Dobra we wszystkim

Mam ambitną narzeczoną.

Teraz jest panią inżynier.

Ale kiedy studiowała,

Żyła w okropnym reżymie.

 

Nie dlatego, że ktoś na nią

Wpływał, albo wymagał coś.

Ona, na swe możliwości,

Obowiązków brała dość.

 

W czasie swych studiów technicznych

Pomimo zajęć nawału

Miała stałe zatrudnienie;

Ciągła praca, to Jej nałóg!

 

Jej ambicja wymuszała,

Żeby niezależną była,

Bo Ją ze mną nie mamona,

Ale miłość połączyła.

 

Zluzowała trochę wtedy,

Gdy była już tak wymęczona,

Że zasnęła na wykładzie

Wcale tego nieświadoma.

 

Nikt jej nie budził nawet wtedy

Gdy skończyły się wykłady.

Przespała ponad sześć godzin!

I to był powód do… sławy!

 

Bo do dzisiaj jest legendą

Na Warszawskiej Polibudzie,

Choć minęło kilka latek

Pamiętają o Niej ludzie.

 

 

Sercowe sprawy

Czasem wiele różnych rzeczy

Podczas wesela się dzieje.

Szczególnie, gdy któryś z gości

Nazbyt szybko się „nachleje”.

 

W takim właśnie weselisku

Sam uczestniczyłem kiedyś.

Uważam, że takiej burdy

Nikt długo nie zdoła przebić.

 

Właśnie podczas tej imprezy

Jakieś dwie nieznane panie

Powiadomiły Młodego,

Że… rychło ojcem zostanie.

 

Świeżo poślubiona żona

Wcale brzemienna nie była,

Więc o efekt zdrady męża

Swą kuzynkę oskarżyła.

 

Rozpętała awanturę,

Która szybciutko nad podziw

Przekształciła się w bijatykę

Dwóch „zaprzyjaźnionych” rodzin.

 

Efektem „rodzinnej sprzeczki”

Były meble połamane.

Pokiereszowane nosy

I… fryzurki potargane.

 

Pan Młody stracił dwa zęby.

Młoda dorwała kuzynkę

I jej wnet zdemolowała

Buziulkę oraz czuprynkę.

 

Mogło dojść do katastrofy.

Ale kłótnię wnet przerwała

Babcia, która  widząc bójkę

Zawału serca dostała.

 

W księgarni…

Pracuję w księgarni od lat.

Znam krajowy „rynek książki”.

Wydaje mi się, że dobrze

Wypełniam swe obowiązki.

 

Często doradzam klientom,

Czy młodemu, czy starszemu.

Zawsze staram się „dogodzić”

Bezwyjątkowo każdemu.

 

Dzisiaj podeszła do lady

Kobieta, ale nie „z tłumu”,

Z prośbą, bym znalazła książkę,

Lecz… zapomniała tytułu!

 

Nie pamiętała… autora

Ani nawet tematyki.

Pamiętała, i to dobrze,

Że druk miała… bardzo lichy

I… że w czasach jej młodości

Była bardzo popularna,

Miała niebieską okładkę,

A bohaterem był… barman!

 

Niewiele mogłam jej pomóc.

Wtedy ona się wkurzyła,

I… przestała być „damulką”,

Którą do tej pory była.

 

Jęła wyzywać, że przez nas,

Czyli pracowników księgarń,

Wszystkie placówki padają,

A ja jej zdanie…potwierdzam!

 

No, bo przez  niekompetencję

Tych jak ja nieudaczników

Wszystkie znane jej księgarnie

Nie osiągają  wyników.

 

Poza tym ta niby „praca”

Jest niepotrzebna nikomu,

Bo w najbardziej prostych sprawach

Nie „umiom” lub „nie chcom” pomóc!

 

Pomocna dłoń

Nauczyłem się z fizyki,

Że jeśli wymusisz akcje,

To natychmiast z otoczenia

Otrzymasz  zwrotną reakcję.

 

Ja zapoczątkowałam akcję

Która na tym polegała,

Że z mojej winy komórka

Na tarasie pozostała.

 

Często, gdy słoneczko świeci,

A ja właśnie jestem w domu,

Biorę słoneczne kąpiele

Nie przeszkadzając nikomu.

 

Dzisiaj też się opalałam.

Nie mogąc sprostać gorącu

Schowałam się do pokoju.

Komórka została w słońcu.

 

Potem obiad gotowałam.

Nawet nie zauważyłam,

Że niespodziana ulewa

Komórkę mi „zatopiła”.

 

Żeby ją jakoś wysuszyć

Do miski  kaszę wsypałam.

W niej komórkę umieściłam;

Ryżu akurat nie miałam.

 

Kiedy mój mąż wrócił z pracy,

Obiadek nie był gotowy.

On zawsze, kiedy jest głodny,

Robi się bardzo nerwowy.

 

Dziś o dziwo chciał mi pomóc.

W dobrej wierze, w co nie wątpię,

Chwycił parujący czajnik

I… kaszę zalał tym wrzątkiem.

 

 

Pomocna dłoń

Nauczyłem się z fizyki,

Że jeśli wymusisz akcje,

To natychmiast z otoczenia

Otrzymasz  zwrotną reakcję.

