Prezent

Mieszkam z siostrą i Jej mężem

W małym domku po rodzicach.

Małżonkowie mają córkę –

Ala to ma siostrzenica.

 

Mam z Nią kontakt nadzwyczajny.

Zawsze mi mówi, co myśli.

Ona umie obserwować.

Dostrzeże wszystko u wszystkich!

Ta sześcioletnia dziewczynka

Chyba w główce ma kalendarz.

Zawsze o mych imieninach,

Tak jak ja o jej, pamięta.

 

Jestem samotna, po przejściach.

Troszeczkę się zaniedbałam.

Ale o Jej imieninach

Rzecz jasna nie zapomniałam.

 

Gdy tylko wróciłam z pracy,

Weszłam do Jej pokoiku,

Żeby stówkę dać w prezencie.

Niech je wyda w KMPiK-u.

 

Odmówiła mówiąc „Ciociu,

Jak Cię kocham, nie chcę gderać,

Lecz lepiej byś te pieniążki

Przeznaczyła na… fryzjera”!

Sknera

Choć nieźle nam się powodzi,

Mąż jest nadzwyczaj oszczędny.

Czasem nadmiernie przesadza

Posuwając się do bredni.

 

Na przykład sprzątanie domu:

Uważa, że okurzanie

To jest marnotrawstwo prądu.

Oszczędne jest… zamiatanie.

 

A więc zamiata parkiety

W calutkim mieszkaniu naszym.

Dopiero na samym końcu

Zmiotki wciąga odkurzaczem.

 

Spytałam kiedyś, dlaczego

Elektroluksa używa

Tylko do sprzątnięcia śmieci,

A zamiata nawet dywan?

 

Spojrzał na mnie litościwie

Mówiąc: „Wiesz przecież najlepiej,

Że dywany są najczystsze

Wtedy, kiedy je wytrzepiesz”!

 

Na gapę

Jechałem rano do pracy.

Autobus był przepełniony.

Wtem facet siedzący obok

Zerwał się jak oparzony.

 

Przepchał się do tylnych drzwiczek

I wyskoczył z autobusu.

Zrozumiałem co się dzieje,

Gdy dotarło do mych uszu:

„Dzień dobry, proszę bilety

Do kontroli okazywać”.

Facet, co tak szybko wysiadł,

Zaczął dziwnie podskakiwać.

Wskazywał kontrolerowi

Wymownie środkowy palec

Śmiejąc się i wykrzykując

Pogardliwie i zuchwale.

 

Wtedy drugi z kontrolerów

Pokazał mu jego plecak,

Który zostawił w pojeździe,

Kiedy tak szybko uciekał.

Już mu nie było wesoło.

Nagle stał się dziwnie spięty.

Zrozumiał, że kontrolerzy

Mają jego dokumenty.

Śliczna, higieniczna

Od niedawna się spotykam

Z nową, fajową dziewczyną.

Wszystko nam się układało.

Ale mój entuzjazm minął.

 

Bardzo często wyczuwałem,

Że z ust po prostu jej „jedzie”.

Nie wiedziałem jak jej o tym

Dyplomatycznie powiedzieć.

 

Dzisiaj nabrałem odwagi.

Powiedziałem o problemie.

Zdziwiona rzekła, że zawsze

Pamiętała o higienie.

 

Oświadczyła, że codziennie

Robi demakijaż twarzy,

I przysięga, że w tygodniu

Myła zęby już trzy razy!

Mat-biol?

W jednej ze szkół podstawowych.

Nauczam matematyki.

Staram się, by moja praca

Dawała dobre wyniki.

 

Dlatego próbuję łączyć

Myślenie matematyczne

Z tym, co już do nich przemawia

Pojęciowo lub fizycznie.

 

Zrobiłam dzieciom kartkówkę.

Podyktowałam zadanie

O kurkach oraz zajączkach,

Które trzymano na farmie.

 

Trzeba było zliczyć kurki

Znając ilość nóg zwierzęcych

Oraz liczbę wszystkich uszek,

Dla ułatwienia, zajęczych.

 

Dałam dzieciom kwadrans na to,

By rozwiązały zadanie.

Zadań jeszcze nie sprawdzałam.

Co innego miałam w planie.

 

Dzisiaj w czasie dużej przerwy

Czekali na mnie rodzice

Jednego chłopczyka z klasy

W sprawie „kartkowych” obliczeń.

 

Zarzucili mi złą wolę,

Gdyż „na parodię zakrawa

Jakieś głupie części zwierząt

Do liczenia dzieciom dawać.

Bo niby skąd mają wiedzieć,

Jak w życiu nie byli w wiosce,

Ile nóg i ile uszek

Ma jakiś wsiowy zajączek”!

 

Przeterminowany

Mój warsztat samochodowy

Ogrzewamy w zimę „kozą”.

Ten piecyk daje  nam ciepło,

Kiedy mrozy zimnem  grożą.

 

Gdy zimno, trzeba napalić.

Ja to robię wcześnie rano,

By chłopakom było ciepło,

Kiedy do roboty staną.

 

Wczoraj, jeszcze przed południem,

Zimno przyszło, i to tęgie.

Zmarzliśmy troszkę w warsztacie.

Pilnie zamówiłem węgiel.

 

Dzisiaj rankiem napaliłem.

Było ciepło nim ktoś przyszedł.

