Broszka

Musiałam się wstydzić ludzi,

Gdyż ma córka ukochana

Przy próbie kradzieży broszki

Została zdemaskowana.

 

W tym roku ma zdać maturę.

Odpowiada za swe czyny.

Myślałam, że powodem są

Moje przyszłe urodziny.

Nie miała dla mnie prezentu,

Więc chciała mi dać tę broszkę.

Lecz niestety się myliłam

I to wcale nie tak troszkę.

 

Na zadawane pytania

Nie dawała odpowiedzi.

Milcząco usiłowała

Trzymać się dziwnej strategii,

Którą z pewnością był zamiar

Siebie i kogoś osłaniać.

Kiedy tata ją przycisnął,

Wtedy się wreszcie przyznała,

Co z tą ukradzioną broszką

Ona zrobić zamierzała.

 

Niebawem ma imieniny

Jej dziewczyna ukochana…

 

Nie przypuszczałam, że kiedyś

Dowiem się o takich zmianach.

“Toleranci”

Mój syn chodzi do gimnazjum.

Wrócił ze szkoły pobity.

Ci, co go maltretowali,

Wyzwali go od „szyity”.

 

To byli jego koledzy,

Z którymi do klasy chodził.

Usłyszeli przypadkowo

Że syn w Turcji się urodził.

Nie umknęło to uwadze

Innych kolegów w klasie.

Odsunęli się od niego

Wyzywając „ty brudasie”.

 

Wyjaśnił  okoliczności

Swych „bliskowschodnich” narodzin.

Gdy  byłam z nim wówczas w ciąży

Mąż nas na wczasy odwoził.

W Turcji zaszły komplikacje.

Podróż została wstrzymana,

A ja musiałam tam zostać

Do momentu rozwiązania.

 

Mimo tego znów obrywał.

Wyzywali go „ciapasem”,

Zagrożeniem dla religii,

Tym, co zdradza białą rasę…

 

Przecież Polakiem jest synek,

Niebieskooki  blondynek!

Siódme i Ósme przykazanie

Skończyłam już czternaście lat.

Mieszkam razem z rodzicami.

Jestem już prawie dorosła.

Od pół roku noszę… stanik.

Żyję w malutkim miasteczku.

Jest tam poczta i plebania.

Mamy też swój Urząd Miasta.

Przy sklepie czynna kawiarnia.

 

Tak jak w innych miejscowościach

Głównym miejscem jest plebania.

Przy niej działa razem z księdzem

Nasza rada parafialna.

 

Tydzień temu ksiądz ogłosił,

Bo on robi to corocznie,

Zbiórkę ubrań dla ubogich,

Która zaraz się rozpocznie.

Nie można już było zwlekać,

Bo nadchodzi wczesna zima

I pośpiech bardzo wskazany;

Sorry, taki mamy klimat…

 

Zbiórka trwała prawie tydzień.

Wczoraj właśnie się skończyła.

Trzeba dary posortować,

Do pomocy się zgłosiłam.

 

Razem  z innymi paniami,

Już od wczesnego ranka

Przybiegłam na plebanię

Segregować palta, wdzianka…

Zanosiło się, że praca

Będzie trwała całą dniówkę

I dlatego wszystkie mają

Jakieś jadło w reklamówce.

 

Gdy zaczęłyśmy sortować.

Zdarzyło się coś, w co nigdy

Nie mogłabym uwierzyć.

Panie pracujące ze mną

Najlepsze sztuki odzieży

Zamiast umieszczać w pudle

Chowały do reklamówek.

Powiedziałam o tym księdzu.

Uwierzył, lecz z dużym trudem.

 

Poszedł ze mną do „sortowni”

I sprawdził zawartość toreb.

Choć kręciły, to że kradły

Udowodniono bezspornie.

Ksiądz zaraz zamknął sortownię

Żeby kradzieże ukrócić.

Nie zgłosił tego policji,

Lecz baby z Rady wyrzucił.

 

One jednak zadziałały

Wśród kumoszek i rodziny.

Dziś moja matkę spotkały

Głupie uśmieszki i drwiny.

