Zaskoczenie

Często oglądamy filmy

Puszczane w telewizorze,

Szczególnie obyczajowe

W wieczorowej porze.

Rzadko je z nami ogląda

Nasz synek – trzynastolatek.

On woli inne programy,

Szczególnie walki karate.

 

Dzisiaj jednak wyjątkowo

Synek usiadł z nami razem.

Pewno skusił go do tego

Półmisek pełen truskawek.

 

We trójkę oglądaliśmy

Trzygwiazdkowy, premierowy,

Zachwalany w naszej prasie

Nowy film obyczajowy.

Fabuła bardzo ciekawa,

Jest rodzinnie i lirycznie,

Ale nagle się zrobiło

Bardzo, bardzo erotycznie.

 

Odruchowo, jak to rodzic,

Oczy chłopcu zasłoniłem.

Mój syn na to: „Czy ty myślisz,

Że ja tego nie robiłem”?

Palenie szkodzi

Zawsze robota przy biurku

Bardzo szybko mi się nudzi.

Wtedy idę do palarni,

Lubię przebywać wśród ludzi.

Nie dość, że pociągnę dymka,

(Myślę, że kiedyś to rzucę),

To pogadam z kolegami

I przy biurku siedzę krócej.

 

Dziś od rana szef mi kazał

Stanowczo, choć trochę drwiąco,

Siedzieć w biurze, aż swe sprawy

Wyprowadzę na bieżąco.

Do południa ze trzy razy

Wychodziłem „puścić dyma”.

Papiery mam rozgrzebane.

Terminu dziś nie dotrzymam.

 

Byłem w nerwach, więc musiałem

Sięgnąć znów do papierosków.

Paczka pusta, więc pobiegłem

Po nową porcję do kiosku.

Długo to wcale nie trwało,

Bo sklepik był nieopodal.

Po powrocie zobaczyłem,

Że ktoś ukradł mi iPoda.

Zostawiłem go na biurku,

Miałem w nim moje zapiski

Bardzo ważne, gdyż pracuję

W… Komisariacie Policji.

500+

Razem z żoną prowadzimy

Dom Dziecka zwany Rodzinnym.

Nie powiem gdzie, bo postronni

Znać adresu nie powinni.

Trafiają do nas dzieciaki

Zabrane przez Rodzinny Sąd

Rodzicom, którzy dotychczas

Popełnili niejeden błąd.

 

Patologiczne rodziny

Zaniedbywały swe dzieci

Nie pamiętam, żeby kiedyś

Ktoś przyszedł, by je odwiedzić.

Staraliśmy się dać dzieciom

Dzieciństwo w miarę normalne,

Żeby zapomniały dawne

Przeżycia smutne, brutalne.

Niektórzy wychowankowie,

Są już ludźmi dorosłymi,

A kilkoro z nich już nawet

Swe założyło rodziny.

 

Żyliśmy sobie w spokoju

Z naszą przybraną gromadką.

Ja jestem ojcem rodziny,

A moja żona ich matką.

 

Nagle od pierwszego kwietnia

Odnaleźli się „rodzice”.

Koczowali obok domu.

Niektórzy, to nawet krzykiem

Obiecywali, że nigdy

Swoich dzieci nie opuszczą,

Że każde będzie najlepszym

Tatuśkiem albo mamuśką.

 

Czasem w nocy wydzwaniali

Z pogróżkami, że niebawem

Siłowo dzieci odbiją,

Choć jest to niezgodne z prawem.

 

Chowali się w gęstych krzakach

Pod dotąd spokojnym domem

Brudni, śmierdzący, nierzadko

Upojeni alkoholem.

Obiecywali, że będą

Znów kochającą rodziną.

Że kochają i że właśnie

Powód rozłączenia minął…

 

Policja rozkłada ręce.

Atmosfera wciąż nerwowa.

Dzieciaki są wystraszone,

Nie mogę wyzbyć się obaw,

Że w ich główkach odżył koszmar.

Znów w zobojętnienie wpadły.

Są wystraszone, nieufne.

Nasza praca poszła w diabły!!!

Złote “pęto”

Wspólne zakupy przed ślubem

Są niebezpieczne dla związku

I to wcale nie dlatego,

Że może zbraknąć pieniążków.

Dwie „niedotarte” osoby

Są w swe racje bardzo dufne

I nim się porozumieją,

Mogą wszcząć zbyteczną kłótnię.

 

Skąd u mnie to przekonanie?

Człowiek uczy się na błędach.

Niektórzy w to zbyt nie wierzą,

Ale to jest prawda jednak.

 

Byliśmy u Jubilera

Z narzeczoną po obrączki.

Do tego, by dobrze wybrać

Potrzebne są obie rączki,

A konkretnie tylko palec

Co serdecznym jest nazwany.

