Pajęczarz

Wczoraj dość późnym wieczorem

Przyszedł do mnie sąsiad z góry

Z prośbą, bym nareszcie przestał

Oglądać „wszystkie te bzdury”.

 

Bo… to jest poważna sprawa.

Jemu „Netflix” się zacina,

Gdy używam Internetu

W długich wieczornych godzinach.

Przez to nie ogląda filmów,

Więc mnie tak po męsku prosi,

Żebym swą robotę z biura

Do domu przestał… przynosić.

 

Ja korzystam z Internetu,

Bo mam dużo ważnych zleceń

I Internet mi potrzebny.

Chyba nawet go przyspieszę!

 

Ten koleś ma niezły tupet

Uwzględniając, że on właśnie

Bez mojego pozwolenia

Podłączył się na mym haśle.

Tego hasła mu nie dałem.

Pewno ma go nielegalnie.

Zmienię hasło do  swej sieci

I wtedy będzie… normalnie!

Najważniejsza

Pierwszego dnia na szkolenie

Tuż przed „dzwonkiem” przyjechałam

I musiałam usiąść z przodu,

Choć nie bardzo tego chciałam.

 

Drugiego dnia, nauczona

Na wczorajszym swoim błędzie,

Przyjechałam znacznie wcześniej,

By usiąść w ostatnim rzędzie.

 

Na początku prowadzący,

Zwrócił się do  zebranych,

Z pytaniem, „Czy może dzisiaj

Jeszcze na kogoś czekamy”?

 

Krótka cisza, ale zaraz

Ktoś z sali krzyknął: „Brak babki,

Tej nadgorliwej grubaski

Z najważniejszej, pierwszej ławki”!

„Polecony”

Dostałam przedwczoraj liścik

Z adnotacją: „Polecony”,

Bez nadawcy, choć ze znaczkiem,

Po prostu zwykły anonim.

 

Musiałam potwierdzić odbiór,

Bo taka jest procedura.

Podejrzewałam, że może

Pisał to jakiś „donżuan”.

 

Niezwykle byłam zdziwiona,

Że to od narzeczonego

Dostałam ową przesyłkę.

Domyślałam się – dlaczego…

 

On lubi mnie zaskakiwać

W bardzo dziwnych sytuacjach.

Zawsze z ciekawością patrzy

Jaka jest moja reakcja.

 

Tym razem byłam wręcz pewna,

Co do niespodzianki w liście:

Życzenia urodzinowe,

Napisane osobiście!

 

Jutro jest dzień mych urodzin

I już dziś chciał mnie zaskoczyć.

Otworzyłam tę kopertę.

Nie wierzę, co widzą oczy!

 

„Zrywam z Tobą”, tak napisał

To nie było zbyt taktownie,

Ale jednak kulturalniej.

Bo „poleconym” – stosowniej!

 

Nauka kosztuje

Mam siostrę młodą i głupią!

Przedwczoraj sięgnęła szczytów.

Założyła sobie konto!

Nie mogła siedzieć z zachwytu.

 

Żeby wszystkim udowodnić,

Że jej karta jest prawdziwa,

Pokazała ją na „Fejsie”,

By wszyscy… mogli podziwiać!

 

Dodatkowo zapytała,

Ponieważ post był publiczny,

Co znaczy ten długi numer

Przy jej podpisie „tym ślicznym”.

 

Powiedziałam tej Wariatce,

Że bardzo źle postąpiła

I ostrzegłam, by na konto

Żadnej wpłaty nie robiła.

Bo na pewno już ktoś cwany

Spisał zawarte tam dane

I pieniądze z tego konta

Mogą Jej zostać zabrane.

 

Po mych burzliwych wyrzutach

Usunęła zdjęcia karty,

Chociaż jednak w dalszym ciągu

Traktowała to jak żarty.

 

Wczoraj, nie mówiąc nikomu,

Przez wpłatomat zasiliła

Swe konto o pięćset złotych.

Lecz gdy do domu wróciła

I sprawdziła stan na koncie,

Żadnej kaski już nie było…

Przez głupotę, na życzenie!

Nie było jej nazbyt… miło,

Bo jej zostały dwie dychy.

Następnego dnia podano

W informacjach o transakcjach,

Co z jej konta opłacano.

 

Nauka czasem kosztuje.

Teraz wie, że  przez głupotę

Straciła swe oszczędności.

I to całkiem niezłą kwotę!

 

 

Selekcja

Odkryłem to, że dziewczyna

Zdradzała mnie z „jakimś innym”.

Kłamała i zaprzeczała

W sposób prawdziwie dziecinny.

 

Błagała o drugą szansę

I zaprosiła do domu,

Żebym poznał Jej rodziców

Według wymogów „bon tonu”.

 

Uległem prośbie. Poszedłem

Na popołudniową kawę,

Którą podano z ciastkami

Na chyba chińskiej zastawie.

 

Gawędziliśmy uprzejmie

Wśród grzeczności i uśmiechów.

W pewnej chwili, rzecz normalna,

Musiałem pójść do… wucetu.

 

Gdy wracałem, usłyszałem,

Jak ojciec dziewczyny mówił:

„Córuś, jeszcze się zastanów

Bo… fajniejszy był ten drugi”.

 

A matka dodała swoje:

„I chyba też jest mądrzejszy,

Znacznie lepiej wychowany,

A na pewno… przystojniejszy!

