Kształt

Jestem „singielką” w rodzinie,

To znaczy nie mam córeczki,

Tylko synka – sześciolatka

I małżonka, aż dwóch mężczyzn!

 

Chciałabym mieć też córeczkę,

Ale przecież brak gwarancji,

Że urodzi się dziewczynka;

To mnie wstrzymuje i martwi.

 

Tak więc mały Sześciolatek.

Bez siostry się wychowuje.

Bardzo chciałby mieć choć jedną.

Na „cud” chyba oczekuje.

 

Dziewczynki Go fascynują.

Chętnie bawi się … lalkami.

Nie jest wcale zniewieściały.

Będzie mężczyzną wspaniałym!

 

Niewielu chłopców w tym wieku

Zauważa to, jak panie

Odziewają się, czy czeszą,

Nawet jakie ma… ubranie.

 

Wczoraj poszliśmy na… basen –

Ja i moich „dwóch chłopaków”.

Zapomniałam wziąć kostiumu.

Dobrze, że w przypadku braku

Na „basenowym” straganie

Zamienny model dostaniesz.

 

Kupiłam jeden z tych tańszych,

Nie chcąc do domu zabierać

Czegoś, co było niemodne

I pewno noszone już nie raz.

 

Kiedy weszliśmy na halę

Synek zaraz zauważył

Dziewczynę w takim kostiumie

Wśród basenowych „siatkarzy”.

 

Zaraz także skomentował:

„Zobacz tata! Tamta pani

Ma taki samiutki kostium

Jaki kupiłeś dla Mamy…

Nie jest większy ani mniejszy,

Tylko w kształcie jest  ładniejszy”!

Tylko milion?

Lubię ciszę biblioteki,

Zwłaszcza gdy zima i plucha.

Siadam tam przy komputerze.

Przez słuchawki muzy słucham.

 

Dzisiaj rano też tam byłem

W przerwie między wykładami.

Było pusto, ale z czasem

Już nie byliśmy tam sami.

 

Bo przy komputerze obok

Drobna blondynka przysiadła.

Z wyglądu fajna, a nawet

Rzekłbym, że w oko mi wpadła.

 

Nie dlatego, że cudowna.

Ale przez swe zachowanie.

Bo klika po klawiaturze

A to zajęcie nie dla Niej.

 

Włącza, wyłącza… Coś nie gra.

Myszką suwa w prawo, w lewo.

Klika nawet kilka razy.

Nie daje się ponieść nerwom.

 

W końcu puka mnie w przedramię.

Słuchawki z uszu ściągnąłem.

Ona mnie prosi o pomoc

Oczy ma niezbyt wesołe.

 

„Ten komputer jest zepsuty”…

Cichutko się poskarżyła.

„Wcale Nie daje się włączyć”…

Jednym tchem mi wyjaśniła.

 

Trzeba było widzieć minę,

Jak z „bananem” na mych wargach

Wciskam guzik monitora…

Jej mina miliony warta!

 

Eskorta

Mój ojczulek jechał kiedyś

Autostradą do Krakowa.

Wzięli Go w podróż „na łebka”

Kumpel i Jego… bratowa.

 

Tato na tylnej kanapie

Przeglądał jakieś notatki

Auto prowadził  kolega –

Na „rajdowca” miał zadatki.

 

Spieszyli się, więc jechali

Bardzo szybko, ale jednak

Nie przekraczali limitu.

Co do tego byłam pewna.

 

Jechali tam Mercedesem –

Czterodrzwiowym GLC-tem.

Wyprzedzali co się dało:

Jakby lecieć „dżambo dżetem”!

 

Doścignęli też dwa „busy” –

Duże policyjne wozy

Jadące właśnie przed nimi;

Mały konwój się utworzył.

 

Jechali dość długo z tyłu,

Bo nie mogli ich wyprzedzać,

Gdyż przekroczyliby szybkość.

Lecz niecierpliwy kolega

Za nic miał ograniczenia.

Postanowił więc spróbować.

Udało się, lecz częściowo –

Za pierwszym musiał się schować.

 

Więc dalej jechał pomiędzy

Dwoma „busami” Policji.

Ojciec na tylnej kanapie

Nadal przeglądał zapiski.

