Niania

Zaledwie kilka miesięcy

Byłam nianią malutkiego

Synka nadzianych rodziców.

Pilnowałam Go jak swego!

 

Płacili mi niezłą kasę

Jak na warunki krajowe,

Ale za to pracowałam

Piętnaście godzin na dobę!

 

Dzieciaczek nadzwyczaj słodki.

Zżyliśmy się bardzo z sobą.

Mały dobrze się rozwijał,

Wypowiedział pierwsze słowo!

 

Wczoraj tę  pracę straciłam.

Nie mogłam się z tym pogodzić.

Dlaczego mnie odprawiono

Właśnie skojarzyłam to dziś.

 

Oleś, jako pierwsze słowo

„Wygaworzył” … moje imię!

Stało się to przy rodzicach

No i oczywiście przy mnie.

 

Nie mogli się z tym pogodzić,

Że ich synek mnie uznaje.

O to mogą mieć pretensje

Tylko do siebie nawzajem.

 

Dziwi mnie jednak, że Oleś

Będąc pod opieką niani

Przez prawie całe swe życie

Codziennie, całymi dniami,

Jeszcze nie zapomniał tego,

Który pan i która pani

Są dla Niego… rodzicami.

 

 

Pamiątka

Tato pracował w Holandii,

Gdy ja byłam nastolatką.

Widywałam Go na Skypie,

Lecz w naturze bardzo rzadko.

 

Tęskniłam za Nim, więc Mama

Wymyśliła, żebym Tatę

Odwiedziła w czas wakacji

Nie zimowych, ale latem.

A żeby było najtaniej

Pojechałam  autokarem

Z dostępnymi wygodami.

Był tam wucet oraz barek!

 

Jak był komplet pasażerów,

Ruszyliśmy w długą drogę.

Rozejrzałam się wokoło-

Młodych namierzyć nie mogę!

Pojazd zapełnili ludzie

Powracający do pracy,

Którzy gościli w Ojczyźnie,

By z rodziną się zobaczyć.

 

Chyba  minęła już północ.

Stanęliśmy na parkingu,

Żeby kilku pasażerów

„Złapało oddech” po drinku.

W dodatku chodziło o to,

Że w podróży się nie pali.

Więc panowie bardzo mocno

Na ten postój naciskali.

 

Ja też z ochotą wysiadłam.

Znudził mnie sąsiad-gawędziarz

I w fotelu było ciasno.

Mnie rozpierała energia!

 

I zaraz też, gdy wysiadłam,

Obiegałam pojazd wokół.

A kiedy wszyscy znów wsiedli,

Zrobiłam kilka podskoków

I za nimi chciałam wskoczyć

Przez otwarte drzwi do środka.

Nagle ktoś zatrzasnął drzwiczki,

Mnie zatrzymała… wywrotka!

 

Leżąc na bruku parkingu

Ledwo na oczy patrzyłam.

Chyba miałam lekki nokaut.

Nie wiedziałam, gdzie ja byłam!

 

Postój się znacznie przedłużył.

Ocucił mnie nasz kierowca.

Założył mi opatrunek

Ze znawstwem godnym fachowca.

 

Reszty drogi nie pamiętam.

Siedziałam otumaniona.

Świadomość mi powróciła,

Gdy… tatko wziął mnie w ramiona.

 

 

Opowiadam o tym dzisiaj,

Bo sortując stare foty

Przypomniały mi się właśnie

Dawne za ojcem tęsknoty.

 

Oprócz tego jest ponadto

Powód, choć zupełnie inny:

Pięknie wygląda mój siniak

Na fotosach wakacyjnych.

 

Szmatka

Dzisiaj zobaczyłam mamę,

Jak wyciera kurze szmatką

W jej sypialni na podłodze

Pod wiszącą nocną szafką.

 

„Skąd masz taką ładną szmatkę”?

Zapytałam Ją  wieczorem,

Gdyż poznałam na gałganku

Dobrze mi już znany wzorek.

