Windą do…

Kiedyś podczas jazdy windą

Miałem głupią sytuację.

Opowiem o niej nie po to,

Żeby wywoływać sensację,

Ale dlatego, że wtedy

Zachowałem się jak kretyn,

Który w głowie zamiast mózgu

Ma sfermentowany kefir.

 

W kabinie windy wraz ze mną

Jechała młoda dziewczyna.

Nagle „stop”, bo niespodzianie

Maszyneria się zacina.

 

Dziewczę zbladło i za moment

Trzęsła się już jak listek,

A dodatkowo jej oczy

Stały się blade i szkliste…

 

„Czy masz klaustrofobię”? – pytam.

Zaprzeczyła kręcąc głową

I wydukała, że właśnie

Przeżywa prawdziwy… horror!

Bo w filmach już oglądała,

Że tacy jak ja faceci

W zatrzymanych właśnie windach

Krzywdzą kobiety i dzieci!

 

Uraziła mnie tym sądem,

A więc ja w ramach odwetu

Użyłem po małej chwilce

Wypróbowanego blefu:

 

Odczekałem małą chwilkę,

Po czym  z grymasem na twarzy

Wytrzeszczyłem nagle oczy,

Żeby dziewczynę przerazić.

Zaraz też jak krowa lub żubr

Zaryczałem „buuu. buuu, buuu, buuu…

 

Dziewczyna się posikała

I przestraszona zemdlała.

Dobrze, że zaraz potem

Winda się… odblokowała!

Opiekun

Musiałam wyjść z domu wcześniej.

Mąż został więc sam z chłopcami,

Żeby ich cieplutko ubrać

Oraz przed wyjściem nakarmić.

Jeszcze potem dwóch urwisów

Do przedszkola zaprowadzić.

Mówił, bym była spokojna,

Na pewno sobie poradzi.

 

Odbierałam ich z przedszkola.

Starszy syn z wielkim wyrzutem

Wyskoczył do mnie znienacka

Wymachując swoim butem.

„Tata nie ubrał mi majtek”!

Na co młodszy się pochwalił:

„A ja mam ciepło, bo tata

Założył mi aż dwie pary”!

Zwrot grzecznościowy

Pracuję w restauracji, gdzie

Wszyscy są z sobą „na ty”.

Szef  niezbyt mnie lubi. On też

Nie jest cale z mej „parafii”.

Ale z wrodzonej grzeczności

Mówiłem do niego „na Pan”.

W końcu zwrócił mi uwagę,

Że ten zwrot, to spora gafa,

Bo gdy słyszy „Pan”, to czuje

Się, choć młody, zbyt nobliwie.

A on ma jeszcze czas na to,

By wyłysieć lub posiwieć.

 

Szef ma przecież zawsze rację.

We mnie nastąpiła zmiana.

Odtąd do niego się zwracam

Grzecznym zwrotem: „proszę Pana”.

Nie wyszło

Poznałem fajną dziewczynę.

Byłem z Nią na kilku randkach.

Niestety nie zaiskrzyło.

Tak bywa w wielu przypadkach.

 

Mówi się „trudno” i dalej

Się żyje, być może trudniej.

Jednak w tym moim przypadku

Żyło mi się wręcz paskudnie!

 

Właśnie dziś się dowiedziałem

Czemu nam dwojgu nie wyszło.

Mój ojciec mi ją przedstawił

Jako swoją żonę. Przyszłą!!!

Pomyłka

Nigdy dotąd w moim życiu

Nie bolała mnie tak głowa

Jak wczoraj, gdy rano wstałam,

By do pracy się szykować.

 

Ból był naprawdę potworny,

A myśl o pójściu do pracy

Też pogarszała sprawę, bo

Mogłam przez to wiele stracić.

 

Musiałam być w pełni sprawna,

Wzięłam więc etopirynę,

Ale ból nie ustępował.

Czułam, że zaraz… odpłynę!

 

Robiłam się coraz słabsza,

Lecz zdążyłam zauważyć,

Że będąc w sennym amoku

Coś innego mogłam zażyć.

 

Leżały tam rozsypane

Męża tabletki nasenne.

On leczy się na bezsenność

I zażywa je codziennie.

 

Choć przezwyciężyłam słabość,

To czułam się tak jak swój cień.

Spóźniłam się w końcu do pracy;

Nie był to dla mnie łatwy dzień.

Dublet

Nakryłem moją dziewczynę,

Z którą od roku chodziłem,

W łóżku z moim przyjacielem.

