Ewolucja?

Mój starszy brat jest od zawsze

Typowym niebieskim ptakiem.

Gdy Mu „stuknęła” trzydziestka,

Prysły nadzieje wszelakie

Moje i całej rodziny,

Że się ustatkuje wreszcie

I w końcu stworzy rodzinę

Ciesząc się rodzinnym szczęściem.

 

No i wreszcie tak się stało,

Gdy pojawiła się Ona.

Także z artystyczną duszą

I jak On, też „postrzelona”.

 

Nagle w Nim… metamorfoza!

Zakochany w ładnej buzi

Po raz pierwszy w swoim życiu

Znalazł pracę, spłacił długi.

Wszystkich zadziwił, że on

Po prostu „wyszedł” na ludzi!

 

Czasami nawet żartował,

Iż  zbuduje dom za miastem

I spłodzi gromadkę dzieci,

Bo dla niego „nic nie straszne”!

 

Te pomysły jeszcze dawniej

Byłyby jego koszmarem.

Nie dopuszczał wtedy myśli,

By życie miał aż tak szare!

 

Miesiąc temu obchodzili

Trzecią rocznicę poznania.

Napisał dla Niej… piosenkę,

A Jej rodzicom miał zamiar

Oświadczyć się o Jej o rękę!

 

Jednak spóźnił się nieznacznie,

Bo tylko o tydzień chyba,

Gdyż ona wcześniej listownie

Oświadczyła, że z Nim… zrywa!!!

 

 

Ryzyko

Czekałam dziś na autobus,

Chociaż zwykle chodzę pieszo.

Dużo ludzi na przystanku.

Rankiem wszyscy gdzieś się spieszą.

 

Ja spieszyłam się do pracy.

Zdobyć miejsce trudna sprawa,

A jeszcze „ta psia pogoda”;

Kapuśniaczek zaczął padać.

 

Na zatłoczonym przystanku

Czekającej starszej pani

Wypadła z rąk portmonetka

I „grosiki” poleciały…!

 

Ludzie stali i w spokoju

Przyglądali się jak pani

Usiłuje zbierać „forsę”.

Nikt pomocą się nie splamił!

 

Podbiegłam bliżej, by pomóc.

Nim zebrałam kilka monet,

Przywaliła mi torebką

W twarz, bez uprzedzenia, w moment!

 

Jednocześnie mnie wyzwała

Od oszustek i złodziejek.

Autobus przyjechał, a ja

Nie wiedziałam, co się dzieje.

 

Potem się zorientowałam,

Że poważnie zamroczona

Zostałam przez pogotowie

Do szpitala odwieziona.

 

Skończyło się na dwóch sińcach

I szyciu łuku brwiowego.

Wyszło na to, że uprzejmość

To coś zbyt… niebezpiecznego.

 

Jak to koty

Moja żona jest pedantką

I to wręcz niesamowitą.

Jej umiłowanie porządku

Nie poddaje się limitom.

 

Spytałem, czy to normalne

Swego kolegę psychiatrę.

Odpowiedział mi, że jeszcze

Ona ma nerwicę natręctw!

 

W domu reżim jak w koszarach:

Wszystko ma tu swoje miejsce.

Na czynności – procedury

I ciągłe kontrole jeszcze.

 

Brzmi to strasznie, lecz poza tym

To jest kobieta wspaniała.

Oddana mnie i małżeństwu

Bez reszty, zupełnie, cała!

 

Wszystkie swoje udziwnienia

Rekompensuje z nawiązką.

Jest serdeczna, miła ludziom,

A dla mnie „moją pieszczoszką”!

 

Zdarzyło się, że przedwczoraj

W trybie bardzo awaryjnym

Na prośbę mojego brata

Mieliśmy dwóch gości… dziwnych.

 

To były dwa miłe koty,

Które hodują brat z żoną.

Nie mogli ich zabrać w podróż,

Byłby to kłopot, wiadomo.

 

Dzisiaj po powrocie z pracy

Żona cała we łzach tonie.

Pytam Ją, co się stało?

Ona załamuje dłonie

I wyjaśnia całą sprawę:

„Długo tłumaczyłam kotkom,

Która miseczka jest czyja.

Każdą oznaczyłam fotką,

Którą sama wykonałam.

Te głupie koty i tak to

Olewają wciąż na przekór

Niekwestionowanym faktom”!

