Jechał, jechał…

Pożyczyłem swemu bratu

Furgonetkę, żeby przewiózł

Jakieś meble, które kupił

Od jednego z mych kolegów.

 

On ma także swój samochód,

Ale nie mógł ich w nim zmieścić.

Przewiózł i oddał kluczyki,

Razem z kartką o tej treści:

 

Mam nadzieję, że w pikapie

Zawieszenia nie urwałem,

Bo auto głośno piszczało

I ledwo, ledwo jechałem.

Może meble nazbyt ciężkie

Nadmiernie go obciążały?

Oddam kasę, jeśli właśnie

Resory „pousiadały”

I trzeba będzie je zmienić.

Zapłacę rachunek cały.”

 

Zdziwiłem się, bo być może

Meble ciężkie, lecz resory

Zawsze sprawnie mi działały.

Tak to było do tej pory.

 

Nośność „furki” trzysta kilo.

Meble tyle nie ważyły.

Nie są przecież aż tak ciężkie,

By resory odkształciły.

 

Okazało się niebawem,

Że resory są bez wady,

Lecz za to hamulec ręczny

Całkowicie… do naprawy.

On przez dwieście kilometrów

“Piłował” moją “Oktawię”

Na… zaciągniętych hamulcach!

Co jest niemożliwe… prawie.

Pomimo wszystko On dalej,

Jechał, jechał, jechał, jechał…

Hamulce się… popaliły,

Lcz On… “bezpiecznie dojechał”!

 

Kradzież

Jakiś facet na mnie napadł

W biały dzień na mej ulicy.

Wyrwał mi torbę z laptopem

I zniknął, lecz się… przeliczył

 

Już następnego dnia rano

Przysłano mi SMS-a,

Że na zaufanym  koncie

Ktoś nieudolnie mi miesza.

 

Próbuje zakupić sporo

Sprzętów korzystając z mego

Zabezpieczonego kodem

Konta internetowego.

 

Szybko się zalogowałem,

A na nim rzeczywiście ktoś

Usiłuje „na bezczela”

Robić  zakupy na mój koszt.

 

Me zamówienie ma status

„Oczekiwanie na płatność”.

Pewno złodziej usiłuje

W moim banku kaskę „zmachnąć”[1]

 

Ale złodziej sam się złapał.

Wybrał dostawę „kurierem”.

Podał swe imię, nazwisko,

Nazwę ulicy z… numerem!

 

Zadzwoniłem na Policję.

Zatrzymany został wnet.

Udaremniono zakupy

I oddano mi mój sprzęt!

 

[1] „Zmachnąć” – inaczej buchnąć, gwizdnąć

Teściowa

Moja teściowa w całości

Zasługuje na to miano,

Bo chyba wszystkie złe cechy

Od Niej splagiatowano.

 

Dzisiaj właśnie dała popis

Traktowania swego Wnuczka.

Według mnie ona się stała

Jako babcia wprost… nieludzka!

 

Akurat dziś do Niej szliśmy.

Na chodniku tuż pod blokiem

Błyszczała błotna kałuża –

Nie sforsujesz jednym krokiem.

 

Syn wystrojony jak nigdy,

Więc ostrzegłem, by nie wchodził,

Bo zabłoci nowe buty,

Ale wiadomo, ci młodzi…

 

Nie posłuchał i…przeskoczył.

Buty pozostały czyste,

Ale tyłkiem wpadł w to błoto!

No, i wszystko oczywiste!

 

Cała reszta ciuchów… zgroza!

Wszystko zbłocone na amen,

A że Synek szybko rośnie,

To brak ubranka na zmianę.

 

Teściowa miała, jak zwykle,

Na nas niezłe używanie

Za spóźnienie i… „Wnuczulka”

Niezbyt odświętne ubranie.

 

 

Kapuś

Jakiś czas temu byliśmy

Na wycieczce z klasą całą.

