OSZCZĘDNA

Babcia zmieniła telefon.

To wydarzenie w jej życiu.

Dotychczas konwencjonalny

Jedynie miała w użyciu.

 

Była ukontentowana,

Że może wszędzie zadzwonić

Dokąd chce i kiedy tylko

Ma chęć. Nawet do… Japonii!

 

Niby fajnie, ale trudno

Kiedykolwiek się z nią zdzwonić.

Zapytana czemu tak jest,

Czy może czegoś się boi?

 

Czemu wyłącza komórkę?

„Bo, odpowiedziała tacie,

Włączam kiedy, chcę zadzwonić,

Wodę wtedy też  włączacie,

A jak skończę, to wyłączam,

Bo już nie jest mi potrzebny.

Bateria też dłużej „trzyma”.

Człowiek winien być oszczędny”!

Gest

Wychodząc rano do pracy

Bułkę sobie z domu wziąłem.

Bolały mnie przednie zęby,

Śniadania nawet nie tknąłem.

 

Ale głód był dokuczliwy.

Że zdrowiutkie miałem „trzony”,

To bułeczkę gryzłem nimi,

Policzek był… wypuczony.

 

Doszedłem do skrzyżowania.

Stała tam także kobieta.

Też przystanąłem i chrupię.

Myślę, że nie był to nietakt.

 

Spoglądając w moją stronę

Podeszła spokojnie do mnie

I… podała mi swą rękę.

Oddałem uścisk przytomnie.

 

Powiedziała mi: „Dzień dobry,

Kup sobie świeżą bułeczkę”…

Odeszła. Patrzę, a w dłoni

Mam okrągłą złotóweczkę.

Imię

Oglądałem w swym pokoju

Jakiś program w telewizji.

Nagle doszły do mnie z kuchni

Odgłosy sprzeczki lub scysji.

 

Usłyszałem  dość wyraźnie,

Że to mama na psa woła.

Jego imię rozbrzmiewało

W całym domu dookoła.

 

Nagle, chyba po minucie,

Wpadła Mama z wyrzutami,

Że nie słyszę, gdy mnie woła,

Że jestem jak „wielki panicz”!

 

Że … I długo, długo jeszcze

Swe morały mi prawiła…

Mnie psim imieniem wołała.

Po prostu się… pomyliła.

 

Gdy już trochę ochłonęła

Wyjaśniłem Jej pomyłkę.

Nadal jestem ukochanym

I najdroższym w świecie SYNKIEM!

„Zdechlak”

W nocy „zdechł” mi mój telefon.

Ładowarkę podłączyłem

I poszedłem do roboty.

Dobrze, że się nie spóźniłem.

 

Wyszedłem bez telefonu,

Co rzadko mi się przydarza.

Synek widział moje „męki”,

Lecz współczucia nie okazał.

 

Zaraz po pracy wróciłem

Na obiad, bo jadam w domu,

Ale nie mogłem odnaleźć

Swego cacka – telefonu.

 

Nie wiem czemu na podłodze

Leżała brudna łopata

Zabrudzona glinką, błotem,

A obok niej jakaś szmata.

 

Sześcioletni synek patrzył

Gdzieś daleko w kąt pokoju.

Smutny, i jakby to nie On,

W bardzo dziwnym był nastroju.

 

Powiedział, że gdy usłyszał

Smutną wieść o telefonie,

Zrozumiał, że właśnie nadszedł

Mojej „komóreczki” koniec.

 

Postanowił mnie wyręczyć,

Bo widział moje wzburzenie

I zakopał go w ogródku

Najgłębiej, jak mógł, pod ziemię.

 

„Zdechlak” wart był dwieście dolców.

W nocy go chyba wykopię.

Cieszę się, że z mego Synka

Jest tak współczujący Chłopiec.

Lazania

Tata lubi włoską kuchnię,

A w szczególności lazanie.

Staram się, choć nie za często,

Przygotowywać to danie.

 

Ojciec uwielbia makaron,

Z mięskiem, warzywa z przecierem…

Wszystko „spieczone” w sosiku

Z grzybami i żółtym serem

 

Dzisiaj Jego urodziny.

By szczególnie je uświęcić

Umyśliłam przygotować

Urodzinowy prezencik.

 

Wstałam wcześniej, by spokojnie

Przygotować nim On wstanie

I podać Ojcu do łóżka

Urodzinowe śniadanie.

 

Wyciągałam z piekarnika

Gotową, pyszną lazanię,

By dać ją głodnemu ojcu,

Na spóźnione już śniadanie.

 

Wtedy nagle usłyszałam

Bardzo przeraźliwe dźwięki

I ze strachu wypuściłam

Gorące naczynie z ręki.

 

Oczywiście się potłukło.

Chociaż to niewielka strata,

Lecz w tej właśnie sytuacji

Zachciało mi się wprost płakać.

 

Ponad godzinę pichciłam

Tę lazanię  wcześnie z rana,

By przelęknąć się głośnego

Pierdnięcia starszego pana.

Niespodzianka

Od dwóch tygodni pracuję

Na dziale mięsnym w „Stokrotce”.

