Stalking

Wczoraj poznałam faceta

Na ulicy, tak zwyczajnie.

Fajny koleś, a ja przy Nim

Też czułam się bardzo fajnie.

 

On od razu mnie zaprosił

Na randkę do znanej knajpy.

Obiecał, że na kolację

Będzie bardzo pyszny… karpik.

 

Wiedział czym może mnie skusić,

Bo wcześniej mu powiedziałam

Co lubię, czego nie znoszę,

Choć jeszcze mało Go znałam.

 

Sam wyznaczył, gdzie będziemy

Kosztować to pyszne danie.

Ustalił też, kiedy musi

Odbyć się nasze spotkanie.

 

Pomyślałam, że to dziwne,

Lecz dla spokoju świętego

Zgodziłam się na warunki

Pana zapraszającego.

 

Już po dziesięciu minutach

Zauważyłam, że z kąta

Jakaś pani swym jestestwem

Jego uwagę zaprząta!

 

Zrozumiałam co jest grane.

Myślałam, że będzie miło,

A on ściągnął mnie tu po to,

Żeby stalkować swą „byłą”.

 

Kara

Wysiadając na parkingu

Potrąciłam swymi drzwiami

Stojący obok samochód:

Mała ryska z wgnieceniami.

 

Nie były do duże szkody,

Ale ślad był dość widoczny,

Bo tuż pod oknem i klamką

Nieskazitelnych drzwi bocznych.

 

Poczekałam kilka minut.

A że już spóźniona byłam,

Swój namiar z przeprosinami

W dziurce zamka zostawiłam.

 

Wróciłam po półgodzinie.

Tamtego wozu nie było,

A mój został uszkodzony

W kilku miejscach, z dużą siłą!

 

Za wycieraczką karteczka:

Niewprawną ręką pisana:

„Pierd*l się ty k*rwo stara…

Sam musiałem cie ukarać”!

 

„Pierwsze koty”…

W pierwszym dniu pierwszej pracy

Rozpocząłem okres próbny.

Nie przypuszczałem, że będzie

To dla mnie też dzionek zgubny!

 

W sklepie z odzieżą zacząłem

Karierę sprzedawcy ciuchów.

Tu są też czapki, berety

I duża kolekcja butów.

 

Pierwsi klienci dziś weszli –

Obaj tędzy – facet z synkiem.

Przeprosiłem, że podejdę

Do nich dosłownie za chwilkę.

 

Już od drzwi do mnie wołali:

„Gdzie gustowne buty trzymasz”?

Zapytałem więc uprzejmie:

„Dla Tatusia, czy dla Syna”?

 

Odpowiedź była wrzaskliwa:

„Dla mnie i dla córki mojej,

Bo przecie jestem kobitą,

A ty jesteś… zwykły gnojek”!

 

Nie muszę chyba wyjaśniać

Że chciałem rzucić tę pracę.

Zajście nie było fortunne.

Czy będą lepsze? Zobaczę!

„Dziesiątka”

Byłam z córką i Jej synkiem

Latem na nadmorskiej plaży.

Była tak fajna pogoda,

Że o takiej tylko marzyć!

 

Żeby uniknąć poparzeń

Kilka kremów Córka miała.

Zdziwiło mnie to, że Ona

Dziwacznie je stosowała:

 

Siebie „trzydziestką” mazała

A dla dzieciaczka jedynie

Tylko krem z „dziesiątką” miała

I to rzadki, jakby w płynie!

 

Nieśmiało Ją zapytałam,

Czy chce skorzystać z mojego,

Bo mam z sobą „pięćdziesiątkę”,

Dla mnie nie ma już lepszego…

 

Odmówiła, bo jest młoda –

Do pięćdziesiątki daleko!

Zaśmiałam się, że to żarcik,

Lub…  słoneczko zbyt przypiekło.

 

Lecz w dalszym ciągu drążyłam

Temat słonecznej ochrony,

Bo to, co dotąd mówiła

To nie wiedza, ale… komizm!

 

Ona – dorosła kobieta –

Przez całe życie myślała,

Że liczba na etykiecie

Wiek odbiorcy określała.

 

Przecież tylko przez przypadek

Wykryłam niebezpieczeństwo

I ustrzegłam przed udarem

Nasze kochane Maleństwo.

Spiritus movens…

Jestem sama. Mam mieszkanie.

Nie chcę siedzieć w pustym domu.

Wynajmuję jeden pokój

Nielegalnie, po kryjomu.