 

Na to machnęła rękami

I powiedziała niepewnie:

Że „to ze starej bluzeczki

Dzisiaj już jej niepotrzebnej.

Od lat  walała się w szafie

Razem z kilkoma innymi”…

 

Tę bluzkę to ja jej dałam

Przed rokiem na urodziny.

Natręctwo

Przeszło trzy tygodnie temu

Nałóg palenia rzuciłem,

Lecz wciąż mam nerwicę natręctw,

Co przecież nie jest zbyt miłe.

 

Ciągle coś robię rękami:

Miętolę, drapię lub skubię.

Żona grozi mi co chwilę:

„Chyba Tworki[1] ci zamówię”.

 

Wczoraj na mych imieninach

Siedziałem na sofie z ciotką.

Rozmowę poświęciliśmy

Przeważnie rodzinnym plotkom.

 

Bezwiednie gładziłem dłonią

Mięciutkie obicie sofy.

(Wszystkie meble w naszym domu

Pokrywają piękne „floki”[2]).

 

Po dłuższej chwili cioteczka

Spytała, czy mogę przestać,

Bo czuje się skrępowana,

Gdyż już nie jest „jak trzydziestka”.

 

I wtedy do mnie dotarło,

Że nie muskałem kanapy,

Tylko po udzie cioteczki

Wędrowały moje łapy!

 

 

[1] Tworki – potocznie o szpitalu psychiatrycznym, dzielnica miasta Pruszków

[2] Flok – tkanina obiciowa

Czytelnia

Nasza ośmioletnia córcia

Jest dzieckiem cichym, spokojnym.

Nigdy nie zauważyłem u Niej

Zachowań choćby niesfornych.

 

W czerwcu dostałam wezwanie

Od wychowawczyni córki,

Bym ją pilnie odwiedziła.

Myślałam, że w sprawie cenzurki.

 

Ale po przyjściu do szkoły

Dowiedziałam się, że sprawa

Jest znacznie bardziej poważna.

Na czyn karalny zakrawa!

 

Córka znalazła u brata

Dość zniszczonego „świerszczyka”

I zaniosła go do szkoły

Dając go innym „poczytać”.

 

Czytelnia była w kibelku.

A za możliwość „czytania”

Od każdego albo każdej

Parę złotych pobierała!!!

 

Przymus?

Nasz nastoletni potomek

Ma do mnie wielką urazę,

Że ostatnio ja z małżonką

Za rzadko sypiamy razem.

 

Mama przez to jest wkurzona.

Często nawet popłakuje.

Ten ponury nastrój mamy

Atmosferę w domu psuje.

Ona wciąż jest  rozeźlona.

Jeszcze nie mówił nikomu,

Że na nim się wciąż  wyżywa

I chyba… „da dyla z domu”!

 

Bądź gotowy

Moja dziewczyna ostatnio

Daje mi dużo wskazówek

Jak odnosić się do dziewcząt.

Troszkę czułem w tym obłudę.

 

Miałem nadzieję, że miłej

Chodziło o to, by z nami

Nie było tak, jak z innymi

Nieudanymi związkami.

 

Ale przecież ja ją kocham.

Etap flirtu mamy „zdany”.

Teraz chciałem grunt szykować

Pod nasze małżeńskie plany.

 

Zapytałem ją, dlaczego

Właśnie o tym przypomina.

Przecież  my z sobą już od lat

Żyjemy tak jak rodzina.

 

Powiedziała, że chciałaby

Mnie nauczyć flirtowania,

Na wypadek gdyby doszło

Między nami do rozstania.

Mniej, czy więcej?

Narzeczony mi zarzucił

Że za dużo mnie kosztują

Wydatki na kosmetyki.

„Masz oszczędzać”; tak to ujął.

 

Podliczyłam zaraz wszystko

I wyszło mi, że miesięcznie

Nie przekraczałam stu złotych

Na te najbardziej konieczne.

