One-line

Jeżdżę często autobusem.

One-line kupuję bilety.

Zawsze mam je w swej komórce,

Niepotrzebne mi blankiety.

Kierowcy je pokazuję

Przy wsiadaniu bez wezwania.

To wygodnie, bo unikam

Torebki przeszukiwania.

 

Ostatnio, kiedy jechałam,

Była biletów kontrola.

Trzymałam w ręku komórkę

I uchwyt od parasola.

 

W chwili, gdy pokazywałam,

Że nie jestem gapowiczką,

Przez przypadek na ekranie

Włączyłam… gołe chłopisko!

Nie mogłam zrozumieć czemu

Kanar krztusił się ze śmiechu,

A jego kolega także

Nie mógł wprost złapać oddechu.

 

To mi zasugerowało,

Że przyczyną tego śmiechu

Nie był z pewnością obraz

Komórkowego biletu.

Było to zdjęcie z pornosa

Dla gejów, tych trochę starszych.

Tak oto trochę niechcący

Byłam bohaterką… farsy.

Korektorka

Dziś od dyrektora szkoły,

Do której ma córka chodzi,

Otrzymałam SMS-a,

Bym przyszła w ciągu dwóch godzin!

Nie podał żadnych szczegółów.

Bardzo mnie zdenerwowało,

Że mej kochanej córeczce

W szkole coś złego się stało!

 

Jednak całkiem bez powodu

Martwiłam się o Amelkę,

Bo… ona tylko dotkliwie

Pobiła nauczycielkę.

 

Pani sobie pozwoliła

Na zwrócenie jej uwagi,

Że jej zeszyt jest niechlujny

I „zdobny” plamami kawy!

Te plamy to ja niechcący

Zrobiłam wczoraj wieczorem,

Bo córcia mnie poprosiła

O wprowadzenie w nim… korekt!

 

Nie była winna temu, że

Ja poplamiłam jej zeszyt.

Broniła swego „honoru”.

Mam powód, żeby się cieszyć!

Przyjaciółki

Mam współlokatorkę, która

Jest też moją przyjaciółką.

Każda z nas ma swego chłopca,

Lecz ten jej, to niezłe ziółko.

Chodziła z nim od pół roku,

Gdy „niechcący” zaciążyła.

Mnie powiedziała o ciąży,

Lecz przed chłopakiem ukryła.

 

Przekonałam ją do tego,

By powiedziała mu o tym.

On przyjął tę informację

Jako rodzaj anegdoty.

Lecz potem, gdy poznał prawdę,

Jeden wyciągnął z niej wniosek:

Ten dupek zwinął manele

I po prostu sobie… poszedł!

 

Załamała się dziewczyna

Postawą swego chłopaka.

Była bardzo zdruzgotana,

Już nie miała siły płakać.

Przyjaciół poznajesz wtedy,

Gdy bieda spada na ciebie.

Odpowiedzialność za ciążę

Wzięłam praktycznie na siebie.

 

Pomagałam przyjaciółce

W jej życiowej monotonii:

Dbałam o dietę, psychikę…

Wreszcie zapomniała o nim.

 

Zawsze byłam z nią w przychodni

I nawet w szkole rodzenia.

Do szpitala też ją wiozłam,

Gdy zaczęły się krwawienia.

Czekałam pod porodówką

Na narodziny dzieciaczka.

Byłam przecież przyjaciółką,

A to więcej niż… krewniaczka.

 

Ale przeciwnego zdania

Były panie ze szpitala.

Obserwowały mnie pilnie,

W końcu jedna wszczęła alarm:

„Co ta ohydna lesbija

Wpatruje się w nasze okna!

Z córeczki też lesbę zrobi.

Takie, to na Sybir pognać”!

Pocieszyciel strapionych

Ma dziewczyna się zmieniła

Po pogrzebie swojej mamy.

Nie była zbyt religijna.

Dzisiaj często się mijamy,

Bo regularnie zaczęła

Chodzić sama do kościoła.

Wiara jej chyba pomaga.

Była smutna, jest wesoła!

W podobnych przypadkach ludzie

Odwracają się od Boga.

U niej, co także się zdarza,

Zupełnie przeciwna droga.

Tam szukała pocieszenia

I rady na dalsze życie.

Jej stan się poprawił, ale

Osłabło nasze współżycie.

Mimo że wciąż się starałem,

Oschłość się utrzymywała.

Postanowiłem spróbować

Z tych samych, jak ona, działań.

W poprzednią niedzielę chciałem

Niespodzianką ją zaskoczyć

I pójść razem do kościoła;

Może przestanie się boczyć?

Szedłem dziesięć metrów za nią,

By mnie nie zauważyła.

Już miałem do niej zagadać,

Ale kierunek zmieniła.

Zamiast skręcić do kościoła,

Poszła dalej na … plebanię!

Taki manewr to zupełna

Niespodzianka, ale dla mnie!

U młodego wikarego

Znalazła swe ukojenie.

Czy zdradzanie mnie z tym księdzem

Było boskim przeznaczeniem?

Wisiorek

Zgubiłam w szkole łańcuszek

Z fajną przywieszką z topazu.

Znalazł się na… obcej szyi.

Rozpoznałam go od razu!

 

W czasie lekcji zobaczyłam

Go u jednej uczennicy,

Którą właśnie przepytywał

Nauczyciel przy tablicy.

Normalnie nie był widoczny.

Lecz gdy kredą coś pisała,

To rozciągana bluzeczka

Dekolt lekko odsłaniała.

 

W słońcu błyskał na niebiesko

Pełen niebiańskiej energii.

Poznałam, że to mój wisior.

Ledwo doczekałam przerwy

I wtedy ją zapytałam,

Czy zupełnie przypadkowo

Nie znalazła go dziś w szkole…

A ona wpadła mi w słowo

Bardzo wrogo nastawiona

Wyzwała mnie od najgorszych

I stwierdziła, że dostała

Go na swoje imieniny,

A ja jestem zbyt zuchwała

I to co mówię, to kpiny!

 

Wtedy jej powiedziałam, że

Sama zrobiłam ten wisior

Ze szklanych guzików babci.

Rodzina to może przysiąc!

Takich jak ten nie ma w sklepach,

Bo skrywa je babci kufer.

Wtedy z wahaniem oddała…

Ludzie potrafią mieć tupet!