Czy się mylę?

Od ponad roku wciąż jestem

Przemęczony z niedospania.

Zdarza się, że niespodzianie

Senność mnie nagła ogarnia.

 

Mam roczne bliźniaki w domu.

Częstokroć pół nocki nie śpię.

Wtedy nawet podczas pracy

Oczy mam bardzo „nierześkie”.

 

Niedawno się przydarzyło

Mamie, ze biodro złamała

I ode mnie, jedynaka,

Też pomocy wymagała.

 

W pracy właśnie ważny projekt

Ostatecznie dopinamy.

Z dnia na dzień czułem, że jestem

Coraz bardziej… wyczerpany.

 

W końcu nastąpił ten moment

W którym przestałem panować

Nad sobą i odruchami.

Mój organizm „zastrajkował”!

 

Zasnąłem w czasie ważnego

Spotkania z kontrahentami.

Nie wiedziałem nawet, kiedy

Odpłynąłem niedospany.

 

Jako że ja  jestem szefem,

Nikt z obecnych się nie kwapił,

Żeby jakoś mnie obudzić,

Bo może szef wczoraj „zapił”?

 

Dwadzieścia osób czekało

Przez prawie całą godzinę

I patrzyło na śpiącego…

 

A może jednak się mylę?

 

 

 

 

„Kariera”

Miesiąc, co nareszcie minął,

Nie był dla mnie zbyt szczęśliwy.

Zostałem zwolniony z pracy,

Bo byłem aż nazbyt… chciwy

I nie zgodziłem się żeby

Obniżono moją pensję.

Przecież byłbym narażony

Na mizerną egzystencję!

 

Potem rzuciła mnie żona

Po sześciu latach małżeństwa.

Bank odmówił mi kredytu,

A to nie koniec szaleństwa,

Bo nawalił mi samochód.

Lecz to klęska nieostatnia,

Bo samochód to już złom.

Słowem… finansowa matnia!

 

Zatem w wieku lat trzydziestu

Zostałem bez pracy, kasy,

Samochodu i… kobiety.

A na zwieńczenie złej passy

Musiałem jak w najgorszym kiczu

Podkulić ogon pod siebie

I… zamieszkać u rodziców!

 

Poprawka

Zostałam nagle bez pracy.

Musiałam poszukać nowej.

Żeby zwiększyć swoje szanse

Musiałam działać… „sposobem”.

 

CV trzeba było zmienić,

Aby być konkurencyjną,

Inaczej na wolne miejsce

To innych do pracy przyjmą.

 

Pokazałam CV mamie,

Potem swemu chłopakowi

I na koniec Mariuszowi –

Swemu dobremu kumplowi.

 

Zgłosili drobną uwagę

Mówiąc mi, że szanse zwiększę,

Jeżeli usunę z CV

Swoje „dowodowe” zdjęcie.

 

Laurka?

Moja mama od już „od wieków”

Jest w szpitalu pielęgniarką.

Obecnie, choć sama w latach,

Pomaga w chorobie „dziadkom”.

 

Nie chodzi o moich przodków,

Ale chorych, starszych ludzi.

To jest dla Niej ciężka praca,

Bo rzadko starsi są… chudzi.

 

Czasem jednak coś „lżejszego”

Trafi się niespodziewanie.

Nie chodzi o wagę, ale

Niezwyczajne zachowanie.

 

Właśnie kiedyś na „Geriatrię”

Przyjęto starszego pana.

Był artystą, a artyści

Mają dziwne zachowania.

 

Miał wielki talent plastyczny.

A kiedy coś narysował,

Widzom szczęka opadała,

Tak potrafił… zaczarować.

 

Jego problemem było, że

Postępował tak jak wariat.

Sam nie wiedział jaki będzie

Jego postępowania wariant.

 

Gdy już fizycznie był zdrowy,

To miał zostać przewieziony

Z powrotem do „psychiatryka”,

Gdzie był dotychczas leczony.

 

Znów się pochwalił talentem

By pożegnać się z „dziadkami”.

Narysował na podłodze

Kwiatka… swymi odchodami!

 

Opiekuńcza

Spotykałem się z laseczką

Uzależnioną od kompa.

Mam na myśli głównie gierki,

To jej uwagę zaprząta.

 

Zarywała noce, a w dzień

Uciekała nawet z lekcji,

Żeby grać wszędzie, we wszystko

Bez żadnej choćby selekcji.