 

Ktoś rozpuszczał głupie ploty

Że nasz ksiądz jest pedofilem,

A jej córeczka, czyli ja

Jest jego seksi pupilem.

Inny obraz też już krąży,

Że ja, ta smarkata ździra,

Jestem jego nałożnicą

I winem się z nim upijam.

 

Skończył się mój etap życia

Bezgrzesznego i ufnego.

Poznałam czym jest naprawdę

Tak zwana miłość bliźniego!!!

 

Poliglotka

O godzinie czwartej rano

Obudziłam się dlatego,

Że miałam  do zaliczenia

Końcowy test z hiszpańskiego.

 

Zapomniałam o tym teście.

Dosłownie trzęsłam gatkami.

Przecież ten test jest dla mnie

Taki ważny jak egzamin!

Przeszukuję swoje biurko,

Żeby odnaleźć notatki.

Hałas natychmiast obudził

Sublokatorki – sąsiadki.

 

Jedna z nich zaspanym głosem

„Co robisz, durna”? spytała.

Popatrzyła na mnie dziwnie,

Kiedy jej odpowiedziałam.

Oczy miała tak okrągłe,

Jak bazyliszek co najmniej.

Siedziała na łóżku jak słup

I tylko patrzyła na mnie.

Wreszcie wydusiła z siebie:

„Co ty nam wmawiasz? Dlaczego?

Przecież  nigdy nie chodziłaś

Na lektorat z hiszpańskiego”!

Bodajbyś…

Ja jestem nauczycielką.

Lubię bardzo moją młodzież.

Przy nich, mimo swego wieku,

Na pewno czuję się młodziej.

 

Czasami mnie zaskakują

Swymi propozycjami.

Są wyważone, rozważne,

Ale czasem są „do bani”!

 

Dzisiaj musiałam powstrzymać

Uczennicę przed obcięciem

Włosów swojej koleżance;

I to w ostatnim momencie!

 

Potem zaś grupce chłopaków

Zabrałam  klej szybkoschnący,

Bo chcieli go zjeść dla zakładu.

Przecież musiałam się wtrącić!

 

Znowu na ostatniej lekcji

Jeden chłopiec się rozpłakał,

Bo kolega z drugiej ławki

Zabrał jemu… resoraka!

To są tylko drobne fakty

Z nauczycielskiej praktyki.

Dodam, że od lat nauczam

W liceum…  matematyki.

Świadkowie

Zawsze sypiam na golasa

Szczególnie latem, gdy ciepło.

Od małego to lubiłem.

Do tej pory mi nie przeszło.

 

Byłem po nocnej zmianie.

Na świecie lipcowe lato.

Spałem i milutko śniłem,

Że kochałem się z Agatą.

Nagle, dla mnie w środku nocy,

Usłyszałem bardzo głośne

Łomotanie do drzwi, które

Przerwało me sny rozkoszne.

 

Byłem zaspany i nawet

Przez wizjer nie popatrzyłem,

Tylko od razu, bezwiednie

Drzwi wejściowe otworzyłem.

Zobaczyłem, że przed drzwiami

Stały dwie młode osoby.

Od razu się domyśliłem,

Że to świadkowie Jehowy.

W rękach miały Pismo Święte.

Obie mile uśmiechnięte,

Ale zamiast powitania,

Jakby na czyjąś komendę,

Uciekły bez pożegnania.

 

Zamknąłem drzwi i wróciłem

Do łóżka opuszczonego.

Chciałem koniecznie powrócić

Do snu nagle przerwanego.

Ale senność odchodziła

A z nią wiotczało me ciało.

I nagle do mnie dotarło,

Co przed chwilą w drzwiach się stało!

Żywa lala

Mam trochę swawolną siostrę.

Ona ma półroczną córę

Z jakiejś imprezowej wpadki,

Przez co olała maturę.

 

Chociaż mieszkamy oddzielnie,

Wzajemnie swe klucze mamy,

Żebyśmy w razie ich zguby

Za ślusarzem nie biegały.

 

Właśnie jestem na urlopie.

Nie lubię nigdzie wyjeżdżać.

Spacerek i dobra książka

To jest to, co mnie odpręża.

Ma siostra o tym wie dobrze.