To druga klasa liceum.

Oj wiele się wtedy działo.

 

Był alkohol, papierosy

I chyba jeszcze coś więcej.

Nie wymienię wszystkich zdarzeń

Bo jeszcze coś tam pokręcę.

 

Oczywiście te najlepsze

I wiele też mniej istotnych

Są w pamięci telefonów

W powieleniach wielokrotnych.

 

Po powrocie z tej wycieczki

Opiekunka naszej grupy

Prosiła mnie, bym jej przyniósł

Swe „multimedialne łupy”.

Bo wie to, że teraz młodzież

Wszędzie i wszystko nagrywa.

Potem też to publikuje –

Czasem wpadka, często zgrywa.

 

Przyrzekła, że te najlepsze

Na wywiadówce pokaże,

By rodzice obejrzeli

Dzieci młodzieńcze wojaże.

 

Nagrałem dwie pełne  płytki.

Jedną ocenzurowaną

I drugą, bardziej pikantną,

Jak palono fajki, chlano…

 

O tę drugą mnie prosiła

Koleżanka, co nie mogła

Pojechać na wypad z klasą,

Bo podobno zaniemogła.

 

Niestety, była zadyma,

Bo ja…  płytki pomyliłem!

Wychowawczyni dostała

Nie tę, co dla Niej zrobiłem.

Klasa mi nie uwierzyła.

Dla nich konfidentem byłem!

Święte prawo

Miałam niedawno podejście

Do egzaminu z jazdy.

Teorię wcześniej już zdałam,

Chociaż nie zdawał go każdy.

 

Plac zaliczyłam bezbłędnie.

Jazdę miejską rozpoczęłam

Od „kołowania” po rondzie,

A potem w korku utknęłam.

 

Że byłam zdenerwowana,

To każdy szofer wyczuwa.

Na dodatek deszczyk padał

I szybę przednią „zapluwał”.

 

Pół godziny jazdy w stresie

I przy fatalnej pogodzie,

To dla młodego kierowcy

Nie są warunki na co dzień.

 

Była taka sytuacja:

Ruszam na światłach (zielonych),

Lecz zauważyłam fiata,

Jadącego z prawej strony.

 

On na czerwonym sygnale,

Wjechał na to skrzyżowanie

I groziło tym, że może

Najechać, gdy ruszę, na mnie.

 

Jak tylko zjechałam z ronda

Egzamin został przerwany,

A tym samym test praktyczny

Z jazdy po mieście – nie zdany!

 

A dlaczego ta decyzja?

Bo ja byłam… przestraszona!

Powinnam była pojechać,

A ja… stałam nieruchoma!

 

Przecież byłem „na pierwszeństwie”

Więc jechać dalej powinnam.

W razie kolizji za stłuczkę

To nie ja byłabym winna.

 

Chęć uniknięcia zderzenia

Nie jest żadnym argumentem.

Prawo pierwszeństwa dla wszystkich

Musi być jednako święte!

 

 

 

Zaskoczona

Od dziś zdaję sobie sprawę,

Że mam parę dodatkowych

Kilogramów, które dźwigam;

Przecież to bezsens jakowyś!

 

Przecież czuję się… normalnie,

Całkiem dobrze w swoim ciele.

Ale to było do…dzisiaj.

Raptem zmieniło się wiele.

 

Moja siostra mnie spytała,

Czy mogłaby moją szafę

Przejrzeć i pożyczyć kilka

Pasujących na Nią… szmatek,

Bo nie ma już w co się ubrać,

Tak pokrętnie temat drąży,

A musi wychodzić, choć jest

Już w siódmym miesiącu… ciąży!

Przez Internet

Mam dwójkę wspaniałych dzieci.

On dwunastolatek, Ona

Dwa lata od Niego starsza,

Swej kobiecości świadoma.

 

Rano słyszałem Ich kłótnię,

Bo za głośna troszkę była.