 

Czasu dla mnie to zazwyczaj

Tylko troszkę znajdowała.

Nawet nie wiedziałem tego,

Że z matmy grozi jej „pała”.

 

Oświeciła mnie dopiero

Jej matka, gdy na ulicy

Zaczęła mnie parasolką

Po plecach i głowie ćwiczyć.

 

Wydzierała się, że to ja

Zniszczyłem życie jej córce,

Bo przeze mnie na cenzurce

Będzie mieć „dwójkę na dwójce”!

 

Dziewczyna jej nakłamała,

Że mam cholerną depresję

I to z mojego powodu

Ciągle opuszczała lekcje,

Bo…

tylko na nią mogłem liczyć.

Ona za nic w świecie, nigdy

Nie mogła dopuścić, żebym

Sam sobie nie zrobił … krzywdy.

 

Ograniczenia

Mam otwarte okno i wciąż

Obserwuję zwykłe… wróble,

Jak swobodnie podlatują,

Gdy ja muszę siedzieć w gó*nie!

 

Zamknięty na  kwarantannie

Tkwię tu jak kołek i gadam;

Z rodzoną mamą przez Skype’a

Dziś już drugi raz rozmawiam.

 

Pod sam koniec tej pogwarki

Rozwinął się taki dialog:

– Czekaj, znowu się pociąłeś?

– No i co… Ale mi halo!

– Przecież widać wszystkie ślady,

Nie możesz czekać na koniec?

– Już się powstrzymać nie mogłem

Mimo, że nie są ostrzone!

 

– Jakoś wytrwaj kwarantannę,

Albo zrób to jak należy,

Bo nie mogę na to patrzeć.

Twój wygląd zaczął mnie mierzić!

 

Wnerwiła mnie ostatecznie,

Więc żeby mnie nie widziała

Wyłączyłem sesję Skype’a.

Wtedy… usłyszałem hałas!

 

To sąsiadki tuż przy płocie

Gadały jedna do drugiej:

– Słyszysz, Basia? Nie  uwierzysz

Temu spod „dwójki” przydługie

Siedzenie samemu w domu.

Żyły se tnie, a ta matka

Jeszcze jego dopinguje…

Przecie to jest jakaś jatka!

 

– Powiedz patologia, chociaż

Jeszcze nie widziałam, by brał.

Czy przez tego ko-wirusa

Narkomanem on się stał?

 

No cóż… Nie umiem sam sobie

Obcinać włosów na głowie,

A więc może powinienem

Zostawić swoje „sitowie”

I zaczekać, aż otworzą

Wszystkie fryzjerskie salony?

Nie uśmiecha mi się wcale

Na łyso być ogolonym.

 

Czy przez ploteczki sąsiadek

Będę bardzo popularny?

Tego na pewno się dowiem,

Jak już wyjdę z kwarantanny.

 

 

 

Branie

Moja „kochana” mamunia

Wparowała nam do domu

Bez najmniejszej zapowiedzi

Nie po to, żeby nam pomóc,

Ale by „posiedzieć z nami

Przy kawce choćby przez kwadrans

I pogadać o rodzinie

Spokojnie, bez żadnych zadrażń”.

 

Powiedziała, że nie chciała

Na bezduszność się narazić

I nie wstąpić choć na chwilkę,

Bo mogłaby nas… obrazić.

 

Gdybyśmy się dowiedzieli,

Że  w tej okolicy była,

To za złe byśmy jej mieli

To, że nas nie odwiedziła.

 

Potem siedziała przez bite

Trzy godziny żeby „spytać”,

Czy czasem pomiędzy nami

Coś niebezpiecznie nie zgrzyta.

 

Przecież od przeszło pół roku

Jesteśmy w stanie małżeńskim

Nie licząc życia „na łapę”

W dosyć długim… narzeczeństwie.

 

Obowiązkiem każdej żony

Jest danie „nowego życia”.

Tu zerknęła na syneczka:

„Oj lichy z Ciebie kobiciarz”!

 

Potem wzięła mnie pod ramię

I tak, by jej syn nie słyszał,

Orzekła, że to przeze mnie,

Bo ja jestem „baba licha”!

 

Każda mężatka powinna

Kusić swojego mężczyznę,

Żeby w łóżku, „jak Bóg każe”,

Odrabiał „swoją pańszczyznę”.

