Auto – debil

Bardzo kocham… samochody.

Często bywam na wyścigach.

Lubię, gdy „jakieś ferrari”

Ze świstem przede mną śmiga.

 

Tam też poznałam chłopaka.

Na randkę się umówiłam.

Wiedział, że lubiłam jeździć,

Chociaż się tym nie chwaliłam.

 

On, nie wiedziałam dlaczego,

Wbił sobie niestety w głowę,

Że na pierwszą naszą randkę

Przyjedzie swym samochodem.

 

Dla mnie auto przede wszystkim

Musi być sprawne i tanie.

On oczywiście w tej kwestii

Ma zupełnie inne zdanie.

 

Przyjechał okrężną drogą

Swoją nowiuteńką furą,

Bo… on musi mieć przyjemność

I wykazać się brawurą!

 

Później zajechał na stację.

Musiał „schella” zatankować,

Bo silnik wysokoprężny

Tylko ten olej „przyjmował”.

 

Gdy czułam zniecierpliwienie,

On jeszcze na myjnię skręcił,

Żeby mu autko umyli

Jacyś znajomi ajenci.

 

Nudziłam się, więc bezczelnie

Żądał, żebym odkurzyła

Piękne skórzane fotele,

To nie będę się nudziła.

 

Mocno wkurzona poczułam,

Że dłużej z nim być nie mogę.

Kazałam się wieźć do domu.

Znów wybrał… okrężną drogę!

 

Zgryzota

Byłam w parku na spacerze.

Mąż był oczywiście przy mnie.

Spotkaliśmy znajomego.

Wyglądał… rewelacyjnie!

 

Sam w rozmowie z nami przyznał,

Że to dzięki… rozwodowi

Pokochał życie na nowo

I teraz co chce, to robi!

 

Opowiadał szczegółowo

O swej nowej życia wizji

I że jedynie żałuje…

Odwlekania tej decyzji.

 

Zadzwoniła do nas córka,

Więc odeszłam trochę na bok,

A mój mąż nadal go słuchał

Z bardzo zasępioną twarzą.

 

Gdy córka się rozłączyła,

Zdążyłam jeszcze usłyszeć:

„Stary, zostaw ją, mówię Ci;

Wiesz, że Tobie dobrze życzę”.

 

Od tego spotkania w parku

Minął bodajże już tydzień,

A mąż chodzi zamyślony…

Ciekawe, co Go tak gryzie?

 

Persona

Byliśmy z całą rodziną

Na wakacjach w Poroninie.

Chciałem zrobić pamiątkową

Fotografię mej rodzinie.

 

Wszyscy byli ustawieni.

Nagle nieznana mi laska,

Nie wiadomo skąd zupełnie,

W moim kadrze się znalazła.

 

Kiedy mnie zauważyła,

Zamiast przeprosić, to ona

Właśnie na mnie się wydarła

Machając groźnie rękoma.

 

Wykrzyczała, że jest znaną

Gwiazdą serwisu Instagram

I nikomu bez jej zgody

Nie pozwala robić nagrań.

 

Bo ona tylko na sesjach

I tylko profesjonalnie

Pozuje do fotografii,

A ja szczególnie brutalnie

Atakuję ją, by darmo

Zrobić byle jakie zdjęcie

I potem kasiorę zgarnąć!

 

Dałem się jej wykrzyczeć,

Po czym cicho powiedziałem,

Że jej nie znam i że ona

Jest po prostu damskim chamem.

A ja za nic mam jej piski,

Więc ma spadać jak najszybciej,

Bo robię zdjęcie swym Bliskim.

 

Nagle uszło z niej powietrze

I chyba wówczas dopiero

Zrozumiała, że nikt tutaj

Nie nagrywa z nią video.

 

Może też do niej dotarło,

Ze istnieją inni także,

Którzy prywatnie, dla siebie

Chcieliby znaleźć się w kadrze.

 

Ona to nie pępek  świata.

Jej świat jest tylko ułudą,

Która może się zakończyć

Nierządem, dragami, wódą…

 

 

Nieśmiertelna

W przedszkolu mojego synka

Dzieci nie tylko się bawią.

Mają także pogadanki

Poświęcone ważnym sprawom.

 

Wczoraj synek się pochwalił,

Że wie o „zdrowym jedzonku”

Coś, co jest najważniejsze

Dla całej rodzinki w domku.

 

Dowiedział się właśnie o tym,

Że

im mam tłuszczyku więcej,

To jest dla mnie, no i innych –

Nawet starych – coraz lepsze.

Bo „ludź” im więcej ma tłuszczu,

Dłużej bez jedzenia żyje,

A potem, gdy ma już co jeść,

To znowu sobie przytyje.”

 

Pech zechciał, że właśnie dzisiaj

Teściowa ma urodziny.

Nasz synek to jest  dla Niej

Największy „Skarbuś” babciny.

 

Odśpiewaliśmy Jej „Sto lat”.

Wnuczek zawołał, że … „Mało,

Bo Babcia jest nieśmiertelna”…

Zanim Teściową zatkało,

Mały dorzucił te słowa:

„…i w dodatku taka tłusta,

 Że jej wystarczy tłuszczyku

Na buzi, brzuszku i nóżkach”.!

 

 

Ćwiczenia

Ćwicząc ostro na siłowni

Zapomniałem, że dziś muszę

Stawić się w „Nauce Jazdy”

Na specjalną jazdę – fuchę!

