Wyleczony

Miałem rozbieraną randkę.

Na golaska razem z Miłą

Leżeliśmy na tapczanie.

Znienacka coś jej odbiło.

Poczuła ogromny głód.

Wzięła z lodówki kebaba.

Rozgrzała go w mikrofali

Pamiętając o przyprawach.

 

Ja zostałem na tapczanie.

Podniecony czekam chwili,

By ją przytulić, a ona

Polała mnie sosem chili!

Ten sos był piekielnie ostry.

Nagle poczułem pieczenie,

Które sparzyło me ciało,

W szczególności przyrodzenie!

 

Choć wymoczyłem się w wannie,

Pieczenie przez wiele godzin

Nie znikało prawie wcale.

Próbowałem też się chłodzić!

 

W końcu byłem u lekarza,

By tam poszukać pomocy.

Niewiele pomógł mi w bólu,

Ale czymś innym zaskoczył.

Powiedział, że poparzenie

To działanie bardzo chytre.

Może całkowicie ukryć

Zarażenie kogoś tryprem.

Miał już kiedyś ten przypadek.

Zabrudzone poparzenie

Wywołało u pacjenta

Bakteryjne zapalenie.

Wtedy lecząc tę infekcję

Z pomocą antybiotyków

Pozbywano się rzeżączki.

Z pomocą… kilku zastrzyków.

 

PS.

Rzeczywiście byłem chory

Na trypra, czyli rzeżączkę.

Dziś zdrowy, inną kobietę

Trzymam z miłością za rączkę

Bez guza

Dziś w domu spadłem ze schodów

I miałem wstrząśnienie mózgu.

Z początku tylko myślałem,

Że to skończy się na… guzku.

Jednak lekarze orzekli,

Że to poważniejsza sprawa.

Stracę pamięć krótkotrwałą

A to zasadna obawa.

 

Wczoraj właśnie mój braciszek,

Od zabezpieczeń fachura,

Przekonał mnie, żebym zmienił

Wczorajszego dnia  akurat

Hasła, PIN-y, kody wszystkich

Kart płatniczych i komórek.

Dziś niczego nie pamiętam.

Po prostu mam w głowie… dziurę!.

Awaria

Jestem z branży RTV.

Od lat jestem serwisantem.

Dbam o sprawność kabli, łączy,

Dekoderów oraz anten.

 

Miałem zgłoszenie usterki,

Że nie działa telewizor.

Z doświadczenia wiem, że dla mnie

Ta naprawa to epizod.

Zwykle „nawala” dekoder,

Więc sprawa jest oczywista.

Tylko go się zresetuje

I obraz będzie jak kryształ!

 

Telewizor jest „na chodzie”.

Dekoder zresetowałem

Po resecie się loguje…

Wszystko zgodnie z rytuałem.

Odpaliłem „ustawienia”,

Żeby wszystko skontrolować.

Widzę, że siła sygnału

Antenowego – zerowa!

 

„Jest jakiś problem z anteną,

– informuję gospodarza –

Ja cierpię na lęk wysokości,

Więc nie mogę się narażać.

Antenę trzeba ustawić,

Bo nie odbiera sygnału.

Gdyby stała na balkonie,

Sam bym to zrobił pomału”.

 

Pan chwilę się zastanowił

I krzyknął żonie: „Bożena,

Czy to co dziś spadło z dachu,

To była nasza antena?”

Per pedes

Babcia mieszka w starym domu.

Niedawno Ją odwiedziłem.

W tym domu jest stara winda.

Oczywiście nią jeździłem.

 

Lecz ostatnio miałem pecha.

Kiedy już się pożegnałem,

Wsiadłem jak zwykle do windy

I na parter zjechać chciałem.

Utknąłem między piętrami.

W windzie nie było zasięgu.

Alarm, to jedynie dzwonek.

Cholera mnie bierze z nerwów.

Dzwonię, krzyczę. Bez efektów.

Przez kwadrans nikt nie usłyszał.

Tu mieszkają starsi ludzie.

Wszędzie wszechobecna cisza!

 

W końcu ktoś zareagował.

Młody tato mnie ochrzanił

Za hałasy, gdy on z żoną

Już ostatnimi siłami

Usiłują uśpić dziecko.

Kopnął z wściekłością w drzwi windy

 I odszedł cicho złorzecząc

Mnie pozostawiając w „bryndzy”

 

Dopiero po trzech godzinach

Ktoś wezwał konserwatora.

Skończyła się moja zmora.

Winda znów uruchomiona!

 

Zawsze, gdy bywam u Babci

Z uwagi na ten precedens

Nie korzystam z tamtej windy.

Piętra zaliczam „per pedes”.

Dwie śliwy

Trochę za dużo wypiłem.
Zachowałem się jak pacan,
A oprócz podbitych oczu
Miałem potwornego kaca.

Pierwsze oczko mi podbiła
Laska, którą omyłkowo
Objąłem w pasie myśląc, że
To moja dziewczyna. Słowo!

Drugie mi podsiniaczyła
Ma narzeczona Brygida,
Kiedy Jej wytłumaczyłem,
Skąd się wzięła pierwsza śliwa.

