Liczmanka

Nasza sześcioletnia córcia

Pasjami uwielbia… liczyć.

Gdziekolwiek i w każdym czasie

Rachowanie ciągle ćwiczy.

 

Czasami, jak jej się nudzi,

To mówimy do Krystynki,

Żeby poszła do pokoju

I policzyła… motylki.

 

Ona w swoim pokoiku

Ma w takie wzorki tapetkę.

Liczyła je wciąż się myląc,

Kiedy przekraczała… setkę.

 

Dzisiaj się trochę nudziła,

Gdy z wizytą przyszedł dziadek.

Wysłałem ją „na motylki”,

By w spokoju wypić kawę.

 

Po jakimś czasie wróciła

Podając wynik liczenia.

Żadna wątpliwość z mej strony

Jej stanowiska nie zmienia.

 

Doliczyła się motylków

W liczbie stu czterdziestu czterech.

Na pytanie „Skąd ta pewność”?

Rzekła: „Skreślałam markerem”!

Synonim

Rozpadł się mój stały związek

Od pół roku jestem sama.

Niedawno zapukał do mnie

Nowy sąsiad, istny amant.

 

Przyszedł by pożyczyć cukier.

Niedużo, tylko szklaneczkę.

Zaczął nawijać, flirtować.

Wymieniliśmy numery,

I tak od słowa do słowa…

Zapomniałam się troszeczkę…

Wylądowaliśmy w  łóżku.

Gdy wyszedł, zauważyłam,

Że nie zabrał z sobą cukru!

 

Telefon również zostawił.

Więc do niego zadzwoniłam.

Kontakt „Cukier” się wyświetlił.

Tak słodka dla niego byłam?

 

W spisie połączeń znalazłam

Kontakty „Sól” oraz „Mąka”.

A jego chyba zapiszę

Synonimem „Kawał Członka”.

Okrągła Rocznica

Dziesiąta rocznica ślubu,

To pierwsza z okrągłych rocznic.

Chcąc „efekt jubileuszu”

Jeszcze dodatkowo wzmocnić

Tajemnie kupiłem Żonie

Rozłożystego storczyka

I wieczorem postawiłem

W kuchni tuż obok imbryka.

 

Napisałem także liścik

Z życzeniem, żeby się ziścił

Najważniejszy dla mnie fakt,

By mimo upływu lat

Nasza miłość ciągle kwitła

Bardzo pięknie jak ten kwiat.

 

Żona nigdy nie wychodzi

Z domu bez porannej kawy.

Jaka będzie Jej reakcja?-

Byłem niezmiernie ciekawy.

 

Obudził mnie szloch Małżonki

I ból uderzeń dość mocnych.

Myślałem, że działa na mnie

Jakiś straszny koszmar nocny.

 

W końcu z siebie wydusiła

W przerwie zadawania ciosów,

Że podłym jest z mojej strony

Kończyć związek w taki sposób.

 

Nie wiedziałem o co chodzi,

Póki nie wszedłem do kuchni.

Zobaczyłem tam doniczkę

I storczyk bardzo kiepściuchny.

Został z niego tylko badyl

Sterczący wśród liści resztek.

Nie ten widok miała widzieć

Ma Żona zgodnie z konceptem.

Miała prawo, by zrozumieć

Opacznie moje przesłanie.

To kot pożarł cały kwiatek.

Wiadomo. Koty to dranie!!!

Żebrać o miłość

Kolega z pracy chciał poznać

Swą nową sąsiadkę z góry.

Jest jednak bardzo nieśmiały.

Nie dla niego są konkury.

 

Wymyślił więc przebiegły plan.

Zamówił on-line przesyłkę,

Lecz podał adres sąsiadki.

Gdy ona stwierdzi omyłkę,

To przyniesie jemu paczkę

I wtedy się z zapoznają.

On ją wtedy złapie w siatkę

Jak, nie przymierzając, pająk!

 

Kurier przysłał SMS-a,

Że zaraz dostarczy paczkę.

Plan się udał. Sąsiadeczka

Wpadnie z kretesem w zasadzkę!

 

Czekał na nią do wieczora,

Żeby doń z przesyłką przyszła.

Dlaczego tak długo zwleka?

Gubił się koleś w domysłach.

Wreszcie nie wytrzymał i sam

Do sąsiadeczki zapukał.

Otworzyła. On pytanie

Ledwo przez zęby wydukał:

 

„Czy przypadkiem nie dostałaś

Z moim nazwiskiem paczuszki?

Oddaj, proszę. To pomyłka” –

Gadał z wysiłkiem nadludzkim.

 

Spojrzała z wzgardą na niego;

 „Nie!”- padło słowo odmowy.

