Kartkówka

Ostatnio niespodziewanie

Pisałam kartkówkę z matmy.

Pani szybko dyktowała

Niczym doświadczony rachmistrz.

 

Mimo tego wszystko dobrze

Zdążyłam jednak napisać.

Wiem to, bo ma koleżanka

Także miała wynik ten sam.

 

Kilka osób z naszej klasy

Dostało „niedostatecznie”.

Czemu o tym opowiadam?

Wyjaśnienie jest konieczne!

 

Jestem w pierwszej licealnej.

A to cały osąd zmienia,

Bo kartkówka była tylko

W ramach… tabliczki mnożenia!

 

Pyszałek

Chyba każdy snuł marzenia

O szczęściu, na które czeka.

Powodzenie i pomyślność

Jest celem życia człowieka.

 

Ja jestem jednym z niewielu,

Do których uśmiechnął się los.

Ale wnet się okazało,

Że jednak otrzymałem… cios!

 

W ciągu jednego tygodnia

Dostałem awans, a żona

Po przeszło dwóch latach starań

Wreszcie jest „błogosławiona”!

 

Jakby było mało szczęścia,

Które miałoby mnie spotkać,

Trafiłem dużą wygraną

W ostatnim ciągnieniu Totka!

 

Pochwaliłem się rodzinie

Na urodzinach mej Mamy.

Upojony swoim szczęściem

Jakbym wszystkich wokół… zranił!

 

Siedzący ze mną przy stole

Zamilkli nagle z przejęcia.

Czyżby mi pozazdrościli

Mego potrójnego szczęścia?

 

Nie tylko, bo poniektórzy

Byli obrażeni głównie

Za to, że się aż tak chwaląc

Postąpiłem samolubnie!

Nie musiałem się wychwalać,

Bo… pycha to zwykła  marność.

A wszystko mi się trafiło

Tak, jak… ślepej kurze ziarno.

“Zero waste” *

Kocham mojego Faceta.

W pięknym ciele złota dusza.

Mnie to wcale nie przeszkadza

W jaki sposób się porusza.

 

Od roku jeździ na wózku.

Miał wypadek na motorze.

Jest poza tym bardzo sprawny.

Radzi sobie nie najgorzej.

 

Znamy się już od pół roku.

Dziś miał poznać moich bliskich

U siostry na imieninach.

Mamy prezent – szkocką whisky!

 

Pomimo braku podjazdu

Miły wjechał na trzy stopnie.

Nagle moja siostrzenica

Zaczęła wrzeszczeć okropnie.

 

Wykrzyczała swojej mamie,

Że to jest „bardzo nieludzkie,

Zabronić swojemu dziecku

Jazdy ukochanym wózkiem!

I to tylko dlatego, że

Jest już podobno… za duża.

A że ten duży pan jeździ,

To nikogo nie oburza”!

 

Nie mam żalu do dzieciaczka,

Bo nie rozumie wszystkiego.

Ale mam ansę do siostry,

Że wini mnie i Mojego

O to, że przez nas jej dziecko

Jest nieszczęśliwe i smutne.

 

Obwiniać o to kalekę

Jest mętne i bałamutne.

Czy jej zdaniem to ja sama

Miałam go wnieść „na barana”?

 

 

[1] Zero waste – ekologiczny styl życia bez generowania nadmiernych odpadów; wymowa: zirou uejst

 

 

Zmiana+

Chciałem pogadać z Małżonką

Na temat naszych relacji,

Tych intymnych, które niegdyś

Były pełne ekscytacji.

 

Obecne sprawy łóżkowe

Są nie są takie niźli dawniej;

Boję się, że nasze więzy

Za niedługo będą… żadne.

 

Usłyszałem, że przeze mnie

Bo „jak kiedyś nie wyglądam”.

Gdyż nie miałem jeszcze brzuszka

I byłem „kudłaty blondas”!

 

Powiedziała to kobieta,

Która przed piętnastu laty

Ważyła pięćdziesiąt kilo

Wzbudzając „ochy” i „achy”.

 

Była szczuplutka i wiotka,

Ale od czasu zaręczyn

Do dzisiaj, to  jej przybyło

Chyba niecałe…trzydzieści!

 

Ocena

Jestem pedagogiem, ale

Nie pracuję w żadnej szkole,

Bowiem na własny rachunek

Pracować po prostu wolę.

 

Mam „papier” od wojewody.

Różne kursy poprowadzę,

Szczególnie dla bezrobotnych

Starających się o pracę.

 

Finansują je fundusze

Nasze polskie lub unijne.

Nie ma zbyt dużo procedur.

Każdego chętnego przyjmę.

 

Właśnie rozpoczęłam pierwszy

Kurs dla bezrobotnych osób.

Po pierwszych trzech dniach szkolenia

Chciałam wysłuchać ich głosów

Na temat przeprowadzonych

Symulacji oraz ćwiczeń.

W skrytości ducha nieskromnie

Na dobre opinie liczę.

 

Było uznanie, pochwały,

Lecz najbardziej miłe słowa

Uzyskały… ciastka z kremem

I… czarna kawa. Darmowa!

 

 

Pojemnik

Miałam się za okaz zdrowia.

Ale kiedyś niespodzianie

Poczułam ucisk w żołądku

I napór na… wypróżnianie.