To jest moja pierwsza praca.

Wszystko tutaj jest mi obce.

 

Szczególnie na tym stoisku,

Gdzie pełno różnych narzędzi:

Krajalnic, pił czy tasaków

Do cięcia mięsa i wędlin.

 

Od początku przeczuwałam,

Że to tylko kwestia czasu,

Kiedy się zatnę przy „walce”

Z boczkiem, szynką, czy kiełbasą.

 

Nie byłam przygotowana

Że „wyrok” będzie bezwzględny.

Skaleczyłam się… papierem

Podczas pakowania wędlin!

Twardziel

Po miłej imprezie rodzinnej

Pomagałem żonie sprzątać.

Lubię Ją poobserwować,

Bo bardzo seksy się krząta.

 

Marny ze mnie jest pomagier.

W tej robocie jestem „kiepski”,

Bo robię wszystko niezdarnie,

Jak bym nie miał „piątej klepki”.

 

Wszedłem cichutko do kuchni.

Właśnie lodówkę czyściła.

Tylko majteczki widziałem,

Tak bardzo się pochyliła.

 

Poklepałem po tyłeczku

Mrucząc głośno „ale fajnie”…

Była cisza, ale krzyki

Rozległy się momentalnie.

 

Rozpoznałam je natychmiast.

Za mną stała… moja żona,

A przede mną ma teściowa

Bardzo czegoś przestraszona.

 

Lecz nie jestem pewny tego,

Kto z tej trójki był najbardziej

Przestraszony i zdumiony.

Chyba ja, największy „twardziel”!

 

 

 

 

Bez wzmianki…

Moja koleżanka, drogistka

Chętnie doradza klientkom.

Ale niestety, przez covid

Jest od tygodnia… pacjentką.

 

Nie mogę się z Nią spotykać,

Ale możemy pogadać.

Od czego przecież komórki?

Maski nie trzeba zakładać.

 

Opowiedziała mi, jak to

Tym świństwem się  zaraziła.

Wyszło na jaw, że klientka

Na covid chora już była.

 

To starsza, leciwa pani.

Z wyglądu to dama nawet.

Prosiła by wybrać zapach,

Bo dla niej wszystkie są… mdławe.

 

Miała maseczkę, a jakże.

Tylko nosa nie zakryła

I z pewnością właśnie wtedy

Covidem ją zakaziła.

 

Nim opuściła drogerię,

Skarżyła się, że nie może

Normalnie złapać powietrza

I czuje się coraz gorzej.

 

Od dwóch tygodni próbuję

Zadzwonić do koleżanki.

Niestety, nie odpowiada.

Nie mam o Niej żadnej wzmianki…

 

Równocześnie

Dziś żona wróciła z pracy

Znacznie później niż normalnie.

Dzwoniłem do Niej co chwila,

Można by rzec, że nachalnie.

 

Wyjaśniła, że nie mogła

Odbierać mych telefonów,

Bo była razem z swym szefem

Na spotkaniu by… mu pomóc.

 

To był ważny klient Firmy,

Więc Go na obiad proszono.

Nie odmówiła, bo Klient

Nie był sam, lecz razem z żoną.

 

Uwierzyłem bez zastrzeżeń.

W wyjaśnienie sprawy całej,

Ale wkrótce bez obiadku

Zacząłem czuć, że… zgłodniałem.

 

Żona, jakby odczytując

Moje myśli zapytała,

Czy zamówić jedzenie, bo

Dawno nic w ustach nie miała.

 

I wtedy do Niej dotarło

Że właśnie się wygadała,

Że ten  „klient” to kochanek,

Z którym romans ukrywała.

 

Nasz związek już nie istnieje.

Nie ma już nic między nami.

Ale w pracy wciąż się styka

Z poważnymi problemami.

 

Gdyż przez dłuższy okres czasu

Wychodziła z pracy wcześniej,

By zabawiać się z kochankiem,

Mnie zdradzając jednocześnie.

 

Miała zaległości w pracy

I teraz musi nadrabiać.

W Jej życiu prywatnym – pustka;

Za to ja żyję jak hrabia!

„Rekomendacja”

Mieszkam samotnie w „wieżowcu”.

Jestem samotną od roku.

Lecz nie zaznaję  spokoju

Od lokatorów w mym bloku.

 

Tuż przed sprawą rozwodową

Mój już były w ramach odwetu

Wrzucił sąsiadom do skrzynek

Informację pełną bzdetów.

 

Jednym z nich było podanie,

Że można do mojej skrzynki

Bezpiecznie, bez skrępowania,

Wrzucać niechciane przesyłki.

 

Bo ja je kolekcjonuję,

I ciągle powiększam zbiory.

Ludzie to zapamiętali,

A dla mnie kłopot i gorycz.

 

Od tamtej pory minęło

Już sześć lat, a ja bez przerwy

Dwa razy w każdym tygodniu

Miewam ataki alergii.

 

Mam uczulenie na farby,

Szczególnie czarną, gdy splami.

To jest przyczyna egzemy

Na dłoni między palcami.