Pęcherzyk

Nasz dziewięcioletni synek

Oświadczył zdecydowanie,

Że jest na tyle dorosły,

Że nosić stanik jest w stanie!

 

Nie wiedzieliśmy co robić

Na takie dictum acerbum.

To nam dało do myślenia,

Nie mogłem powstrzymać nerwów.

Czyżby już w tak młodym wieku

On czuł się hermafrodytą?

Czy już wie, jaki natura

Przypisała Mu uniform?

 

Po niewielkim dochodzeniu

Odkryliśmy, że to sprawka

Naszego starszego syna,

Już osiemnastolatka.

Starszy syn już od miesiąca

Wkręcał młodszego braciszka,

Że każdy w tym wieku chłopiec

W staniczek swe „piersi” wciska.

 

Nie mamy pojęcia jak to

Stało się, że mu uwierzył.

Przecież chłopczyk nic tam nie ma.

No, może jakiś pęcherzyk…

 

Wskoczył…

Przez calutką noc padało.

Więc nie mogłem wsiąść do auta.

Kałuża broni dostępu.

Ale sprawa dla mnie łatwa:

 

Zamek otworzę alarmem.

Potem tylko klamkę sięgnąć

I drzwi otworzyć szeroko.

Jeszcze nie tak źle jest ze mną!

Muszę skoczyć na próg auta,

Potem już wlezę do środka.

Nawet o tym nie myślałem,

Że coś złego mnie tam spotka.

 

Skoczyłem, ale ramieniem

Walnąłem w obrzeże dachu.

Nie mogłem niczego chwycić.

Nic nie wyszło z moich rachub.

Wpadłem jak długi w kałużę.

Błoto pryskało na strony.

Wygramoliłem się w końcu

Od stóp do głów pomoczony.

 

Kilku sąsiadów patrzyło.

Jeden z nich powiedział do mnie

„Czy od strony pasażera

Wejść nie byłoby wygodniej?

Tam nie ma żadnej kałuży.

Po co Panu ta skakanka?

A poza tym troszkę szkoda

Zabłoconego ubranka”.

Monter

Przed tygodniem mój tatulek

Przemontował drzwi lodówki,

By otwierać je odwrotnie.

On lubi takie przeróbki.

 

Przez kilka dni chodził dumny,

Jakby sam ją skonstruował.

Wreszcie mógł całkiem wygodnie

Puszki z zimnym piwem chować!

 

Dzisiaj wstałem wcześniej rano.

Szykując plecak do szkoły

Chciałem się napić zimnego,

A byłem jeszcze wpół goły.

 

Ciągnę za uchwyt lodówki.

Nagle straciłem ochotę,

Bo… obładowane drzwiczki

Spadły mi na gołą stopę!

Alkohol szkodzi!

W zeszłą sobotę trafiłem

Na imprezę że ho, ho, ho!

Podawano bez umiaru

Całkiem darmowy alkohol!

Poszedłem tam niewyspany.

Impreza trwała dość długo.

Gospodarz ciągle zachęcał:

„Ugość się, Krzysiu, ugość”!

Nie oszczędzałem się wcale

Skacząc do różnej muzyki.

Cały czas mi polewano,

Bym nie przesuszył swej grdyki.

 

Do domu wróciłem rano

Naprawdę bardzo „zmęczony”.

Nie byłem w stanie zdjąć nawet,

Moich glanów wypieszczonych.

Jednak po chwilowej zaćmie

Udało się z nimi wygrać.

Wtedy ległem na tapczanie,

Żeby nareszcie się wyspać.

 

Kiedy już wstałem wieczorem,

Rodzice mnie oświecili,

Ze ta „zaćma” trwała u mnie

Prawie sześć i pół godziny.

Pijany spałem w ubraniu

W przedpokoju na podłodze.

Jeden glan miałem pod głową,

Drugi był jeszcze na nodze.

 

Przez ten czas moi rodzice,

Żeby mnie tylko nie zbudzić

Musieli przechodzić  nade mną

I stare nogi utrudzić.

 

O tej mojej przypadłości

Uświadamiają każdego

Robiąc mi tym „koło pióra”

Na wprost, na prawo i lewo!

 

Dzięki temu, że rodzice

Nie gadają po próżnicy,

Wyszedłem na  “naczelnego”

Moczymordę w okolicy.

Dranie

Na dziś byłam zaproszona

Na malutką uroczystość.

W kręgu samych koleżanek

Wódkę popijać mi przyszło.

 

Moja kumpela singielka

Przesadziła z alkoholem.

Do tej pory nie widziałam,

By ktoś spał z głową na stole.

Tym bardziej, że tę imprezę

Ona sama urządziła.

Swe trzydzieste urodziny

W knajpie z nami obchodziła.

 

Trzeba było zawiadomić

Kogoś dla Niej najbliższego.

Miała telefon, więc zaraz

Szukałam kontaktu do niego.

Był tam kontakt pseudo „Misiek”.

To jej facet, pomyślałam.

Lecz gdy się tylko odezwał,

W jednej sekundzie zdrętwiałam!

 

Bo połączenie odebrał

Słowami: „Słucham, Kochanie”

Ma kumpela i mąż razem?

Nie myślałam, że to dranie!