Często to wykorzystuje

Podrzucając mi córeczkę,

Kiedy jej tylko pasuje.

 

Któregoś dnia poczułam, że

Pora korzystać z urlopu

Na coś inne niż czytanie.

Zdusiłam wewnętrzny opór

I pojechałam do miasta

Kupić buty, jakieś ciuchy…

Nie było mnie kilka godzin.

W knajpie zjadłam obiad. Suty!

 

Wróciłam do domu, a tam

W przedpokoju na podłodze

Siedzi córcia mojej siostry

I płacze w głodzie i trwodze.

Utuliłam ją, a potem

Dzwonię do siostry z wyrzutem.

Że jej dziecko, to nie przedmiot,

Ani tym bardziej  podrzutek.

 

Opieprzyłam ją, jak nigdy

Nikogo tak nie wyzwałam,

Na co ona: „Że cię nie ma,

Ja ani w ząb nie wiedziałam”.

 

Przecież winna się upewnić,

Komu powierza swe dziecko.

Zdaje się, że ona jeszcze

Bawi się nią jak laleczką.

Pieczywo pod psem

Pracuję w sklepie spożywczym.

Któregoś dnia się zjawiła

Paniusia z yorkiem pod pachą.

Ja jej drogę zagrodziłam

Informując kulturalnie,

Że wprowadzanie tu zwierząt

Jest wzbronione, nielegalne,

Bo insekty, bo nieświeżo…

Najważniejszy był argument,

Ta najważniejsza z przyczyn:

Wykrzyczałam klientce, że

Szef tu sobie psów nie życzy!

 

Paniusia strzeliła focha.

Wzięła tego psa na ręce

I nim się zorientowałam,

Umieściła go we wnęce

Stojaka, tam gdzie pieczywo.

Zaraz wyskoczyłam do niej

Z krzykiem „co babo wyprawiasz,

Zaraz cię z tym psem pogonię”!

 

Ona patrzy się i śmieje

Zachwycona bardzo sobą.

Zabrała pieska i wyszła

Z dumnie podniesioną głową.

 

Pieczywo do wyrzucenia,

Stojak do dezynfekcji,

Żeby sklep zabezpieczyć przed

Rozprzestrzenieniem infekcji.

No i jeszcze całą zmianę

Klientom wyjaśniać trzeba,

Dlaczego dzisiaj, w sobotę

Nie mogli zakupić chleba!

 

Nagranie z monitoringu

Do prokuratora trafi.

Szef jest pewien, że ją znajdą

I zapłaci mu za straty.

Eksmisja

Moja nastoletnia córcia

Ogromnie lubi zwierzęta.

Sama niektóre hoduje.

Ma dosyć duży „inwentarz”.

 

Dziś zauważyłam w kącie

Okazałego pająka.

Poprosiłam męża, żeby

Usunął go i posprzątał.

Wziął dosyć duży słoik

I usiłował go złapać.

Córka, gdy to zobaczyła,

Zaczęła krzyczeć i płakać.

Wydawała takie wrzaski,

Jakby ktoś zarzynał kota.

Krzycząc przy tym rozpaczliwe:

„Tatusiu, nie wkładaj go tam”!

 

Niezadługo było czekać,

Kiedy to do drzwi mieszkania

Zapukali policjanci

Żeby zadać nam pytania…

Doświadczenie

Ma dziewczyna chciała sprawdzić

Czy ma dać wiarę wywodom,

Że każdy się zsika przez sen,

Gdy rękę ma w misce z wodą.

 

Zrobiła to którejś nocy.

Na szczęście nic się nie działo.

Pęcherz szczelny, ja spokojny,

Nawet nieźle mi się spało.

 

Kiedy zabierała miskę

Miałem jakiś odruch dziwny.

Piąchą w twarz jej przyłożyłem.

Nie zrobiłbym tego nigdy!

 

Najgorsze jest jednak to, że

Przeze mnie ma wielkie limo

I trajluje o tym wszystkim

Chłopakom oraz dziewczynom.

Oczywiście milczy, kiedy

Zapyta ktoś o powody.

Można przyjąć, że natychmiast

Nabiera w usteczka… wody.