Dlaczego?

Córka jest straszną niezdarą.

W dodatku skądś ma niechybny,

Nieprawdopodobny talent

Wyrządzania sobie… krzywdy.

 

Zawsze to jest okoliczność

Prawie nieprawdopodobna,

Zdarzająca się najczęściej

Bez sygnałów albo oznak.

 

Przebiła dotychczasowe,

Kiedy miała już lat siedem.

Wtedy bawiąc się klockami

Złamała palec. Jak! Nie wiem.

 

Budowali wraz z kuzynem

Mały domek z klocków „Lego”.

On z tego wyszedł bez szwanku,

Ona z kontuzją… Dlaczego?

 

York i… ciąża

Spodziewamy się dzieciaczka,

Więc ma Żona nie pracuje.

Dużo czasu spędza w domu,

Lecz dużo też spaceruje.

 

Wtedy, kiedy jestem w pracy,

Ona w mieszkaniu się nudzi.

Gdy tylko aura pozwoli,

Wychodzi na spacer dość długi.

 

Żeby jednak nie być sama

Małego yorka kupiła.

Teraz z „kumplem” spaceruje.

Nawet „ciuszki” mu kupiła!

 

Mamy już przygotowany

Dla dziecka wózek dziecinny.

Wybraliśmy po namyśle,

Że „tylko ten, żaden inny”!

 

Teraz Żona się uparła,

Żeby ten wózeczek sprzedać,

Gdyż tego już wcale nie chce,

Bo inne pomysły miewa.

 

Ma być wersja „dla bliźniaków”,

Żeby mogła, gdy potrzeba

Przewozić w nim także… pieska.

Przecież inaczej się nie da!

 

Nie wiem co ciąża zrobiła

Z  mózgiem Mojej Połowicy,

Lecz  coraz bardziej się boję

Jeszcze nie skutków, a przyczyn.

Poszukiwacz-ek

Trzyletni synek mej siostry

Ciągle ogląda filmiki

Z półbogami, herosami

No i teraz ma… wyniki.

 

Bo Malec w swoim rozumku

Połączył „herosów” z „Bozią”

I ich ponadludzkie moce

Za wszelką cenę chce posiąść.

 

Ale wcale się nie modli,

Tylko dziwne rzeczy robi.

Wypróbował do tej pory

Różne głupiutkie sposoby.

 

Pożądliły Go już osy,

A raz jakiś dziwny owad

Ugryzł go tak nieszczęśliwie,

Że Synek to odchorował.

 

A na koniec… wpadł w mrowisko!

I to dopiero sprawiło,

Że  syneczka do owadów

Całkowicie zniechęciło.

 

Teraz pomimo gróźb i próśb

Na… roślinki się był uparł.

Kilka razy już się zatruł,

Lecz nie znalazł, czego szukał.

 

Start w dorosłość

Mój ojciec mi opowiadał,

Że w latach swojej młodości

Przeprowadził się w Bieszczady,

By tam zażywać wolności.

 

Los go rzucił do Rzeszowa

I tam właśnie pracy szukał.

Był po studiach, pracę znalazł,

Ale nuda do drzwi… puka.

 

Nikogo tam jeszcze nie znał,

Więc umieścił w prasie notkę,

Że pozna  miłą panienkę –

Fajną, wesołą… chichotkę –

Po to, by mu pokazała

Nieznane dla niego miasto

I nie zawsze tylko wtedy,

Gdy na dworze jeszcze jasno.

 

Zgłosiło się… trzech facetów.

Dwóch z nich chciało się dowiedzieć,

Czy ta metoda na podryw

Na pewno ich nie zawiedzie.

 

Ten trzeci chciał go przekonać

Że ojcu pokaże miasto

Z innej strony niż kobieta,

Bo preferuje… rubaszność!

Dlaczego?!

Pracuję w dużym markecie.

Robota jak każda inna.

Lubię obserwować ludzi,

Lecz wtrącać się nie powinnam.

 

Czasem jednak tak nie można,

Bo po prostu podświadomie

Reaguje się natychmiast;

Przykładowo… jak ktoś tonie.

