątka.

Teraz musi go mieć każdy

„Patriot” i Patriotka!

Jak ten koń…

Byłam z mężem i córeczką

Na wsi u mojej rodziny.

Siostra jeszcze nie ma dzieci,

Więc my Zuzią się chwalimy.

 

Moja córcia ma trzy latka.

Wszystko ją interesuje.

Ciągle mamie albo tacie

Swe odpowiedzi serwuje.

 

Dla przykładu na pytanie

Typu „a jak robi krowa”?

Mała „muuuu” odpowiadała,

A tata jej w tym wtórował.

 

I tak w kółko. Ciocia pyta,

Siostrzeniczka odpowiada,

Jak to robią kózki, kotki,

A nawet mała cykada!

 

W końcu ciocia w żartach pyta:

„Zuziu, a jak robi tatuś”?

„Kulwa, kulwa, kulwa, kulwa!

Znów musę ić do kielatu”!

Za młody?

Byłam z tatą na zakupach.

Nagle wpadł na nas mój chłopak.

Gdy zobaczył mego ojca,

Z głupią miną się wycofał.

 

Nie znał jeszcze mej rodzinki.

Chciałam go ojcu przedstawić.

Nie zdążyłam, bo on zniknął

Tak szybko, jak się pojawił.

 

Następnego dnia na randce

Urządził mi awanturę,

Że zdradziłam go z kolesiem,

Co niedawno zdał maturę.

– To mój ojciec,- tłumaczyłam

Tak jak chłop krowie na rowie.

Nie uwierzył w żadne słowo.

Wyśmiał mnie i poszedł sobie…

 

Identyczną sytuację

Już kiedyś przeżyłam wcześniej.

Mój pierwszy chłopak uwierzył.

Było wtedy wprost uciesznie,

Gdyż dał sobie wytłumaczyć,

Że mój ukochany tatko

Został ojcem wskutek wpadki

Z rówieśnicą – nastolatką.

Bagaż

Wczoraj miałam drugą randkę

Z idealnym wprost facetem.

Byłam nim wprost zachwycona.

Chłonęłam  każdym oddechem.

 

Dziś spotkaliśmy się znowu.

Chcąc, by mnie poznał dokładniej,

Postanowiłam, że dzisiaj

Najważniejszą rzecz ujawnię.

 

I właśnie mu powiedziałam,

Że już mam malutkie dziecko.

Pierwszy mąż zginął w wypadku.

Zostałam sama z córeczką.

Teraz szukam dla malutkiej

Ojca, a dla siebie męża.

Stwierdził, że nie cierpi dzieci

I mieć swoich nie zamierza.

Uzasadniał to dość długo.

Ja słuchałam, a on gadał.

Nie był wcale tym człowiekiem,

Jakim się wcześniej wydawał.

 

Udowodnił to pytaniem:

„Czy, jeśli będziemy razem,

Oddasz młodą do … adopcji,

By nie była nam bagażem”?

Kumple

Od kiedy pamiętam, zawsze

Kumplowałem się z dziewczyną.

Razem „szczaliśmy do piachu”,

Lecz ten czas dawno przeminął.

 

Choć nadal się kumplujemy,

Nasze kontakty są rzadsze.

Dość często ją widywałem

Z kawalerami na randce.

 

Teraz od jakiegoś czasu

Snuje się smutna, samotna.

Ktoś ewidentnie ją skrzywdził.

Już nie jest taka zalotna…

 

Brakuje jej dawnej werwy.

Widać, że jest załamana.

Chciałem ją wyciągnąć z dołka

I… zdarzyło mi się skłamać.

 

Powiedziałem: „To nieprawda

Że nikt nie zechce być z tobą.

Na mnie zawsze możesz liczyć.

Daję ci kumpelskie słowo”.

Nagle dotarło do mnie, że

Dałem jej złudną nadzieję.

Nawet ona tego nie wie,

Że jestem ukrytym gejem.

Hipokryci

Bardzo mi przeszkadza trądzik.

Dla kobiety to jest dramat.

Kremy, maści nie pomogły.

Prawie chciałam się załamać.

Poszłam do dermatologa.

On zabronił twarz smarować.

Nakazał leczenie inne:

Leki antykoncepcyjne.

Muszę łykać te tabletki,

Gdyż one mi pomagają.

Chłopak jest wtajemniczony.

Inni sekretu nie znają.

 

Ostatnio in spe teściowa,

Jak byłam u nich z wizytą,

Wobec mnie się zachowała

Jak bezwzględny inkwizytor.

Gdy byłam w innym pokoju,

Jakimś cudem zobaczyła,

Że łykam swoją tabletkę.

Nagle przestała być miła.

Zrobiła nam awanturę,

Że „antykoncepcję biorę”,

Bo współżyjemy przed ślubem.

I skończy się to… bachorem!

Ojciec chłopaka też mruczał,

Że to przecież grzech śmiertelny

I za współżycie przed ślubem

Czeka nas ogień piekielny!

 

Zaprzeczyliśmy oboje.

Jako ludzie religijni

Wiemy, że ludzie przed ślubem

Współżyć z sobą nie powinni.

Wcale nie chcieli nam wierzyć.

Nadal nas obserwowali.

Sprawa na trochę przycichła

Ale wnet ruszyła dalej…

 

Kiedyś, już z mym narzeczonym,

Pojechaliśmy na działkę.

To chluba jego rodziców,

Mają do roli smykałkę.

Ze względu na mą chorobę

Chciałam ustrzec się komarów.

Na to chłopak podpowiedział,

Żebym poszukała sprayu

W sypialni jego rodziców.

Powinien leżeć w szufladzie,

Bo mama zawsze w tym miejscu

Rodziców lekarstwa kładzie.

Zajrzałam do tej szuflady.

Sprayu nie było w tym miejscu,

Ale za to zobaczyłam

Otwartą paczkę „Durexów”!

 

Takie jest dno zakłamania.

Antykoncepcja jest grzechem?

Hipokryzja, nie religia,

Rządzi naprawdę człowiekiem.