 

Ja się z Żonką dogaduję.

Koty inną mają więź

I wzajemnie konkurują,

Z której miski mają jeść.

 

Wybiorą zawsze tę pełną,

Bo instynkt tak nakazuje.

W ich świecie to głos natury

Zachowaniami kieruje.

 

 

 

 

Fota

Mój mąż ma „Panasonica”-

Taki aparat cyfrowy.

Wszystkie zdjęcia ma na karcie.

O odbitkach nie ma mowy.

 

Przeglądałam właśnie fotki

Z naszych ostatnich wakacji.

Jedno z nich było okropne.

By zapobiec publikacji

Umyśliłam je… usunąć,

By nikt więcej nie zobaczył.

A że się „troszkę” spieszyłam,

Musiałam coś tam spartaczyć.

 

Przypadkowo usunęłam

Wszystkie zdjęcia w aparacie.

Dobrze, że znalazłam pomoc

W swoim troszkę młodszym bracie.

 

Jest z zawodu fotografem.

Dobrze zna się na swym fachu.

I bez żadnych komplikacji

Tak z miejsca, na rachu, ciachu,

Odzyskał stracone zdjęcia

Nawet takie sprzed wakacji!

 

I właśnie na jednym z tych zdjęć

Zobaczyłam ciałko pulchne.

To była nasza sąsiadka

W rozbieranej roli głównej…

 

Rura

Park Szczęśliwicki w Warszawie

To dla mieszkańców Ochoty

Ponad trzydzieści hektarów

„Leku” na miejskie duchoty.

 

A jest po co tam przychodzić:

Są korty, basen, plażówka,

Siłownia i stok narciarski,

A nawet… kolejka górska.

 

Bardzo często tam przebywam

I obserwuję uważnie

Wszystko, co tam się dzieje

Na wesoło lub poważnie.

 

Często widuje się gości

Nie stroniących od kieliszka.

Kiedy trzeba, to Straż Miejska

Burdy tych „panów” ucisza.

 

Dzisiaj właśnie po alejkach

Przejeżdżał ich patrol konny.

W którymś momencie jeden koń

„Zgubił” stolec ciepły, „wonny”…

Widząc to stojący obok

Facio – lekko „przedwczorajszy”-

Zawołał w kierunku jeźdźca:

„No co się na mnie tak patrzysz?

Wyczyść „rurę wydechową”,

Bo „radiowóz  ”się zesrawszy”!!!

Odkrycie

Wnuk opuścił się w nauce.

Wciąż mi mówi, że się uczy,

Ale gdy go spytam o coś

To lawiruje i kluczy…

 

Nie zawsze mogę Go sprawdzić,

Gdyż jestem po zawodówce,

A nauki, te ogólne,

Skończyłem już w podstawówce.

 

Wiedziałem, że już niedługo

Ma mieć klasówkę z historii.

Zapewniał, że wszystko umie

Zarówno z „dat” i z „teorii”.

 

Wymyśliłem więc wnusiowi

Mały historyczny trening,

Czy wie i kojarzy pana

O sławnym nazwisku Lenin.

 

Zamyślił się i po chwili

Uśmiech zawiesił na twarzy.

Myślałem, że wie, że to był

O dwu imionach TOWARZYSZ.

 

Odpowiedział po namyśle:

„To znany muzyk, chyba co?

Gra i śpiewa po angielsku

I na imię mu bodaj… John”!

 

Wyklepał mi to z tryumfem

I nie było w tym nic ściemy.

On był pewien, że to prawda

I że obaj o tym wiemy,

Że…  muzykiem wszechczasów był

Nikt inny, tylko… John Lenin!

 

Informacja

Zadzwoniła do mnie dzisiaj

Jakaś nieznana mi Ewa

Z trochę dziwną informacją,

Że… dzieciaczka się spodziewa,

A ja jestem pierwszą z osób,

Której ona mówi  o tym.

Zaczęłam się głowić czemu

I jaki poważny motyw

Kierował mą rozmówczynią,

Że mnie spotkał taki honor

I właśnie  jako „tą  pierwszą”

O ciąży powiadomiono.

 

Lecz wyrwała mnie z rozmyślań

Kończąc rozmowę słowami:

„Drugą będzie ojciec dziecka –

Małżonek szanownej pani”!

 

Motywacja

Byłam wczoraj na zakupach.