Większa obrączka dla pana,

Mniejsza na paluszek damy.

 

Ale to jeszcze nie wszystko.

Bo najważniejszy jest profil

I materiał, gdyż są różne;

Dla Niej to musi być złoty!

Ale to złoto „złociste”,

Nie jakaś biała platyna.

Jeszcze ktoś byłby pomyślał,

Że to srebro albo… cyna.

 

Dla mnie obrączka to symbol

Więzi między małżonkami.

Dla niej to jest biżuteria;

Musi mieć choć jeden kamyk!

 

I to właśnie cały powód

Kłótni nie do opisania,

A w konsekwencji rychłego,

Dramatycznego… zerwania!

Świadek

W czasie przerwy obiadowej

Byłem razem z kolegami

Na posiłku w bliskiej knajpie;

Szef kuchni dobrze tam karmi.

 

Gdy wyszliśmy z restauracji,

Przejechał obok samochód

Podobny do mego auta

Tak jak dwa ziarenka grochu.

 

Koledzy się nabijali,

Że jestem naocznym świadkiem,

Jak mi ktoś kradnie samochód,

Gdy ja zajęty obiadkiem.

 

Spojrzałem na rejestrację,

By sprawdzić, czy nie ma blefu.

To jednak moje auteczko.

Mnie już nie było do śmiechu…

Podziękowanie

Mam modny salon fryzjerski,

Jak to mówią „pełny wypas”.

Dziś sam byłem po południu,

Bo kumpla „złapała” grypa.

 

Ostatnią klientką była

Atrakcyjna nastolatka.

Z karnacji wywnioskowałem,

Że mogła to być mulatka.

Miała długie, czarne włosy

Pokręcone jak pierścionki.

Chciała, bym je wyprostował

Tak, jak czeszą się Japonki.

 

Oczywiście się zgodziłem.

Mam najlepsze kosmetyki.

Prostowałem „na jedwabiu”,

Bo z nim najlepsze wyniki.

Dużo czasu to zajęło,

Lecz efekt był znakomity.

Ona też zadowolona,

Ja liczyłem na profity…

 

Ale gdy się odwróciłem,

Złapała torbę i… zwiała!

Niestety nie zapłaciła…

Ale mi podziękowała!!!

Szlachta…

Szefuję malutkiej firmie.

Tak czasem bywa na swoim,

Że sam muszę coś wykonać

Używając własnych dłoni.

W ten sposób współpracownikom

Daję przykład, że też jestem

Fachowiec jak moi ludzie,

Potem dopiero biznesmen.

Moi pracownicy wiedzą,

Że jak rozpocznę, to skończę.

I jak jest potrzeba, to ja

Nie boję się zbrudzić rączek.

Mam w tym celu w pakamerze

Zestaw ciuchów i narzędzi.

W kilka minut w „robociarza”

Przeistoczy się „urzędnik”.

Ale teraz coraz rzadziej

Naprawy robię od razu.

Po prostu mam tyle zajęć,

Ze brakuje mi wprost czasu.

 

Dzisiaj miał przyjść na rozmowę

Kandydat, co teraz za mnie

Ma wykonywać naprawy

Szybko i równie starannie.

Od rana jednak się zepsuł

Szlaban wjazdowy do firmy.

Musiałem szybko naprawić,

TIR – y czekać nie powinny.

 

Właśnie zacząłem naprawę.

Dźwigałem szlaban oburącz,

Gdy jakiś pan w garniturze

Krzyknął na mnie: „Gdzie jest biuro”?

 

Ani „dzień dobry”, ani „przepraszam”,

Tylko żądanie po chamsku zgłasza.

Olałem gościa, ale ten znowu

Pyta o biuro. Chyba ma powód,

Bo jednocześnie szturchnął mnie w ramię

Tak jak zwykły jakiś cham bez manier.

Mimo despektu wskazałem drogę.

Pytam: „Może panu w czymś pomogę”?

 

Odpowiedział mi wzgardliwie:

„Z robolami ja nie gadam”!

I odszedł w stronę biura tak,

Jak kabotyn zwykle chadza.

 

Po chwili dzwoni komórka,

Że przyszedł ktoś umówiony,

A przez to, że mnie nie zastał,

Jest wyraźnie rozdrażniony.

Powiedziałem, że za kwadrans

Będę gotów do rozmowy.

Czułem, że to ten elegant

I że coś złego się kroi.

 

Skończyłem naprawiać szlaban

I wróciłem od zaplecza.

Umyłem się i przebrałem.

Potem już czekam na „speca”.

 

Facet wszedł i już od progu

Zrobił się kompletnie blady.

Dojrzał mnie, raptem zesztywniał;

Miał coś w rodzaju blokady.

