Bez pośpiechu

Mój mąż dostał propozycję

Pracy na kontrakcie w Anglii.

Ja byłam już wtedy ciąży,

Ale teściowa go nagli.

Obiecała, że w potrzebie

Zawiezie mnie do porodu.

Da mi kompletną opiekę

I nie sprawi nam zawodu.

 

Mąż pojechał, ja zostałam.

Na poród czekam spokojna.

Na cztery dni przed terminem,

Gdy pora była wieczorna,

Poczułam bolesne skórcze.

Przyczyna była bezsporna.

Zadzwoniłam do teściowej

Mówiąc, że już się zaczęło.

Że mam bóle porodowe,

Że aż mnie w krzyżu pogięło.

 

„Kochana mama” odparła,

Żebym nie panikowała,

Bo właśnie ogląda serial,

Na który tydzień czekała

I chce go widzieć do końca.

A pośpiech tylko potrzebny

Jest przy wyłapywaniu pcheł

Albo… oddawaniu stolca!

Super impra

Całkiem niechcący trafiłam

Na super imprezę roku:

Wóda i inne używki

Dostępne na każdym kroku.

Głośna muzyka z głośników

Trzęsie ludźmi i murami.

Wszyscy, bez żadnych wyjątków,

Tym drganiom się poddawali.

Masa ludzi, których nie znam

Pląsała jakby w hipnozie.

Mnie także zamurowało;

Chwilę stałam w głupiej pozie.

 

W naszym domu tą imprezę

Urządziła nasza córa

Wtedy, kiedy nas obojga

Nie było w domu. Akurat

Wyjechaliśmy na działkę,

Żeby odpocząć przez tydzień.

Zupełnie niespodziewanie,

Nikt tego nie mógł przewidzieć,

Męża wezwano do pracy.

Miał stawić się zaraz z rana.

Nie wiedziałam, że Monika

Jest tak bardzo rozbrykana.

 

Teraz zawsze już jest z nami,

Gdy gdziekolwiek wyjeżdżamy.

Czy gorszy?

Dla rodziców oczkiem w głowie

Jest moja młodsza siostrzyczka.

Ja przy niej odgrywam rolę

Niekochanego braciszka.

Kocham moją młodsza siostrę.

Kocham też swoich rodziców.

Czy oni mnie też kochają?,

To naprawdę trudno wyczuć.

 

Wczoraj miałem osiemnastkę,

No i właśnie z tej okazji

Mieliśmy całą rodziną

Zjeść kolację w restauracji.

Siostrze coś nagle wypadło

I nie mogła tam iść z nami.

„My też zostajemy w domu”,

Tato natychmiast oznajmił.

 

Dał mi do ręki dwie dychy,

Żebym w budce przy ulicy

Na uroczystą kolację

Kupił sobie porcję pizzy,

A z okazji „dorosłości”

Wypił także piwa kufel.

Siostra z okazji „szesnastki”

Dostała w prezencie… skuter.

 

Kato-babcia

Minus jedenaście dioptrii –

Taką mam wadę wzroku.

Staram się żyć normalnie.

Nie skarżę się Panu Bogu.

 

Oczekuję na dzieciątko.

Lekarz prowadzący ciążę

Wykluczył, żebym rodziła

Tak, jak każe „prawo boże”.

Istniało niebezpieczeństwo,

A więc bardzo ważny problem,

Że przy porodzie normalnym

Stracę wzrok. I to na dobre!

 

Teściowa jest religijna

I jej zdaniem jest to zmowa,

Żeby robiąc mi „cesarkę”

Sprzeciwić się woli Boga.

 

Urodziłam chirurgicznie

Według tych ludzkich prawideł.

Mam przecudowną córeczkę.

Wiem to, bo przecież Ją widzę!

 

Ale teściowa zawzięta.

Przysięgała się na Boga,

Że nam w niczym nie pomoże.

Nie chce widzieć nas w swych progach!

Prawdziwa z niej katoliczka.

Nie ma zwątpień ni rozterek.

Za zdeptanie „praw natury”

Dla niej wnuczka nie istnieje!

Czopek

Kupiłam dzisiaj w aptece

Czopki przeciwbólowe.

Mój lekarz mi je przepisał

Na częste bóle mięśniowe.

 

Gdy mój chłopak się dowiedział,

Strzelił focha i zamilknął.

Przez dwa dni go nie słyszałam,

Wreszcie po kielichu ryknął:

„Seksu od tyłu to nie chcesz,

A te czopki sobie wkładasz.

Nie wierzę, że cię wstrzymuje

Jakaś wewnętrzna blokada”!

 

Wkurzył mnie niesamowicie.

Jak on może porównywać

Swoje męskie przyrodzenie

Z czopkiem, którego nie widać?

Wykrzyczałam mu to w oczy.

Troszkę się z początku speszył.

Potem wybiegł krzycząc do mnie:

„Teraz z czopkiem rób te rzeczy”!

Ksywka

Mam pracę analityka.

Ostatnio dostałam awans.

Przysługuje mi gabinet

I godna funkcji oprawa.

Elementami oprawy

Są wizytówka na ścianie

Przy drzwiach wejściowych do biura

I… asystent na wezwanie.

