Jestem w podeszłym już wieku.
Pracuję u jubilera.
Jestem sumienny. Pomyłki
Nie popełniłem… do teraz!
Byłem bardzo pewny siebie.
Nawet mówiłem kolegom,
Że mnie wcale nie dotyczy
Tak zwane „prawo Murphy’ego”.
Wczoraj, była to sobota,
Pomagałem klientowi,
Żeby wybrał odpowiedni
Pierścionek zaręczynowy.
Przez ponad godzinę nie mógł
Zdecydować o wyborze,
Bo im pierścionek ładniejszy,
Tym musiałby płacić drożej.
Poprosił mnie więc o radę.
Poradziłem wybrać jeden
W niewygórowanej cenie,
Lecz dosyć dużym kamieniem.
Wymęczył mnie, jak nikt dotąd.
Byłem co nieco zmęczony.
Kiedy wreszcie sobie poszedł
Usiadłem zadowolony.
Ale zaraz, chwilę potem
Zapaliła mi się świeczka,
Że nie włożyłem pierścionka
Do pięknego pudełeczka.
Wybiegłem za nim, lecz mimo
Że dosyć długo szukałem,
Nigdzie go już nie znalazłem.
Sam z tym pierścionkiem zostałem.
Dziś niedziela. Rano klient
Przyszedł do mnie z pretensjami.
Z początku coś wykrzykiwał,
Lecz po krótkiej chwili zamilkł.
Wyjaśniłem mu powody
Zaistniałej sytuacji.
Wtedy on mi też powiedział,
Co stało się na kolacji.
Przyznał się, że nie otwierał
Oryginalnego etui,
Bo ciągle wątpił w ten zakup,
A nie miał kasy na drugi.
Otworzyła je dopiero
Jego in spe narzeczona.
A w nim pusto. „Gdzie pierścionek”?
Zapytała przerażona.
Sam nie wierzę, co się stało.
Powiedzieć tylko: zdumienie,
To jest stanowczo za mało
Na to moje przeoczenie.
Nie dość, że zepsułem młodym
Bardzo ważny dla nich moment,
To też naraziłem na szwank
Firmy najlepszą renomę.
Przeprosiłem za niezręczność
Pierścioneczkiem z górnej półki.
Przy kliencie go włożyłem
Do równie pięknej szkatułki.
A ja sam się przekonałem
I powtarzam to kolegom:
Wszystkich z nas w końcu doścignie
Tak zwane „prawo Murphy’ego”