Poznałem go. On podobno

Nie rozmawia z „robolami”,

Ale w moim gabinecie

Na mój widok nagle zamilkł.

Gdy wreszcie się opanował,

Zrobił ruch, by się wycofać.

Poprosiłem, żeby usiadł.

„Dziękuję”, on wybełkotał.

 

Przecież przyszedł na rozmowę.

Szuka pracy. Zna warunki.

Czy z nie-robolem już grzeczniej

Nawiąże pracy stosunki?

A może nadal nie jestem

Godny chwilki jego czasu?

Przez dziesięć minut starałem

Do rozmowy dać mu asumpt.

 

On stulił uszy po sobie,

Wzrok utkwił w podłodze, potem

Zostawił CV na biurku

I bez słowa… sobie poszedł.

 

Zaciekawił mnie, więc zaraz

Jego Facebook wyszukałem.

A tam moc autorskich wpisów

Pełnych buty i przechwałek.

Wszystkie w jednakowym tonie

Typu: „Szlachta nie pracuje”,

„Tylko robole tyrają”,

„Rządzi Szlachta i Burżuje”!

 

Ostatnio już coraz częściej

Można spotkać tych „bogaczy”.

Czy chcą zadać kłam przysłowiu

„Bez pracy nie ma kołaczy”?

Abstynencja

Minęło ponad pół roku,

Jak wynająłem mieszkanie

Kompletnie umeblowane,

Więc płacę dość słono za nie.

 

Jedyną wadą lokalu

Jest brak łóżka. Stoi tylko

Niewygodna kanapa, która

Musi służyć mi za „wyrko”.

 

Nie wysypiałem się wcale.

Nie mogłem dziewczyny gościć.

Jestem młody, więc mi ciężko

Egzystować bez miłości.

 

Wczoraj odwiedził mnie kumpel.

Stwierdził, że ma taką samą

Kanapę. Jest wygodna i…

Wszystkie dziewczyny ją chwalą!

 

Pokazał mi własnoręcznie,

Jak należy ją rozkładać.

Trzeba tylko było wiedzieć,

Gdzie jest ukryta blokada!

 

Nie znałem tej „tajemnicy”

I przez to wiele miesięcy

Sypiałem sam niewygodnie

W seksualnej abstynencji.

Straszna babunia

Moja babcia zawsze była

Bardzo gorliwie wierząca.

Gdy tylko mój synek psocił,

To piekłem straszyła brzdąca.

 

Kiedy babcia zaniemogła,

Pojechałam razem z malcem,

By odwiedzić ją w szpitalu

I wesprzeć w o zdrowie walce.

 

Babcia była na OIOM – ie.

Monitor pokój rozświetlał.

Nastrój troszkę jak z horroru,

Zaledwie chorą dostrzegłam.

 

Mały też był pod wrażeniem,

Aż łezka z oczek mu ściekła.

Zduszonym głosikiem zapytał:

„Babciu!  Ty pójdziesz do piekła”?

Dama

Mieszka w mieszkaniu pode mną

Elegancka starsza dama.

Zawsze, kiedy ją widziałem,

Była przepięknie ubrana.

Jej twarz w pełnym makijażu,

Fryzura bardzo staranna.

Nie wiedziałem, czy zamężna,

Może wdowa albo panna.

 

Z wyglądu arystokratka.

Zawsze była uśmiechnięta

I grzeczna dla wszystkich ludzi.

Takie panie się pamięta.

Grała także na pianinie.

Kiedy Chopina zagrała,

Byłem pewny, że pianistka

Duszę w muzykę wkładała.

Wiele też razy słyszałem

Śpiew do wtóru fortepianu.

Przez otwarte okna brzmiały

Trele jej mezzosopranu.

 

Nie zauważyłem nigdy,

By z kimkolwiek rozmawiała.

W sklepie ekspedientce tylko

Listę zakupów dawała,

A umyślny je przynosił

I w skrzyni na klatce chował.

Do mieszkania nie wpuszczała,

Klamkę „kazała całować”.

 

Pewnego dnia coś się stało.

Nie słychać śpiewu ni grania.

Jej okien, jak zwykle rano,

Nikt przez trzy dni nie odsłaniał.

Było cicho w jej mieszkaniu,

Więc trawiony niepokojem

Zszedłem na dół i pod drzwiami

Naciskając dzwonek stoję.

 

Otworzyła mi po chwili

Elegancka tak jak zawsze.

Ucieszony, że ją widzę,

Nic nie mówię, tylko… patrzę.

Spytałem wreszcie „Czy Pani…”?

Ona dumnym wzrokiem wodzi

I przerywa mi z uśmiechem:

„A co to cię, k**wa, obchodzi”?