Przymuszona

Dziś natknąłem cię przypadkiem

Na mojej dziewczyny bloga.

Nie miałem pojęcia, że Ona

Taki fakt przede mną chowa.

 

Poczytałem i… zdrętwiałem.

Na ostatnich swoich wpisach

Komentuje, że ja jestem

Niepodobny do… Ibisza!

 

Beznadziejny i „wioskowy”.

Życie ze mną to… katorga.

Nawet wyglądam „po chłopsku”.

Widać, żem „rodzony w morgach”!

 

Ona uległa rodzicom,

Żeby ze mną zamieszkała.

To Ją ciągle bardzo dręczy,

Bo tego wcale nie chciała.

 

Kilka komentarzy na to

Jej „znajome” napisały:

„Dlaczego więc z nim nie zerwiesz?

Tego miodu jest świat cały”!

 

Przyznała, że tak zamierza,

Gdyż jego skromne finanse

Nakazują, by myślała

O następnym „mezaliansie”.

Samotny?

Mieszkam z Małżonką. Brak dzieci.

Jestem komiwojażerem.

Jeżdżę w trasy, bo ma firma

Obsługuje duży teren.

 

Z tego powodu Żoneczka

Wiele nocy spędza sama

I narzeka na samotność.

Nie przypuszczam, by kłamała.

 

Właśnie wróciłem w pielesze.

Żona spała jak aniołek.

Po cichu, by Jej nie budzić,

Pod kołderkę się wsunąłem.

 

Zdrożony zaraz zasnąłem,

Lecz sen nie był nazbyt długi,

Gdyż chyba po półgodzinie

Nagle hałas mnie obudził.

 

Pijany facet bez manier

Wdarł się w środku nocy do nas

Wydzierając się: „Kochanie!

Wróciłem! Polej „kielona”!

 

Co gorsze, mu towarzyszył

Wielki i agresywny pies,

Wyglądający wśród nocy

Jak jakiś z piekła rodem bies!

 

W taki to przedziwny sposób

Zapoznałem sąsiada

Który właśnie bardzo schlany

Gromkim basem do nas gadał.

 

Pomyliły Mu się domy.

Lecz to powód nieistotny.

Bardziej to mnie niepokoi,

Że ten facet jest samotny!

Zaliczenie

Mam pod opieką kolegę.

Jest słaby z matematyki.

Z innych przedmiotów osiąga

Zupełnie niezłe wyniki.

 

Za moją pomoc w „rachunkach”

Płacą mi Jego rodzice.

Zawsze odrabiam z Nim lekcje

I dużo specjalnych ćwiczeń.

 

Niestety, zawalił sprawdzian.

Rodzice mnie obwinili

Za Jego „niepowodzenie”

W rezultacie mnie… zwolnili!

 

A ten Głupek to zadanie

W domu ze mną już przećwiczył.

Ale… nie  podpisał  pracy

I dlatego nie zaliczył!

Ferie zimowe

Mamy poza miastem górkę.

Zimą jest tam  fajnie, kiedy

Szusujemy w dół na nartach

Daleko od ludzkich siedzib.

 

Nikomu nie przeszkadzamy.

Tylko narty i saneczki.

Szusują w dół sami chłopcy.

Sanną cieszą się dzieweczki.

 

Właśnie świeży śnieżek opadł.

Są warunki do zjeżdżania.

Na stok młodzież się wybrała.

Dużo nas tam. Cała armia!

 

Użyliśmy sobie zimy.

Bez kontuzji się obyło.

Wracaliśmy dużą grupą.

Nagle komuś tak odbiło,

Że wezwał innych, aby mnie

Wrzucić do przydrożnej… zaspy.

 

Okazało się… nie zaspa,

Tylko… bryła ogromniasta,

Ale przyprószona śniegiem.

Co dalej, tego już nie wiem.

 

Obudziłem się w szpitalu

W wielkim „kapturze” na głowie.

Głupotę własnych kolegów

Przypłaciłem własnym zdrowiem.

 

 

Baryton?

Nie było ostatnich lekcji,

Więc dzisiaj wcześniej wróciłem.

No i zamiast o piętnastej,

O trzynastej w domu byłem.

 

Niedługo miała też wrócić

Moja mama, a więc siadłem

W swym pokoiku do kompa.

Nagle zdrętwiałem i zbladłem,

Bo usłyszałem z parteru

Podniecony głos kobiecy:

„Kochanie, chodź tutaj do mnie,

Bo chcę się Tobą nacieszyć”!

 

Poznałem głos mojej Mamy.

A ten męski  głos „mołojca”

W żadnym wypadku być nie mógł

Barytonem mego Ojca.

Prezent

W Wigilię, gdy pod choinką

Poukładano prezenty,

Leżała także koperta,

A na niej napis: „Wincenty”.