Zamknęła mu drzwi przed nosem,

Jak jakiemuś żebrakowi.

Wyjazd niesłużbowy

Mieliśmy w firmie imprezę

Z okazji… zresztą nieważne.

Był z nami cały nasz zarząd,

Osoby starsze, poważne.

 

Ta nadęta atmosfera

Ciążyła nam wszystkim młodym.

Kiedy wreszcie się skończyła,

„Młodzież” bez zbytniej namowy

Kontynuowała imprę

W popularnej restauracji

Czynnej nawet do północy

Tuż przy kolejowej stacji.

 

Sporo było alkoholu,

Więc większość wzięła taryfy,

Żeby pojechać do domu

Szybciutko i… za dwie dychy.

 

Dwaj koledzy co mieszkali

Dość daleko od zakładu,

Poszli na peron i wsiedli

Do stojącego tam składu.

Na taksówkę by stracili

Chyba całą tygodniówkę,

A przecież nie mieli kasy,

Bo wydali ją na… wódkę.

 

Następnego dnia nie przyszli

Na ranną zmianę do pracy.

Telefon od jednego z nich

Sytuację wytłumaczył:

 

Obudzili się dopiero,

Kiedy stali na bocznicy

Sto kilometrów od domu

Gdzieś na obrzeżach Stolicy.

Dziadunio

Przyjechał do nas dziadunio

Aż z drugiego krańca Polski.

Skończył już dziewięćdziesiątkę,

Lecz „kozak” z Niego niewąski.

 

Fizycznie trzyma się świetnie,

Lecz psychika już Mu siada.

Robił przy nas takie rzeczy,

Że aż szkoda o nich gadać.

 

Dwa dni temu zobaczyłem,

Jak sikał rano na kotka.

Miał z tego taką  radochę,

Jak niepełnoletnia Trzpiotka.

 

Powiedziałem o tym ojcu.

By zwrócił Jemu uwagę,

Żeby rzucił tę niegodną

Dla „siwej głowy” zabawę.

 

W nocy zbudził mnie krzyk matki.

Widziała dziadka jak sikał,

Ale tym razem na… pieska

Zamiast „pryskać” do nocnika.

Lepszy sposób

Mam nieśmiałego kolegę.

Znamy się od przedszkolaka.

Zawsze mija sytuacje,

Gdzie toczy się jakaś draka.

 

Niedawno zdradził mi sekret,

Że mu się podoba laska

Pracująca w sklepie obok.

Gdy mi o niej mówił, mlaskał!

 

Nie miał na tyle śmiałości,

Żeby podejść i zagadać.

W tej sytuacji wstydliwość

To  naprawdę duża wada.

 

Wielokroć przekonywałem,

Żeby podszedł do dziewczyny,

Zaprosił na ciacho z kawą

I był dla niej grzeczny, miły…

 

On jednak zrobił inaczej.

Stwierdził, że szybciej ją pozna,

Gdy zatrudni się w tym sklepie.

Tak też laskę poznać można.

 

Pracę dostał, ale wkrótce

Okazało się, że oni

Zatrudnili go na etat,

Co po niej właśnie się zwolnił.

Widok

Byłem rano na zakupach.

Zobaczyłem przypadkowo,

Jak babka nieskrępowanie

Karmi piersią małe bobo.

 

Ponad dwa lata minęły,

Kiedy widziałem na żywo

Nagie sutki u  kobiety.

Dziś zdarzył się ten epizod!

 

Bardzo zazdrościłem szczęścia

Nieznanemu niemowlęciu.

Ja dorosły przecież facet…

Żonaty od lat dziesięciu!

Szansa?

Kiedy byłem w sanatorium,

Nie starczyło mi pieniędzy.

Wysłałem maila do żony,

By wyciągnęła mnie z „nędzy”.

 

„Prześlij mi chociaż tysiączek,

No to wtedy mi przedłużą,

Bo zabiegi, co tu robią,

Naprawdę dobrze mi służą”.

 

Odpisała momentalnie:

„Wysyłam ci dwa tysiaki.

Może także ci pogrubią,

Bo w tym względzie też masz braki”.

Dwa razy

 „Nic dwa razy się nie zdarza”,

Tak napisała Wisława.

Może to dotyczy „Nobla”,

Lecz w życiu to częsta sprawa.

 

Rok temu też był „sylwester”,

Kawkę wtedy sobie piłam.

Dotąd nie wiem jak się stało

Że ją sobie… osoliłam!

 

A że dziś też jest „sylwester”,

No to mi się przypomniała

Ta historyjka sprzed roku

I kumpelce ją… sprzedałam.

 

Przez telefon opowiadam

Wdychając kawki aromat.

Spróbowałam pierwszy łyczek…

Ta kawka też była… słona!