Perfidna?

Jestem menadżerem w sklepie,

Jakich w naszym mieście wiele.

Ten dość duży supermarket

Czynny jest nawet w niedziele.

 

Jedna z kasjerek ostatnio

Urodziła, więc musiałem

Przyjąć nową pracownicę.

Ogłoszenie napisałem.

 

Trafiła się młoda pani.

Nie powiem tego że ładna.

Jest piękna, a dodatkowo

W pracy solidna, dokładna.

 

Po tygodniu stwierdziłem, że

Sklep nie działa jak niedawno.

Ona zaburza nam pracę,

To, o czym mówię, jest prawdą!

 

Koledzy z pracy nagminnie

Tę dziewczynę podrywają.

Różne głupie preteksty,

By ją widzieć, wymyślają.

 

Tak jak jeszcze nigdy dotąd

Prawie wszyscy nieustannie

Wyczyniają wszelkie głupstwa,

By przypodobać się pannie.

 

Klienci, również klientki,

Inne kasy omijają,

I do niej w długiej kolejce

Na obsłużenie czekają.

 

Wiele lat pracuję z ludźmi,

Ale do tej pory nigdy

Ładna buzia nie działała

W sposób tak bardzo perfidny.

Miłość uzależnia?

Chłopak ze łzami w oczętach

Wyznał mi niespodziewanie,

Że działam na niego jak prochy.

Rozczulił mnie tym wyznaniem,

Bo nigdy jeszcze nie mówił

Mi nic tak romantycznego.

Takie szczere zachowanie

Nie jest podobne do niego!

 

Chwilę później zerwał ze mną,

Bo… i tu podał argument:

„Nie chcę być uzależniony,

Gdyż nie jestem żadnym ćpunem”!

Bezsenność alarmuje

Mam kłopoty z bezsennością.

O sen walczę już dość długo.

Wczoraj też się obudziłem.

Najcichsze szmery mnie budzą.

Stwierdziłem, że już nie zasnę,

Więc nie będę trzy godziny

Leżał w łóżku. Pomyślałem,

Że pójdę do pracy właśnie

I dziś będę przed wszystkimi!

 

Pracuję w tej firmie od lat.

Ona jest mym drugim domem.

Zakład znam jak własną kieszeń.

Wszystko jest mi tu znajome.

 

Ale… właśnie zapomniałem

Kodu, co wyłącza alarm.

Zaczął nagle wyć potwornie,

A boss po prostu.. oszalał.

On mieszka na pierwszym piętrze

Domu, gdzie mieści się firma.

Hałas obudził szefostwo.

Na nogach cała rodzina!

Zbiegł na dół w samym szlafroku,

A za nim reszta rodziny.

 

Znał hasło, wyłączył alarm.

Nie miał zachwyconej miny…

 

Zagrożenie

Stojąc wczoraj na przystanku

Oczom swoim nie wierzyłam,

Gdy nagle jadące tyłem

Puste auto zobaczyłam.

Toczyło się powolutku

Prosto w stronę skrzyżowania.

Ktoś nie zaciągnął hamulca

I dopuścił do cofania!

 

Podbiegłam szybko, jak mogłam.

Rozwarłam drzwi i chwyciłam

Rączkę hamulca ręcznego

I… wtedy ją zobaczyłam.

Na fotelu z prawej strony

Siedziała pani nieduża

Patrząc zszokowana na mnie

Jak na zbója lub intruza.

 

A to był fotel kierowcy,

Bo auto z Wysp przyjechało.

Wtedy dotarło do mnie, że

Zagrożenie nie istniało.

Zderzenie

Byłam na zakupach z siostrą.

Wpadła na mnie jakaś lala.

W rękach  trzymała kawusię

Ta paniusia wprost z żurnala.

 

Nie dość, że mnie oparzyła,

To jeszcze splamiła sweter,

Na który właśnie wydałam

Kilka okrąglutkich setek.

 

Wkurzyłam się, ale ona

Zamiast przeprosić za plamy,

Cały czas patrzyła na mnie

Współczującymi oczami.

 

Kiedy przestałam wyzywać,

Powiedziała do mnie tylko:

„Rozumiem twoje wzburzenie

Nieszczęsna, gruba dziewczynko.

Pannice z dużą nadwagą

Mają napady z agresji

Szczególnie wtedy, kiedy są

Poddane głodowej presji”.

 

I poszła z zadartym nosem

Swoją kawkę popijając.

Kulturalni ludzie zawsze

Gdy potrącą, przepraszają.

Jak to mężczyzna

Nasz dwu i pół letni synek

Załatwiał się jak panienka.

Siusiał siedząc na nocniczku.

