Staram się o nową pracę.
Szedłem właśnie na rozmowę,
Gdy jakiś nieznany koleś
Zastąpił mi nagle drogę.
Wyrwał mi z ręki parasol
I uciekł w odwrotną stronę.
Deszcz zalewał mnie całego,
Miałem wrażenie, że „tonę”.
Do przyszłego pracodawcy
Przyczłapałem przemoczony.
Chyba nie muszę nadmieniać,
Że też poważnie spóźniony.
Prezentując się stwierdziłem,
Że jestem przewidujący,
Nieźle zorganizowany
I śmiało w przyszłość patrzący.
Mój rozmówca zripostował,
Że wystarczy na mnie spojrzeć,
By rzec, że z przewidywaniem
Nie jest u mnie nazbyt dobrze.
Ja, zamiast ugryźć się w język,
Powiedziałem, co się stało.
On natychmiast mi zarzucił,
Że to ściema, jakich mało.
Ośmieszył mnie też stwierdzając,
Że takich głupot nie słyszał
W całej swej długiej karierze
I coś w notesie zapisał.
W sumie to mu się nie dziwię,
No bo nie słyszałem wcześniej
O tak bezczelnej kradzieży.
To naprawdę było śmieszne!