Zmyłka

Mam ciotkę, która od zawsze

Jest osobą niewidomą.

Pomimo tej niesprawności

Widzę ją zawsze wesołą.

 

Zapraszamy ją do siebie

We wszystkie święta doroczne.

Ostatnio gościła u nas

Na kolacji Wielkanocnej.

 

Dużo miałam pracy, żeby

Tę kolację przygotować.

Dla mnie zabrakło już czasu,

Żeby się choć podmalować.

 

Siedliśmy całą rodziną.

Pytaliśmy ją o zdrowie.

Chwaliła się, że jest w formie

I każdego z nas ma w głowie.

Potrafi bliską osobę

Rozpoznać po jej zapachu

Z odległości do dwóch metrów

I nie będzie z tym obciachu!

 

Podjęliśmy to wyzwanie.

Ustawiliśmy fotelik,

A potem cichutko przed nią

Stawaliśmy po kolei.

 

Wszystkich  poznała bezbłędnie.

Kiedy ja przed nią stanęłam

Ze śmiechu się zachłystnęła

Mówiąc nie całkiem oględnie:

 

„Nie dam się wam na to nabrać,

Bo wiem, kto też u was mieszka”,

Pewna, że przyprowadziłam

Dla zmyłki naszego pieska!

Diagnoza

We wtorek pierwszego kwietnia,

Dwa tysiące czternastego

Mój synek, gdy spadł ze schodów,

Złamał sobie nogę. Lewą.

 

Karetka nie przyjechała,

Bo wówczas  była gdzieś w drodze.

Do szpitala go zawiozłam,

By był zbadany na SOR-ze.

 

Lekarz synkowi powiedział

Że trzeba mu uciąć nogę,

Czym u mego czterolatka

Wzbudził histeryczną trwogę.

 

Nie mogłam go uspokoić.

Godzinę żałośnie kwilił.

Lekarz nie poczuł się winnym:

„Przecież był Prima Aprilis”!

A nóż mi się…

Na korektę wady wzroku

Wybrałam się z mym chłopakiem.

To jest zabieg rutynowy.

Kiedyś już go miał mój szwagier.

 

Jednakże bardzo się bałam,

Choć chłopak był mą obstawą.

To wcale nie pomagało.

Wciąż  czułam się dosyć słabo.

 

Dość długo przyszło nam czekać.

Cały czas on mnie pocieszał.

Ale mimo tych wysiłków

Nie poczułam się weselsza.

 

Chłopak miał dzisiaj kolokwium.

Nie mógł dłużej ze mną czekać.

Przed wyjściem z dobrego serca

Zostawił mi ustny przekaz:

 

„Uważnie masz obserwować

I pamiętać każdy szczegół,

Bo nigdy nic nie wiadomo…

Groźba jest w każdym zabiegu”!

 

Wyszedł spiesznie na uczelnię.

Zostawił mnie z tym przesłaniem.

Teraz miałam czym się martwić.

A nuż jednak coś się  stanie?

Facet

Ja nie jestem Adonisem,

Ani tym bardziej Apollem.

Bardzo często mi się zdarza,

Że czuję się bardzo podle.

 

Mam mankamenty urody:

Liczne po trądziku dzioby

I nadwagę, a poza tym

Nie jestem już taki młody,

Gdyż jestem trzydziestolatkiem.

Mieszkam w dużej miejscowości.

Mam naturę samotnika.

Nie przyjmuję w domu gości.

 

Jednak ból zęba mnie zmusił

Odwiedzić stomatologa.

Przywitała mnie… kobieta

Atrakcyjna, długonoga!

 

W trakcie zabiegów przy zębach

Pochyliła się nade mną.

Nie przypuszczałem, że w bólu

Też można znaleźć… przyjemność.

Bo w chwili, kiedy wierciła

Przytuliła się niechcący

Biustem do mego policzka

Mówiąc coś o ortodoncji.

 

Gdy po chwili odzyskałem

Zdolność do artykulacji,

Pani przeprosiła mnie za

Dyskomfort tej sytuacji

Tłumacząc dużą trudnością

Dojścia do kanału w zębie,

Bowiem dla dobra leczenia

Musiała „wejść” jak najgłębiej.

 

To, że ma wydatne kształty,

W niczym jej nie pomagało

I ma taką  nadzieję, że

Mnie także nie… przeszkadzało.

Nie chce też, bym ją zapraszał

Na kawkę albo na wino,

Bo jest pewna, że tam bywam

Tylko ze swoją dziewczyną!

 

Zatkało mnie, gdy słyszałem,

Co mówiła ta kobieta.

Ona zobaczyła we mnie

Najprawdziwszego faceta!

Randes – nvous

Byłam dziś na pierwszej randce

Z gościem poznanym na fejsie.

Podjechał po mnie maluchem.

Nie wiedziałam, że tak trzęsie.

 

Pojechaliśmy do parku.

Pogoda była przepiękna.

Chciał mnie pocałować

Lecz ja byłam niedostępna.

 

Trzymam się zawsze zasady

Że nigdy na pierwszej randce

Nie pozwalam chłopakowi

Się dotykać. Tylko… palce!

 

Zaczęliśmy gadać o mnie.

Potem chciałam słuchać o nim.

On trzymał  mnie za paluszek,

Nie wypuszczał go z swej dłoni.