 

Mam dwa dość długie nazwiska.

Dlatego liternik musiał

W skrócie wpisać na tabliczce

Nazwę mego stanowiska.

Piękną czcionką więc napisał:

„Starszy Anal. Katarzyna”…

Tu… bardzodługienazwisko –

Całej kabały  przyczyna.

 

Chwilę później, już natychmiast

Po tabliczki zawieszeniu

Zostałam „Analną Kasią”

Ku rozradowaniu  gremium.

Monitoring

Często jeżdżę na rowerze

Dla utrzymania kondycji.

Dzięki temu trzymam formę

I nigdy nie mam zadyszki.

 

W niedzielę także jeździłam.

Miałam być w domu o trzeciej.

Nagle poczułam, że muszę

Usiąść pilnie na klozecie.

Szukałam sanitariatu.

Nie znalazłam w okolicy

Nawet maleńkiego sklepu,

Gdzie można na pomoc liczyć.

A do centrum handlowego

Nie zdążę, bo za daleko.

Jeszcze chwila i nieszczęście;

Rozleje się wkrótce mleko…

 

W końcu trafiłam na szkołę.

Ale wakacje, zamknięta.

Natura bardzo uparcie

Zaczyna deptać po piętach.

Owładnięta desperacją

Dopadłam krzaki pod płotem.

Tam nareszcie zakończyłam

Moją piekielną golgotę.

 

Te krzaki są częścią parku,

Przy którym mieści się szkoła.

Tam  różni ludzie w „przymusie”

Swoje „świadectwo” bytności

Porozsiewali dokoła.

A było tam tak jak w chlewie.

Stwierdziłam, że to miejsce już

Od chyba dłuższego czasu

Innym służyło w potrzebie.

Dzisiaj się przekonałam, że

Nie warto być upartym

I jeżeli nie ma wyjścia,

To trzeba… narobić w majty,

Bo:

Na płotach domów przy szkole

I tramwajowych przystankach

Rozwieszono moje zdjęcia

Bez dolnej części ubranka

W sytuacji jednoznacznej

(z monitoringu stopklatki).

Pod spodem zaś dołączono

Jednobrzmiący tekst notatki:

„Ktokolwiek zna tą osobę,

Niech przyjdzie do Magistratu.

Będzie na nią nałożona

Kara w postaci mandatu”.

 

Tak typowe urzędasy

Reagują na problemy.

Zainstalują kamerki

I polują na „jeleni”.

Nikt w urzędzie nie pomyślał,

Że miast kamer na ulicach

Przydałyby się publiczne

Sanitariaty w dzielnicach.

Ten trzeci

Jestem z dziewczyną od roku.

Miałem do niej zaufanie.

Byłem pewien, że ma miła

Nigdy w życiu mi nie skłamie.

 

Niedawno podejrzewałem,

Że zdradzała mnie z kolegą.

Często się z nim spotykała,

Ale wyparła się tego.

Uwierzyłem, (bo nie kłamie),

W to, że tylko rozmawiają,

I jedynie ważne sprawy

Tak bardzo ich pochłaniają.

 

Ostatniej nocy, gdy spała,

Popieściłem ją subtelnie,

Lecz pieszczot mi nie oddała

I kołdrą okryła szczelniej.

Wymamrotała jedynie

W senności nareszcie szczera:

„Nie, Bartuś, jestem zmęczona.

Nie teraz, kotku, nie teraz”…

 

To nie do mnie tak mówiła.

To też nie imię kolegi.

Teraz nie może zaprzeczyć,

Że w jej życiu jest ktoś trzeci.

Komplement

Powiedziałem koleżance,

Że dzisiaj wygląda ładnie

Kłaniając się przy okazji

Miło, ale nieprzesadnie.

 

Za chwilę od niej dostałem

Maila, żebym się powstrzymał

Od seksistowskich odzywek,

Bo biuro to nie melina.

 

Czuje się niekomfortowo,

Gdy słyszę takie uwagi.

“Lepiej bym następnym razem

Taki tekst gdzieś sobie wsadził”!

 

Kopie tekstu otrzymały

Wszystkie pracownice biura.

Od tej pory jestem przez nie

Traktowany jak Don Juan

W sensie jakiegoś ”perwersa”.

A ja po prostu, zwyczajnie

Byłem w humorze i chciałem,

By ona czuła się fajnie.

Pod prąd

Podczas bardzo silnej burzy

Gdzieś niedaleko od biura

Uderzył znienacka piorun

I rozpętała wichura.

 

Wysiadł prąd w calutkiej firmie.

Nic nie działa, a załoga

Męczy się leniuchowaniem,

Zamiast po prostu… próżnować.

 

Po godzinie szef ogłosił

Wolne dla całej załogi.

Muszą zostać elektrycy,

Ale bez żadnych nadgodzin.

 

Wszyscy ruszyli do wyjścia.

Wąskie gardło na portierni,

Bo nie można karty odbić,

A jeszcze wchodzą kolejni…

 

Nim ktokolwiek wyszedł z pracy

Wrócił prąd, także znienacka.

Iść do domu, czy do pracy?

Sytuacja dość wariacka.