Jutro święto, a więc dzisiaj
Pół miasta jest na zakupach.
W pobliżu domu brak kiosku.
Ja nie mam co palić. D*pa!!!
Ażeby uniknąć korków
I co prędzej „puścić dyma”,
Pojechałem do marketu
Na rowerze mego syna.
Postawiłem go w stojaku
I pobiegłem do trafiki.
Kupiłem, a gdy wróciłem…
Przy rowerze pies półdziki!
Ktoś go przypiął do stojaka.
Potwór siedzi bez kagańca.
Nie mogłem ruszyć roweru.
Szczerzył na mnie kły i warczał!
Musiałem czekać, aż przyjdzie
Właściciel kudłatej bestii.
Zjawił się po półgodzinie.
Dla niego nie było kwestii.
W ogóle mnie nie przeprosił,
A nawet wyzwał od gnojków.
Wnet zajął się nim ochroniarz…
Tak chciałem uniknąć korków!