Dalej…

Po raz pierwszy od dość dawna

Byłam szczęśliwa w swym związku.

Chłopak był super. Me myśli

Odgadywał już w zalążku.

 

Poza tym inteligentny

I atrakcyjny fizycznie.

Bardzo często to dowcipem,

Albo anegdotą błyśnie…

 

Po kwartale zerwał ze mną,

Bo jego rodzina właśnie

Przeprowadza się, a miłość

Na odległość zawsze… gaśnie.

 

Dwa tygodnie później fuksem

Dowiedziałam się, że wcale

Nie odjechał zbyt daleko,

Tylko trzy..  ulice dalej.

 

Zdrajca!

Mam dziewczynę dosyć wścibską.

Kiedy nie widzę, częstokroć

Zagląda do mej komórki.

Uważam to za okropność.

 

Dzisiaj właśnie przeczytała

Korespondencję z kumpelą,

Z którą losy „od dzieciaka”

Bardziej nas łączą niż dzielą.

 

Oskarżyła mnie o podryw

I mentalną zdradę uczuć.

Nawet mnie słownie zbeształa

Wyzywając mnie „ty bucu”!

 

Powiedziałem, że przesadza

I to ostro, bo ja jestem

Dość specyficznym facetem

Z „uśmiechem, słowem i  gestem”.

 

Dałem jej do przeczytania

Korespondencję z kumplami.

Chwilę potem byłem sam, bo

Zdradzam ją z obiema… płciami!

Pytanie

Tato, co to jest wibrator?

Zapytała moja córka.

Machinalnie Jej odrzekłem:

„Córuś, a co to za bzdurka”?

 

Zadziwiło mnie, skąd Ona,

Czteroletnia dziewczyneczka,

Zna pojęcia, których sfera

Jest niepojęta dla dziecka.

 

Kompletnie mnie zaskoczyła,

Więc powiedziałem jedynie,

Że to jest taka zabawka

Tylko dla dużych dziewczynek.

 

Odpowiedź Jej wystarczyła.

Nie wracała do rozmowy.

Kilka miesięcy minęło,

Zbliżał się okres zimowy.

 

Odwiedziła nas teściowa.

Zawsze, gdy tylko przyjedzie,

Bawi się z wnusią, rozmawia.

Dziś została na obiedzie.

 

Potem kawka i rozmowa.

Wnusia babci imponuje,

Bo jest mądra i w Wigilię

Na prezencik zasługuje.

Koniecznie musi Jej kupić

Upominek pod choinkę

Który będzie odpowiedni,

Dla tak dużej już dziewczynki.

 

U córki się zapaliła

Lampka skojarzenia na to

I spytała: „Czy to znaczy,

Że kupisz dla mnie… wibrator”?

 

Teściową to aż zatkało.

Ledwo z siebie wydusiła:

„Kto jej tych paskudztw nauczył?

To na pewno Twoja wina”!

I spojrzała na mnie groźnie.

Córcia, nim minęła chwila,

„Tatuś – jej odpowiedziała –

Ja się tym będę bawiła”!

 

 

 

Przedszkolaczka

Moja pierworodna córcia,

A mam jeszcze młodszą w wózku,

Poszła właśnie do przedszkola

W bardzo gustownym fartuszku.

 

Dumna jestem z mej córeczki.

Ładnie mówi, nawet śpiewa.

Rezolutna jest i miła.

Na imię dostała – Ewa.

 

Pierwszego dnia, gdy wróciła,

Usłyszałam od córeczki,

Że tam świetnie się bawiła

I z nikim nie miała sprzeczki.

 

Ma tam masę koleżanek.

Są też w jej grupie chłopaki.

Nawet bawią się z Nią razem

Grzecznie, bez najmniejszej draki.

 

Cieszyłam się, że przedszkole

Na mą córcię dobrze wpłynie.

Że będzie grzeczna, bezpieczna

Jak do tej pory w rodzinie.

 

Po paru dniach usłyszałam,

Że nie będzie ze mną gadać,

No bo jestem debilką i …

Zaraz mam na drzewo spadać!

 

Przez dwa tygodnie spokoju

Dni minęły dosyć szybko.

Nagle córcia zawołała:

„Zamknij ryj, ty głupia dziwko”!

 

Wiecie do kogo to było?

Do siostrzyczki – niemowlaka.

W tym spokojnym dotąd domu

Pierwsza między dziećmi „draka”.

 

Bardzo boję się o przyszłość,

Że mą małą przedszkolankę

To przedszkolne wychowanie

Zmieni na wulgarną… chamkę.

Rada

Mój sąsiad jest tak obleśny,

Że aż mnie mdli, gdy go widzę.

Od lat próbuje mnie wyrwać

Pomimo, że z niego szydzę.

 

Wielokrotnie mu mówiłam,

Że nie ma najmniejszej szansy.

Dziś mnie w windzie uporczywie

Znów namawiał na… romansik.

 

Bo gdyby został kochankiem,

To na pewno tak się stanie,

Że godzinami w sypialni

Będzie brał mnie… na dywanie.

 

A dywan gruby, czerwony,

W sam raz dla dwojga kochanków.

On mnie będzie uszczęśliwiał.

Będę to miała „jak w banku”!

 

Gdy tak mówił, to jak zwykle

Obleśnie się oblizywał.