 

Mam spróbować, jak się jeździ

Na placyku manewrowym,

Co dotąd był kryty szutrem[1],

A teraz jest betonowy!

 

Jestem w formie, więc by zdążyć

Biegłem tak jak na zawodach.

Cieszyłem się, że do woli

Będę mógł autem kierować.

 

Zdyszany chcę wsiąść do „Elki”.

Chwyciłem za klamkę drzwiczek,

Lecz zanim je otworzyłem,

Jakiś wrzask ze środka słyszę.

 

To instruktor darł się na mnie:

„Gdzie! Do tyłu”! Więc tam wsiadłem.

On się śmieje rozbawiony,

A ja z nerwów aż… pobladłem.

 

Chichotał  dość długą chwilę.

Nie wyczułem skąd ta heca.

Wreszcie wyjaśnił, że tylko

Chodziło mu o mój… plecak.

[1] Szuter – drobno pokruszone kamienie wysypywane na drogi

Ryzykant

Leniwy, sobotni ranek.

Gdy tylko otwarłam oczy,

Zobaczyłam, że mój chłopak

Rozmyśla usilnie o czymś.

 

Zawsze miał wzrok marzycielski,

Ale dziś dziwnie zamglony.

Zauważyłam, że jeszcze

Był czymś bardzo poruszony.

 

Zapytałam  o czym myśli.

Dał mi odpowiedź w pytaniu:

„Czy pamiętasz, co mówiłem

Na myśl o naszym rozstaniu?

 

Z uśmiechem kiwnęłam głową

Potwierdzając, że pamiętam

Jak mi gadał, że beze mnie

Wolałby trafić na cmentarz.

 

Teraz patrząc w bok, nie w oczy,

Rzekł: „Inaczej to dziś czuję.

Właśnie doszedłem do wniosku,

Że jednak… zaryzykuję”.

Corpus delicti

Załatwiałem coś na mieście,

Więc zrobiłem sobie przerwę

I zjadłem niezły obiadek.

Myślałem: Głodny nie będę.

 

Jednakowoż mój żołądek

Bardzo źle zareagował.

Już w biurze mnie przeczyściło.

W „WC” musiałem się schować.

 

Co wam więcej będę gadał.

Zostawiłem tam po sobie

Smród, którego nie oceni

Nawet zagraniczny probierz.

 

Niedługo potem szef przyszedł

I powiedział, że w ustępie

Ktoś odpalił nie tak dawno

„Gaz bojowy” dość podstępnie.

 

Z kamienną twarzą odrzekłem,

Że nic na ten temat nie wiem,

Bo tu, gdzie jakiś czas jestem,

Nie czuć, żebym siedział w chlewie.

 

Szef z tajemniczym uśmiechem

Odrzekł: To jest Twoje przecież

I wręczył mi mój notatnik,

Który znalazł w… toalecie.

 

 

 

Oceny

Moja Jedenastolatka

Ma opinię nienajgorszą

Za to, że dobrze się uczy

I jest bardzo… przedsiębiorczą!

 

Zauważyłam, że często,

A to już jest podejrzane,

Kupuje za kieszonkowe

Nowe długopisy – tanie.

 

Nie od razu, ale jednak

Przejrzałam na wylot córeczkę:

Wkręciła naiwne dzieciaki

W troszkę naiwną bajeczkę,

Że dzięki tym długopisom

Ma takie dobre oceny.

Sprzedaje je więc z przebiciem,

Bo są warte… dobrej ceny.

 

Zakupy

Byłam z mężem na zakupach.

Rozdzieliliśmy się po to,

Bym miała czas na „drogerię”,

On na „żarcie” i… alkohol.

 

Przed wieczorem miało do nas

Wpaść kilka znajomych osób.

Inaczej zdążyć przed gośćmi

Byłoby dla nas nie sposób.

 

Choć się bardzo uwijałam,

Mąż spieszniej zakupy zrobił

I do powrotu do domu

Wcześniej niż ja był gotowy.

 

Czekał już na mnie przy kasach.

Spojrzałam, a obok Niego

Na wózku masa zakupów,

Ale niczego… zdrowego.

 

To napakowana chemią

Cała masa czipsów, pianek

I innych niezdrowych „syfów”

W ilości niespotykanej.

 

Zdziwiona i zaskoczona

Wykrzyknęłam: „Czyś oszalał!

Nie stój jak słup, tylko zaraz

Wszystko mi z wózka wywalaj”!

 

On stał, tylko głupkowato

Uśmiechał się niezmieszany.

To mnie jeszcze nakręcało,

Bo inni także się… śmiali!

 

Mą akcję przerwała w końcu

Kobieta bardzo otyła,

Która, jak się okazało,

Właścicielką wózka była.

 

Koszyk z zakupami męża

Stał na taśmie przenośnika.

Zasłonięty przez tę panią

Po prostu z widoku… znikał.

 

Ochotny

Raniutko z pokoju obok

Słyszałam mego „świntuszka”:

„Chcę z Tobą spędzić dzień cały

Nie wychodząc wcale z łóżka”!

 

Jesteśmy z sobą od trzech lat,

Więc trochę mnie to zdziwiło,

Ale zaraz zawołałam:

„Zgoda, będzie bardzo miło”!

 

Odkrzyknął, że to nie do mnie

Wypowiedział to żądanie.

Mówił to do swej… konsoli,

Bo miał ochotę na granie.