Kolacja

Zabrałem swoją dziewczynę

Na romantyczną kolację.

Knajpa nowo otworzona,

Przewidywałem atrakcje.

 

Pierwszą był dawny kolega

Jeszcze z czasów studenckich.

Pamiętam go, przystojniaczka.

Wyrywał panny na pęczki!

Nie wiem, jak to się stało,

Że został tylko kelnerem.

On był jednym z naszej paczki,

A było nas wtedy czterech.

 

Dziś zachował się, jak gdyby

Byliśmy sobie nieznani.

Przez cały czas mówił do nas

„Proszę pana, proszę pani”…

Nie było czasu pogadać.

Dałem mu namiary do mnie.

Żeby się z nim znowu spotkać

Na spóźniony wieczór wspomnień.

 

Gdy tylko wyszliśmy z knajpy

SMS -a otrzymałem,

Że dostał od mej dziewczyny

Kartkę z pełnym jej namiarem.

Dodatkowo w niej pisała:

„Bardzo mnie interesujesz

I jeśli do mnie oddzwonisz,

Na pewno nie pożałujesz”.

 

To była druga atrakcja –

Nasza ostatnia kolacja.

Ważna wielkość?

Bardzo lubię się przytulać

Do mego własnego męża,

Szczególnie zaś w tych momentach,

Kiedy jak kot się napręża.

 

Dzisiaj w łóżku też tuliłam

Się do Niego jak do foczki,

A on inaczej niż zwykle

Zaczął mnie ściskać za… boczki!

 

Nie wiem czemu, ale nagle

Zirytowana okropnie

Zagroziłam mu  kanapą,

Jeżeli ręki nie cofnie.

Wolałabym, jeśli musi,

Żeby cycki ścisnął pierwsze;

Na co on wypali: „Ale

Boczki  masz od cyców większe”!

Do ostatka

Mój chłopak ciągle popijał

I brał jakieś „g*wna” skrycie.

Przez te „niewinne” nałogi

Niemal zmarnował mi życie.

Wtedy, kiedy był naćpany,

Albo wódą narąbany,

Często używał przemocy

Obojętnie w dzień czy w nocy.

 

W końcu miarka się przebrała.

Rzuciłam go bez wahania.

On nie mógł się z tym pogodzić

I ciągle do mnie wydzwaniał.

Był niemożliwie natrętny.

Nawet zmieniłam telefon.

Myślałam o przeprowadzce,

Ale on nie zmienił metod.

Dzisiaj znów zaczął wydzwaniać

Na świeżo zmieniony numer.

Obiecywał, że się zmieni,

Że spełni każdy warunek.

 

Skąd miał me nowe namiary?

Dała mu je moja matka,

Bo na drugą szansę każdy

Zasługuje. Do ostatka…

Wampir

Mój sąsiad ubzdurał sobie,

Że jestem ludzkim wampirem.

Wciąż wydzwania na policję

I grozi, że mnie zabije.

 

Systematycznie, co tydzień

Przyjeżdża policji patrol.

Mówią, że to dla spokoju,

Ale dla mnie to jest afront.

Bo ten sąsiad nadal, ciągle

„Przyozdabia” czosnkiem me drzwi

Nie patrząc, czy jest niedziela,

Czy też zwykły dzień powszedni.

 

Starałem się go zrozumieć,

Gdyż sąsiad ma chorą głowę.

Dziwiłem się jednak, czemu

Zaniedbuje tę chorobę.

Chociaż chłop jest  trochę dziwny,

Nikomu nie zrobił krzywdy…

 

Dziś w pogodny, letni ranek

Gdy wychodziłem do pracy,

Szajbus mnie zaatakował,

Kiedy tylko mnie zobaczył.

Nie nożem ani toporkiem,

Ale osikowym kołkiem!

Gluten bez kawy

Jestem baristą w motelu.

Parzę kawę dla mych gości.

Różnym klientów spotykam:

Są zmartwieni, są beztroscy…

 

Dzisiaj przy barze dziewczyna,

Typowa „gorąca blondi”,

Zapytała mnie „seksownie”

„Czy pan może tak zarządzić,

Żeby kawkę mi zaparzyć

Z bezglutenowej wody,

Bo ta, co leci z kranu,

Jest szkodliwa dla urody”.

 

Byłem pewien, że to żart jest

I zaśmiałem się w serdecznie.

Lecz ona widać uznała,

Że postąpiłem niegrzecznie,

Poszła zaraz do dyrekcji,

By poskarżyć się na serio.

Wyjaśniła dyrektorce,

Że jest męczona alergią

I dla niej tylko są zdrowe

Pokarmy bezglutenowe!

Na parkingu

Wieczorem siedziałem w aucie

Na prawie pustym parkingu.

Czekałem na kumpla, który

Był tuż obok na treningu.

On trenuje koszykówkę.