A tak bardzo jej wierzyłem,

Że przed ślubem ona nigdy

Nikomu nie odda cnoty.

Mnie czasami pozwalała

Na całuski i pieszczoty.

 

Teraz wiem, że dla niej byłem

Tylko zakochanym durniem

I zostałem oszukany

Pierwszy raz, ale podwójnie.

Nauka liczenia

Kiedy byłam nastolatką

Miałam „pieriepałki” z „matmą”

Rodzice to humaniści.

Im także z matmą nie łatwo.

 

Żeby jednak pomóc córce

Dali mi korepetycje.

Korepetytor to student.

Miał wiedzę i aparycję.

Umiał dobrze wytłumaczyć

I uczył mnie stosowania

Wszystkich sposobów i reguł

Jak rozwiązywać równania.

 

Ale to wszystko kosztuje.

A „korki” nie są zbyt tanie

I dlatego mój ojczulek

Wymyślił dla mnie zadanie.

Po kilku lekcjach on stwierdził,

Że facet, sam urodziwy,

Nie będzie na moje wdzięki

Odporny i niewrażliwy.

Zalecił, żebym podjęła

Przecież niewielkie ryzyko

I poderwała mentora.

Lekcje dawałby za friko.

 

Do dziś mam kłopoty z „matmą”.

Mój syn ma korepetycje,

Bo tak jak ja nie rachuje,

Lecz ma bankowe ambicje!

Chociaż z matmą jest na bakier,

To rachować kasę umie

I jak dziadek wszystko sprzeda!

Jak to robi? Nie rozumiem.

Płaci i wymaga

Jeżdżę w „Pomocy Drogowej”.

Widziałem stłuczki, wypadki,

Lecz wczoraj przytrafił mi się

Przypadek niezwykle rzadki.

 

Było słonecznie i ciepło

Nie dziwota, przecież lipiec.

Zostaliśmy przywołani

Do zmiany opony w jeepie.

 

Prosiły o pomoc dwie panie.

Zapytałem, czemu one

Nie założyły zapasu,

Lecz chcą wymienić oponę.

Wszystkie bowiem terenówki

Na klapie od bagażnika

Wożą zapasowe koło,

By zmiany opon unikać.

 

Jednogłośnie poświadczyły,

Że to przecież dekoracja

I jej nie należy ruszać.

Klient płaci. Jego racja!!!

Dżentelmeni?

Zdobyłem się na wydatek

I kupiłem nowe felgi.

Tak mi się podobały, że

Mam zrobione z nimi… selfi!

 

Widać także wpadły w oko

Nie tylko właścicielowi,

Lecz  musiały odpowiadać

Nieznanemu złodziejowi.

A właściwie całej szajce,

Bo jeden nie dałby rady

Ukraść wszystkich czterech kół i

Auta na cegłach postawić.

Na karoserii nie było

Żadnej rysy, zadrapania.

Winien jestem tym złodziejom

Słowa dużego uznania.

Poza tym za wycieraczką

Znalazłem… bilet miesięczny

  Na autobus.

                                  Szefie szajki!

            Jestem Ci niezmiernie wdzięczny!!!

Blondynki

Mieszkam ze współlokatorką

W wynajmowanym lokalu.

Każda z nas ma swój pokoik.

We dwie mniej płacimy szmalu.

 

Ona pierwsza tam mieszkała,

Więc miała kluczyk do skrzynki.

Zawsze odbierała listy

I pozostałe przesyłki.

Mnie to nic nie przeszkadzało,

A nawet było wygodnie.

Jeden kluczyk mniej, to przecież

Cieńsza torebka lub spodnie.

 

Ostatnio jednak kumpela

Pojechała rodziców.

Razem z nią „zabrał się” kluczyk

I tak znalazł się w Łowiczu.

Zobaczyła po tygodniu,

Że z sobą ma klucz od skrzynki.

Wcześniej o tym nie myślała.

To typowe dla blondynki?

 

Zaraz wysłała go w liście,

Żebym go przy sobie miała

Na wypadek gdybym jakiś

Ważny liścik otrzymała.

Nie powiadomiła jednak,

Że list z „kluczem na pokładzie”

Do mnie zaadresowany,

Będzie już w skrzynce lada dzień.

 

Kiedy do mnie zadzwoniła

List już był zamknięty w skrzynce.

Co mam robić? Podpowiedzcie

Drugiej bezradnej blondynce.