Truskawki

Kilka latek już minęło,

Gdy synek był w drugiej klasie.

Wiele zabawnych rzeczy

Wydarzyło się w tym czasie.

 

Właśnie sobie przypomniałam

Śmieszną sytuację w sklepie.

Zaraz się okaże, czemu

Spamiętałam ją najlepiej.

 

Moja babcia była z nami.

To pani już mocno „wiekowa”,

Stojąc w kolejce do kasy

Odezwała się w te słowa:

„Kup dziecku te truskaweczki,

Niech skosztuje chociaż trochę.

Ja też ich bym troszkę zjadła.

Zrób nam, prosimy, radochę”.

 

Nie widziała dość dokładnie,

Że obok truskawek żywych

Leżały też „truskawkowe”,

Smakowe… prezerwatywy.

Sięgnęła po jedną paczkę

I trzymając ją jak zdobycz

Rzekła: „Kupmy jeszcze sobie

Po cukierku truskawkowym”!

Ponieważ słabo słyszała,

Powiedziałam jej donośnie,

Że to są prezerwatywy,

Na co ona jeszcze głośniej:

„O, to dla mnie już za późno,

A dla prawnuczka za wcześnie.

Tobie jednak, moja droga,

Proponować tego nie śmiem”.

“Rasowy”

Ja jestem weterynarzem

Od trzydziestu lat w zawodzie.

Lubię wszystkie zwierzaki, lecz

Psy są mi nadzwyczaj drogie.

Nigdy nie miałem kłopotów

Z prawdziwymi pacjentami.

Lecz niekiedy się zdarzały

Spory z ich właścicielami.

 

Wczoraj była u mnie pani

Z młodym psem – „Jamnistym Yorkiem”,

Kupionym za tysiąc złotych

Małym kundlowatym stworkiem.

Piesek zresztą był uroczy,

Miał na główeczce pędzelek,

Lecz na pewno nie był Yorkiem.

To z pewnością był kundelek.

 

Długo musiałem tłumaczyć

I przekonywać tą panią,

Że: „psina nie jest rasowa,

Nie ma żadnej rasy znamion.

„Jamnisty” – tak w medycynie

Nazywa się… naczyniaka.

Ktoś dla zgrywy wmówił pani,

Ze to rasa tego psiaka”!

Alarm

Mam mieszkanie na parterze

W dziesięciopiętrowym bloku.

Parter jest dość niebezpieczny,

Dla złodziei źródło pokus,

Tym bardziej, że mamy balkon

Półtora metra nad ziemią.

Chciałem zainstalować kraty.

One sytuację zmienią.

 

Były już wcześniej włamania

Do sąsiadów przez balkony.

Żaden z nich według Policji

Nie został zabezpieczony.

Razem z żoną ustaliłem,

Że my kraty założymy.

Muszą być na tyle mocne,

By przed włamaniem broniły.

Potrzebna mi była jednak

Zgoda naszego sąsiada.

Bez niej nie mogłem nic zrobić;

Taka spółdzielcza zasada.

 

Sąsiad jednak się nie zgodził,

Bo uważał, że te kraty

Ułatwią włamanie do niego

I jego narażą na straty.

 

Założyłem sobie alarm

Przy znacznie niższych nakładach.

Po miesiącu ktoś się włamał

Nie do mnie, lecz do sąsiada.

Wymarzone… sąsiedztwo

Przed tygodniem objęliśmy

W posiadanie swe mieszkanie.

Wzięliśmy dość duży kredyt,

Żeby móc zapłacić za nie.

 

Okolica całkiem miła.

Dosyć spokojna dzielnica.

Dom sąsiaduje z ogrodem.

Otoczenie mnie zachwyca.

 

Wczoraj przyszedł dzielnicowy.

Miał zgłoszenie alarmowe,

Że: „ zażywam narkotyki

Nawet dwa razy na dobę.

Wstrzykuję je sama sobie,

Choć w wysokiej ciąży jestem”.

To sąsiadka na Policję

Zgłosiła rejestr mych „przestępstw”.

 

W ogóle nie jestem w ciąży.

Jestem dość gruba po prostu.

Lubię zjeść i nigdy dotąd

Nie zachowywałam postu.

Nie zażywam narkotyków,

Tylko biorę insulinę.

Mam cukrzycę, więc uważam

To oskarżenie za kpinę.

 

Nie zarzucam policjantom

Działania przeciwko prawu.

Mam wreszcie wymarzony dom,

A z nim, niestety, sąsiadów.

Troska

Wróciłam zmęczona z pracy.

Chciałam odpocząć choć trochę.

W uszy włożyłam słuchawki

I zwaliłam się na sofę.

Muzyka mnie relaksuje.

Nawet nie wiem, że zasnęłam.

Pamiętam potworny hałas,

Kiedy tylko się ocknęłam.

 

To dwaj rośli policjanci

Wparowali mi do domu

Razem z drzwiami, które oni

Rozwarli z pomocą… łomu.

 

To za sprawstwem mojej mamy

Ta akcja się rozegrała.

Chciała mnie właśnie odwiedzić.

Pukała. Nie otwierałam.

Wydzwaniała, lecz bez skutku,

A widziała mnie przez okno,

Jak leżałam nieruchomo.

Musiała mi pomoc ściągnąć!

 

Dziękuję Mamo za czujność.

Troskę o mnie zauważam.

Teraz ja się muszą troszczyć,

Żeby sprowadzić… stolarza!