Kanar

Opiekuję się dorywczo
Małym syneczkiem sąsiadów.
Chłopczyk bardzo mnie polubił.
Nawet mówi do mnie: „dziaduś”!

W zeszłym tygodniu mój „wnuczek”
Dał mi swoją ulubioną
Kartę z jednym Pokemonem
Uśmiechniętym wesoło.

Zdradził mi też jego imię.
Nazywa się on Pikachu.
Taki królik ogoniasty.
Po brzuszku widać, że łasuch.

Bardzo mnie tym darem wzruszył.
Noszę go z dumą w portfelu.
Dzisiaj przez swą nieuwagę
Mogłem stracić to trofeum.

Podałem kontrolerowi
Swoją kartę z Pokemonem
Jako mój bilet miesięczny.
Kontroler był zaskoczony

A ja ze swej strony wdzięczny
Za  to, że spojrzał z uśmiechem,
Podziękował, poszedł dalej…
Są jednak „kanary” w dechę…

Igiełka

Gdy byłam na sali u chorych,

To wtedy się dowiedziałam,

Że mam pobrać krew pacjenta,

Który już czeka od rana.

 

Kiedy wróciłam do dyżurki,

Nagle się zorientowałam,

Że nie mam już czystych igieł;

Cały zapas wyczerpałam.

 

Był na półce w magazynku

Cały zestaw nowych igieł.

Sama byłam na dyżurze,

Musiałam je przynieść migiem.

 

Poprosiłam, żeby pacjent

Nie zwiał, bo wrócę do niego

I pobiorę „krwawą próbkę”,

A to przecież nic wielkiego.

 

Chory spokojnie poczekał.

Teraz mogłam mu krew pobrać.

Jak tylko zobaczył igłę,

Jakoś dziwnie naraz pobladł.

 

Potem się lekko uśmiechnął,

Westchnął i wskazał mi ręką

Na wózek, na którym siedział.

Nie było mi z tym zbyt lekko.

 

Co mam zrobić nie wiedziałam.

On był sparaliżowany

Od pasa po same stopy.

„Pan wybaczy”, powiedziałam…

 

 

Podobieństwo

Na zasadach loteryjnych

Wyciągałyśmy ryciny.

Dzieci nazwy zgadywały.

Dość często się tak bawimy.

 

Gdy kiedyś wylosowałam

Goryla piękny rysunek,

Jeden z chłopców krzyknął „mama”

Do obydwu opiekunek.

 

Popłakałam się ze śmiechu,

Chociaż nie powinnam przecież,

Postanowiłam, że kiedyś

Opowiem o tym kobiecie.

 

Dziś zdarzyła się okazja,

Kiedy swego synka mama

Przyprowadziła do żłobka.

Czekałam, gdy będzie sama,

Żebym mogła się przekonać,

Czy syn nie przesadził czasem.

 

Popatrzyłam i odeszłam.

Musiałam… się zgodzić z Jasiem!

 

Dyscyplina?

Kierowniczka już od rana

Wezwała mnie „na dywanik”.

Wczoraj czegoś nie zrobiłam

I musiała mnie ochrzanić.

 

Przez całe piętnaście minut

Nie dała mi dojść do słowa.

Ona tak bardzo złej pracy

Nie zamierza tolerować!

 

Gdy próbowałam wyjaśniać,

Jeszcze bardziej głos podniosła

Krzycząc, że moja bezczelność

Wszystkie granice przerosła.

 

Wstała i poszła do kompa

Wymówienie mi napisać.

Ja wtedy zaczęłam mówić,

Gdy nastała względna cisza.

Wyjaśniłam to, że wczoraj

Na ja „chorobowym” byłam.

 

Zwolnienie anulowała,

Ale mnie nie przeprosiła.

Szara strefa

Dorabiam pieczeniem ciastek,

Bo stypendium nie wystarcza.

Mój dom to dla fiskusa

Szara Strefa Gospodarcza.

 

Muszę to robić pokątnie,

Bo stypendium nie wystarcza.

Mam kilku klientów w cukierniach.

Tam im swój produkt dostarczam.

 

Parę razy się zdarzyło,

Że któryś z mych domowników

Bezczelnie podkradł mi „towar”

Pozbawiając mnie „grosików”.

 

Nikt do tego się nie przyznał,

Więc zastawiłem pułapkę:

Kamerkę internetową

Schowałem sprytnie za szafkę.

 

W przerwie między wykładami

Chciałem sprawdzić jej działanie.

Włączyłem podgląd. Kamerka

Działała nader wspaniale.

 

Akurat moi rodzice

Sami byli w wolnej chacie

I… w kuchni jedząc wypieki

„Zabawiali” się na blacie.

 

Chyba jednak bardziej wolę

Piec dodatkowe rogale,

Niż oglądać moich starych

Uprawiających „sex balet”.

Prześladowca

Żeby żyć w miarę spokojnie,

Musiałem się przeprowadzić.

Ten manewr już powtarzałem

Od czterech lat kilka razy.

 

Nigdy pracy nie zmieniałem,

Ale zawsze  ten sam powód

Był bezpośrednią przyczyną,

Że wciąż to robiłem znowu!

 

Wszędzie, gdzie dotąd mieszkałem,

Ktoś drzwi do mego mieszkania

Cuchnącymi fekaliami

Co jakiś czas „przyozdabiał”.

 

Czasem sfajdał wycieraczkę.

Często brudna była klamka.

Regularnie się zdarzało,

Że paprano szyby auta.

 

Kto to robił? Nie wiadomo.

Sąsiedzi nic nie widzieli.

Ja też nikogo nie znałem,

Ktoś jednak popełniał delikt.

 

Dziesięć dni po mej ostatniej

Przeprowadzce „incognito”,

Znalazłem swą wycieraczkę

Smrodliwą mazią pokrytą.

 

To nękanie, zadręczanie,

Gnębienie, niepokojenie

Musi byś „dziełem” osoby,

Której na imię „szaleniec”.

 

estem spokojnym człowiekiem.

Nikomu chyba nie wadzę.

Zastanawiam się dziś  dokąd

Znowu mam się przeprowadzić.

 

Chyba muszą zmienić pracę.

Muszę też się wyprowadzić

Z miasta. Ale dokąd? Nigdy

Nie mogę nikomu zdradzić!!!