 

Nagle odezwał się głośnik.

To ktoś z przeciwka jadący

Przez CB Radio meldował

W sposób złośliwy i kpiący :

 

„Patrzcie, ku**a, patrzcie, patrzcie”!

Policjanty – miot komuszy-

Znów ważniaka eskortujom,

A uon siedzi i się… puszy”!

Może nad morze?

W wakacje moja dziewczyna

Nad morzem jak zwykle była.

U swej dobrej przyjaciółki

Aż dwa tygodnie spędziła.

 

Mnie mówiła, że w tym roku

Wykręcała się od tego,

Ale w końcu się zgodziła

Zażyć klimatu morskiego.

 

Przed wyjazdem wiele razy

Obiecywała, że będzie

Strasznie tęsknić, a na dworcu

Miny też miała nietęgie.

 

Nawet mi się rozpłakała.

Przytuliłem Moją Żabcię

Obiecując, że bez przerwy

Będziemy w stałym kontakcie.

 

Odjechała. Ja w tym czasie

Nie bawiłem się jak zwykle.

Ona na „fejsie”  pisała,

Że nie w głowie Jej są figle.

 

Jest stateczną, miłą panią.

Nie wychodzi wieczorami.

Obie razem z koleżanką

Nie zajmują się chłopcami.

 

Po dwóch tygodniach wróciła.

Z początku było jak dawniej.

Ale jednak się zmieniło,

Już przestało być zabawnie.

 

Jej „przemądra” przyjaciółka

Kamerkę mi użyczyła,

Którą będąc na wakacjach

Ma Żabcia zdjęcia robiła.

 

Kartę pamięci włożyłem

Do czytnika komputera.

Całą zawartość przegrałem.

Wszystkie nagrania mam teraz.

 

W szoku byłem, gdy filmiki

Obejrzałem tylko w części.

To co tam było nagrane,

W mojej głowie się nie mieści.

 

Żabcia, ta wredna ropucha,

Zdradziła mnie kilka razy

I to z niejednym facetem.

A wszyscy byli dość… starzy.

 

 

Agresja…

Nie wiadomo skąd i kiedy

Myszy w domu się zalęgły.

Walczyliśmy z nimi chyba

Przez dwa tygodnie, bez przerwy.

 

Wszędzie tam, gdzie tylko można,

Pułapki nastawiliśmy,

Ale efektów tych działań

Wcale nie doczekaliśmy.

 

Po kilku dniach „polowania”

Wróciłam głodna do domu.

Nim zasiadłam do kolacji,

Piłam sodówkę z syfonu.

 

Gdy już „Dziennik” nadawali,

Wodę do czajnika wlałam

I postawiłam na gazie.

Chwilę na wrzątek czekałam.

 

Zrobiłam sobie herbatkę,

Ale już po kilku łykach

Stwierdziłam, że z nią coś nie tak…

I nie jest to smak lubczyka!

 

Pomyślałam, że w czajniku

Znalazły się przypadkowo

Jakieś przyprawy, zapachy,

A być może… zgniły owoc!

 

Gdy do zlewu ją wlewałam,

Wypłynęła zdechła… myszka.

Musiała tam się wgramolić

Wtedy, gdy nie było gwizdka.

 

„Jedna jaskółka nie czyni…”

Tak samo można powiedzieć

To, że walka z gryzoniami

Będzie dość długim zabiegiem.

 

„Faux pas”

Wczoraj byłem na obiedzie

U rodziców mej dziewczyny.

Byli tam także dziadkowie

I ktoś z Jej dalszej rodziny.

 

Widać było, że familia

Ma stare mieszczańskie zasady,

Duży cyzelowany kredens

Oraz stół nie od parady.

 

Na zupę podano chłodnik

W którym pływały dwa jajka

„Na twardo”, więc je kroiłem,

By były w kilku  kawałkach.

 

A że jaja są owalne,

Tak od razu było trudno

Bez wprawy i doświadczenia

Podzielić je w miarę równo.

 

W tym czasie Mama dziewczyny

Skończyła już jeść swą porcję.

Widać było, że przeżywa

Jakieś poważne emocje,

Bo patrzyła na mnie z boku

I spytała: „Czy smakuje,

Bo jeśli nie, to mnie zaraz

Inną zupką poczęstuję”.

