W zeszłą sobotę trafiłem
Na imprezę że ho, ho, ho!
Podawano bez umiaru
Całkiem darmowy alkohol!
Poszedłem tam niewyspany.
Impreza trwała dość długo.
Gospodarz ciągle zachęcał:
„Ugość się, Krzysiu, ugość”!
Nie oszczędzałem się wcale
Skacząc do różnej muzyki.
Cały czas mi polewano,
Bym nie przesuszył swej grdyki.
Do domu wróciłem rano
Naprawdę bardzo „zmęczony”.
Nie byłem w stanie zdjąć nawet,
Moich glanów wypieszczonych.
Jednak po chwilowej zaćmie
Udało się z nimi wygrać.
Wtedy ległem na tapczanie,
Żeby nareszcie się wyspać.
Kiedy już wstałem wieczorem,
Rodzice mnie oświecili,
Ze ta „zaćma” trwała u mnie
Prawie sześć i pół godziny.
Pijany spałem w ubraniu
W przedpokoju na podłodze.
Jeden glan miałem pod głową,
Drugi był jeszcze na nodze.
Przez ten czas moi rodzice,
Żeby mnie tylko nie zbudzić
Musieli przechodzić nade mną
I stare nogi utrudzić.
O tej mojej przypadłości
Uświadamiają każdego
Robiąc mi tym „koło pióra”
Na wprost, na prawo i lewo!
Dzięki temu, że rodzice
Nie gadają po próżnicy,
Wyszedłem na “naczelnego”
Moczymordę w okolicy.