 

Ja właśnie tak mam na imię,

Więc ucieszyłem się wielce,

Że jakaś sumka pieniędzy

Znajduje się w tej kopercie.

 

Taki zastrzyk by się przydał,

Bo Żona w ciąży itp…

Czyżby Rodzice zmienili

Choinkę w PKO BP?

 

Po kolacji wigilijnej

Zgodnie z pradawnym zwyczajem

Było rozdanie prezentów.

Oj! Jak ja czekałem na nie!

 

Wyciągam kartkę z koperty,

A tam… mandat policyjny

Za przekroczenie prędkości.

Prawdziwy, a nie fikcyjny!

 

Pięćsetką mnie ukarano,

Bo na tyle oceniono

Winę za nadmierną szybkość.

Chyba jednak trochę „słono”.

 

Rodzice postanowili

Zrobić mi świąteczny dowcip.

Zmysł humoru „Moich Starych”

Jest mi już znany, nieobcy.

 

Wsunęli mandat w kopertę

I mieli ubaw wspaniały,

Kiedy ja wielce zdumiony

Wytrzeszczyłem nagle gały.

 

Udał Im się „podarunek”.

Lecz muszę teraz uważać,

Żeby na podobny „prezent”

Już więcej się nie narażać.

Mój chłopak

Ja już od pewnego czasu

Mam nowego znajomego.

Bardzo grzeczny, kulturalny,

Imię super męskie – Grzegorz.

 

Zapoznałam Jego jakieś

Trzy miesiące przed Świętami.

Codziennie się widzieliśmy,

Nawet przed egzaminami.

Na razie bez pocałunków,

Choć zależało mi na nich.

 

A i tak było przyjemnie

Chodzić z Nim do pubu, kina,

A nawet wspierać „duchowo”

Przy sesyjnych egzaminach.

 

Kilka dni temu dyskretnie

Dałam Mu do zrozumienia,

Że chcę na bardziej zażyłą

Naszą relację zamieniać.

 

Zmieszał się, ale powiedział,

Że poradzi się Kolesia

I odpowie. Więc czekałam

Na reakcję Mego Grzesia.

 

Spodziewałem się, że będę

Upojona szczęściem płakać,

A On przedstawił Kolesia

Jako… swojego chłopaka!

 

Warunek

Spotykałem się dość dawno

Z bardzo zazdrosną dziewczyną

Dopóty, dopóki nagle

Nie skończyło się zadymą.

 

Ona wtedy miała ważny,

Pierwszy w semestrze egzamin.

Koniecznie chciała, żebym ja

Także z Nią był zdalnie na nim.

 

A ja tego samego dnia

Na pogrzebie być musiałem

Właśnie zmarła moja Babcia.

Którą ja bardzo kochałem.

 

Postawiła mi warunek:

Żebym wysłał do Niej moje

„Selfi” na tle trumny Babci,

A Ona wyśle mi… swoje.

Wtedy będzie miał pewność,

Że ja z inną się nie… szlajam.

 

Sorry Miła. Mam już pewność.

Z Tobą  nie będzie z nas para.

 

 

Koleś

Mam już dwadzieścia dwa lata

I nigdy jeszcze nie byłam

Na prawdziwej randce z chłopcem.

Kumpelce się poskarżyłam.

 

Ona wnet mnie umówiła

Na rendes vous, ale „w ciemno”.

Bardzo grzeczny, fajny Koleś

Tego dnia spotkał się ze mną.

 

Był bardzo urzekający,

Słodki i bardzo… zabawny.

Miał też falujące włosy

I oczy lśniące jak gwiazdy.

 

Miał też… całe cztery lata

I był… synkiem koleżanki.

Aż pięć godzin z Nim spędziłam

W charakterze „cioci -niańki”.

 

Przywara

Facet, z którym się umawiam,

Nie chce ze mną spędzać… nocy!

Myślałam, że chce  mnie sprawdzić,

Albo się po prostu droczy.

 

Od początku znajomości

Mówił, że mieszka samotnie

Niepewnie się uśmiechając,

Włoski mi gładząc zalotnie.

 

Byłam już gotowa na to,

By skonsumować z Nim miłość.

Dawałam znaki, sugestie,

Lecz… oskomy w Nim nie było.

 

Postanowiłam przycisnąć!

No i… to mi się udało.

Ględził o samodzielności,

A tu… z mamą się mieszkało!

 

Facet w „chrystusowym” wieku.

Skończył lat trzydzieści trzy!

Niesamodzielny, uległy

Jak jakiś nieletni „szczyl”!

 

Nie chciał, żeby matka jemu

Robiła wciąż awantury,

O to, że nie sypia w domu

I… inne podobne bzdury.

 

Od początku naszych spotkań

Nie mogłam go rozgryźć wcale.

Chyba jednak musi mieć

Jakąś solidną przywarę.