 

Smakuje mi, i to bardzo!

Odpowiedziałem z zapałem –

Tylko jeszcze do tej pory…

Jajkami się zabawiałem”.

 

Bez dowodów…

Chłopak mojej koleżanki

Zaczepiał mnie, adorował.

Był nadzwyczajnie nachalny,

Nawet chciał mnie pocałować!

 

Zagadywał, że ma w domu

Fajny dywan przed kominkiem.

O tym jego zachowaniu

Poinformowałam Inkę.

 

Zadzwoniłam dwa dni później

I wszystko opowiedziałam

Nie szczędząc cytatów, gestów.

Słowo daję, nie zmyślałam!

 

Okazało się, że wcześniej

On opowiedział zupełnie

Odwrotnie tę sytuację

Winowajcę robiąc ze mnie.

 

Inka uwierzyła jemu,

A do mnie się nie odzywa.

Postanowiłam, że teraz

Będę wszyściutko… nagrywać.

Metryka

Właśnie moja młodsza siostra

Stała się „bardzo” dorosła.

Swą dorosłość okazuje

Przez chód i… wyniosłą postać.

 

Ale „w głowie”.. jak dotychczas

Nastolatką się wydaje.

Nie widać, żeby choć trochę

Zmieniła swoje zwyczaje.

 

Postanowiłem dla draki

Dać Jej dorosłości „fetysz”:

Zestaw „tylko dla dorosłych”-

Takie miłosne gadżety.

 

Rankiem, tuż po obudzeniu,

Gdy rodzice jeszcze spali,

Wręczyłem Solenizantce

Komplet intymnych detali.

 

Gdy otworzyła pudełko,

Badawczo na mnie spojrzała

I… o paragon prosiła,

Bo datę sprawdzić musiała.

 

Gdyż identyczny komplecik

Dwa lata temu kupiła,

Więc chce sprawdzić, czy być może

To ta sama paczka była.

 

Okazało się, że życie

Intymne mojej siostrzyczki,

Jest znacznie intensywniejsze

Niż wynika tu z … metryczki!

 

…bez niczego!

Ojciec wyjechał na kontrakt

Zagraniczny miesiąc temu.

Matula postanowiła,

Że wreszcie musi się przemóc

I zrobić Mu… niespodziankę:

Odchudzi się, i to bardzo.

Będzie dla ojca, gdy wróci,

Jak seks-gwiazda Brigitte Bardot!

 

Jest na diecie, spaceruje.

Mówi, że jest jedną z… wegan!

Po miesiącu są efekty,

No bo nawet truchtem biega.

 

Jeszcze do tego wszystkiego

Raz w tygodniu prosi, żebym

Zrobiła Jej zdjęcia, by Ona

Swe postępy mogła śledzić.

 

Nie miałabym z tym problemu,

Nawet naj, naj, najmniejszego,

Ale Ona się upiera,

By pozować… bez niczego!

Zamiana…

Koledze z pracy pierwszy raz

Przydarzyło się przemawiać

Do dosyć dużego gremium.

Bardzo się tego obawiał.

 

Bolek był zestresowany,

Więc Mu zasugerowałem,

Żeby rozpoczął przemowę

Jakimś niewinnym kawałem.

 

Bo dobry żart wprawia ludzi

W nastrój przyjazny, pogodny.

Słuchacze będą życzliwi.

To jest sposób niezawodny!

 

Oczywiście mnie posłuchał,

Lecz „rzucił” takim „sucharem”

Że salę… zamurowało

Całkiem, zupełnie, na amen!

 

Nikt z ponad trzystu słuchaczy

Nawet się nie uśmiechnął.

Za to on na własną prośbę

Sam wystawił się na śmieszność.

 

Nawet ja, Jego przyjaciel,

Nie potrafiłem wymusić

Choćby sztucznego uśmiechu.

Tej ciszy nikt nie zagłuszył…

 

Szczęściem reszta wystąpienia

Przebiegała już  wręcz świetnie,

Ale niedosyt pozostał

Gdyż w pracy wszyscy, powszechnie

Jego chrzcielne imię Bolek

Zamienili na… Karolek.