Taka właśnie jest instrukcja,

Co od swej matki dostała:

Dzięki niej „powiła” synka,

Z którym to ja będę spała.

 

Tę perorę zakończyła

Pouczeniem tylko dla mnie:

„Atak na jego plemniki

Przygotuj bardzo starannie.

Gdy chcesz, by Twoja macica

Nie była pusta jak bęben,

Pomaluj usta i oczy.

Wtedy „branie” będzie pewne”.

 

 

 

Zazdrośnik

Chodzę na kurs językowy.

Poznałam na nim faceta

Dowcipnego, rozumnego,

O greckim imieniu… Stefan.

 

Już od początku czułam, że

Dogadujemy się świetnie

Oczywiście, że po polsku,

Ale bez świadków, dyskretnie.

 

Nikt tego nie  zauważył,

Gdyż ja swe uczucia kryłam.

Ale z czasem tak się stało,

Że się Nim… zauroczyłam.

 

Wyobraźcie sobie, proszę,

Jak zabiło mi serducho,

Kiedy Stefek po zajęciach

Wybąknął mi szeptem na ucho,

Że świetna jest ze mnie babka,

Że z nikim się jeszcze jemu

Tak świetnie nie rozmawiało…

I to bez żadnych problemów!

 

Potem dodał troszkę głośniej

Z grymasem prawie radosnym

To, że nawet jego chłopak

Jest o mnie bardzo… zazdrosny!

 

 

Tatuaż

Marzyłam o tatuażu

Jeszcze w szkole, przed maturą.

Dopiero, gdy byłam studentką

To pragnienie się ziściło.

 

Gdy już zebrałam forsiaki,

Poszłam do tatuażystki –

Uznanej w „sferach studenckich”

Fachowej dziaro-artystki.

 

To było pierwszy raz w życiu.

Chociaż się denerwowałam,

Na zrobienie tatuażu

Jednak się zdecydowałam!

 

Po rozpoczęciu zabiegu

Uspokoiłam się troszkę.

Przecież zaraz będę miała

Wytatuowaną… broszkę!

 

Po chwili „operatorka”

Zaklęła cicho pod nosem.

Usłyszałam, więc się pytam:

„Czyżby coś złego stało się”?

 

„To nic złego, to drobiażdżek.

Poprawię, nie będzie widać”…

I ponownie rozpoczęła

Tusz pod skórę mi wstrzykiwać.

 

Przez prawie dwadzieścia minut

Pogawędziłyśmy  sobie.

Nagle krzyknęła; „No pięknie,

Dzisiaj już nic z tym nie zrobię”!

 

Tak się przejęłam, że nagle

Złapał mnie napad histerii,

Że znów będę długo czekać

Na jakiś odległy termin!

 

Wtedy śmiejąc się przyznała,

Że to tylko „taki kawał”,

Który wszystkich  nowicjuszy

Przyprawia prawie o zawał.

Po co babuni wnuczek?

Miałam kłopot z Internetem.

Ciągle w nim coś szwankowało.

Albo głos był niewyraźny

Bądź też obrazem „kiwało”.

Wykręciłam infolinię,

Ale konsultant nie pojął

O co mi właściwie chodzi,

Lecz obiecał że… „dostroją”.

 

Gdy pół godziny minęło,

A nic się nie poprawiło,

Zadzwoniłam z pretensjami,

Że nadal Sieci nie było.

 

Wyjaśnił mi, że usterka

Musi być w mym komputerze.

Mocny jest sygnał „wejścia”, więc

Modem sygnału nie bierze.

 

Tłumaczył mi co mam zrobić,

Żeby przetestować łącze,

Czy nie gubią się „pakiety”,

Bo to może być najgorsze.

 

Wykonywałam co kazał.

Ale wciąż się denerwował!

Gdy coś znów zrobiłam nie tak,

To kazał robić od nowa.

 

Po kwadransie ciągłych starań

Pozostających „bez echa”

Zapytał, czy nie ma w domu

Jakiegokolwiek… faceta!

 

Wkurzył mnie jego szowinizm,

A więc wetknęłam słuchawkę

Ośmioletniemu wnuczkowi,

Który właśnie „wpadł” do babki.

 

Po niecałych trzech minutach

Internet działał „jak złoto”.

Teraz wiem po co są wnuki:

Bo Wnuki są właśnie po to!