Kryzys

Moja siostra się żaliła,

Że ma  małżeńskie problemy.

Mąż przestał ją adorować,

Stał się oschły, szorstki, niemy.

 

Kiedyś dawał często kwiaty,

Czekoladki i ciasteczka.

Chwalił Ją przed kolegami,

Że fajna z Niej jest Du..czka.

 

W trakcie gadki mi wyznała,

Że kilka miesięcy temu

Chciał Ją namówić do zabaw

Ciekawszych niż „po bożemu”.

 

Wtedy zbyła Go słowami,

– Że się kochali niedawno

I…  żeby się opamiętał,

Bo to wielka… niepoważność.

 

– Że wstrętne są te namowy!

Ma pohamować swą śmiałość!

– Zgodzi się na… raz miesięcznie,

Lecz dla niego to zbyt mało!

 

Wtedy też strzeliła focha,

– Że jak to za  mało Jemu,

Niech sobie szuka kochanki,

No bo nie rozumie czemu

Ma ryzykować znów ciążę

Dla Jego kaprysów i…  genów

 

Nie wiem, czy jeszcze możliwe

Wyjście z takiego kryzysu…

Czy ona naprawdę nie wie,

O co jemu właśnie chodzi?

Co jest problemem w ich stadle?

Przecież nie są już tak młodzi!

Nie rozumie, że to ona

Jest komplikacją dla związku,

Seksu nie wolno traktować

Jak przymusu, obowiązku.

 

Odpowiedziała zdziwiona,

Że jej

„seksu już nie trzeba…

A obowiązek małżeński?

On jest funta kłaków nie wart!

To kościelne prawodawstwo

Coraz częściej wyśmiewane.

Nie ma więzi między nami.

Małżeństwo skończone. Amen”!

 

 

 

Paradoksy

Od parunastu lat mieszkam

Prawie naprzeciw szpitala.

Początkowo dźwięk karetek

Zasypiać mi  nie pozwalał.

 

Z czasem wyrobiłem w sobie

Taką wybiórczą głuchotę,

Że nic mi już nie przeszkadza,

Nawet, jak ktoś wali młotem!

 

Sygnał karetek nie działa

Na moją wrażliwość dźwięku.

To paradoks, jakbym umiał

Zobaczyć wszystko po ciemku!

 

Za to od kilkunastu dni

Nocą słyszę ujadanie.

Sąsiad wziął z azylu pieska.

Teraz budzi mnie… szczekanie!

 

Pies sąsiadów reaguje

Na syreny pogotowia,

Bo boi się ich sygnałów.

I to ma być służba zdrowia?

 

Okazja

Już  ponad dwadzieścia pięć lat

Pracuję jako położna.

Wszystkie tajniki zawodu

Dokładnie zdążyłam poznać.

 

Prawie wszystkie me pacjentki

Pytają o różne sprawy

Związane z ciążą, porodem.

Dominowały… obawy.

 

Czy nie będzie niespodzianek?

Czy wszystko się skończy dobrze?

Czy jak będą komplikacje,

To na pewno dziecko… ochrzczę?

 

Ale w ubiegłym tygodniu

Pani przed „cesarskim cięciem”

Choć wiele głupot słyszałam

Powaliła mnie przegięciem.

 

Zapytała protekcyjnie,

Czy jest jakaś szansa na to,

By wyciąć nadmiar sadełka

Za… dodatkową opłatą.

Głupi…

Moja szefowa jest tęga.

Kiedyś się nam pochwaliła,

Że chce „zgubić” trochę ciałka,

Bo chyba troszkę…  przytyła.

 

Dla niej wymarzona waga

To równe pięćdziesiąt kilo.

Ci co myślą: „Nie dasz rady”,

W najwyższym stopniu się mylą!

 

Wszyscy jej gratulowali

I chwalili zamierzenie.

Ja po sobie już sprawdziłem,

Jak trudne jest odchudzenie.

 

Gdy powiedziała, że efekt

Zamierza mieć już po roku,

Powiedziałem, że nie wierzę,

Gdyż to trudne dla… żarłoków.

 

Bo dwa lata trzeba czekać

Na efekty odchudzania.

Efekt „jo-jo” bardzo często

Niweluje chlubny zamiar.

 

Jej przydupasy natychmiast

Wsadziły mi w d…ę szpilę

Nazywając mnie „przymilnie”

„Ostatnim, głupim debilem”!

 

Problem

Chyba minęło pół roku,

Jak bez skutku się staramy

Sprzedać mieszkanie w bloku,

Lecz jakoś szczęścia nie mamy.

 

Mieszkamy na piątym piętrze.

Metraż spory, wykończenie

Także w wysokim standardzie.

Wszystko  uwzględniono w cenie.

 

Być może ona tak wpływa

Na brak zainteresowania,

Lecz nie chcieliśmy zbyt tanio

Sprzedawać swego mieszkania.

 

Ale wczoraj się zdarzyło,

Że małżeństwo przyszło do nas.

Para ludzi mocno starszych,

Ale rozsądna, świadoma.

 

Zachwycili się wystrojem.

Cena też się spodobała,

Ale pan bał się, że winda

Będzie często szwankowała.

 

Zgodnie z prawdą powiedziałem

Klientowi ostrożnemu,

Że przez lat dziesięć co najmniej

Nie było z windą problemów.