 

Pamiętam taki przypadek,

Jak kilkanaście lat temu

Było uszkodzenie przeciw-

Pożarowego systemu.

 

Załączyły się zraszacze

I syreny alarmowe.

Wśród klientów zamieszanie,

Niektórzy wprost wpadli w trwogę!

 

Byłam świadkiem, jak kobieta

Popchnęła wózek sklepowy

Wprost na trzyletniego chłopca.

Widok mnie po prostu zmroził.

 

Ona zaczęła uciekać.

Nawet się nie obejrzała

Żeby sprawdzić, czy Małemu

Krzywda się jakaś nie stała.

 

Potem, gdy się wyjaśniło,

Że to tylko mylny alarm,

Tłumaczyła, że w tym czasie

O czymś innym nie myślała,

Tylko by ratować dzieci,

Które zostawiła w domu.

Były same i nikt więcej

Oprócz niej nie mógł im pomóc.

 

Ten najmłodszy z nią był przecież.

Jemu tu nic się nie stało,

A w mieszkaniu na jej pomoc

Dwoje bliźniaków czekało.

 

Ona wie, że przede wszystkim

Matka ratować się musi,

Żeby sama była w stanie

Dzieciakom z pomocą ruszyć.

 

Nie wierzyłam, co widziałam,

Gdy tratowała  Małego.

To nie był przykład miłości,

Matczynej troski… Więc czego!!!

 

„Dżentelmen”

Poznałam w końcu fajnego,

Wartościowego faceta.

Zakochałam się w osobie

O bardzo licznych zaletach:

 

W dżentelmenie w każdym calu,

Wiernym, oddanym, przyjaznym,

Mającym wielu przyjaciół,

Ostrożnym, ale… odważnym.

 

Nie wiedziałam jednak tego,

Że ma dwie odmienne twarze:

Jedną przeznaczoną dla mnie,

Drugą… zaraz się okaże:

 

Kiedyś przez zwykły przypadek

Wyszła na jaw prawda cała,

Gdy schlany gadał z kumplami,

A ja rozmowę słyszałam.

 

Przechwalał się, że ja jestem

Taka brzydka i… naiwna,

Że nigdy go nie zostawię

I „przylecę jak zagwizda”.

 

Nawet się nie zorientuję,

Że mnie zdradza na „wsie strony”

A że mam dużą kasiorę,

Więc on jest… zabezpieczony!

 

Będzie miał przez długie lata

Komfortowe życie przy mnie,

A jak mu się  sprzykrzę, to on

Odejdzie sobie do innej.

 

Zerwałam z nim, ale przedtem

Narobiłam tyle brudu,

Że otrzymał zakaz wstępu

Do „ulubionego” klubu.

Synek

Od miesiąca ma Żona jest

Tak zła, że nie podchodź do Niej,

Bo nasz synek się… zakochał.

Miłość z Niego bucha, płonie!

 

Ona czuje się… zdradzona,

Odsunięta „poza nawias”,

Załamana, że Jej Synek

Dla innej matkę zostawia.

 

Jej obecne zachowanie

Uświadamia mi, dlaczego

Do tej pory prócz rodziców

Nie miał nikogo bliskiego.

 

Wskutek dominacji matki

Oraz psychicznej kastracji

Nie zdołał aż do tej pory

Budować trwałych relacji.

 

Dziewczyna jest fantastyczna,

Lecz dla matki „zło wcielone.

W żadnym wypadku „ta lala”

Nie nadaje się na żonę!

I w dodatku, kto to widział,

To niemoralne w człowieku,

Żeby wiązać się na stałe

W aż tak bardzo młodym wieku”!

 

Dla Niej do tej pory Synek

Jest ciągle Numerem Jeden,

A to dorosły mężczyzna

W wieku lat… dwadzieścia siedem!

 

Oświadczyny in spe…

Mój braciszek chce się żenić.

Postanowił się oświadczyć

I chciał, żebym Mu pomagał

Sprawując rolę… doradcy.