 

Nie uwierzył i zarzucił,

Że na pewno oszukałam,

Bo kwota płatna w drogerii

Nie może być aż tak mała!

 

Zabronił mi arbitralnie

„Tracenia forsy na bzdury”.

Byłam zła, lecz posłuchałam,

Choć to zakaz bardzo durny.

 

Ale umyśliłam sobie,

Że poświęcę się dla „sprawy”

I pokażę mu kobietę

Bez kosmetycznej „oprawy”.

 

Po około trzech miesiącach,

Tuszu mi najpierw zabrakło.

Oczko, dotąd filuterne,

Nagle tak jakoś… przyblakło.

 

Brwi, kiedy zużyłam kredkę,

Zniknęły tak jak  kamfora,

A gołe czoło bez włosków

Upodabnia do upiora.

 

Potem, gdy skończył się szampon,

Stan włosów stał się żałosny,

A do tego widać było

Jeszcze zbyt duże odrosty.

 

Ratowałam się peruką,

Ale nie trwało to długo,

Bo jej włosy bez szamponu

Także szybciutko się brudzą.

 

Gdy skończył się mój krem do rąk,

Dłonie mi się wysuszyły.

Skóra bardzo popękała,

Nawet widać było… żyły!

 

Na twarzy zwiotczała skórka

Od czasu, gdy zbrakło kremu.

Antyperspirant się skończył,

Więc cuchnę. Nie wiedzieć czemu?!

 

Mogłabym jeszcze wymieniać

Zmiany, które mnie dopadły.

Ogólnie mogę powiedzieć,

Że ząbek czasu mnie nadgryzł.

 

Wyglądam wręcz przeokropnie.

Każdy, gdy mnie spotka, pyta

Czy czasem nie jestem chora

Na to, co najgorsze: hiv-a?

 

Wreszcie narzeczony przejrzał.

Widzi, że warto dać stówkę,

Żeby mieć znowu przy sobie

Młodą, kochaną Osóbkę.

 

Nigdy mu nie wymawiałam,

Że ja więcej zarabiałam

I dałam mu moją zgodę

Na wydawanie dwóch stówek

Na… gierki komputerowe.

 

Wywieszczył…

Mam mieszkanie  na strzeżonym

Osiedlu z monitoringiem.

Jest ochrona, więc bezpieczniej

Winno być niźli gdzie indziej.

 

Pomimo tych zabezpieczeń

Jednak memu sąsiadowi

Podprowadzono motocykl.

Jak to możliwe?, się głowił.

 

Też trzymam tam swą „pyrkawkę”

I teraz ją zawsze  parkuję

W ten sposób, że moim autem

Wyjazd motoru blokuję.

 

Chciałem być mądry przed szkodą.

I miałem taką nadzieję

Do czasu, gdy mnie okradli

Bezczelni, sprytni złodzieje.

 

Stało się to wszystko w nocy

Z tej soboty na niedzielę.

Ochrona nic nie widziała,

Bo ktoś przysłonił kamerę!

 

Okazało się że można

Wyjechać mym jednośladem,

Tylko trzeba staranować

Zastawiającą blokadę.

 

Nie dość, że skradli motocykl,

To jeszcze auto zniszczyli.

Gdy to wszystko zobaczyłem,

To wspomniałem w jednej chwili,

Co powiedział Kochanowski

Przedromantyczny wieszcz polski.

 

Tak owa sentencja brzmiała,

Do dziś się nie zestarzała:

„Nową przypowieść Polak sobie kupi,

Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi” .

 

 

Zmartwienie?

W święta przyznałam się mamie,

Że się z mym mężem rozwodzę,

Gdyż na dalsze katowanie

Mnie przez niego się nie godzę.

 

Wiedziała, że  mną pomiatał

Psychicznie, także fizycznie.

Pokazywałam jej nieraz

Obdukcje sądowo-medyczne.

 

Moja mama powiedziała,

Że rozumie, ale bardzo

Martwi się, że po rozwodzie

Nie przyjdę do Niej ze…  skargą.