 

Ten moment

Wszedłem szefowi do kibla,

Bo drzwi były źle zamknięte.

Ale to nie jest istotne,

Coś gorszego jest akcentem.

 

Szef zabawiał się „sam z sobą”

Oglądając filmik jakiś

Na komórce, jak „bawiły

Się” w negliżu dwa… chłopaki.

 

Myślę, że nadszedł ten moment,

By poprosić, i to szybko,

O awans z osobnym biurem

I oczywiście z podwyżką!

 

Portret taty

W Centrum Handlowym dzielnicy

„Małpi gaj” działa od roku.

Opiekuję się tam dziećmi.

Zazwyczaj mamy tu spokój.

Rodzice mogą zostawić

Swe dziecko na czas zakupów.

Analogicznie dziadkowie

Też zostawiają nam… wnuków!

 

Jestem tam animatorką.

Kiedyś dziewczyneczka mała

W wielkim skupieniu starannie

Coś pilnie kolorowała.

 

Zbliżał się właśnie Dzień Ojca,

Więc spytałam ją cichutko,

„Czy to laurka dla Taty”?

Ona zajęta robótką

Popatrzyła na mnie chwilkę.

Zasmuciła się jej buźka

I powiedziała żałośnie:

„Ja wcale nie mam tatuśka”.

 

W tej chwili nadeszła mama.

Wyrwała Małej rysunek.

Szkoda mi było dzieciaczka,

Ale nie mogę zrozumieć,

Dlaczego Mama, co sama

Swoje dziecko wychowuje,

Kolorowankę „Mój Tata”

Dziecku bez ojca kupuje.

 

Przygryzł nie jedząc

Zauważyłam, że sporo

Nam, czyli mnie i mężowi,

Tu i ówdzie się przytyło.

Trzeba szybko coś z tym zrobić!

 

Powiedziałam mu, że „teraz

Trzeba przestać jeść niezdrowo,

Bo to, co teraz podjadamy,

Nie sprzyja naszym „osobom”.

Kiedyś byliśmy szczuplejsi,

Więcej spacerowaliśmy.

Teraz źle się odżywiamy

No i zbytnio… przytyliśmy”.

 

On ochoczo to podłapał

I powiedział, że już dawno

Chciał, ale się krępował,

Całą prawdę mi wygarnąć.

Uważa tak samo jak ja,

Że beznadziejnie gotuję!

Czy on przez to chciał powiedzieć,

Że zamiast zupy jadł lurę?

 

Mi chodziło tylko o to,

Że dużo słodyczy jemy.

I to właśnie jest ten powód,

Iż coraz bardziej… tyjemy.

Ciotunie

Gaworzę sobie z ciotkami.

To Ania i Katarzyna.

Są starsze od mojej mamy,

Lecz każda nieźle się trzyma.

 

Rozmawiamy sobie w kuchni.

Tematem – związki rodzinne

Mych kuzynek i kuzynów…

Z początku było niewinnie.

 

Ciotka Ania, z racji wieku

I licznej progenitury

Rozpoczęła cały dyskurs

Traktując nas „troszkę z góry”:

 

„ Moje obydwie córeczki

Mają gust, i to wspaniały.

Swoich idealnych mężów,

Bardzo długo wybierały.

Są przystojni, bardzo grzeczni,

Uprzejmi i oczytani.

Tak w ogóle złego słowa

Nie mogę powiedzieć na nich”.

 

Tyle „laurki” dla zięciów.

Teraz będzie cała prawda

O synusiach. Jest ich czterech:

„Każdy z nich się źle ochajtał[1].

Nie mogli już wybrać gorzej.

Nie wiem, czy ja to przeżyję.

Wszystkie cztery to gadziny,

To po prostu podłe żmije”!

 

Wtedy druga ciocia – Kasia,

Która miała wredny humor

Skomentowała: „Ty Aniu

Tylko się zbytnio nie unoś,

Bo widać, że cała czwórka

To synki twojego męża,

Lecz gusty mają po Tobie

I dlatego wszystko… pełza”.

 

[1] Ochajtać – poślubić, zawrzeć małżeństwo

Sprawdzian

Kolega z klasy chorował

Przez trzy tygodnie z okładem,

Więc był ze wszystkim do tyłu,

A tylko miesiąc do świadectw.

 

W czasie swej nieobecności

Nie pisał żadnych kartkówek.

A więc nie miał żadnych stopni.

Wystawiono go na próbę:

Bo zamiast kilku sprawdzianów,

Których nie pisał w chorobie,

Będzie przepytany ustnie –

Stać go na dobrą odpowiedź.

 

Powiedziałam Mu, że jeśli

Czegoś tam nie będzie wiedział,

Niech improwizuje na głos.

To ma być dobra strategia!

 

Lecz biedak się zestresował,

Bo presja była olbrzymia.

Zaniemówił przy pytaniu

O  rozrywki dawnych Rzymian.

A wymienić ich miał trzy.

Już po „Colosseum” umilkł.

Skończyły mu się pomysły.

Nagle wykrzyknął radośnie:

„To łaźnia i dom publiczny”!

 

Klasa mocno się starała,

Żeby powagę zachować.

Nauczycielkę dobiło,

Gdy usłyszała te słowa.

 

Mruknęła, może zbyt głośno,

Po siedmiu godzinach lekcji,

Że w tym momencie nawet tam

Mogłaby być bez obiekcji,

Byleby tylko nie z nami –

Nieznośnymi urwisami!