Dzisiaj nie miał samochodu,

Miałem go odwieźć do domu.

To mej obecności powód.

 

W pewnej chwili w wielkim pędzie

Nadjechała starsza pani.

Zaparkowała tuż obok,

Równiutko z moimi drzwiami.

Jednak kiedy wysiadała,

Drzwi szeroko otworzyła

Tak, że uderzyła w moje

I zagniecenie zrobiła.

 

Olałem to, bowiem jeżdżę

Starym steranym gruchotem.

Nie przejmuję się rysami,

Bo czas mu już iść pod młotek.

 

O dziwo, brak mej reakcji

Starszą panią zirytował.

Wezwała ochroniarza, by

W jej sprawie interweniował.

Domagała się ode mnie

Dużego odszkodowania

Za wgniecenie drzwi jej auta

I liczne porysowania.

 

Dobrze, że na parkingu był

Przemysłowy monitoring,

A cały plac postojowy

Należycie oświetlony.

Można dokładnie obejrzeć

Przebieg całego zdarzenia

I ustalić, kto jest sprawcą

Fatalnego uderzenia.

 

Wątpię w to, czy bez nagrania

Ktoś uwierzyłby mym słowom.

Na bank byłbym obwiniony

I wyszłoby bardzo drogo…

Na dachu

Mam nareszcie własne auto.

Jest używane, na chodzie.

Sama je sobie kupiłam.

Czerwony kolor jest w modzie!

 

Nie tylko mnie się podobał.

Mam braciszka; kawał diabła.

On także był zachwycony.

Wczoraj mi kluczyki zabrał.

 

Chciał pojeździć bez mej wiedzy,

A on nawet prawka nie ma.

Gdy brak kluczyków stwierdziłam,

Nie mogłam pozostać bierna.

 

Dzwoniłam do niego, lecz on

Nie miał z sobą telefonu.

Był poza wszelką kontrolą

Samochodowy  samouk.

 

Wrócił parę godzin później.

Miał wytrącone przedramię,

Gdyż swą kowbojską wyprawę

Skończył w rowie… dachowaniem.

Toast

Mieszkam wspólnie z koleżanką

W wynajętej kawalerce.

Ona jest bardzo spokojna,

A ja odwrotnie – szaleńcem.

 

Jakiś czas temu zrobiłam

Bibkę dla małego grona.

Po kilku wypitych drinkach

Byłam już nieźle wstawiona.

 

Koleżanki dziś nie było.

Do rodziny wyjechała.

Nie znałam celu wyjazdu,

Zresztą o to nie pytałam.

 

Wróciła późnym wieczorem,

Gdy zabawa w pełni trwała.

Na głowie czarny berecik.

Widać po niej, że płakała.

 

Jak się okazało, była

Na pogrzebie swego dziadka.

Jej twarz smutna, przygnębiona;

Jak zwykle w takich przypadkach.

 

Chcąc troszeczkę ją rozruszać

Zaprosiłam ją „do stoła”.

Myślałam, że w towarzystwie

Pozbędzie się swego doła.

Chcąc zachęcić ją do picia

Wzniosłam toast: „Zdrowie Dziadka”!

Gdy wytrzeźwiałam, przyznałam,

Że to była wielka wpadka.

Taka prawda

Jakiś czas temu zaczęłam

Dbać o swoją tężyznę;

Dieta i ćwiczenia fitness –

Efekty rewelacyjne!

 

Traciłam wagę tak szybko,

Aż zdziwili się koledzy.

Jeden z nich mnie przekonywał:

Badania zrobić należy!

 

Dziś się właśnie dowiedziałam,

Że to moje odchudzenie

Ma inną, prostszą przyczynę:

To po prostu jest tasiemiec.

Sielanka?

Mam dość trudną sytuację:

Spotykam się z przystojniakiem,

Poznanym na Internecie

Z tym co ja Zodiaku znakiem!

 

Pierwszą randkę skończyliśmy

Po dwóch rozkosznych dniach w betach.

Spotykamy się co weekend.

Uwielbiam tego faceta!

 

Wychodzimy zawsze razem

Na kręgle albo do kina.

Lubimy zajrzeć do klubu,

Czasem skoczymy na bilard.

 

Ponad pół roku sielanki

Minęło jak z bicza strzelił.

Zastanawiam się czy myśmy,

Do czegoś więcej dojrzeli.

 

Sugeruję to, lecz stale

Jestem przez niego zbywany.

W końcu wyksztusił, że kocha

Przyparty mocno do ściany.

Jednak nie powie rodzinie

I za żadne skarby świata

Nie zamieszka ze mną, bo go

Dulszczyzna zewsząd oplata.

 

Ja jego rozumiem, gdyż nas

Dołuje ten sam  pesymizm.

Obaj  jesteśmy gejami,

Ale on z wiejskiej rodziny.