 

Byłam z chłopcem na spacerze,

A że mieszkał niedaleko,

Zabrał mnie do swego domu,

By otoczyć mnie  opieką.

 

Od razu siadłam na kiblu,

Lecz czułam, że mnie mdli jeszcze.

„Kaziu! Daj mi szybko miskę”,

Poprzez zamknięte drzwi wrzeszczę.

 

Dopiero w trakcie wymiotów

Zauważyłam co przyniósł:

On mi podał zamiast miski

Zwykły… durszlak z aluminium!

 

Koszula

Moja córeczka, przedszkolak,

Bardzo lubi mi pomagać,

Choć pewnych rzeczy od Niej

Nie można jeszcze wymagać.

 

Muszę Ją ciągle pilnować,

Żeby krzywdy nie zrobiła

Przede wszystkim sobie samej

I w domu też nie broiła.

 

Wystarczyło Jej pięć minut,

Żeby moja sprytna Mała

Chwilkę mej nieobecności

Przemyślnie wykorzystała.

 

Jakimś cudem wtyczkę sznura

Od domowego żelazka

Wetknęła, chociaż to trudne,

Do elektrycznego gniazdka.

 

Jak podłączyła żelazko,

Potem deskę wzięła z kątka

I… prasowała sumiennie

Swe niewymowne… gaciątka.

 

Gdy żelazko się rozgrzało

Wzięła mą nocną koszulę

I zaczęła ją prasować

Bardzo delikatnie, czule.

 

Jednak zamiast zwykłej deski

Miała swoją, plastikową.

Wszystko więc się posklejało…

Teraz mam koszulę nową!

Delikatny…

Już na trzeciej naszej randce

Powiedziałam chłopakowi,

Że dorabiam też dorywczo

W pewnym Domu Pogrzebowym.

 

Ale podczas ceremonii

Nie chodzę jako asysta,

Tylko talentu używam

Jako… szczególna artystka.

 

Żeby sprawa między nami

Była absolutnie czysta,

Przyznałam się, że „chałturzę”

Tam jako… makijażystka.

 

Po tym moim wynurzeniu

On też na szczerość się zdobył

I przyznał się, że ma żonę,

A i dzieci się dorobił.

 

Powiedział też, że docenia

Me zdolności artystyczne,

Lecz nie może mnie spotykać,

Bo to dlań jest… zbyt drastyczne!

 

 

„Procenty”

Sąsiad tak marzył o synu,

Iż z żoną zdecydowali,

Że zawalczą po raz trzeci

O juniora pełni wiary.

 

Do tej pory tylko mają

Dwie córeczki bardzo fajne.

Prawie pewni są, że teraz

O chłopca zwiększą ferajnę.

 

Wczoraj krótko przed wieczorem

Przyszedł do mnie przyszły tato.

W ręku miał wyniki badań,

A flaszkę wódki pod pachą.

 

Drzwi otworzył mu nasz synek,

A sąsiad, gdy Go zobaczył,

Poryczał się jak niemowlę

Z bezsilności i…rozpaczy.

 

Długo się nie uspokajał,

A kiedy wreszcie ochłonął,

Dowiedziałem się, że właśnie

Był na USG wraz z żoną.

 

Lekarz stwierdził na sto procent,

Że urodzą się… bliźniaki,

A na ponad dziewięćdziesiąt,

Że… nie będą to chłopaki!

Wesele

Na tydzień przed naszym ślubem

Ustaliłam z narzeczonym,

Że wieczory kawalerskie

Są czymś głupim i chybionym.

Woleliśmy ten czas spędzić

Wyłącznie we dwoje, razem.

Zrobię wystawną kolację,

Nawet może coś usmażę…

 

Około ósmej wieczorem,

Gdy szykowałam kotlety,

Przyszli po niego kumple,

By zabrać go na… balety.

On oczywiście odmawiał,

Nie chciał mnie samej zostawić.

Jednak ja go przekonałam,

By dobrze z nimi się bawił,

A ja… jakoś spędzę wieczór

I nie będę się nudziła.

Zaproszę swe koleżanki,

W klubie będę się bawiła.

 

On z kumplami, ja samotna,

Bo dziewczyny przyjść nie mogły,

Siedziałam smętnie przy barze

Myśląc „jaki ten świat podły”…

Gdy już nieźle miałam w czubie,

Podchodziłam do stolików

Nawiązując znajomości

Wśród pijących biesiadników.

 

Tydzień później nadszedł wreszcie

Upragniony Dzień Zaślubin.

Wtedy, już po ceremonii,

Zaczęłam się trochę… gubić.

 

Nagle zaczęli podchodzić

Z życzeniami ludzie obcy,

Absolutnie mi nieznani.

Myślałam, że to czyjś… dowcip!

Nie mieliśmy pojęcia jak,

Albo w jaki inny sposób

Znalazło się dodatkowo

Około dwadzieścia osób!

 

Po kilku rozmowach z nimi

Zrozumiałam, że ja byłam

Nieznaną dla nich osobą,

Która ich tu… zaprosiła.

Wtedy w barze na „panieńskim”

Doznałam od nich tak wiele

Życzliwości i serducha,

Że sprosiłam na wesele,

Lecz zapomniałam o miejscach!

Kiedy wspomnę, nawet teraz

Głupio mi, że tak się stało…

I wstydzę się jak… cholera!