O drobnostkę się kłóciły.

Ona Mu się… postawiła

 

I krzyknęła Jemu w oczy:

„W końcu, Głupolu, to zrozum,

Że przez „zasrany” Internet

Do reszty straciłeś rozum”!

 

Na to synek odparował:

„No, a Ty cnotę straciłaś”!

Nie wiem, czy tak zażartował,

Czy prawda się za tym kryła…

Ławeczka

Ostatnio moja kobieta

Zrobiła mi awanturę

O głupotę, drobiazg, bzdet,

Jakąś wydumaną bzdurę!

 

O co poszło?, zapytacie;

Chcecie wyjaśnień, to macie.

 

Oczekiwałem przed firmą,

Gdzie pracuje Moja Mała,

Na ławeczce dłuższą chwilę,

Bo cośkolwiek się spóźniała.

 

Na tej ławce wcześniej siadła

Jakaś nieznana dziewczyna.

Dosiadłem się, bom zmęczony,

A ławka była jedyna.

 

Zrozumiałbym te Jej dąsy,

Gdyby nie fakt, że często

Sama bez żadnych problemów

Wybiera obstawę męską.

 

Z kolegami z pracy chodzi

To na kawę, to do kina,

A mnie zwykłą sytuację

Jako zdradę  wypomina.

 

Tak Jej wszystko wygarnąłem,

Ona nie przyjęła tego.

Stwierdziła że powinienem

Poskarżyć się Jej kolegom.

 

I jak dobrze się postaram

Co nie będzie takie  łatwe,

Bo jestem zbyt „upierdliwy”

Gdyż mam już „taki charakter”.

Angielski Polak

Szedłem spokojnie ulicą.

Gdy zobaczyłem wywieszkę:

„SZALE  – 10 % ”

Zatrząsnęło mną troszeczkę,

Bo ja jestem z wykształcenia

Dyplomowanym anglistą.

Wszedłem więc do tego sklepu.

Teraz wiem, że to… debilstwo,

Bo chyba nazbyt nachalnie

W tej materii postąpiłem,

Ale musiałem wyjaśnić

Błąd, który zauważyłem.

 

Bardzo grzecznie powiedziałem

Starszej pani – właścicielce,

Że ma błąd w angielskim słowie:

„SALE”, w wystawie na wywieszce.

 

To w Anglii magiczne słowo:

Znaczy – wyprzedaż, taniochę. –

„O Mój Boże”! woła pani

Nie opuszczę, ani trochę!

 

Patrzyła na mnie z ukosa,

Dobrotliwie, lecz… wnikliwie.

Stuknęła się przy tym w czoło

I odrzekła pobłażliwie:

 

Rozejrzyj się pan po sklepie.

Co my tu na półkach mamy?

Zobaczyłem. To był sklepik

Z czapkami i… szalikami.

 

Podstęp

Mój ojciec zakupił sobie

Jakąś „ciemną” aplikację,

Która podobno „pozwala”

Produkować informacje

I podszywać się pod kogoś

Znanego lub nieznanego,

Samemu być bezimiennym

Dla oszukiwanego.

 

Skąd ja to wiem i dlaczego?

Bo to w ogóle nie działa,

Gdyż „zrywam z Tobą od zaraz”-

Post od Niego otrzymałam.

 

On to jest jego nadawcą,

Choć zakładał, że „nieznany”

Będzie na tym sms-ie

Jako nadawca podany.

 

Nie wiedziałam, że tak bardzo

Nie lubi mego faceta,

Że aż do takich sposobów

Oszukańczych się ucieka.

 

Chciał się w ten sposób pod Niego

Podszyć i skończyć nasz związek.

Nawet, gdybym się nabrała,

To miałabym obowiązek

Spotkać się z Nim i w oczy

Szczerze wyjaśnić przyczyny.

Gdybym się jednak… nabrała,

To byśmy to „odkręcili”…