Ojcowska troska

Któregoś dnia po południu

Szedłem do domu na obiad.

Ojciec właśnie wracał z pracy,

Do auta z ulicy mnie „porwał”.

 

Dojeżdżaliśmy do domu.

Nagle zadzwoniła mama,

Żebyśmy jeszcze kupili

Coś, bo już nie zdąży sama.

Pytam ojca, o co chodzi.

On nie odwracając głowy

Mruknął, że o nic ważnego –

O papier toaletowy.

 

Stoimy z ojcem do kasy

Obładowani paczkami,

A dwie kumpelki ze studiów

Stanęły tuż – tuż za nami.

W jednej z nich się kocham skrycie,

Prawdę mówiąc od niedawna.

Ma na imię Katarzynka

Jest bardzo milutka i… ładna!

 

Ojciec rozpoznał szybko,

Że nie jest mi obojętna,

Ale jego reakcja

Była co najmniej wstrętna.

Kochany tatuś złośliwie

Śmiejąc się do mnie pod nosem

Zerknął na obie dziewczyny

I rzekł dość donośnym głosem:

„Jak tam, synuś, twój żołądek?

Czy już jest ci trochę lepiej?

Tyle papieru wystarczy?

A może dokupić w sklepie?

Dodaj komentarz