 

Ja zapoczątkowałam akcję

Która na tym polegała,

Że z mojej winy komórka

Na tarasie pozostała.

 

Często, gdy słoneczko świeci,

A ja właśnie jestem w domu,

Biorę słoneczne kąpiele

Nie przeszkadzając nikomu.

 

Dzisiaj też się opalałam.

Nie mogąc sprostać gorącu

Schowałam się do pokoju.

Komórka została w słońcu.

 

Potem obiad gotowałam.

Nawet nie zauważyłam,

Że niespodziana ulewa

Komórkę mi „zatopiła”.

 

Żeby ją jakoś wysuszyć

Do miski  kaszę wsypałam.

W niej komórkę umieściłam;

Ryżu akurat nie miałam.

 

Kiedy mój mąż wrócił z pracy,

Obiadek nie był gotowy.

On zawsze, kiedy jest głodny,

Robi się bardzo nerwowy.

 

Dziś o dziwo chciał mi pomóc.

W dobrej wierze, w co nie wątpię,

Chwycił parujący czajnik

I… kaszę zalał tym wrzątkiem.

 

 

Nadzieja

Mój nastoletni już synek

Poprosił mnie, jeśli można,

Żebym częściej… sypiał z mamą

Bo inaczej jest… nieznośna.

 

Chodzi ciągle rozdrażniona.

Czepia się do byle czego.

On już tego nie wytrzyma

I zrobi sobie coś złego.

 

Siostra przyznała Mu rację.

Jeszcze od siebie dodała,

Że nowa ciąża Mamusi

Bardzo by się nam przydała.

 

Teraz co wieczór z ukosa,

Tak na zmianę, po kolei

Przyglądają się ukradkiem

Czy… mama jest… przy nadziei.

Kupa roboty

Pracuję w przedszkolu z dziećmi.

Często mnie czymś… zaskakują.

Są kochane, bezpośrednie,

Zawsze mówią to, co czują.

 

Dzisiaj mały Jasio nagle

Dostał „sraczki” na zjeżdżalni.

Przybiegł do mnie bym pomogła

A nie, żeby się poskarżyć.

 

Zanim zdążyłam coś zrobić

Czworo dzieciaczków zdążyło

Zjechać także jego śladem

I… również się pobrudziło.

 

Nie muszę dodawać, że ja

Po tym całym ambarasie

Miałam z tym „kupę roboty”,

Jak zauważył to Jasiek.

Pierścionek

Często chodzę nad jezioro –

Naturalną plażę miasta.

To prawdziwe kąpielisko:

Piasek, trawka a nie asfalt!

 

No i w tej zielonej trawce

Znalazłem piękny pierścionek.

Cacuszko piękne i drogie,

A i też właściwy moment

Z racji tego, że dziś właśnie

Spotkam się z moją dziewczyną

Pomyślałem: jest okazja

Oświadczyć się o Mą Miłą!

 

Po kolacji go włożyłem

Mojej Dziewczynie na palec,

Ale nie przewidywałem,

Co może zdarzyć się dalej…

 

Wszystko było ładnie, pięknie,

Ale pierścionek za…duży.

To się zwęzi, zawołałem,

Koszt wcale nie będzie duży!

 

Nie zauważyłem tylko,

Że wewnątrz tego pierścionka

Wygrawerowano sentencję:

W dowód miłości od… Bronka.

Suszenie

Mieliśmy gości na weekend.

Przyjechał mój brat z bratową.

Kolacja nam się udała.

Popiliśmy sobie zdrowo!

 

Rano wyszedłem na taras

Zaspany jak małe dziecko,

A tam śmieją się serdecznie

Mój braciszek wraz z żoneczką.

 

Ciekaw skąd z samego rana

U nich taki śmiech „na zabój”,

Spytałem, a on wydukał,

Że powodem… pies sąsiadów!

 

Psisko po całym ogrodzie

Biegało z koszulką w pysku

Przy rechotaniu braciszka

I wtórze bratowej pisków.

 

Kiedy psu już się znudziło,

Wrócił za dom i po chwili

Przybiegł ze… spodniami w pysku.

Brat z żoną znów się… cieszyli!

 

Mnie to też by rozbawiło,

Bo śmiech brata wszystko głuszył,

Gdybym nagle nie rozpoznał,

Że pies szarga moje ciuchy!

 

Pies przez wykopaną dziurę

Przedostał się na nasz teren,

A psu z suszarki na pranie

Ściągnąć „szmatkę” trudno nie jest.

 

 

Podwózka

Od tygodnia w mojej firmie

Zatrudniono nową panią.

Jest ładna, ale nieśmiała.

To przyjemność patrzeć na Nią.

 

Sympatycznie się uśmiecha,

Zna się na swojej „robocie”.

Kompetentna i rzetelna.

Jest prawnikiem po UJ-ocie!

 

Ostatnio jadąc do pracy

Na przystanku Ją ujrzałem.

Przystanąłem. Za Jej zgodą

Okazyjnie Ją zabrałem.

 

Po dłuższej chwili milczenia

Poprosiłem, by podała

Mi jakiś drobiazg ze schowka,

A Ona cicho wyznała,

Że… nie da rady tam sięgnąć,

Bo drzwi przycięły jej włosy,

Kiedy wsiadała do auta,

I tej jazdy ma już dosyć!