Lecz „koza” węgiel spaliła

I ciepełko było liche.

 

Dosypałem zaraz węgla.

Zanim dobrze się rozpalił,

To dym zamiast do komina

Przez drzwiczki na warsztat walił.

 

W tym czasie przyszli chłopacy.

Warsztat zadymiony, czarny.

„Szefie! – jeden z nich zawołał

Z akcentem dosyć figlarnym –

Szefa pewnie oszukali.

Ten węgiel jest jakiś… stary,!

Nam wczoraj chyba przywieźli

Jakiś przeterminowany”!!!

Na domiar złego…

Mam okropnie duże uszy

Monstrualnej wręcz długości

Po piętnaście centymetrów.

Zmierzyłem je z ciekawości.

 

Wydają się znacznie dłuższe,

Bo potęguje je jeszcze

Długi, orli, szpiczasty nos

I oczy, jak je wytrzeszczę.

 

Ale to jeszcze nie koniec:

Pociągła, trójkątna twarz,

Płaska głowa, łysy czerep

Jak hełm, co zakłada straż.

 

Do czegoś jeszcze się przyznam

Chociaż to ukrywam, ku**a;

Mam jeszcze nieładne imię.

Na chrzcie nazwali mnie Urban!

 

Rekompensata

Proponowałem partnerce,

Żebyśmy zaczęli biegać

I przeszli na zdrową dietę,

Bo tego jest nam potrzeba.

 

Przybraliśmy sporo ciałka,

Bo lenimy się oboje,

A jeszcze bardzo lubimy

Po kolacji „troszkę” podjeść.

 

Z entuzjazmem się zgodziła

Na regularne bieganie,

Ale diety odmówiła,

Gdyż miała przeciwne zdanie.

 

Bo musi zrekompensować

Sobie, i to sowicie,

Nasze bardzo nieudane,

Fatalne, intymne życie.

 

Windą do nieba?

Od niedawna w naszej firmie

Pracuje śliczna dziewczyna.

Dawniej, jako nastolatek,

Powiedziałbym: Super! Prima!

 

Lecz teraz brak mi odwagi,

Żeby do Niej choć zagadnąć.

Jej piękno mnie onieśmiela,

Czuję dziwną nieporadność.

 

Nieczęsto korzystam z windy.

Wolę schody (dla kondycji).

Kiedyś wszedłem na „piętnaste”;

Nawet nie miałem zadyszki!

 

Dzisiaj bardzo się spieszyłem.

Byłem właśnie na parterze.

Winda stała oczekując,

Aż w górę się z kimś zabierze.

 

Wszedłem sobie do kabiny,

A po chwili wbiegła… Ona!

Pięknie wygląda Jej buzia

Z wysiłku zaróżowiona.

 

Kiedy już wsiadła do windy,

To wtedy wpadło mi na myśl,

Żeby winda się zacięła.

A że jesteśmy w niej sami,

Byłaby okazja dla mnie

Pierwsza i  ostatnia bodaj,

Żeby zagaić rozmowę,

A może też… poflirtować?

 

Opatrzność mnie wysłuchała,

Lecz nie byłem z tego kontent.

Defekt windy był na ósmym,

Ona wysiadła na… piątym!

Narzeczony

Jestem już dwa lata z chłopcem,

Co świata za mną nie widzi.

Nie jestem „jakąś pięknością”,

Ale On mnie się nie wstydzi.

Z Niego też nie jest „amancik”,

Ale ma dużo uroku.

Wiem, że mnie kocha. Po prostu

Czuję to na każdym kroku.

 

Nie wiem, co Jego rodzina

Rozmyśla o naszym związku,

Lecz moja usiłowała

Zadusić go już w zalążku.

Mam tylko mamę i siostry.

To od nich słyszałam odzywki,

Że mój chłopak jest nic nie wart

I w dodatku jest też… brzydki.

 

Mimo tego wciąż z Nim jestem,

Choć o ożenku nie wspomni.

Ja o tym także nie myślę,

Bo bylibyśmy… bezdomni.

Obecnie każde z nas mieszka

Wraz ze swymi rodzinami.

Chciałabym zmienić swe życie,

Lecz to jest poza planami.

 

Myślę, że po jakimś czasie

Mój chłopak dostanie awans

I wynajmiemy mieszkanie,

Gdy będzie więcej zarabiać.

 

Dzisiaj nagle wszystko wokół

Jakby miało się odmienić.

Chociaż nie wiem, bo się boję,

Żeby tego nie przecenić.

Jego mama mimowolnie

Ujawniła mi fakt nowy:

Mój chłopak właśnie mi kupił

Pierścionek zaręczynowy!

 

Zaraz, gdy przyszłam do domu,

Pochwaliłam się rodzinie.

Mama tak się przeraziła,

Aż wezwała Boga imię.

 

Pierwsza siostra zakrzyknęła:

„Ooo niiee!!! tak wrzaskliwie,

Że zabrzmiało to jak skowyt

W słusznym, siostrzanym sprzeciwie.

Druga siostra, to ta starsza,

Zapytała, czy mam pewność,

Że pierścionek kupił po to,

Aby ożenić się ze mną?

 

Bo może jest jakaś szansa,

Że oprócz mnie, tej jedynej,

Ma on jeszcze gdzieś na boku

Inną naiwną dziewczynę!