Wybuchłam gniewem, bo przecież

Jak cham do mnie się odzywał.

 

I wtedy do mnie dotarło,

Że on nie był u mnie nigdy.

Skąd więc wie, jaki mam dywan?

On jest groźny i… perfidny!

Niepokoi i podgląda.

Dowód: dywan w mej sypialni.

Ja od teraz mam obawy.

Czuję, że jestem jak w matni.

 

Powiedziałam o tym tacie.

On zawsze ma dobre rady.

„Zaangażuj adwokata,

By doprowadził do sprawy,

Bo naruszył Twą prywatność.

Pewno zdjęcia też posiada.

Niech oskarży go o stalking.

Taka oto moja rada”.

 

Powiększenie

Mam na wychowaniu wnusię.

Tak jak pokolenie całe

Jest „na ty” z elektroniką.

Brak u Niej innych „smykałek”.

 

Ciągle jest tylko wpatrzona

W ekran swojego smartfona.

Paluszkiem po nim przebiera,

Coś wyrzuca, a coś wkleja…

 

Ostatnio oglądałyśmy

Zdjęcia Jej mamy z młodości.

W albumach mam stare fotki,

A nie cyfrowe nowości.

 

Jedno z tych zdjęć wybrała

I paluszkami „mazała”.

Powierzchnia zdjęcia jest płaska

A ona gładziznę… głaska!

 

Wzruszyła mnie bardzo czułość

Z jaką okazuje wnusia

Swojej dawno zmarłej Mamie,

Zaraz pewnie będzie… buziak!

 

Ale ona nadal szura

Paluszkami po powierzchni.

Pomyślałam, „Panie Boże,

Jak Ona za Mamą tęskni”!

 

Zapytałam, „czy mi powiesz,

Co tam tak zawzięcie skrobiesz”?

„Babciu, chcę powiększyć troszkę

Fragment, by zobaczyć… broszkę”.

Wznowa?

Wielka Miłość Mego Życia,

Czyli  były już mężczyzna,

Po kilku latach rozłąki

Taką nowinę mi wyznał:

 

„Tęsknię za tymi czasami,

Kiedy my byliśmy parą.

Teraz świat już nie jest piękny.

Bez Ciebie smutno i… szaro.

Chciałbym spróbować ponownie

Połączyć uczucia nasze;

Na samotnej wyspie uczuć

Ja Robinson, Ty Piętaszek”.

 

Ta przenośnia się przekłada

Na realia codzienności,

On oczekuje z mej strony

Troszkę wyrozumiałości.

 

No… bo czas nie stoi w miejscu,

Tylko wciąż do przodu leci

I on „dorobił” się żony

Z trójeczką malutkich dzieci.

 

Chociaż nadal doń żywiłam

Takie uczucia jak kiedyś,

Przegoniłam tego trutnia.

Nie do mnie „łabędzie śpiewy”.

Sweter

Co jakiś czas biorę udział

W zbiórce książek i odzieży.

W moim domu zawsze znajdę

Coś, co niepotrzebne leży.

 

Dziś byłam u swojej mamy.

Ona jeszcze z siostrą mieszka.

Zauważyłam bałagan,

Kiedy tylko do Nich weszłam.

 

Tłumaczyły, że szukają

Czegoś, żeby przygotować

Rzeczy na zbiórkę odzieży,

Którą „ktoś tam” zaplanował.

 

Dołączyłam do Nich z chęcią,

Bo przecież akcję popieram.

Razem z nimi po szufladach

I zakamarkach szperam.

 

W pewnym momencie matula

Wyciągnęła z głębi szafy

Sweter, co na urodziny

Dostała od nas i Taty.

 

Aż Ją zatrzęsło ze wstrętu,

Kiedy mówiła: „Musiałam

Być chyba nieźle naćpana,

Gdy to gówno kupowałam”.

Kominiarz

Zbliża się już sezon grzewczy,

Więc mus oczyścić kominy.

Sadza utrudnia spalanie.

Czadu się bardzo boimy.

 

Zamówiłem kominiarza

Do wyczyszczenia komina.

Przy pracy miał „zapewnioną”

Obecność córki i syna.

 

To dzieciaki, a ta praca

Pierwszy raz się odbywała,

Więc dla moich małych dzieci

Ciekawą się wydawała.

 

Zadawały wykonawcy

Masę różnorodnych pytań,

W tym to jedno najważniejsze:

Po co ta jego „wizyta”?

 

Odpowiedział Im poważnie:

„Ja to robię po to właśnie,

Żeby nasz święty Mikołaj

Ubrania sobie nie zbrudził,

Kiedy przynosi prezenty

Dla dzieci i innych ludzi”.

 

Dzieciaki dawno przestały

Wierzyć w mit o Mikołaju.

Wiedzą, że postać Świętego

To relikt dawnych zwyczajów.

 

Synek rzekł tonem eksperta,

Że prezenty dzieciom dają

Mama i tata, bo Oni

Potrzeby swych dzieci znają.

 

Dodał jeszcze, że „Mikołaj

Jest przecież tak bardzo gruby,

Że gdyby wlazł do komina,

Nie przeżyłby takiej próby”!

 

Kominiarz przez resztę pracy

Na przypomnienie swych bzdetów

Miał pięciokrotnie, co najmniej,

Potężne napady śmiechu.