 

Pożegnaliśmy się grzecznie.

Mieli się naradzić jeszcze.

Wsiedli do windy, gdy naraz

Spotkała Ich seria nieszczęść.

 

Winda się nagle zepsuła.

Gdy nagle zahamowała,

Pani ze zdenerwowania

Niespodziewanie zemdlała.

 

Czekali długo na pomoc.

Pan, diabetyk długoletni,

Nie otrzymał insuliny

I w senność zapadł nieszczęśnik.

 

Lecz szczęśliwie się skończyło.

Przeżyli kryzys zdrowotny.

Mieszkania nie sprzedaliśmy

Pomimo prób wielokrotnych.

 

Wywiad

Dziś mieli przyjechać do mnie

Redaktorzy z TVN-u

Na nagranie reportażu

„Zdalna nauka w liceum”.

 

Przed maturą właśnie jestem.

Covid przeszkadza w nauce.

Wszyscy zdalnie się uczymy.

Każdy się po domu tłucze.

 

Wypadało się ogolić,

Bym nie wyglądał jak menel.

Zaciąłem się kilkukrotnie;

Drżała ręka, miałem tremę!

 

Mam ciemny zarost na twarzy.

W telewizji wszystko widać.

Dobre wrażenie na przyszłość

Może się mi jeszcze przydać.

 

Nie chciałem, by pozostały

Jakieś ślady po szczecinie.

Wreszcie byłem ogolony –

Byłem to mym Widzom winien!

 

Zadowolony z efektu

Czekałem na  to nagranie.

Wkrótce przyjechały do mnie

Aż trzy eleganckie panie.

 

Byłem bardzo kontent z siebie,

Że pasuję do ich grona.

Nie myślałem, że wystąpię

W telewizji aż z tyloma!

 

Zabrały się za mnie wszystkie

Lecz każda za coś innego:

Ubranie, włosy, makijaż –

Już nie znam siebie samego!

 

A wkrótce się okazało,

Że byłem w dość dużym błędzie.

Będę rozmawiał z… mężczyzną,

A wywiad w maseczce będzie…

 

Mieć rację

Ponad dziesięć lat minęło

Kiedy ma mała kuzynka

Przyszła do mnie do pokoju.

Ta spostrzegawcza dziewczynka.

 

Byłem w domu, bo w tym czasie

Miałem przerwę semestralną.

Zamiast wypocząć musiałem

Księgi do siebie… przygarnąć.

 

Miałem „zlaną” anatomię,

Więc wykuwałem swą wiedzę.

Właśnie zajrzała kuzynka

Sprawdzić, czemu sam tu siedzę.

 

Drzwi cichutko uchyliła,

Żeby mi nie przeszkadzała.

Wróciła do reszty rodziny

I zaraz opowiedziała,

 

Że na stryszku w swym pokoju

Oglądam golutkich panów.

Od tej pory część rodziny

Myśli, że padło mi na mózg

I zmieniłem orientację.

Niech myślą, że mają rację!

 

Dowód „a posteriori”

Nastoletni łobuziaczek,

Nota bene syn sąsiadów,

Nabazgrał na ścianie domu

Wulgaryzmy z góry na dół!

 

On nie był w stanie zrozumieć,

Jak to mogliśmy odgadnąć,

Że to on sam te bazgroły

Malował świeżo, niedawno.

 

Przecież upewnił się przedtem,

Że nikogo nie ma w domu.

Nikt go wtedy nie mógł widzieć

I nie… chwalił się nikomu.

 

Tłumaczenie bardzo głupie.

Nie dość, że wandal, to jeszcze

Skrajnie głupi z niego młodzik.

Przydał by się mózgu przeszczep!

 

On zabrał się do bazgrania

Tuż po tym, jak śnieg napadał.

Zostawił ślady swych butów

Tuż pod oknami  sąsiada.

 

To były tropy jedyne,

To on oszpecił budynek!

„Na łebka”

Musiałam szybko i tanio

Jechać na drugi skraj miasta.

Zamówiłam więc „Ubera”.

Ta sieć bardzo się rozrasta.

 

Mam tę nową aplikację.

To bardzo wygodna sprawa.

Bardzo często z niej korzystam.

Rodzina też ich zamawia.

 

Podjechał dosłownie zaraz.

Wsiadłam do auta. Gdy ruszył

Zaczęliśmy z sobą gadać.

Nie był ślepy ani głuchy.

 

Był to koleś w średnim wieku.

Miły, fajny, oczytany.

Nawet zwierzył mi się, że ma

Pilne i ambitne… plany!

 

Słuchałam zaciekawiona,

Gdy mówił, co zaplanował.

Nagle przerwał i dość ostro

Prawie w miejscu zahamował.

 

Zaraz też otworzył drzwiczki.

Machając ręką do… pieska.

Powiedział do mnie, że dalej

Już nie jedzie, bo tu… mieszka!

 

Rzekł też, że trochę się zdziwił,

Jak mu wtedy zamachałam.

Ale było fajnie, że z nim

Uprzejmie … „porozmawiałam”.

 

Po chwili do mnie dotarło,

Że wsiadłam nie do „Ubera”,

Lecz do samochodu pana,

Co chętnie „łebki” zabiera.