 

Przed oświadczynami długo.

Wybierał cenny pierścionek.

Miał dokładnie ułożone

Plany na ten ważny dzionek.

 

Było kilka scenariuszy.

Sam nie mógł zadecydować,

Który z wariantów ma wybrać

I wreszcie zrealizować.

 

Wczoraj chłopak się załamał.

Dziewczyna Go zaskoczyła

Informacją, że jest pewna,

Że akurat „zaciążyła”.

 

Powiedziała Mu też, Że On

Będzie… wujkiem za pół roku.

Nagle zniknął z jego twarzy

Przysłowiowy błogi spokój.

 

To go bardzo zaskoczyło,

Bo to niemożliwe. Przecież

Jego  narzeczona, a więc

To musi być jego dziecię.

 

Pewny tego, że to dziecko

Jest owocem ich miłości,

Mimo, że burzyło plany,

Nie posiadał się z radości.

 

Wyjaśniłem mu dokładnie,

Że „przez zwłokę w oświadczynach

Uczucia do Jego Przyszłej

Za nic nie mogłem powstrzymać.

 

Zbliżyliśmy się do siebie,

Choć Ona miała opory.

To był nasz głęboki sekret

Skrywany aż do tej pory”.

 

To ja nie Ty będę ojcem!

A, że jesteś bratem moim,

To tak wyszło, że być stryjciem

Jest dziś  powołaniem Twoim”.

 

Na koniec Brat mi się przyznał,

Że tak naprawdę, to zwlekał

Z oświadczynami i ślubem.

Chciał jeszcze trochę poczekać.

 

Untitled

Dzisiaj wsiadł do autobusu,

Starszy, niewidomy pasażer.

Pomogłam mu znaleźć miejsce,

Bo dobre wychowanie tak każe.

 

Pan był mi wdzięczny za pomoc.

Gdy usiadł, powiedział do mnie:

„Dziewczyny z tak miłym głosem

Będzie mi trudno zapomnieć.

Musisz być dobra i śliczna.

Widzę Cię w swej wyobraźni

Jako człowieka pełnego

Życzliwości i przyjaźni”.

 

Naprzeciwko mego miejsca

Siedzieli dwaj jegomoście.

Obydwaj parsknęli  śmiechem

W dosyć zgryźliwej ripoście,

A jeden z nich rzucił słowa:

„Jesteś zrzęda, ślepy starzec.

Nie widzisz, że rzeczywistość

Jest różna od wyobrażeń”.

„Kocia” babcia

Mieszkamy wraz z moją Mamą

Samiutkie po stracie taty.

Ja mam dwa urocze koty,

A Mama hoduje kwiaty.

 

Zostawiłam w domu z  Mamą

Na czas wyjazdu na wczasy

Me ukochane kociaki,

Dwa pieszczotliwe głuptasy.

 

Kiedyś mama obejrzała

Program o behawioryście,

Takim czarodzieju zwierząt,

Wielkim w swym fachu artyście!

 

Szczególnie Ją zaciekawił

Fragment, bo to sztuka wielka,

O tym jak nauczyć  kota

Załatwiać się do… kibelka.

 

Ale to zignorowała,

Bo te dwa kociaki przecież

Załatwiały się przykładnie

Do piasku w swojej… kuwecie.

 

Kiedy zaczęło już „pachnieć”,

Bo z piasku stało się błotko,

To wtedy postanowiła

Dać „nauczkę” małym kotkom.

 

Zabrała im kuwetki, bo

„Kot wieki z ludźmi przebywa

I one powinny wiedzieć,

Jak mają się zachowywać.

To przecież  kotki rasowe,

A nie jakieś tam dachowce.

Kulturalne zachowanie

Nie powinno być im obce”!

 

Rasowość, według mej Mamy,

To jest coś, co się przekłada

Na niezwykłą intuicję:

„Wypada” lub „nie wypada”.

 

A one, co nie dziwota,

Zrozumiały tylko tyle,

Że mogą swoje potrzeby

Zawsze załatwiać „gdzie byle”.