Objazd

Mieszkamy w dość dużym mieście.

Nazwa jest tu bez znaczenia.

Ale zdradzę to, że u nas

Rządzi niepodzielnie… „Chemia”!

 

Ludzie nieźle zarabiają.

Widać to na każdym kroku.

Ponoć ponad dwa tysiące

Aut przybyło w zeszłym roku!

 

Ja z mężem też mamy auto.

Nie jest nówką, lecz na chodzie.

Jeździmy wszędzie, gdzie chcemy.

Zdarza się to prawie co dzień.

 

On prowadzi, ja „kieruję”,

Nie muszę mieć prawa jazdy.

Kierowanie jest trudniejsze,

Za kółkiem usiądzie… każdy.

 

Kiedyś niedaleko domu

Karambol blokował przejazd.

Nie było drogi do chaty.

Pojawiła się  nadzieja,

Gdy mąż stwierdził, że na pewno

Dotrze do domu objazdem,

Którym kiedyś często jeździł.

Przysięgał, że mówi prawdę!

 

Mimo mojej kontestacji

Uparł się i ruszyliśmy.

Wśród pól jechało się nieźle,

Ale gdy w las wjechaliśmy,

„Na amen” zakopał się w piach.

Koła ugrzęzły po osie.

W sypkim piasku buksowały

Jak motocykl w motocrossie.

 

Jednak, gdy „na amen” utknął,

To przyznał tym razem szczerze,

Że jeździł tędy dość często,

Ale tylko na… rowerze.

Wybór

Na Piątą Rocznicę zabrałam

Faceta do sklepu z bielizną

I przemówiłam do Niego

Najczystszą w świecie polszczyzną:

 

„Kochanie, Ty się nie krępuj.

Kupimy Ci co wybierzesz

I w nocy przetestujemy,

Ty mój kochany… ogierze”.

 

Rozejrzał się naokoło,

Podumał chwilę stroskany

I powiedział: „Kochaniutka,

Zawieź mnie do Castoramy”.

 

Jak po maśle…

Z mężem prowadzimy w domu

Małą firmę projektową.

Do opieki nad potomstwem

Zatrudniam siłę fachową.

 

W zeszłym tygodniu musiałam

Przez około pół godziny

Konferować na Facebooku,

Więc nie miałam wolnej chwili.

 

Dzieciaki mi przeszkadzały,

Gdyż niania poszła do domu.

Musiałam „zagonić” męża,

By przy maluchach mi pomógł.

 

Berbecie trochę zgłodniały,

Więc chciał im zrobić kanapki.

Ale, że nie było masła,

Więc wyjął je z zamrażarki.

 

Twardego masełka nie ruszył

Nawet najostrzejszy kozik,

Więc wsadził do piekarnika,

Żeby choć troszkę rozmrozić…

 

Zapomniał o nim zupełnie.

Gdy już skończyłam rozmowę

Poczułam zapachy z kuchni.

Weszłam i chwytam za głowę.

 

Nim stwierdziłam, co tak śmierdzi

Płomień buchnął z piekarnika.

Nie przytoczę swej reakcji.

Wolę te słowa… wypikać.

 

Bez kolejki

Ucieszyłem się, że teraz

Na „mej” stacji benzynowej

Dystrybutor „ściąga” forsę

Z mej karty bankomatowej.

 

Dzisiaj właśnie po raz pierwszy

Skorzystałem z możliwości,

Żeby nie czekać przy kasie

Przed uiszczeniem płatności.

 

Podjechałem. Zapłaciłem

Kartą całe dwie stóweczki,

Po czym wsiadłem, odjechałem

Zadowolony i rześki.

 

Że nie pobrałem paliwa,

Wtedy się zorientowałem,

Kiedy lampka zamrugała,

Że w baku „rezerwę” miałem.

 

No i cóż musiałem zrobić?

Zawróciłem znów na stację

I bez poprzedniej „uciechy”

Powtórzyłem „operację”.

 

Za to, że za pierwszym razem

Oszczędziłem  czas w kolejce,

Byłem zmuszony zawrócić,

Co skomplikowało wielce

Mój rozkład czasu w tym dniu

I moje sprawy prywatne.

Znów się sprawdziło przysłowie,

Że niestety „Gapne-płatne”.

Przymiarka

Miesiąc temu po sąsiedzku

Wprowadziła się dziewczyna.

Kiedyś określonoby ją,

Że jest piękna jak malina.

 

Nie spotkałam jeszcze nigdy

Osoby tak bubkowatej,

A dodam jeszcze do tego –

Ordynarnej i pyskatej.

 

Z powodu dużej urody

Pełno jej na Instagramie.

I to chyba motywuje

Jej przesadne wywyższanie.

 

Ona chyba zawodowo

Jest modelką „prawie porno”,

Że zarabia na goliźnie,

To dla mnie rzeczą bezsporną.

 

Regularnie w naszej windzie,

W której jest lustro olbrzymie,

Robi sobie gołe zdjęcia.

Kiedyś zrobiła to… przy mnie!

 

Chwaliła do mnie, że światło

Jest tak równo rozproszone,

Że oświetla jednakowo

Każdą „jej osoby” stronę.

 

Przedwczoraj mój mąż wieczorkiem

Był w sklepie zrobić zakupy.

Wrócił radosny jak szczygieł

Mamrocząc „ochy” i „uffy”!

 

Pytałam go o przyczynę,

Bo to jest rzadkość u Niego,

Że żwawo wrócił ze sklepu,

Gdyż z natury jest… „lebiegą”.

 

Musiałam Go długo pytać,

Co się stało i czy czasem

Nie znalazł czegoś cennego,

Albo może… jakąś kasę?

