Kiedy wreszcie…

Usłyszałam jak rodzice

Narzekają, że z psem naszym

Są teraz same problemy

I to nie jest stan zbyt błahy.

 

W pewnym momencie ojciec rzekł,

Że „nie mam wcale pojęcia,

Dlaczego jej pozwalamy

Mieszkać aż tak długo z nami”.

 

Jako że nasz pies to samiec,

To jedyny z tego wniosek,

Że to o mnie rozmawiali,

Kiedy wreszcie się… wyniosę!

Gender przy kasie

W pracy skończyliśmy projekt

Dla pewnej firmy giełdowej.

Praca długa i męcząca,

Ale efekty końcowe

Łączą się z dużym dochodem.

 

Szef w ramach podziękowania

Wśród zachwytów i wiwatów

Wszystkim kobietom w zespole

Dał piękne bukiety kwiatów.

Uznałam, że z jego strony

To był gest bardzo przemiły.

Koleżankom nawet oczy

Ze wzruszenia się… zaszkliły.

 

O naszych kolegach zapomniał,

Więc spytałam się jednego,

Czy mu nie smutno i czy ma

Jakąś pretensję do niego.

 

Okazało się, że oni

W ramach szefa podziękowań

Mają dziesięć procent premii

W swoich miesięcznych dochodach.

 

Wyszło na to, że jak wszędzie

Dla kobiet wystarczy kwiatek.

Panom za tą samą pracę,

Daje się pieniężny datek.

Buraczna

W styczniu przed drobnym zabiegiem

Dostałam „głupiego Jasia”.

Jednak pierwsza dawka była

Zbyt słaba nawet dla dziadzia.

Za to ta druga sprawiła,

Że się z konfuzji czerwienię.

Zachowałam się, tak mówią,

Naprawdę bardzo nikczemnie.

 

Chirurgowi powiedziałam,

Że „r*chnęłabym” go chętnie.

Anestezjologa wzięłam

Za rękę nazbyt namiętnie

Nazywając go swą foczką,

Z którą chętnie bym zgrzeszyła.

Trwałam w transie erotycznym,

W jakim dotychczas nie byłam.

W końcu obydwóm wrzasnęłam,

Żeby się od pi**dolili,

Bo na moją operację

Patrzeć mi nie pozwolili.

 

Musiałam zostać na sali

Po zabiegu dwie godziny.

Leżąc tam wykrzykiwałam

Same bluźnierstwa i drwiny.

 

Nawet, kiedy wyszłam z sali

By zobaczyć się z chłopakiem,

Wywołałam, znów niechcący,

Na holu karczemną drakę.

Mimo, że byłam ubrana,

Wyryczałam do chłopaka,

Że jestem zupełnie goła

I ma mnie okryć czymkolwiek

Ten niedorajda, pierdoła.

„Brakowało” mi bluzeczki,

Majtek, stanika, spódniczki.

Miał mi je zaraz tu przynieść,

By zakryć d*pę i cy*ki!

 

Czekałam na korytarzu

Na wypis. To długo trwało.

Ogłupienie „Głupim Jasiem”,

Chociaż powoli, mijało.

Finału moich „występów”

Trudno sobie wyobrazić,

Kiedy „buraka paliłam”

Na widok moich lekarzy!!!

Debil

Wkrótce mój syn będzie ojcem.

Ma dziewczynę równolatkę.

Liczą po czternaście wiosen –

Mało na ojca i matkę.

 

Nie zaprzecza, że z nią współżył,

Ale uważa, że ona

Z całą pewnością przez niego

Nie została zapłodniona.

Oboje zastosowali

Wszystkie dostępne metody

Antykoncepcji. Dlatego

Ma racjonalne powody

Sądzić, że to z innym, starszym

Gościem ona się puściła,

A teraz wszystkim chce wmówić,

Że nigdy go nie zdradziła!

 

Wyłuszczył mi swoje racje,

Według których ją oskarża.

Bardzo wierzył w to, co mówił,

Aż głos mu z emocji zadrżał:

 

„W ciążę nigdy się nie zajdzie,

Jak którąś z metod stosujesz:

– gdy masz pierwszy seks w twym życiu,

– kiedy w „te dni” kopulujesz,

– jeśli seks jest przerywany,

– nim piętnastu lat dożyjesz

I…     – gdy zaraz się umyjesz”!

 

Jego kumpel ma dziewczynę

Jak większość naszych znajomych…

Nie dociera do niego, że

Żadna z tych „metod” nie chroni.

Oni się zabezpieczają

Tak samo i do tej pory

Nie urodziły się żadne

Niechciane małe bachory!

 

To jest wiedza podwórkowa

I to, co mój synek bredzi,

Jest wystarczającym powodem,

By zwać go po prostu: debil!

Bez wyjścia

Mam w domu aż trzy ciężarne!

Trudno mi się w tym rozeznać.

Mieszka u nas wraz z małżonkiem

Córka od roku zamężna.

Oni własny dom budują.

Szkoda forsy na wynajem,

Dlatego na czas budowy

Dałem im u nas mieszkanie.

Córka zaraz będzie matką.

Jest więc tą pierwszą ciężarną.

Gdy znów z nami zamieszkała,

Jak dawniej stało się gwarno.

 

Co będzie, jak dom ukończą?

Znowu zostaniemy sami?

Nie! Umyśliliśmy zgodnie

Zostać znowu… rodzicami!

 

Muszę wspomnieć o Magdusi

Małej suczce ze schroniska.

Miesiąc temu ją widziałem

W „objęciach” jakiegoś psiska.

No i będą konsekwencje,

Ale teraz też się dzieje.

Ma zachcianki w „sprawie michy”,

Kaprysi, wybrzydza, nie je!

