Liścik

Zakończyłam długi związek,

Który dał mi się we znaki.

Ostatnio, to już każdy dzień

Nie mógł się skończyć bez draki.

 

Sama byłam na wakacjach.

Nawet dobrze odpoczęłam.

Wróciłam po trzech tygodniach,

A w domu… jasna cholera!

 

Mieszkanie ogołocone

Ze sprzętów i wszystkich rzeczy,

A na podłodze karteczka

Bieli się wśród różnych śmieci.

 

Mój były na niej napisał,

Że jak chcę odzyskać fanty,

Muszę dać mu nową szansę…

I to wcale nie są żarty!

 

Mi też nie było do żartów,

Ale weszłam w tę zabawę.

Zgłosiłam sprawę Policji.

On także dostał „bumagę”…

Na remont?

Mojej żonie coraz częściej

Psuł się jej malutki fiacik.

Pobierała kaskę z konta,

Żeby za naprawy płacić.

Coraz częściej się zdarzało,

A koszty takiej naprawy

Rosły niebezpieczne w górę.

Przyczyny byłem ciekawy.

 

Poszedłem do mechanika,

Który nasze samochody

Od kilku lat obsługuje,

Zapytać go o powody.

 

Facet ogromnie się zdziwił,

Bo autka mej połowicy

Nie naprawiał, wobec czego

Za naprawy nic nie liczył.

 

Żona przyparta do muru

Przyznała, że ma fagasa

I dla niego chce się rozwieść,

A na to  potrzebna kasa.

Zdrada?

Mój były już narzeczony

Przyprowadził do mnie cizię

Z którą mnie zdradził niedawno

Podobno w „pijanym widzie”.

 

Wymyślił, już po trzeźwemu,

Że jak zobaczę, że ona

Jest śliczna tak jak obrazek,

To wtedy dam się przekonać

I zrozumiem, że on przy niej

Nie mógł postąpić inaczej!

 

Za tę zdradę Ona winna,

Nie on, bezwolny biedaczek!

Naga prawda

Moja dziewczyna dziś wieczór

Rozmawiała  z rodzicami.

Często gadają przez  Skype-a

I to zwykle wieczorami.

 

Rodzice są za granicą.

Tam „mój teść” jest na kontrakcie.

My mieszkamy w ich posesji.

Często jesteśmy w kontakcie.

 

Dziś rozmowa matki z córką

Za bardzo się przedłużała.

By ją wreszcie zakończyła,

Musiałem coś szybko zdziałać.

 

Zacząłem tańczyć przed Miłą.

Robiąc dzikie wygibasy

Ściągałem z siebie odzienie.

Na końcu zdjąłem majtasy!

 

Kiedy stanąłem już przed Nią

Wywijając przyrodzeniem

Usłyszałem głos teściowej.

Słuchałem z wielkim zdumieniem:

„Zdajesz sobie Romku sprawę,

Że za Kasią stoi lustro,

W którym cały się odbijasz

 I całe twoje niezgulstwo”!

Paraliż

Mój chłopak ma zwyczaj sprawdzać,

Jak bardzo się „znieczuliłam”

Po orgazmie, który właśnie

Sprawił mi mój „Szaławiła”.

 

Zawsze w takiej sytuacji

Jestem „sparaliżowana”,

A potem w jego ramionach

Śpię aż do samego rana.

 

Dzisiaj, tak jak nigdy dotąd,

Poczułam się wręcz wspaniale.

Mój „paraliż” trwał bez końca.

Byłam w ekstazie, wręcz w szale!

Wziął mnie za rękę jak zwykle

Mój ukochany „donżuan”.

Bez reakcji. Cisnął mocniej.

Złamał palce. Nie poczułam…

Dylemat

Moja mama nigdy jeszcze

Nie miała szczęścia w miłości.

Po rozwodzie z moim tatą

Miała jeszcze pięciu gości.

 

Gdy pierwszy raz się rozwiodła,

Nie miałam jeszcze pół roczku.

Potem jeszcze było kilku

Skaczących po kwiatkach „skoczków”.

Teraz ma szóstego męża.

Z każdym była kilka latek.

Tak się stało, że poza mną

Nie ma dotąd innych dziatek.

 

Jestem już „mocno dorosła”.

Poznałam wreszcie faceta.

Jest świetny, choć dużo starszy.

Ale to nieważne, detal.

Postanowiłam, by Jego

Przedstawić „ekspertce” mamie.

Chyba już się domyślacie,

Co tu za chwilę się stanie?