Mam swój ulubiony butik,

Gdzie za niewielkie pieniądze

Coś fajnego można kupić.

 

Polowałam właśnie na coś,

W czym mogłabym już niebawem

Iść z kochanym chłopakiem

Na Noworoczną Zabawę.

 

Trudno było zdecydować,

Czy mam kupić, może uszyć?

Bo nic ciekawego nie widzę,

Ale za to słyszą uszy!

 

Młoda parka między sobą

Rozmawiała gdzieś na boku.

W głosie faceta wyczułam

Zatroskanie i… niepokój.

 

Facet zdziwiony zapytał

„Czy ta bluzka nie jest ciasna”?

Na co ona mu odparła:

„Wiem, że jestem zbyt dupiasta,

Ale chcę zrzucić choć trochę

I kupuję rozmiar mały,

Żeby te za ciasne ciuchy

Ciągle mnie motywowały”.

 

Po chwili pauzy ten chłopak

„Wypalił” z nutką przekory:

„A nie boisz się  tego, że

Wyjdą z mody do tej pory”?

 

Nie wyszło

Chodziłam kiedyś z facetem.

Był bardzo fajny, więc rychło

Zaczęło być „bardziej serio”,

Z dobrym widokiem na przyszłość.

 

Chłopak nawet mnie przedstawił

Swojej najbliższej rodzinie,

A w

szczególności jedynej

Swojej siostrzyczce Krystynie.

 

Kiedy zaczęłam tam bywać,

Zauważyłam dość dziwną

Relację między rodzeństwem.

Czyżby to była… intymność?

 

Zbyt dożo tam dotykania,

Nadmiernie długie całusy.

Powitanie, pożegnanie

Erotycznością aż prószy!

 

Wreszcie zebrałam się w sobie

I odważnie zapytałam

O ich stosunek wzajemny

Mimo, że prawdy się… bałam.

 

Odpowiedzieli ze śmiechem,

Że nic ich teraz nie łączy

I mogę sypiać spokojnie,

Bo romans się… dawno skończył.

 

Jako przybrane rodzeństwo

Planowali wspólną przyszłość,

Bo się w sobie zakochali,

Ale… im jakoś nie wyszło.

 

Wyobraźcie sobie Państwo,

Że to jakimś cudem dziwnym

Zaczęło mi nagle przeszkadzać

W naszych kontaktach intymnych.

 

Nie dla mnie takie układy.

Nie mogę się na nie godzić.

Żałuję, że w naszym związku

Też zaczyna… „nie wychodzić”.

 

Bilet

Przez kilka długich miesięcy

Odkładałem zaskórniaki,

Żeby sprawić Ukochanej

Prezencik nie byle jaki.

 

Zamierzałem na choince

Wśród ozdóbek z celofanu

Zawiesić bilet lotniczy

Na wycieczkę do Wietnamu.

 

Marzyła o tym przez lata.

Choć to kosztowna impreza,

Dla Ukochanej Kobiety

Żadnych pieniędzy mi nie żal.

 

Miałem w tym też swój interes,

Bo przebrany jak Wietnamczyk,

Podczas pobytu w tym kraju,

Zamierzałem się… oświadczyć.

 

Wszystko to co planowałem,

Było tajemnicą skryte.

Byłem pewny, że me plany

Przeprowadzę z wielkim… sprytem.

 

Wszystko to spełzło na niczym,

Gdyż się rozstaliśmy wczoraj.

Ona na swoim Facebooku

I na kilku innych forach

Zmieniła  status  z „zajęta”

Na  określenie „nie twoja”.

 

Uczyniła to rozmyślnie,

By sprawdzić, kto to polubi.

Spis „polubień” mi wręczyła

Jako wykaz „wrednych” ludzi.

 

Jednocześnie rozkazała,

Że mam zerwać te kontakty.

To jej rozważne żądanie,

A nie jakieś głupie żarty!

 

Przy tym była tak poważna,

Że choć jestem zgodny facet,

To ją  za pomysł wyśmiałem!

I… skończyło się na… drace!

 

Ponieważ ona niezmiennie

Podtrzymała swoje zdanie,

Ja nie mogłem zmienić swego,

Więc skończyło się… rozstaniem.

 

Tak się stało, że ja teraz

Znowu wolną rękę mam.

Jej bilet mi niepotrzebny.

Do Wietnamu lecę sam!