Zresztą pozostałe panie

Też mają dziwne zachcianki.

Na przykład zamiast bułeczek

Na śniadanie proszą… grzanki!

 

Dawaliśmy sobie radę,

Gdyż zięć dużo mi pomagał.

Teraz on jest w delegacji,

Ja mam obowiązków nawał.

A przecież muszę pracować.

Pańskie oko konia tuczy.

Własnej firmy bez dozoru

Nie mogę przecież porzucić!

 

Mam w niej zaufanych ludzi,

Którzy znają sytuację.

Nawet mi proponowali,

Bym zrobił sobie wakacje.

Mam się tam nie pokazywać,

Tylko pomagać dziewczynom.

Ja czasami, tu się przyznam,

Wybrałbym opcję tę inną.

Boję się wracać do domu.

Wszystkie źle czują się w ciążach.

Ciągłym wahaniom nastroju

I zachciankom nie nadążam!

 

Obrywa mi się od nich za:

Oddychanie nazbyt głośne,

Albo za to, że nie śmieję

Się jak one zbyt radośnie…

Powodów jest nazbyt dużo,

Ale z suczki ziółko lepsze.

Nie chce wychodzić na spacer,

Kala parkiet i… powietrze!

 

Czasami tak sobie myślę:

Sukę oddam do schroniska,

Lecz nadal będę bez wyjścia.

Nie mogę pozbyć się dziewczyn,

Bo to rodzina najbliższa!

Awaria

Nasza córka nastolatka,

Ma od roku własny pokój.

Po swojej zamężnej siostrze

„Odziedziczyła” to lokum.

Nieduże, lecz musi starczyć,

Przecież gnieździmy się w bloku.

 

Córeczka jest suwerenem

Na swym „kawałku podłogi”.

Ma duże grono kolegów.

Ciągle ktoś do niej przychodzi.

Sama sprząta w swym pokoju.

My do niej nie zaglądamy.

Czasem tylko mnie poprosi,

Gdy… trzeba trzepać dywany.

 

Wczoraj rano powiedziała,

Że coś się dzieje z jej łóżkiem.

Jest mocno „rozklekotane”

I ma krzywą jedną nóżkę.

Żeby dokładnie ocenić,

Czy dam radę je naprawić,

Wyjąłem materac z ramy,

A widok mnie wprost osłabił.

Zobaczyłem wiele pustych

Opakowań po kondomach.

 

Przyczyna awarii łóżka

Jest mi już dobrze wiadoma.

Zadośćuczynienie

Tak się stało, że w tym roku

Moja kochana dziewczyna

Kompletnie zapomniała o

Mych dwudziestych urodzinach.

 

Było mi przykro, gdyż zawsze

Odkąd już razem byliśmy,

Urodziny Jej i moje

Zawsze celebrowaliśmy.

 

W ramach „zadośćuczynienia”

Zabrała mnie do lokalu

Znanego z wytwornej kuchni

I dość drogiego drink baru.

 

Posiłek był bardzo pyszny,

A drinki w lodowych szklankach

I na tym się zakończyła

Urodzinowa sielanka.

Kelnerowi, który przyniósł

Rachunek na srebrnej tacy,

„Fundatorka” mnie wskazała,

Że to ja go będę płacił…

Patent na wyrost

Przypadkowo wczoraj rano

Zobaczyłem swoją córkę,

Jak pije surowe jajko

Przez małą w skorupce dziurkę.

Zdziwiło mnie to, bo nigdy

Nie jadła surowych jajek.

Spytałem dwunastolatkę,

Skąd u niej takie zwyczaje.

 

To jej dorosła już siostra

Powiedziała, że jak ona

Nauczy się tak to robić,

To niedługo się przekona,

Że nigdy nie będzie miała

Problemu najdrobniejszego

Ze znalezieniem chłopaka

I to nawet najlepszego.

 

Teraz musi wciąż trenować,

By opanować ten patent.

A dlaczego? O tym ona

Powie jej za kilka latek.

Obciach

Wyjątkowo dzisiaj rano

Przytrafiła mi się „gratka”.

Transportowałem do szkoły

Mego brata siedmiolatka.

 

Jechaliśmy autobusem

Stłoczeni jak jakieś konie.

Młody z zapałem grał w gierkę

Na moim własnym smartfonie.

 

Ja stojąc w tłoku bezmyślnie

Dosypiałem wczesne wstanie.

Nagle brat trąca mnie w rękę

Bezczelnie bez żadnych manier

I woła: „Od jakiejś Marty

Masz wiadomość, że cię prosi,

Byś ją posuwał wieczorem,

No bo seksu ma niedosyt”.

 

Po chwili jeszcze dorzucił:

„Powiedz, co znaczy posuwać”?

Wszystkie oczy patrzą na mnie.

Fajny ze mnie mieli ubaw!

Za friko

Od jakiegoś czasu jestem

Nianią dla dziecka sąsiadów.

Nie robię tego za friko,

Ale też nie przeciw prawu.

 

Otrzymuję swoją dolę

Wyliczaną za godziny,

Które spędzę przy opiece

Ich ukochanej dzieciny.

 

Wczoraj zaraz po obiedzie,

Chociaż mała była chora,

Zadzwonili żebym przyszła

I była z nią do wieczora.

 

Siedziałam z nią kilka godzin.

Pilnowałam, żeby spała.

Była bardzo niespokojna.

Cały czas nad nią czuwałam.

 

Zdaniem rodziców malucha

Nic nie robiłam przy dziecku,

Nawet jej nie przewinęłam,

Nie posmarowałam plecków.

Mogłam robić to co chciałam,

A siedzenie to nie praca.

Wobec tego nie należy

Mi się od nich żadna płaca.