Mam fajnego profesora.
Męczy nas matematyką,
Ale kiedyś nieświadomie
Skojarzył się z erotyką.
Chodząc po klasie wyjaśniał,
Że okrąg jest „jakimś zbiorem”,
Lecz uczniów tylko ciekawił
Jego rozpięty rozporek.
Każdemu się może zdarzyć
Taki defekt garderoby,
Ale była jeszcze puenta
I tutaj ją chcę wydobyć.
Nieświadomy sytuacji
Podszedł jeszcze do tablicy.
Narysował kredą okrąg,
Żeby zbiór punktów przećwiczyć.
Potem zrobił krok do tyłu.
Ocenił własny rysunek
I zwrócił się w stronę klasy.
Na twarzy widać frasunek.
Klasa też patrzy na niego.
Wszystko wokoło ucichło.
„Bardzo państwa chcę przeprosić
Za to, że jajo mi wyszło”.
PS.
Muszę tutaj podpowiedzieć
W geometrii niezbyt biegłym,
Że okręgiem jest zbiór punktów
Równo od środka odległych.