 

I w ten sposób u mnie „goszczę”

Za niezbyt dużą opłatą

Panią tak jak ja samotną,

Lecz nie tak jak ja…  pyskatą.

 

Już trzy lata u mnie mieszka.

Trochę się… przyzwyczaiłam,

Choć przyznaję, że czasami

Nie byłam dla Niej zbyt miła.

 

Nieraz się denerwowałam

Na jej drobne uchybienia,

Lecz nawet nie pomyślałam,

By sublokatorkę zmieniać.

 

Ale, by odreagować

Każde  takie zamieszanie,

Działał we mnie imperatyw:

Musisz… posprzątać mieszkanie!

 

Ona to zauważyła

I często, z premedytacją

Wywoływała zatargi

Kończące się… moją akcją:

 

Ona jedynie patrzyła,

Gdy ja jak głupia sprzątałam.

Nigdy się nie przydarzyło,

By choć troszkę pomagała.

 

 

 

 

Niania

Mamy dwójkę małych dzieci.

A ponieważ pracujemy,

Do opieki nad potomstwem

Baby-sitter najmujemy.

 

Dzieciaki Ją uwielbiają.

Wszędzie pójdą za swą Nianią.

To dobra wychowawczyni.

Też Ją wysoce cenimy.

 

Nie jest jednak idealna.

Punktualność to nie „sacrum”.

Często spóźnia się do pracy,

A nas wystawia do wiatru.

 

Potrafiła, i to nieraz,

Spóźnić się o trzy godziny.

Przez to w pracy mam kłopoty –

Spóźnień przekroczony limit.

 

Ostatnio, kiedy tak było,

Telefon swój wyłączyła.

Gdy wreszcie przyszła do pracy,

Hardo mi się… postawiła:

 

Że nie jest mi na posyłki,

Że dla siebie potrzebuje

Odpoczynku, gdy kochanek

Akurat u niej nocuje.

 

Nie chciała się dostosować

Do ustalonych godzin,

W których jest zobowiązana

Zgodnie z umową przychodzić.

 

Tą sytuacją zmuszeni

Wymówiliśmy jej pracę.

Dziś właśnie miał być ten dzień,

Że jej więcej nie zobaczę.

 

Poprosiła, by na koniec

Mogła pożegnać się z dziećmi.

Ten sposób odejścia z pracy

Wydawał się nam dość… śmieszny,

Ale przystaliśmy na to,

Bo wiedzieliśmy, że One

Mogą po odejściu niani

Czuć się przez nią… opuszczone.

 

Dała dzieciom po… buziaku

I na odchodnym rzuciła:

„Dzieci, nie ma Mikołaja,

Bo to „ściema” wielka była.

A mamusia oraz tatuś

Wcale was nie pokochali.

Bo gdyby było inaczej,

Nie ja, a oni by raczej

Sami Was wychowywali”!

 

 

 

Krokomierz

Mama mi się poskarżyła,

Że „krokomierz” w Jej smartfonie

Jest kompletnie do niczego,

Oszukuje Ją… świadomie!

 

Pokazuje jej codziennie

Tylko dystansu ułamek,

A na pewno chodzi więcej,

Niż na  to, wskazują dane.

 

Dziś dla próby chodziliśmy

Drogą polną, dosyć krętą.

Gdy wróciliśmy, przed domem

Prosiłem Ją o …telefon.

 

Na co Ona dość zdziwiona:

„On leży na szafce w domu,

Bo gdy idę z psem na spacer,

Nie zabieram telefonu”.

 

 

Po prostu obcy…

Po wielu latach wyrzeczeń

Kupiliśmy wreszcie domek.

Czułem się w nim tak wspaniale,

Jak na swojej barce Noe.

 

Nie mogłem się wręcz doczekać

Tej najcudowniejszej chwili

Żebyśmy siedli w salonie

I w kominku napalili.

 

Po kwadransie przyjechała

Straż Miejska ażeby sprawdzić,

Czy w donosie, że my śmieci

Tu spalamy, jest coś z prawdy.

 

Dwa tygodnie później do nas

Przyjechał patrol Policji,

Bo dostali cynk, że u nas

Są zakopane… pociski.

 

A ja od kilku dni kopię

Dół pod małe… oczko wodne.

Pan Prezydent to poleca,

A więc robię, co jest… modne.

 

Tak na żywo do tej pory

Nikogo nie poznaliśmy.

Dwa donosy w dwa tygodnie!

Czym się tak zasłużyliśmy?

Nie popuszczę, aż się dowiem

Komu w paradę „wleźliśmy”