 

W pewnej chwili puścił palec.

Poszedł na parking do auta

Sprawdzić, czy czasem w maluchu

Szyba w drzwiach nie jest otwarta.

 

Po pół godzinie czekania

W końcu to do mnie dotarło,

Że on już tutaj nie wróci

I czekam na niego na darmo.

Psie nerwy

Sąsiedzi się uskarżali,

Że nasz piesek, gdy nas nie ma,

Strasznie szczeka, a powinien

Siedzieć cicho albo… drzemać!

Nigdy wcześniej tak nie było.

Pies jest dobrze ułożony.

Nie szczeka, a tylko czasem

Piszczy na widok mej żony.

Żeby się dowiedzieć prawdy

Kupiłem  małą kamerę.

Ustawiłem ją na zewnątrz,

By nagrywała kilka scenek.

Urządzenie podłączyłem

Do Internetu, by widzieć

Co się tam dzieje, a potem

Poddać całość analizie.

Już po pierwszym dniu wiedziałem

Jaki jest powód psiej złości.

Dla mnie był zaskakujący.

Nie przewidziałem tej opcji.

Nie wiedziałem, że sąsiedzi

Sprawili sobie kociaka,

Który w oknie się wygrzewał.

To przez niego taka draka!

a

Błyski

Częstokroć się spieraliśmy

Z żoną moją ukochaną,

Które z nas ma zgasić światło

I wymamrotać „dobranoc”.

 

Śpimy w małym pokoiku

Zagraconym bardzo mocno.

Nie ma w nim miejsca, by zmieścić

Szafkę pod lampeczkę nocną.

 

Te nasze przekomarzania

Z czasem tradycją się stały.

Coraz bardziej uciążliwą,

Bo mnie z łóżka wyganiały.

 

Żeby ten problem rozwiązać

Zamówiłem w Internecie

Wyłącznik do światła, który

Reaguje na klaśnięcie.

Zamontowałem i z dumą

Zademonstrowałem miłej

Jak on działa. Byłem dumny,

Że takie cacko kupiłem.

 

Duma minęła wieczorem

Gdy przyszedł czas na „zabawy”.

Odgłosy naszych zachowań

Spowodowały… objawy

Stroboskopowości światła.

To znaczy, że lampa błyskała

W takim samym rytmie, w jakim

„Klaskały” nasze zgodne ciała.

 

Mnie to bardzo rozbawiło,

Lecz wnet się zamieniło w strach,

Bo się trzęsła tak, że aż żal

Mi bardzo było biedaczki.

Potem się okazało, że

To nagły atak… padaczki!

 

Nie przypuszczałem, że ona

Jest wrażliwa na te błyski.

Wywaliłem ten wyłącznik.

Wróciliśmy do tradycji.

Klient

Pracuję w sklepie meblowym.

Szefowa mi zagroziła,

Że gdy będą na mnie skargi

To nie będzie dla mnie miła.

Będę musiał szukać pracy

Za najmniejsze przewinienie.

Mam „rozpieszczać” swych klientów,

Bo „klienci dziś są w cenie”!

 

W zeszłym tygodniu widziała

Jak pewien klient się na mnie

Wydzierał głośno, wulgarnie.

Moim zdaniem bezpodstawnie.

Nie zadała sobie trudu,

By mnie spytać o szczegóły

Całej tamtej sytuacji.

Wiedziała a priori, z góry!

 

A ten klient miał problemy

Bardzo poważne, psychiczne.

On uciekł opiekunowi.

Postępował nielogicznie.

Ubzdurał sobie, że nasz sklep

To salonik w jego domu,

A ja przestawiłem meble.

Nie mógł znaleźć swoich… komód!

 

Dla szefowej nieistotne,

Co jej wtedy przekazałem.

Moja wina, że w jej sklepie

Na te krzyki pozwalałem!

Okno w okno

Kiedy wyszłam spod natrysku

Słyszałam odgłosy kłótni

Docierające z ogródka

Albo z sąsiedniej drewutni.

 

Chciałam wiedzieć, o co chodzi.

Nadsłuchiwałam i szybko

Rozpoznałam głos sąsiadki

Mieszkającej naprzeciwko.

 

Ona swojego małżonka

Przyłapała po raz trzeci,

Jak mnie podglądał w kąpieli,

A miał pilnować… swe dzieci!

Nieuważna

Dzisiaj po południu szedłem

Jedną z ulic mego miasta.

Zaczął padać kapuśniaczek

Na chodnik i jezdni asfalt.

 

Widziałem, jak jakaś laska

Szukała czegoś w kieszeni.

Była dość zdenerwowana.

Widać, że miała problemy.

 

Padał deszcz. Ona zmoczona

Walczyła też z parasolką.

Przez ten czas w miejscu gdzie stała

Utworzyło się… „jeziorko”.

 

W pewnej chwili z jej kieszeni,

Wyśliznął jej jakiś gadżet

I zawisł tuż nad kałużą

Na kabelku od słuchawek.

Rozpoznałem mp-trójkę,

Bo też często słucham „muzę”.

Gdyby nie w uszach słuchawki,

Jak nic wpadłaby w kałużę.

 

I co zrobiło blond dziewczę?

Schyliła się po odtwarzacz,

Który zaraz się zanurzył…

Nie mogła bardziej uważać?