 

Okazało się, że ten „gościu”

To „numer dwa” rodzicielki.

Wtedy ja byłam malutka,

A on dorosły i wielki!

Nie mogłam tego pamiętać,

Że był mężem mojej mamy.

On także nie był świadomy,

Że dwadzieścia lat „się znamy”!

 

Z mojej strony muszę przyznać,

Że się z nim dogadujemy.

Czy dla niego nie jest dziwne

Z pasierbicą chcieć się żenić?

Przecież on przez cztery lata

Przewijał mi pieluszeczki,

Karmił, ubierał, wieczorem

Czytał mi do snu książeczki!

 

Mam dylemat, co mam zrobić.

Nie wiem, jak to będzie z nami.

Ale wiem, że ja na pewno

Nie będę się pytać mamy.

Taka pomoc…

Zauważyłem, jak facet

Próbuje okraść sąsiadkę.

Podbiegłem żeby jej pomóc,

Ale upadłem na… trawkę.

 

W chwili, kiedy złodziejowi

Wyrwałem skradzioną torbę,

Dostałem mocnego kopa;

W co, tego tutaj nie wspomnę.

 

Sąsiadka, młoda kobieta,

Przez stres i ciemność wieczora

Nie rozpoznała mnie myśląc,

Że właśnie kopie bandziora.

 

A złodziej skorzystał z tego.

Ponownie zabrał torebkę.

Pewnie po chwili miał ze mnie

Niczego sobie „polewkę”.

Usta – usta

Byłam ze swoim chłopakiem

Na zakupach przedświątecznych.

Ten okres przed Nowym Rokiem

Jest dla nas zawsze bajeczny.

 

Co rok czekam, kiedy wreszcie

Grudzień nastąpi, bo zawsze

Dni przedświąteczne są dla nas

W całym roku najwspanialsze!

 

Ale jednak nie dla wszystkich,

Bo wczoraj uczestniczyłam

W sytuacji, która nigdy

Dotąd mi się nie zdarzyła:

Zasłabł na ulicy chłopak.

Leżał bezwładnie na ziemi.

Nikt nie kwapił się mu pomóc.

Wszyscy ślepi, głusi, niemi!

 

Ku mojemu przerażeniu

Stwierdziłam, że nie oddycha.

Pilnie potrzebny ratunek,

Ale daleko jest szpital…

 

Zaczęłam reanimację:

Masaż serca, bo rytm ustał

Oraz sztuczne oddychanie

To najprostsze:  usta-usta.

 

Po chwil zjawił się lekarz

I przejął akcję ode mnie.

Chłopak zaczął oddychać.

Starania nie były daremne!

 

Nie wiem, co robił mój chłopak,

Gdy ratowałam chorego.

Kiedy było już po wszystkim,

Wtedy podeszłam do niego.

 

Patrzył na mnie rozdrażniony.

Krzyknął tylko: „Z nami koniec!

Całowanie się z obcymi

Nie przystoi przyszłej żonie!”

Alkoholowy potop

Studiuję na trzecim roku.

Mieszkam z dwoma z kolegami

W wynajętej kawalerce.

Przedwczoraj zdałem egzamin,

A potem, dla wypoczynku,

Pojechałem do dziewczyny,

Która właśnie obchodziła

Swe dwudzieste urodziny.

 

Dziś zadzwonił do mnie z rana

Właściciel tego mieszkania

I wymówił mi kwaterę,

Chociaż nie skończył się semestr!

Głos miał bardzo zagadkowy,

Nawet troszkę agresywny.

Nie podał żadnych szczegółów.

Dał na wyprowadzkę trzy dni!

 

Natychmiast byłem z powrotem.

Najbliższa nasza sąsiadka

Opowiedziała szczegóły,

Czego dotyczy zagadka.

 

Wtedy, kiedy mnie nie było,

Kumple się mocno zjarali.

Wkręcili się, że jest potop

I przed nim się ratowali.

 

Musieli zbudować arkę,

Żeby ratować swe życie.

Biblijny Noe w tej pracy

To ich wzór i nauczyciel.

 

Rozwalili wszystkie meble.

A gdy budulca zabrakło,

Rozebrali też podłogę.

A tego było już  nadto!

 

Każdy właściciel natychmiast

W takiej jak ta sytuacji

Bez żadnego tłumaczenia

Wyrzuciłby nas ze stancji.

 

Jedyne co dla mnie dobre

To to, że znalazł się świadek,

Że mnie tam wtedy nie było;

Więc nie płacę za naprawę.