Mamo, mogę?

Nasz pięcioletni syneczek

Przyszedł do nas w środku nocy.

Zwykle śpi w swoim łóżeczku,

Gdzie ma ulubiony kocyk.

 

To kocyk z wielbłądziej wełny.

Ciepły, miły, no i duży.

Bardzo lubi go nasz malec.

Od trzech latek już Mu służy.

 

Synek dotąd sypiał dobrze.

Od dawna już się nie moczy

Nie było też sytuacji,

Żeby przyszedł do nas w nocy.

 

Dziś przydreptał i mnie spytał:

„Mamo, zimno mi, czy mogę”?

Bez wahania się zgodziłam.

Przecież zawsze Mu pomogę.

 

Źle zrozumiałam intencje

Rozespanego Maluszka,

Bo… ściągnął z nas  naszą kołdrę

I zawlókł do swego łóżka.

Niezależny

Nasz jedynak (przed trzydziestką)

Oświadczył nam przed tygodniem,

Że gdyby był niezależny,

Nam też  byłoby wygodniej.

 

Nie ukrywam, że z małżonką

Już od dwóch lat liczyliśmy,

Że ten dzień wkrótce nadejdzie,

Lecz naciskać nie chcieliśmy.

 

Szybko już się okazało,

Że syn zupełnie inną ma

Wizję swej niezależności

I jest dla Niego… wygodna.

 

Prosił, żeby do pokoju

Kupić mu mikrofalówkę,

Jakąś szafkę na naczynia

Oraz niewielką lodówkę.

 

Na nasz sprzeciw, że już pora

Szukać Mu czegoś swojego,

On, tak jak my oburzony,

Wyznał, że to nie dla niego.

Bo nikt przecież w jego wieku

Nie wyprowadza się z domu.

A rodzice są od tego,

Żeby swym potomkom… pomóc!

 

Pozytywka

Na szafce nocnej mej żony

Stoi budzik z pozytywką.

Zawsze rankiem nas wybudza

Delikatnie, niezbyt szybko.

 

Kiedyś nawet się zdarzyło,

Że niechcący zaspaliśmy.

I do pracy obydwoje

Godzinę się  spóźniliśmy!

 

Była jeszcze ta możliwość,

Że można zmienić ten sygnał.

Rzuciłem pomysł małżonce.

Nie była wcale przeciwna.

 

Od razu się tym zajęła,

Żeby pomysł w życie wcielić.

Wgrała do pozytywki utwór

Autorstwa mojej kapeli!

 

Bardzo mi to pochlebiało,

Dopóki się nie przyznała,

Dlaczego właśnie tę muzę

Do pozytywki przegrała.

 

Bo nie lubi tej muzyki,

Gdyż hałasem mózg przewierca

I powoduje od razu

Mocną palpitację serca.

 

Tak Ją bardzo motywuje

Nienawiść do tego grania,

Że musi zerwać się z łóżka

I wyłączyć tego drania.

 

Piercing

Na czterdzieste urodziny

Umyśliłam, że nareszcie

Przekłuję brwi oraz uszy.

O tym marzyłam najczęściej.

 

Założę piękne kolczyki.

Będę piękna i ponętna.

Poszłam więc do kosmetyczki.

Musiałam być… konsekwentna.

 

Dziewczyna, która mnie kłuła,

W trakcie zabiegu przyznała,

Że jej tą „trudną” decyzją

Bardzo zaimponowałam…

 

Wpadłam jej w słowo; „Dlaczego…”

Choć zadowolenie tłumię…

„…Bo chciałabym też mieć taką

Wyluzowaną… babunię

Planowanie

Niedawno powiedziałem rodzinie,

Że planuję iść do wojska,

To znaczy do wojsk lądowych.

Nie ciągnie mnie Szkoła Morska.

 

I od tego czasu zawsze

Gdy jest w telewizji wzmianka

O żołnierzach polskiej armii

Odzywała się „Ma Fanka”:

 

„To o Tobie, to wspaniale!-

Mama cieszy się bez reszty –

Będziesz moją dumą, synu;

Niedługo już to będziesz Ty!”

 

Byłem zadowolony, że

To czas już nieodległy,

Dopóki tak nie palnęła

Podczas „Apelu Poległych”.

 

Chomiczek

Zostawiłam swej sąsiadce

Chomika na „przechowanie”,

Gdyż zmuszona byłam jechać

Na miesięczne zgrupowanie.

 

Kiedy przyszłam go odebrać

Mały gryzoń troszkę dziwnie

Zachowywał się, jak gdyby

Nigdy przedtem nie był przy mnie.

 

Zdawało mi się, że na mnie

Inaczej zareagował.

Zauważyłam, że nawet

Łebek swój próbował schować.

 

Ale reszta się zgadzała.

Maść futerka, płeć i waga.

Że to byłby inny chomik,

Mogło mi się tak wydawać.

 

Odebrałam, dziękowałam.

Na schodach się zatrzymałam,

Żeby zawiązać sznurówkę,

Która mi się rozwiązała.

 

Usłyszałam, jak mój sąsiad

Podpytywał się swej żony,

Czy ja się pokapowałam,

Że chomik był zamieniony.

 

Nocny alarm

Mam problem ze słodyczami.

Nie dość, że wiele kosztują,

To jeszcze mi coraz bardziej

Linię bioder „deformują”.

 

Przyrzekłam sobie solennie,

Że już od Nowego Roku

Ograniczę podjadanie

I przejdę na… picie soków.