Do sedesu nie dosięgał.

 

Właśnie  nauczył się sikać

Na stojąco, tak jak chłopak.

Chciał się przede mną pochwalić,

Ale wyszła… katastrofa!

 

Gdy ucięłam sobie drzemkę,

Mały nasikał wprost na mnie.

Zrobił to niespodziewanie

Oraz nadzwyczaj… starannie!

 

Zawsze, kiedy ja się zdrzemnę,

Mój mąż pilnuje malucha.

Bawią się, a synek często

Wesołym śmiechem wybucha.

 

Dziś zbudził mnie śmiech… mężusia,

Który bardzo rozbawiony

Dopingował swego synka

Trzymając… kamerkę w dłoni!

Głupia, głupsza

Niedawno moja matula

Zaczęła nową robotę.

Wybrała ją, chociaż miała

Do wyboru wiele ofert.

Mówi, że to dobra praca,

A zespół też jest wspaniały.

Przeważają młodzi ludzie…

Ma dla nich same pochwały!

 

Czuje się tam, jak wśród równych.

Ubiera się młodzieżowo.

Zamiast mówić, to „nawija”

Jak ziomal. Co drugie słowo!

Jak oni się też ubiera

I nawet trawkę podpala.

Chce być jak reszta jej grupy.

Dla niej zmiana niebywała.

 

Ostatnio obie byłyśmy

Na weekendowej wycieczce.

Przez trzy godziny podróży

Otrzymałam niezłą lekcję:

Słuchała „Białego Misia”

Rapera Popka z KSW

I podśpiewywała ją z nim

Męcząco, aż do obłędu!

 

Wiem, że nie wszyscy pojmują,

O kim tutaj opowiadam.

Nie szukajcie w Wikipedii.

Szkoda czasu – moja rada.

 

Mama jest… po pięćdziesiątce.

Zachowuje jak dwudziestka.

Choć to dziwne, ale chce być

„Młodszą” od własnego dziecka.

Nie powinnam tego mówić,

Bo sprawa stanie się „grubsza”,

Ale powiem: Moja matka

Jest ode mnie znacznie głupsza!

“Zypcyś”

Ma kobieta wymyśliła,

Że dobrze by było, żeby

Nazwać jakoś „mego pana”.

Wtedy straci on „swój niebyt”.

 

Przekopała się przez słownik,

Ale nic tam nie znalazła.

Wreszcie wykrzyknęła: „Zypcyś”;

Taka Jej nowa fantazja!.

 

Popatrzyłem pytająco

Na uśmiechnięte oblicze.

Czy ja w wyborze „imienia”

Mego „kumpla” się nie liczę?

 

Odchyliła delikatnie

Gumkę od moich spodenek

I spytała: „Czy wolałbyś,

By Zypcysia  nazywać … Gienek”?

Niespodzianka

Mieszkam od roku z chłopakiem.

Cały czas się docieramy,

Szczególnie w sprawach kuchennych

Obowiązki rozdzielamy.

Każde z nas ma wyznaczone

Terminy zmywania naczyń.

Pilnujemy sią wzajemnie,

By niczego nie spartaczyć.

 

Dziś się obudziłam wcześniej,

Bo Miły w ucho mi chrapał.

Zrobiłam pyszne  śniadanko

Dla siebie oraz chłopaka.

 

Podałam Mu je do łóżka,

Lecz jednak się nie ucieszył.

Wręcz przeciwnie, on się wkurzył

I błędnym wzrokiem mnie przeszył,

Bo dziś jego obowiązek

Do zmywania w kuchni naczyń.

Śniadanie było obfite

I to mi wszystko tłumaczy.

Naczyń do zmywania więcej

Bo śniadanko dość obfite.

Więc ja się napracowałam.

Sprzątanie też pracowite.

Szkatuła

Mój ojciec ma dziwne hobby.

Jest poszukiwaczem skarbów.

Ciągle szuka nowych  cacek.

Niektórzy mówią: To szajbus!

 

W zeszłym tygodniu wraz z wnukiem,

(To mój synek, jeszcze maluch),

Poszedł „na spacer” do lasu.

Wziął też wykrywacz metalu.

 

Wrócili bardzo zjarani,

Bo wykopali „na spółkę”

Dosyć pokaźnych rozmiarów,

Ładnie zdobioną… szkatułkę!

 

Mieli zero możliwości,

By zobaczyć, co jest w środku.

Lecz już się licytowali,

Co do swych „przyszłych zarobków”.

 

Żaden z nich nie przewidział, że

W środku znajdą oprócz błota

Mocno już czasem przeżarte

Kości domowego… kota!