 

Długo zaprzeczał, że nie wie

O co mi w ogóle chodzi.

Był uparty i dyskretny

Niespotykanie, nad podziw!

 

W końcu wyznał, że sąsiadka

Ta „ładna i bardzo modna”

Mierzyła  w windzie bieliznę,

A on się… tylko przyglądał.

 

 

 

 

Co ma wielu ojców?

Chodziłem z super dziewczyną.

Po pół roku znajomości

Zaczęliśmy na poważnie

Myśleć o naszej przyszłości.

Wtedy skrycie się zwierzyła

Że chce mieć dużą rodzinę

Z minimum piątką dzieciaczków.

Gdybyście widzieli mą minę…!

 

Ona też zauważyła

Przerażenie na mej twarzy.

Chcąc ratować sytuację

I na stres mnie nie narazić

Powiedziała: „Bądź spokojny,

Nie musisz ich wszystkich spłodzić.

Teraz coraz więcej ojców

Jest u patchworkowych  rodzin.

 

Niedługo przetrwał nasz związek.

Nie zostałem ojcem dziecka.

Teraz z inną już kobietą

Od półtora roku mieszkam.

 

Spodziewamy się dzieciaczka.

Nieważna nam płeć potomka.

Będziemy mieć niespodziankę:

Marysię, a może Romka?

 

A moja była kobieta

Znalazła ojca. Pierwszego,

Który ją „zapylił.  Czy potem

Będzie szukać następnego?

 

 

 

Nick – pseudo

Jechałam kiedyś tramwajem

Na uczelnię, bo akurat

Miałam zaliczyć ćwiczenia,

Gdyż… zagrażała mi dwója!

 

Dosiadła się koleżanka.

Na studiach się poznałyśmy.

To jedyny temat wspólny,

Tylko o nich gadałyśmy.

 

Zauważyłam, że na nas

Gapi się jakaś dziewczyna.

Że mierzi ją to co słyszy,

Zdradzała niechętna mina.

 

Widziałam także wyraźne

Obrzydzenie na jej twarzy.

Tego wstrętu nikt dosadniej

Nie potrafiłby wyrazić.

 

Później się zorientowałam,

Co mogło ją tak oburzyć.

Niektóre słowa  potrafią

Świńskie skojarzenia wzbudzić.

 

Gadałyśmy tak mniej-więcej:

-Bardzo się boję „Anala”,

No bo typ wygląda groźnie

I na wiele nie pozwala.

– Masz rację, „Anal” jest  ciężki.

Ale gdy facet zobaczy,

Że się starasz, to na pewno

Ci odpuści i wybaczy.

A gdy kiedyś na ćwiczeniach,

Wymyśli Ci  jakąś „fazę”,

Musisz dokładnie wykonać 

Wszystko co ci wpierw pokaże…

 

Każdy, kto słuchał tej gadki,

Na słowo „anal” mógł mniemać,

Że my obie to kurewki,

A „anal” to nasz „mecenas”.

 

Wiele razy przez „anala”

Przeżyłam sceny komiczne.

„Anal” to nick asystenta

Od chemii… analitycznej.

 

 

 

Remont

Teściowie kupili domek

W cenie „super okazyjnej”.

Chcieli bym pomógł w remoncie,

Przyjąłem to zaproszenie.

 

Nie widziałem tego domku,

Więc byłem zaciekawiony,

Jakiego remontu wymaga

Nabytek rodziców żony.

 

Wziąłem klucze, pojechałem.

Od razu wpadła mi w oczy

Strasznie tandetna  tapeta.

Zanim pomyślałem o czymś

Zdarłem ze ścian to paskudztwo.

A potem się okazało

Że teść, żeby ja przykleić,

Zmarnował niedzielę… Całą!

 

 

 

„Czyścioszek”

Mój mąż, tak jak większość mężczyzn,

Jest niezłym bałaganiarzem.

Wszędzie wszystko mi rozwala

W szczególności pliki… gazet.

 

Oczywiście ciągle sprzątam

Po nim popiół z popielniczki,

Rozrzucone części ubrań,

A skarpetki… przede wszystkim!

 

Wciąż go muszę upominać,

By dobrze buty wycierał.

Na jego bałaganiarstwo

Cholera mnie brała. Nie raz!

 

Ale w ukochanym aucie

Ciągle walczy z bałaganem.

Nie wolno w nim jeść ani pić.

Musi być „jak wydmuchane”.

 

Jego „autkowa” obsesja

Właśnie osiągnęła… szczyty!

Wczoraj mnie poinformował,

Że ma nowe dywaniki,

Bo ten od strony kierowcy

Był już nadmiernie… zużyty.

 

I cóż zrobił mój „Hołowczyc” ?

Ano, znowu przebrał miarę:

Żeby nie pobrudzić nowych,

Położył na nich… te stare!

Urodziny

Dla uczczenia mych urodzin,

A była to osiemnastka,

Zaprosiłam swych znajomych

Do „naszej” knajpki na ciastka.

 

Było naprawdę w porządku.

Fajny wieczór już się kończył,

Kiedy zgasły wszystkie światła

I na salę kelner wkroczył.

 

Wniósł wielki tort ze świeczkami

A głośnik „sto lat” wygrywał.

To dla mnie ta niespodzianka!

Byłam naprawdę szczęśliwa.

 

„Dziękuję z całego serca –

– Zrywając się zawołałam-

Takiego tortu w prezencie

Jeszcze nigdy nie dostałam”!

 

Zupełnie nie wiedziałam, jak

W tym momencie mam się znaleźć,

Bo… kelner zaniósł tort dalej

Do stolika w kącie sali.