 

Mój małżonek, tak dla żartu,

Kupił w necie mały alarm

I umieścił go w lodówce,

O czym wcale nie wiedziałam.

 

Miałam kiedyś straszną „chcicę”,

Żeby podjeść czekoladki.

Wstyd mi było przed małżonkiem

I obawiałam się wpadki.

 

Zakradłam się więc do kuchni

Wtedy, kiedy mąż już zasnął,

Po cichutku niby złodziej,

Choć dom to moja współwłasność.

 

Gdy otworzyłam lodówkę,

Odblask żarówki mnie olśnił

I ogłuszył głośny alarm

Niespodziewanie donośny.

 

Mąż wyrwany nagle ze snu

Zapomniał kodu alarmu,

Więc syrena nadal wyła

Przy „magazynie” pokarmów.

 

Pod naszymi drzwiami szybko

Zebrała się grupka ludzi,

Których hałas w naszej kuchni

Niespodziewanie pobudził.

 

No i zupa się wylała.

Mój mąż zdołał mnie zaskoczyć,

Gdy zachciało mi się znowu

Czekoladek w środku nocy.

 

 

Dorosły?

Miesiąc temu w urodziny

Wszedłem w status dorosłości.

Choć czułem się wyjątkowo,

Nie było we mnie radości.

 

Imprezy także nie było.

Życzenia też bardzo zwykłe.

Że nie dostanę prezentu,

Już od kilku lat przywykłem.

 

Rodziców zaciekawiło,

Czy jako już pełnoletni

Nie chciałbym w najbliższym czasie

W pełni się… usamodzielnić.

 

Do tej pory nie myślałem

O tym jakoś intensywnie.

Nie byłem przygotowany

Do radykalnych rozstrzygnięć.

 

I tak „starym” powiedziałem.

Więc dla odmiany dostałem

Pod choinkę trzy prezenty,

Których się nie spodziewałem:

 

„Abecadło gotowania”,

Bo było chyba na zniżkę,

Bon na zakupy w IKEA

I bardzo wielką… walizkę!

 

Co dzień od Nowego Roku,

Zawsze, kiedy wyjdę rano,

Obawiam się, że gdy wrócę,

Będę ją miał… spakowaną!

 

Doświadczona

Kiedy urodziłam synka,

Mimo moich skrytych obaw,

Lecz przy akceptacji męża

„Nawiedziła” nas… teściowa!

Z moim mężem ustalili,

Że przyjedzie, aby nas wesprzeć,

Gdyż jest doświadczoną matką

I umie zająć się dzieckiem.

 

Ale po dwóch dniach rządzenia

I czepiania się o wszystko

Miałam jej serdecznie dosyć;

Szewskiej pasji byłam blisko!

 

Wstrzymując się przed najgorszym

W miarę grzecznie poprosiłam,

Żeby natychmiast, bez zwłoki

Do swego domu wróciła.

 

Mąż ponownie ją wybronił,

Bo… nam okazała serce.

Nie wyrzuci Jej jak śmiecia,

Ma przecież  dobre intencje.

 

Jednak wkrótce zmienił zdanie.

Gdy zastał… porządki w domu,

Które mama nam zrobiła.

Nie mówiąc o tym nikomu

Wyrzuciła ulubione

Słuchawki bezprzewodowe,

Bo… i tak nie miały kabli.

Powinien  był… kopić nowe!

Ale kiedy wypłukała

Pod prysznicem klawiaturę,

Ujrzałam, jak po raz pierwszy

Mąż nad sobą… nie panuje.

 

Od tego dnia jest spokój.

Mamy nie ma. Ja – mamusia

Razem z mężem, znaczy tatkiem,

Zgodnie „niańczymy” synusia.

„Gwiazdeczka”

Mój brat jest ojcem dwóch synów.

To jeszcze nastolatkowie.

Wcześniej często się użalał,

Że mają bardzo pstro w głowie.

 

Nagle wszystko się zmieniło.

Miast narzekać, zaczął… chwalić,

Że obydwaj astronomią

Są zainteresowani.

 

Na strychu domu urządził

Obserwatorium nieduże.

Cieszyło go, że chłopaków

Kosmos aż tak bardzo urzekł.

 

Kupił teleskop i książki.

Chłopcy przez długie wieczory

Mogli obserwować księżyc,

Planety i gwiazdozbiory…

 

Wcale o tym nie wiedziałem,

Ale się pochwalił kiedyś,

Ile w nich zainwestował,

By mogli „naturę śledzić”.

 

Bo chłopaki w takim wieku

Słuchają głośnej muzyki,

Albo też, co nie daj Boże,

Gapią się w jakieś świerszczyki!

 

Musiałem też wysłuchiwać

Tego, że moje dzieciaki

Nie mają żadnych ambicji

I „wyrosną z nich ciemniaki”

Gdyż „grają”  na komputerze

I niewiele ich obchodzi.

Muszę lepiej ich pilnować,

Póki jeszcze są dość… młodzi!

Powinny wziąć dobry przykład

Z jego ambitnych chłopaków,

Bo siedząc wciąż przy ekranie

Wyrosną mi na… zdechlaków!

 

Niebawem brat mi się przyznał,

Że Go synowie zawiedli.

Bo nie kręciły ich gwiazdy

Tylko zwykły damski… negliż!

 

Przez teleskop podglądali

Z naprzeciwka sąsiadeczkę,

Która całkiem nieświadomie

Im służyła za „gwiazdeczkę”.